Ćwiczeniami do efektywności
23 Maja 2016Jak poprawić efektywność ćwiczeń? Jak sprawić, żeby się cieszyły większą popularnością i były wykonywane z zaangażowaniem przez wszystkich członków zespołu? Warto znaleźć odpowiedź na te pytania, bo przecież od ćwiczeń zależy skuteczność i bezpieczeństwo realnych działań.
Na swojej drodze zawodowej często spotykam ratowników, których szanuję, podziwiam, którzy dają mi obraz, jakim strażakiem i dowódcą sam chciałbym być. Często ich słowa zapadają mi w pamięć. Biorę je sobie głęboko do serca i wprowadzam w życie – wpływają na moje zachowanie i sposób budowania relacji międzyludzkich w codziennej służbie. Jednym z takich powiedzeń jest: „Nie ten dowódca, co mówi NAPRZÓD, ale ten, co mówi ZA MNĄ”. Sceptycy podniosą za chwilę głos, że kłóci się to z powszechnymi zasadami kierowania działaniami ratowniczymi. Dowódca nie może być wszędzie i robić wszystkiego. Musi z pewnego dystansu kompleksowo kontrolować działania i nadawać im właściwe kierunki, przy pomocy zespołu ratowniczego, któremu przewodzi. Nie może zatem formułować rozkazu „za mną”. Jednak gdy przyjrzymy się tej maksymie bliżej, odkryjemy, że jej sens jest zupełnie inny. Chodzi tu przede wszystkim o pewną postawę. O bycie autorytetem, liderem, przewodnikiem, wzorem, do którego reszta stara się dążyć. Dowódca czy prowadzący ćwiczenia, który ma szeroki zakres wiedzy, doświadczenia, a przede wszystkim umiejętności, będzie się cieszył szacunkiem i zaufaniem zastępu, sekcji, czy zmiany służbowej. Zaufanie to przekłada się na poczucie bezpieczeństwa wewnątrz zespołu i wiarę w słuszność decyzji podejmowanych przez dowódcę, zarówno podczas ćwiczeń, kontroli operacyjnych, jak i realnych działań. Ratownicy doskonale wiedzą, że lider nie każe im robić rzeczy niemożliwych lub których sam nie umiałby wykonać, a decyzje przez niego podejmowane są dokładnie przemyślane, oparte na wielopłaszczyznowej analizie danego problemu czy zadania.
Tak zbudowany autorytet jest niezwykle cenny, gdyż nie wynika jedynie ze stopnia bądź zajmowanego stanowiska. Bycie liderem to prócz wiedzy i umiejętności zespół wrodzonych cech i pewna łatwość w nawiązywaniu relacji na poziomie pedagog – uczeń. Kontakt z takim liderem sprawia, że uczący się chętniej odbywają ćwiczenia, bez względu na poziom trudności czy obciążenie fizyczne, a to już bezpośrednio przekłada się na jakość i szybkość rozwoju szkolonej grupy. Bycie przewodnikiem to jednak też nieustanna praca nad sobą. Nie mówię tu tylko o kształtowaniu swojego charakteru, lecz także o ciągłej nauce, szkoleniu i doskonaleniu swojego warsztatu. Jest to konieczne, by nie okazało się, że liderzy posługują się nieaktualną wiedzą, narzędziami czy metodami. A trzeba mieć na uwadze szybki rozwój ratownictwa i coraz to nowe obowiązki nakładane na straż pożarną.
Instruktor z pasją poszerza swoje kompetencje w sposób naturalny, nieprzymuszony, wręcz z przyjemnością. Moim zdaniem postawę lidera doskonale oddaje sentencja Ludwika Hirszfelda (polskiego lekarza, mikrobiologa, immunologa i serologa), który mawiał: „Kto chce zapalać innych, sam musi płonąć” [1].
Osoba, która ma szeroką wiedzę, ale nie potrafi jej przekazać lub robi to np. w sposób pośpieszny, nie dla wszystkich jasny i nerwowy, nie wzbudza zaufania. Nie motywuje to adresatów szkolenia. Dodatkowo, jeśli prowadzący na każdym kroku udowadnia podwładnym, że jedynie on ma wiedzę i umiejętności w danym zakresie, na starcie ustawia ćwiczących antagonistycznie wobec siebie. Nie ma nic gorszego niż sytuacja, gdy ćwiczenia czy rozwinięcia bojowe przeprowadza się nie po to, by się szkolić, podwyższać sprawność i jakość działań zespołu, lecz aby wykorzystać je jako karę. Ćwiczenia będą się wtedy źle kojarzyły, staną się złem koniecznym, a uczestnictwo w nich będzie jedynie przykrym przymusem. A przez to nie uda się osiągnąć głównego celu – zwiększenia umiejętności ratowniczych zespołu. Doskonale zatem widać, że największy wpływ na poziom ćwiczeń i stopień zaangażowania w nie zespołu ratowniczego będzie miała osoba, która je prowadzi.
Metodą małych kroków, aż do ideału
Strażak już na początku swojej kariery zawodowej, na pierwszym kursie, ma styczność ze szkoleniem z zakresu sprawiania drabin przenośnych. Uczy się tam pracy z nimi krok po kroku, w sposób niezwykle dokładny, z wykorzystaniem komend: „pomocnik wstąp”, „pomocnik odstąp”, „drążki podbij”. Uczy się, za który szczebel chwytać, ile kroków wykonać, w którą stronę robić zakrok czy obrót ciała. Czynności powtarzane są wielokrotnie. Stają się wręcz nużące. Cały proces użycia drabin wywodzi się z regulaminów sprawiania sprzętu pożarniczego sprzed kilkudziesięciu lat. Młody adept sztuki ratowniczej podczas swojej pierwszej akcji z wykorzystaniem drabiny może jednak odnieść wrażenie, że uczył się tego niepotrzebnie. Realna akcja ratowniczo-gaśnicza jest jakby inna. Nie ma tych wszystkich komend, chwytów za szczebel, czwarty czy piąty. Po co zatem była wcześniejsza nauka? Po co odwoływać się do tak starych regulaminów użycia sprzętu? Dzieje się tak, dlatego, że nie każdy od razu rozumie, iż pozorna monotonia i szczególna dokładność w wykonaniu danego zadania z biegiem czasu przekształca się mimowolnie w pewien nawyk. Gdy prawidłowe czynności wykonywane są już odruchowo, okazuje się, że robi się je coraz szybciej i sprawniej. To właśnie kwintesencja właściwego szkolenia. Okazuje się, że „zanim nauczyliśmy się biegać, uczyliśmy się chodzić”.
Funkcjonariusze różnych służb specjalnych ćwiczą ze swoją bronią wiele godzin, przez cały okres aktywności zawodowej. Sprawia to, że osiągają perfekcję w jej użyciu – za sprawą wytworzonej pamięci mięśniowej (pamięci ciała, pamięci ruchowej). To potoczna nazwa „nieświadomego rodzaju pamięci, który pozwala wykonywać czynności motoryczne w sposób automatyczny czy spontaniczny, bez użycia świadomości i bez zastanawiania się nad samym procesem ruchu. Pamięć mięśniowa pozwala wykonywać zadania sensualno-motoryczne, których nauczyliśmy się w sposób intencjonalny – przy pomocy świadomego treningu lub za pomocą uczenia się z doświadczeń” [2]. Dzięki ćwiczeniom biegłość ratownika np. w użyciu drabiny jest tak naturalna, jak jazda na rowerze. Dzieje się tak w przypadku każdego rodzaju sprzętu ratowniczego.
Ćwiczenia ze sprzętem dzielą się na [3]:
- Ćwiczenia wprowadzające – gdy dany sprzęt używany jest po raz pierwszy. Podczas tych ćwiczeń staramy się dążyć do opanowania jego prawidłowej i sprawnej obsługi. Całość bardziej złożonego ćwiczenia możemy podzielić na tempa, czyli pewne etapy, kroki. Do kolejnego przechodzi się dopiero po pełnym opanowaniu poprzedniego. Na tym etapie niezwykle ważna jest dokładność, która pozwoli wyeliminować ryzyko przyswojenia błędów.
- Ćwiczenia doskonalące – następują dopiero po pełnym opanowaniu użycia sprzętu na etapie wprowadzającym. Ich celem jest usunięcie wszystkich błędów. Częsta powtarzalność prowadzi do przekształcenia umiejętności w nawyki i skrócenia czasu sprawienia sprzętu. Podczas ćwiczeń doskonalących można stosować metodę stopklatki – czyli przerywać ćwiczenie w momencie popełnienia błędu, aby go poprawić i omówić, a tym samym wyeliminować możliwość jego utrwalania przez wykonujących ćwiczenie.
W osiągnięciu pełnej perfekcji w działaniu pomoże również metoda stopniowania trudności. Zanim przeprowadzimy ćwiczenie akcji ratowniczo-gaśniczej jako całości, wcześniej warto rozłożyć ją na części pierwsze i każdą z nich przyswoić oddzielnie, a dopiero potem zespolić je w całość. Pozwala to ćwiczącym zrozumieć zasadność wykorzystania poszczególnych elementów. Zgodnie z tą zasadą najpierw ćwiczy się mało skomplikowane założenia, które z biegiem czasu i stosownie do poziomu opanowania ich przez grupę są rozbudowywane o kolejne, trudniejsze elementy – np. stosuje się nagłe zwroty akcji.
Jak zapisano w „Regulaminie ćwiczeń z podstawowym sprzętem pożarniczym”, doskonalenie umiejętności składowej (cząstkowej) przybiera jedną z form [3]:
- prostego następstwa – polegającego na pracy po kolei nad wydzielonymi czynnościami cząstkowymi, aż do uzyskania zadowalającego poziomu. Po opanowaniu ostatniej czynności przystępuje się do ćwiczenia całego układu;
- następstwa dopełniającego – również polegającego na wyodrębnieniu poszczególnych czynności. Ćwiczenie rozpoczyna się od ukształtowania pierwszej czynności cząstkowej, której ćwiczenie łączy się ściśle z ćwiczeniem kolejno następujących czynności cząstkowych;
- układu selektywnego (wybiórczego) – polegającego na wybraniu do ćwiczeń tych czynności, które sprawiają największe trudności.
W przypadku niedoświadczonego zespołu proces szkolenia będzie dłuższy ze względu na konieczność starannego opanowania każdego elementu ćwiczenia. Zespołom doświadczonym, przeszkolonym, które większość działań już wypracowały, sam proces doskonalenia nie pochłania wiele czasu, gdyż w większości ćwiczy się wybrane, najtrudniejsze elementy.
Zmienność środowiska ćwiczeń
Gdy ratownik lub cały zespół opanuje już wzorowo dane ćwiczenie, należy je przeprowadzić w różnych warunkach. Przywołując kolejny raz sprawienie drabiny – nawet jeśli już robimy to perfekcyjnie, ale ciągle wykorzystując to samo okno dobrze nam znanej wspinalni, to proces szkolenia stanie w miejscu. Aby rozwój postępował, dane rozwinięcie bojowe należy przeprowadzać niemalże podczas każdych ćwiczeń w rejonie chronionym danej JRG czy OSP. Tym sposobem nasza drabina sprawiana będzie do różnych okien. Nawet jeśli zawsze miałoby to być okno na pierwszym piętrze, to stare lub nowe budownictwo, dom jednorodzinny, mieszkanie nad pomieszczeniami sklepów, pomieszczenie biurowe nad magazynem itp. sprawi, że znajdzie się ono na innej wysokości.. Ratownicy nauczą się na bieżąco oceniać sytuację i adekwatnie do niej wykorzystywać optymalnie parametry sprzętu. Dane założenie będzie również diametralnie różne w ciągu dnia i w nocy. Po zmroku zachodzi konieczność użycia sprzętu oświetleniowego, inna jest również percepcja ratowników. To niezwykle ważny aspekt, który należy sprawdzić podczas ćwiczeń. Konieczne jest zatem przeprowadzanie rozwinięć zarówno późnym wieczorem, jak i we wczesnych godzinach porannych.
Kolejnym elementem wpływającym na stopień wyszkolenia zespołu jest rotacja jego członków i ich funkcji. Dzięki temu unikniemy sytuacji, w której jeden zespół będzie poprawnie realizował ćwiczenie, a inny już nie. W sekcji liczącej od 8 do 12 ratowników (uwzględniając również niskie stany osobowe) możliwość wykonania tylko jednego ćwiczenia na różne sposoby jest spora (przy rotacji strażaków i ich priorytetów zadaniowych). Założony cel ćwiczeń można również osiągnąć, wykorzystując różne rodzaje sprzętu. Dzięki temu ćwiczący poznają parametry techniczne swojego wyposażenia i nauczą się maksymalnie je wykorzystywać. Poznając szczegółowo jego możliwości, ratownicy budują również zaufanie do swoich umiejętności i wiedzy. Są pewni, że poradzą sobie z obsługą. W przeciwnym razie mają tendencję do nadmiernego skupiania się na czynnościach, które dobrze znają, pomijając resztę priorytetów ratowniczych. Tracą w ten sposób elastyczność i uniwersalność oraz ogólny ogląd, niezbędne we wszelkiego typu akcjach. Może się zdarzyć, że ratownik, który potrafi obsługiwać nożyce hydrauliczne, w akcji po wypadku komunikacyjnym od razu za nie chwyci i nie wypuści ich z rąk do końca działań, nawet jeśli nie będą potrzebne. Dzieje się tak dlatego, że boi się wyjść poza sferę własnego komfortu psychicznego. Jest pełen obaw, że nie poradzi sobie z innym narzędziem, narazi się na niepowodzenie i późniejsze docinki kolegów. Dokładne zapoznanie się z obsługą całego wyposażenia i jego późniejsze wykorzystanie podczas wielu ćwiczeń eliminują ten problem.
Ćwiczenia to również czas na poznanie alternatywnego wykorzystania danego urządzenia czy techniki, nawet jeśli ich skuteczność początkowo budzi wątpliwości. Daje to szeroki wachlarz możliwości ratownikowi, który działa potem na zasadzie „wiem, że to się sprawdzi, bo już to ćwiczyłem”, a nie na zasadzie „wydaje mi się, że to powinno przynieść skutek”. Metoda prób i błędów jest niedopuszczalna podczas akcji ratowniczo-gaśniczej. Nie można powiedzieć, że któraś z technik jest jedynie słuszna. Zawsze trzeba mieć alternatywę w danej chwili. Mamy ułożony plan A. Nie działa, tak jak się nam wydawało? Nie brnijmy więc w coś, co jest nieskuteczne, tylko elastycznie przejdźmy do planu B. Dalej nie działa? Wykorzystujemy plan C. Przewidujemy też kilka kroków naprzód. Ale taką swobodę wykorzystania technik adekwatnych do sytuacji dają jedynie różnorodne, cykliczne ćwiczenia.
Wizualizacja ćwiczeń
Znakomita większość strażaków wie, że największą wartość edukacyjną mają ćwiczenia, które są zbliżone do realnych warunków akcji. Rozwinięcia bojowe przeprowadzane z użyciem wody (wśród ratowników zwane rozwinięciami na mokro) mają większy walor szkoleniowy niż ćwiczenia, podczas których nie jest nawet uruchamiona autopompa. Jeśli dodamy do tego silne zadymienie, efekty świetlne i dźwiękowe, zmienność i dynamikę sytuacji, to znacznie szybciej osiągniemy zgranie zespołu ratowniczego i jego prawidłowe reakcje na daną sytuację w realnych działaniach. Manekiny imitujące ludzi muszą ważyć około 100 kg i powinny być wiotkie, gdyż tylko takie będą doskonale pozorowały nieprzytomne osoby poszkodowane i oddadzą problemy związane z ich ewakuacją. Nie można tego powiedzieć o piętnastokilogramowych sztywnych manekinach.
Dzięki rozwojowi CFBT w Polsce doskonale wiemy, że niektórych umiejętności nie da się wypracować bez ćwiczeń z prawdziwym ogniem. W dziedzinie szkoleń związanych z ratownictwem technicznym coraz częściej obserwuje się tendencje do wcześniejszego wykonywania zgniotów wraków czy umieszczania ich w nietypowych pozycjach. Podczas rzeczywistej akcji wykorzystanie narzędzi hydraulicznych na nieuszkodzonym aucie, które stoi na kołach, graniczy z cudem, a niestety gros ćwiczeń odbywa się właśnie na takich autach.
Koniecznie należy ćwiczyć zdarzenia, które są skrajnie trudne lub zdarzają się niezwykle rzadko. Nikomu nie życzę uczestnictwa w zdarzeniu o charakterze masowym lub zagrażającym życiu samych ratowników. Życzę jednak każdemu pełnej gotowości do działań w razie zaistnienia nietypowych, wymagających zdarzeń, a taką da się osiągnąć jedynie systematycznymi ćwiczeniami. Dlatego często powinno się utrwalać i ćwiczyć algorytm przeprowadzania wstępnej segregacji medycznej. Praktycznie w każdych ćwiczeniach na obiektach powinno się testować wzywanie pomocy przez strażaków, ich poszukiwania oraz ewakuację [4]. Coraz częściej widzi się na fotografiach rodzimych ratowników, którzy ćwiczą precyzyjne cięcie obrączek, maszynek do mielenia mięsa czy wszelkiego rodzaju sitek, nakrętek, rurek i innych metalowych elementów. Wypychają w tym celu rękawiczki medyczne mięsem, a następnie działają tak, aby ich w żadnym momencie nie uszkodzić – ani mechanicznie, ani na skutek temperatury wytwarzanej w procesie cięcia metalu. Pod koniec 2015 r. jednostka, w której pełnię służbę, spotkała się z takim problemem, uczestnicząc w akcji uwalniania ręki dziecka z maszynki do mielenia mięsa. Jak widać, takie rzeczy się zdarzają.
Omówienie ćwiczeń
Każde ćwiczenie bezwzględnie musi zostać omówione po jego zakończeniu. Uczestnicy powinni wiedzieć, gdzie i jakie błędy popełnili. Warto też dążyć do tego, by nikt nie bał się ich popełniać podczas ćwiczeń, gdyż z nich też płynie nauka i doświadczenie, pod warunkiem, że zostaną dokładnie omówione i wyciągnie się z nich wnioski na przyszłość. Ćwiczenia to jednak nie tylko błędy, ale i utrwalanie prawidłowych odruchów Właściwe zachowania również trzeba omawiać, wyróżniać, żeby były powtarzane przez ratowników. Dobrą praktyką jest nagrywanie ćwiczeń. W zaciszu koszar można dokładnie przeanalizować materiał filmowy razem z uczestnikami. Podsumowanie to dobry czas na zadawanie pytań i omówienie ćwiczenia ze wszystkich stron – obserwatorów, rozjemców, instruktorów, uczestników, jak i pozorantów.
***
Bezsprzecznie ćwiczenia zwiększają efektywność działań ratowniczo-gaśniczych. Jednak jakość samych szkoleń bywa różna, przez co perfekcja i skuteczność w późniejszych działaniach może być osiągnięta szybko i sprawnie lub wypracowywana w sposób niezwykle mozolny. Wpływa na to wiele czynników: począwszy od postawy, wiedzy i zaangażowania instruktora, przez różnorodność, powtarzalność ćwiczeń, po predyspozycję i zaangażowanie ćwiczących. Ważne jest jednak, aby wszystko odbywało się w atmosferze motywującej szkolących i szkolonych do budowania profesjonalnego, dobrze zgranego zespołu ratowniczego. Zaangażowanie obu stron i staranność wykonywania zadań są konieczne do osiągnięcia celu, jakim jest skuteczne, bezpieczne ratownictwo, przynoszące satysfakcję wszystkim strażakom.
Na zakończenie posłużę się cytatem z najstarszego polskiego regulaminu strażackiego, do jakiego dotarłem. Wydano go w 1926 r. we Lwowie. „Żądać należy od ćwiczących, aby każde ćwiczenie było zupełnie poprawnie wykonane. Nie można się zadowolić wykonaniem powierzchownem, a raczej ćwiczenie należy kilkakrotnie powtórzyć” [5]. Mimo upływu wielu lat pewne prawdy dotyczące szkoleń są ciągle aktualne.
fot. Rafał Podlasiński
Źródła
[1] https://pl.wikiquote.org/wiki/Ludwik_Hirszfeld
[2] https://pl.wikipedia.org/wiki/Pami%C4%99%C4%87_cia%C5%82a
[3] Regulamin ćwiczeń z podstawowym sprzętem pożarniczym, Komenda Główna Straży Pożarnych, Warszawa 1990.
[4] Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych, W. Nocoń, Sz. Kokot-Góra, A. Cytawa, P. Grzyb, Kraków 2012.
[5] Mały instruktor strażacki. Podręcznik dla instruktorów na powiatowych kursach i dla instruktorów małomiast. i wiejskich straży pożarnych oraz drużyn kolejowych, Lwów 1926.