Lekcja z Seulu
12 Września 2023
Panikę kojarzymy zwykle z sytuacją krytyczną, stwarzającą bezpośrednie zagrożenia dla życia, wymagającą natychmiastowej ucieczki, której często towarzyszą nieznane, a czasem również dynamicznie zmieniające się warunki otoczenia. Niestety pod wpływem paniki człowiek podejmuje działania nieracjonalne, często stanowiące większe zagrożenia aniżeli to, co ją wywołało. Tak się stało podczas obchodów Halloween w 2022 r. w Seulu, w Korei Południowej.
Halloween to zwyczaj polegający na wspólnej zabawie w specjalnie przygotowanych na tę okoliczność maskach i kostiumach, obchodzony zwykle wieczorem 31 października. Tę tradycję na największą skalę kultywuje się w USA, Kanadzie, Irlandii, Wielkiej Brytanii i Australii, jednak od 29 października 2022 r. będzie kojarzony również z tragedią w Seulu.
Paradoksalnie Halloween nie jest w Korei Południowej szczególnie popularnym świętem, ale w 2022 r. była to pierwsza od wybuchu pandemii okazja do wspólnej zabawy bez konieczności używania maseczek ochronnych. Na ulicach stolicy Korei Południowej zaroiło się od ludzi ubranych w halloweenowe kostiumy. Wielu z nich chciało bawić się w najpopularniejszej, wśród młodych Koreańczyków, ale i emigrantów, dzielnicy imprezowej Itaewon. Bywają w niej miłośnicy alternatywnego stylu życia, nie brakuje barów i klubów. Jej specyfika wynika m.in. z sąsiedztwa amerykańskiej bazy wojskowej.
Jak do tego doszło?
29 października dzięki zniesieniu restrykcji po raz pierwszy od 3 lat dziesiątki barów i restauracji były wypełnione klientami. W Itaewon zgromadziły się co najmniej dziesiątki tysięcy ludzi, choć według doniesień medialnych szacowana liczba uczestników zabawy wynosiła około 100 tys. Według ustaleń zespołu śledczego tłum zaczął gromadzić się o 17.00. Około godz. 21.00. był tak gęsty, że przemieszczał się jak płyn, a ludzie nie byli już w stanie kontrolować ruchów własnego ciała.
Około 22.15. na krótkiej (60 m) i wąskiej (5-6 m) ulicy prowadzącej do restauracji doszło do wybuchu paniki. W wyniku zdarzenia śmierć poniosło 159 osób (ostatnią, 159. ofiarę zarejestrowano 13 grudnia 2022 r. - był nią nastolatek, który przeżył wydarzenia w Itaewon, ale później odebrał sobie życie), a co najmniej 172 zostały ranne. Z przeprowadzonego śledztwa wynika, że większość ofiar zmarła w wyniku uduszenia i uszkodzenia mózgu spowodowanego brakiem tlenu.
Bilans ofiar bezpośrednich tej tragedii wygląda następująco: 159 ofiar śmiertelnych (26 różnych narodowości, w większości młode kobiety, dwie trzecie w wieku w przedziale 20-30 lat) oraz co najmniej 172 osoby ranne.
Przyczyny tragedii
Podstawowym pytaniem, zadawanym do dzisiaj jest to, czy tragedii można było uniknąć. Aby to stwierdzić, trzeba odnieść się nie tylko do relacji medialnych, ale i zarejestrowanych jeszcze przed wystąpieniem zdarzenia symptomów, finalnie często utożsamianych z jego przyczynami.
W Korei Południowej, podobnie jak w innych państwach na świecie, istnieją rozwiązania prawne nakładające obowiązki na organizatorów imprez, które gromadzą co najmniej tysiąc osób. Jednak obchody Halloween nie miały jednego organizatora, zatem władze nie wymagały od żadnego z barów, klubów i restauracji - niektórych zlokalizowanych w wąskich bocznych uliczkach Itaewon - przedłożenia planu zarządzania bezpieczeństwem. Wydawać by się mogło, że skala tragedii w Seulu wynika, jak to zwykle bywa, z wielu niekorzystnych okoliczności, do których zaliczyć należy m.in.:
- nadmierną liczbę ludzi zgromadzoną na stosunkowo niewielkim obszarze,
- brak jednego podmiotu (organizatora) odpowiedzialnego za organizację wydarzenia,
- brak środków zapobiegawczych i kontroli tłumu w przestrzeni miejskiej,
- zbyt małą liczbę osób zajmujących się kierowanie tłumem - policja wysłała w ten rejon miasta 137 funkcjonariuszy, podczas gdy ponad 6500 z nich zabezpieczało tej nocy inną części Seulu, gdzie odbywał się antyrządowy protest,
- opóźnienie w wysłaniu na telefony komórkowe ostrzeżeń wzywających do opuszczenia okolicy hotelu Hamilton w Itaewon.
Nie bez znaczenia pozostaje również charakterystyka zabudowy i zachowanie uczestników:
- duży ścisk i sklinowany ruch (co powodowało omdlenia i zatrzymanie oddechu u poszkodowanych),
- stała zabudowa ulicy, uniemożliwiająca ruch w innych kierunkach niż tylko przód - tył,
- teren opadający ku środkowi ulicy - główny pasaż tej części miasta przebiegał bowiem przez rodzaj sztucznego zagłębienia, uliczki prowadzące do niego są dość istotnie nachylone, co utrudniało utrzymanie równowagi przez osoby, na które napierał tłum,
- agresywne zachowanie części uczestników, które wynikało ze zniecierpliwienia oczekiwaniem na wejście w rejon głównego wydarzenia,
- wystąpienie efektu domina.
Relacje świadków również stanowią źródło informacji o symptomach zagrożenia, impulsie, który zapoczątkował wybuch paniki oraz o przebiegu zdarzenia. Zdaniem naocznych świadków tłum był tak gęsty, że właściwie nie dało się posuwać do przodu już około 20.00 (około 2,5 godz. przed wybuchem paniki), a w uliczce było dziesięć razy więcej ludzi niż zwykle (np. podczas Bożego Narodzenia i pokazu fajerwerków). Osoby, które wcześniej zdołały przedostać się do restauracji i barów, już nie mogły z nich wyjść. Przed 22.00 grupa młodych mężczyzn zaczęła brutalnie torować sobie drogę - wtedy wybuchła panika, jedni padali na drugich.
Ponadto sygnały i zgłoszenia od uczestników zgromadzenia zostały zlekceważone przez personel odpowiedzialny za obsługę numeru alarmowego. Funkcjonariusze policji obecni w niewielkiej liczbie w okolicach wydarzenia zajmowali się głównie ruchem drogowym w okolicy oraz zapobieganiem przestępczości.
Świadkowie relacjonowali tragedię: „Zdaliśmy sobie sprawę, że coś jest nie tak, gdy utknęliśmy w tłumie”, „Nie dało się oddychać”, „Myślałem, że też zostanę zadeptany na śmierć, bo ludzie napierali, nie zdając sobie sprawy, że na początku tłumu inni upadają”, „Ludzie padali jak domino”, „Reanimowałam dziesięć osób, później wszystkie zostały uznane za zmarłe”, „Wszędzie widziałem ciała martwych ludzi”.
Trzeba zauważyć, że w wąskich uliczkach dzielnicy Itaewon nie było drogi ewakuacji; ich wielkość, ale także ich rozmieszczenie przyczyniły się do katastrofy.
Wyzwania dla służb
W czasie, gdy rozegrała się tragedia, wielu funkcjonariuszy służb porządkowych znajdowało się w innych rejonach miasta z związku z innymi uroczystościami. Tymczasem w Itaewon doszło do zdarzenia masowego. Ci, którzy próbowali pomóc ofiarom, doświadczyli silnego stresu, walczyli z czasem. Ratownicy nie byli w stanie pomóc wszystkim i nie nadążali z reanimacją ofiar. Na miejsce przybywały też zrozpaczone rodziny poszukujące krewnych.
Większość ofiar nosiła przebrania i nie miała przy sobie dokumentów, ich identyfikacja na miejscu zdarzenia nie była prosta, jednak stosunkowo szybko zidentyfikowano około 90% osób. Problem identyfikacji pozostałych wiązał się z tym, że byli to obcokrajowcy (przedstawiciele 26 państw).
Reakcje władz
W związku ze skalą tragedii głos w środkach masowego przekazu zabierali przedstawiciele służb oraz władz Korei Południowej, tj. minister spraw wewnętrznych, szef Policji, szef Biura Bezpieczeństwa Publicznego w Policji, prezydent oraz premier.
Szef Biura Bezpieczeństwa Publicznego Hong Ki Hiun zwrócił uwagę na to, że liczba osób bawiących się w Itaewon była podobna, jak w poprzednich latach lub nieco wyższa i że według przekazanych mu informacji policjanci na miejscu nie wykryli nagłego nasilenia się tłumu. Nie obowiązywały jednak żadne osobne środki kontroli tłumu w wąskiej uliczce, w której doszło do tragedii, a policja nie ma wytycznych na wypadek sytuacjach, gdy duża liczba ludzi gromadzi się na wydarzeniach bez konkretnego organizatora.
Prezydent Korei Południowej Yoon Suk-yeol ogłosił żałobę narodową oraz zaapelował o podjęcie środków bezpieczeństwa, by do takich tragedii na ulicach i w innych miejscach, gdzie gromadzą się duże tłumy, nie dochodziło.
Zgodnie z zapowiedziami, jeszcze 31 października swoje działania rozpoczęła składająca się z 475 (a od 1 listopada - 501) policjantów komisja śledcza, która m.in. przesłuchiwała świadków zdarzenia i analizowała nagrania z monitoringu, starając się ustalić przyczyny tragedii. Komisja zakończyła swoje działania 13 stycznia 2023 r.
Ustalenia śledczych
W toku prac komisja ustaliła, że przed wybuchem paniki na numer alarmowy 112 wykonanych zostało 11 połączeń, pierwsze ponad 4 godz. przed zdarzeniem, ok. godz. 18.30. W zarejestrowanych rozmowach aż 13 razy pojawiały się słowa „wyrażające obawy o życie i zdrowie ludzi”. Jeden z rozmówców o godz. 18.34 błagał policję o wprowadzenie kontroli w okolicy, ponieważ „zbyt wiele osób chodzi tam i z powrotem i to jest zbyt przerażające”. Przekazał też informację: „ludzie nie są w stanie zejść na dół, ale również pchają się w górę i myślę, że mogą zostać stratowani”.
W połowie grudnia 2022 r. za winnych katastrofy uznano byłego szefa komisariatu Policji w Yongsan-gu (Lee Im-jae) oraz byłego szefa policyjnego wydziału obsługującego numer alarmowy 112 Song Byeong-ju. Oskarżono ich o zaniedbania zawodowe prowadzące do śmierci. Pierwszemu z nich zarzucono przyczynienie się do zwiększenia liczby ofiar przez brak odpowiedniego przygotowania służb i reagowania z użyciem odpowiednich środków przed i po katastrofie oraz nierzetelne sporządzenie raportu sytuacyjnego, w którym fałszywie określił czas swojego przybycia na miejsce zdarzenia. Song Byeong-ju został aresztowany pod zarzutem niepodjęcia odpowiednich środków bezpieczeństwa, adekwatnie do potrzeb sytuacji, pomimo licznych wezwań skierowanych na numer 112, związanych z niebezpieczeństwem „stratowania”.
Wśród osób zatrzymanych 26 grudnia była burmistrz dzielnicy Yongsan-gu Park Hee-young. Czterech innych funkcjonariuszy Policji oraz magistratu Yongsan-gu zostało tymczasowo aresztowanych, wśród nich urzędnik Seoul Metropolitan Police Agency (SMPA) oskarżony o usunięcie wewnętrznych raportów ostrzegających o przeludnieniu w czasie święta Halloween i o możliwej katastrofie. W prokuraturze przesłuchiwano również m.in. szefa straży pożarnej Yongsan Choi Seong-beom.
Tymczasem policyjny zespół dochodzeniowy uznał, że nie należy pociągać do odpowiedzialności za katastrofę urzędników z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, władz Seulu ani krajowej agencji Policji, podając w uzasadnieniu, że organy te nie są prawnie odpowiedzialne za obowiązki związane z kontrolą tłumu.
13 stycznia 2023 r. komisja zakończyła pracę. Uznała, że do tragedii doprowadził m.in. brak środków zapobiegania katastrofom i szybkiej reakcji na sytuację nadzwyczajną. 20 stycznia prokuratura w Seulu ogłosiła, że oskarża burmistrz Yongsan-gu Park Hee-young o zaniedbania zawodowe, niewłaściwą reakcję na incydent oraz nakłanianie podwładnych do fałszowania i rozpowszechniania komunikatów prasowych o czasie jej przybycia na miejsce zdarzenia w Itaewon. Aresztowany został także były szef Departamentu ds. Bezpieczeństwa i Katastrof Choi Won-joon z Biura Okręgowego w Yongstan, któremu zarzucono umyślne zaniedbanie obowiązków.
W stan oskarżenia bez zastosowania środka zapobiegawczego w postaci aresztu zostali postawieni: inni urzędnicy z Biura Okręgowego w Yongstan, tj.: były zastępca burmistrza Yoo Seung-jae i były dyrektor ds. bezpieczeństwa budowlanego i transportu Moon In-hwan, którym zarzucono zaniedbania prowadzące do śmierci uczestników zabawy. W wyniku przeprowadzonego dochodzenia południowokoreańska policja oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci oraz zaniedbania 23 funkcjonariuszy, z których prawie połowa reprezentowała organy ścigania.
Katastrofa z 29 października to dla Korei Południowej najtragiczniejsze w skutkach wydarzenie związane z gromadzeniem się ludzi w miejscu publicznym od 2005 r., kiedy to podczas wybuchu paniki powstałego przy otwarciu bram stadionu przed koncertem muzyki pop śmierć poniosło jedenaście osób, a co najmniej 60 zostało rannych. To również druga najbardziej śmiercionośna katastrofa w najnowszej historii Korei Południowej, zaraz po zatonięciu promu Sewol w 2014 r. (zginęły wtedy 304 osoby, w większości uczniowie szkół średnich).
Wnioski dla Polski
Tragedia w Korei Południowej może być przyczynkiem do refleksji i dyskusji dotyczącej rozwiązań dotyczących zarządzania tłumem w przestrzeniach publicznych w Polsce. W prawie polskim trudno doszukać się konkretnych zapisów odnoszących się do przygotowań czynionych w celu zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom wydarzeń organizowanych w przestrzeniach otwartych. Wprawdzie można znaleźć przepisy o charakterze ogólnym dotyczące odpowiedzialności za zapewnienie różnych form bezpieczeństwa uczestnikom imprez masowych, niemniej jednak rozwiązania te nie obejmują wszystkich wydarzeń gromadzących znaczną liczbę ludzi. W tej sytuacji pomocne mogą być jedynie wytyczne, przewodniki, dobre praktyki z kraju i zagranicy oraz rozwiązania proponowane oddolnie przez przedstawicieli poszczególnych ośrodków kształcenia, służb, podmiotów bezpieczeństwa oraz branż takich jak ochrona przeciwpożarowa.
Problematyka zarządzania tłumem w przestrzeni publicznej jest ważna i aktualna, wymaga także w polskich warunkach szerszej dyskusji. Często organizatorzy niebiletowanych wydarzeń, nawet jeśli da się ich określić, przez ograniczanie terenu zarządzanej przez siebie imprezy przerzucają odpowiedzialność na władze miast oraz podmioty bezpieczeństwa, uznając swoją odpowiedzialność za bezpieczeństwo jedynie tych osób, które znajdują się na terenie wydarzenia. Tymczasem bywa też tak, że kierowani różnymi motywacjami gromadzą się wokół miejsca organizowanego wydarzenia bez wiedzy organizatora, nie chcąc ponosić kosztów związanych z opłatą za wejście na teren imprezy. Próbują też zdobyć np. „lepsze miejsce” (w pobliżu płotu lub muru), próbki komercyjnego towaru, a nawet nieodpłatnie dystrybuowany, choć niemający większej wartości materiał reklamowy.
Obecnie w Polsce, zwłaszcza w większych miastach, następuje popandemiczny rozkwit wydarzeń o charakterze otwartym, gromadzących rzesze ludzi (np. festynów, festiwali, zlotów, pikników, jarmarków), zarówno w okresie letnim, jak i zimowym. Mogą one stanowić scenę analogicznych wydarzeń. Zarządzanie tłumem, w tym przeludnieniem (overcrowding), leży - jak pokazał przypadek koreański - zarówno w interesie władz miejskich, jak i policji, straży pożarnej i operatorów numeru alarmowego 112.
Literatura dostępna u autora
kpt. dr inż. Rafał Wróbel pełni służbę w SGSP na stanowisku naukowo-dydaktycznym adiunkta oraz kierownika Zakładu Inżynierii Procesów Decyzyjnych na Wydziale Inżynierii Bezpieczeństwa i Ochrony Ludności