Nauka przez pamięć
10 Listopada 2021Warszawska Praga. Miejsce niezwykłe pod wieloma względami, bogate w pamiątki historii. Można tu zobaczyć komorę wodną z lat 20. XIX w., Dom Weteranów Powstania Styczniowego 1864 r. czy gmach dawnej mykwy. Jedną z tych historycznych perełek znajdziemy w budynku na ul. Karola Marcinkowskiego 2. A właściwie NIE jedną.
W potężnym gmachu posadowionym w trójkącie pierzei od ulic Marcinkowskiego i Jana Zamoyskiego, nad którym wznosi się wysoka na 30 m wieża czatowni, kryją się skarby światka straży pożarnej. Budynki koszar V Oddziału Straży Ogniowej wybudowano w latach 1875-1878 dzięki ówczesnemu prezydentowi Warszawy, Sokratesowi Starynkiewiczowi. Historia jednostki praskich strażaków sięga 1836 r., kiedy to stacjonowali w drewnianych barakach przy dzisiejszej ul. Jagiellońskiej (pierwotnie jako Oddział IV). W nowej siedzibie miejsca wystarczało dla 100 strażaków i kominiarzy, do dyspozycji V Oddziału Warszawskiej Straży Ogniowej była także ogrzewana stajnia, wozownia i kuźnia. W piwnicy mieściła się lodownia. Każdemu oddziałowi WSO przydzielono chorągiew w identyfikującym go kolorze oraz konie o wybranym umaszczeniu – Oddział V miał zieloną chorągiew oraz kasztanowate konie.
W 1851 r. zwiększono ilość warszawskich oddziałów straży ogniowej (dotąd było ich cztery) o oddział zlokalizowany w budynkach Koszar Mirowskich przy ul. Chłodnej 3 i 4, nadając jednocześnie nr V oddziałowi, który jako ostatni na tej liście miał obejmować Pragę (w systemie administracyjnym miasta Praga była także ostatnim cyrkułem). Oddział z ul. Chłodnej ma o tyle ważne znaczenie, że to właśnie tam znajdowały się świadectwa dziejów warszawskiej straży pożarnej, zanim trafiły na ul. Marcinkowskiego. Ich historia sięga zaś 1907 r., kiedy powstało Muzeum Pożarnictwa w Dużej Sali Oddziału I.
Jedyny w swoim rodzaju
Budynek praskiego oddziału Warszawskiej Straży Ogniowej przeszedł rewitalizację w latach 2009-2018. Zabytek udało się uratować dzięki wsparciu finansowemu ze strony samorządu m.st. Warszawy. Remont zakładał położenie elewacji, wzniesienie czatowni (rozebranej w 1954 r.), prace nad wnętrzem, odbudowę stajni i kuźni – objął zatem cały budynek.
Te ostatnie pomieszczenia oraz dużą część budynku głównego zaadaptowano na sale edukacyjne oraz wystawy o tematyce historycznej i stricte związanej z pracą strażaków. Nad koncepcją i zaaranżowaniem 15 sal Centrum Edukacji i Historii Warszawskiej Straży Pożarnej pracowały wszystkie jednostki Komendy Miejskiej PSP w Warszawie. Strażacy angażowali się nawet w prace nad restauracją zabytków. Pomysłodawcą zaś był ówczesny komendant miejski st. bryg. Mariusz Wejdelek.
Centrum Edukacji i Historii Warszawskiej Straży Pożarnej w Warszawie to doskonałe miejsce dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Zwiedzanie organizowane jest dla grup do około 20-25 osób. Chętni na tę fantastyczną przygodę muszą się zgłosić do sekretariatu komendanta miejskiego PSP m. st. Warszawy przy ul. Polnej 1.
Ścieżka edukacyjna praskiego oddziału nie jest zwyczajny, składa się aż z 15 bogato wyposażonych sal, podzielonych na kategorie. Jak podkreśla jeden z twórców tego miejsca i przewodnik po nim asp. sztab. Arkadiusz Ogrodowski z Wydziału Organizacyjnego, „każda sala praktycznie sama się prezentuje“. I jest w tym więcej niż ziarno prawdy, bo znakomita większość to sale multimedialne, które w rzeczy samej mówią same za siebie. Drugiego takiego miejsca w Polsce próżno szukać.
Parter
Nasza wędrówka w pogoni za wiedzą zaczyna się na parterze. Zanim przejdziemy do zwiedzania, widzimy niewielki hol, który paradoksalnie pomieścił bardzo wiele wartości – ścianę pamięci z nazwiskami wszystkich naczelników i komendantów warszawskiej straży, gabloty z odznaczeniami, naszywkami i nie tylko. Można zobaczyć odznaczenie im. Ludwiki Wawrzyńskiej oraz im. płk. Urbana Majewskiego i oznakę Warszawskiego Tygrysa. To wstęp do naprawdę fascynującej przygody ze strażą.
Jako pierwsza otwiera się przed nami Sala Historii, gdzie zobaczymy imponującą kolekcję hełmów – począwszy od tych z lat 30. XIX w. aż po lata 80. XX w. i współczesne. W rogu przycupnął kufer z ekwipunkiem strażackim z początku XX w., a spośród eksponatów nieśmiało wygląda na nas szpryca – ile ma lat, nie wiadomo, ale podobne do tej lub takie same spotykane były w Europie już w XIV w., a w Polsce – w 1. poł. XVI w. Wisienką na torcie jest księga etatowa, a w niej napisane czarno na białym, że komendantem był... Józef Tuliszkowski.
Dalej przechodzimy do Sali Łączności, w której można się poczuć jak w prawdziwej dyżurce lat 70. XX w. – jest potrzebny sprzęt, ówczesna nawigacja w formie kartek dojazdowych (z okresu powojennego) a nawet dyżurującego dyspozytora.
Za nią pyszni się Sala Sikawek Konnych, gdzie kroczymy po brukowisku, słuchając turkotu kół i stukania podkowami o kamienie. Znajdziemy tu piękną sikawkę parową firmy Shand Mason z 1864 r., która potrafi zaskoczyć (trzeba to zobaczyć), a nawet tutejszy unikat – sikawka, która pochodzi z XVIII w., a mimo to wygląda świetnie.
Sala Motopomp prezentuje pełen wachlarz tego sprzętu: motopompy spalinowe, wóz konny z pompą spalinową, zobaczyć można też parciany wąż strażacki. Uzupełnieniem są drabiny hakowe, bosaki, armatura wodna i inne narzędzia przydatne w czasie akcji.
Piętro
Na tym kończymy zwiedzanie parteru. Wiemy już bardzo dużo o historii pożarnictwa. Czując, że kolejne kroki nas nie zawiodą, wchodzimy na piętro, gdzie okazuje się, że... mieliśmy rację. Przed nami wystawy: ratownictwa wodno-nurkowego, wysokościowego i technicznego – skumulowane w jednym miejscu, są pigułką o silnym działaniu. Zatopiony wrak samochodu, strażak spieszący na ratunek osobie, która utknęła w studni, wypadek samochodowy i ratownicy wyciągający z auta poszkodowanego. Ta ekspozycja robi piorunujące wrażenie. Ale to nie koniec wędrówki. Kolej na mieszkanie, w którym doszło do zwarcia w przeciążonym przedłużaczu. Wybucha pożar, wokół unosi się dym, czuć niepokojący zapach. Na szczęście z pomocą przychodzą strażacy. Ale zanim to się stało, ogień zrobił swoje. To otwiera oczy i daje do myślenia.
CEiHWSP to też miejsce wystaw czasowych. Organizowane tu były m.in. ekspozycje: „140 lat Praskiego Oddziału Warszawskiej Straży Ogniowej”, „100 lat Niepodległej” i „100 lat motoryzacji straży pożarnych w Warszawie” – ta ostatnia wystawa została połączona z premierą książki o tym samym tytule. Centrum otwiera się też w Noc Muzeów.
W Centrum odbywają się także takie uroczystości, jak: zbiórki z okazji złożenia ślubowania przez nowo przyjętych funkcjonariuszy KM PSP m.st. Warszawy, wręczenie odznak „Warszawski Tygrys”, a także odznaczeń im. płk. Urbana Majewskiego oraz im. Ludwiki Wawrzyńskiej.
Po drodze mijamy też Salę Przyczyn i Skutków Pożarów – to miejsce, w którym można odsapnąć, a przy okazji poprowadzić pouczającą lekcję dla dzieci. Przed nami jeszcze trzy sale tego typu – Sala Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego, gdzie strażacy walczą z czasem, rozpoznając i neutralizując substancje niebezpieczne, Sala Działań Poszukiwawczo-Ratowniczych, która pokazuje skutki trzęsienia ziemi i pracę grupy specjalistycznej, a także Sala Ratownictwa Medycznego, gdzie w namiocie medycznym trwa udzielanie pomocy poszkodowanym.
Dalej przechodzimy przez Salę Sprzętu Ochrony Dróg Oddechowych, gdzie z wdziękiem prezentuje się manekin ubrany w aparat przeciwdymny Königa, pierwszy tego typu sprzęt, w dodatku kompletny. Niestety trudno wyobrazić sobie działanie zraszacza na głowie (z pomocą przychodzi fotografia), a jeszcze trudniej – jak strażak był w stanie komunikować się poprzez aparat mowy z oddalonym dowódcą. Zgroza. Dobrze, że technika pożarnicza poszła do przodu. Następna jest Sala Technicznych Systemów Zabezpieczeń. Stoi tu „mobilny symulator zagrożeń pożarowych”, który z pewnością spodoba się zwiedzającym – tym młodszym i tym starszym.
Ostatnim elementem na trasie zwiedzania, ale nie najmniej ważnym, jest garaż z zabytkowymi samochodami pożarniczymi. Tu miłośnicy czterech (a nawet sześciu) kółek poczują się jak w raju. Samochód przedsiębiorstwa De Dion-Bouton z 1928 r. to istny klejnot – ma nawet zamontowaną drabinę wysuwaną mechanicznie z 1930 r., o rozpiętości 25 m. Fanom motoryzacji lat późniejszych spodobają się polskiej produkcji: Star 21P z 1958 r. oraz Star 25 z 1973 r. wyposażone w motopompy Polonia M800-PO3.
Marta Giziewicz
Marta Giziewicz jest redaktorką i dziennikarką, autorką powieści, pracuje w "Przeglądzie Pożarniczym" od 2020 r.