Na żywo z żywiołem
20 Września 2015Gasząc pożar, strażak raczej nie ma możliwości bacznego obserwowania jego rozwoju. Wszystko dzieje się tak szybko. Słyszy komendy: rozwijaj odcinki, łącz prądownicę, woda naprzód! Całość musi sprawnie i perfekcyjnie wykonać. A co z oglądem sytuacji pożarowej, rozpoznaniem? Czy wystarczy, że tylko dowodzący będzie znał warunki, z którymi ma sobie poradzić podczas akcji?
Moim zdaniem nie. Strażak, choćby tylko po podstawowym szkoleniu, powinien umieć zauważyć zmiany w dynamice pożaru i określić, czy prowadzone przez niego działania gaśnicze odnoszą pożądany skutek. Jeżeli chcesz pokonać swojego przeciwnika, musisz go doskonale poznać - pisał 2500 lat temu chiński mędrzec Sung Tzu w traktacie „Sztuka wojny”. Strażak swojego przeciwnika - pożar - może zrozumieć i poznać w komorze ogniowej, zwanej powszechnie kontenerem. To narzędzie szkoleniowe umożliwia obserwowanie w bezpiecznych warunkach, jak rozwija się żywioł wewnątrz pomieszczenia. Co się dzieje, kiedy pęknie okno lub zostaną otwarte drzwi, a co, kiedy poda zbyt dużo wody. Dowie się też wtedy, jak skutecznie przeciwdziałać powstawaniu niebezpiecznych zjawisk. A w końcu, na wyższym poziomie szkolenia - jak poprowadzić całą akcję ratowniczo-gaśniczą.
Obecnie w Polsce korzystamy tylko z jednego typu kontenera. Jest to we wszystkich przypadkach kopia (mniej lub bardziej udana) pierwszej takiej konstrukcji (wykonanej przez Szwedów) z 1988 r. Historycznie rzecz ujmując, kolejny po szwedzkim kontener powstał w Polsce (w listopadzie 1994 r.). Wielce to dla nas chwalebne, ale i smutne, bo od tamtej pory nie zrobiliśmy nic, aby rozwinąć taki rodzaj edukacji. Zostaliśmy w tyle. Na świecie dobre centra szkoleniowe dysponują kilkoma elementami infrastruktury służącymi tylko do treningu gaszenia pożarów wewnętrznych, określanego powszechnie skrótem CFBT (Compartment Fire Behaviour Training).
Szkolenia CFBT to co najmniej kilkudniowy cykl wykładów i ćwiczeń, dający możliwość teoretycznego zapoznania się ze zjawiskami pożarowymi, a w praktyce - uczący radzenia sobie z nimi. Służy temu m.in. cała gama kontenerów.
O ile kwestie dydaktyczne mamy już w jakiejś (moim zdaniem bardzo niedoskonałej) formie opracowane, o tyle dotkliwie brakuje nam infrastruktury. Przyjrzyjmy się jej możliwościom.
Kontener podstawowy
Służy do pierwszego pokazu, ale nie tylko. Możemy dzięki niemu zademonstrować wszelkie zjawiska dotyczące rozwoju pożaru - od płomyczka po spalanie gazów w strefie podsufitowej.
Wykorzystuje się go także, aby pokazać różnicę między pożarem kontrolowanym przez materiał palny, a pożarem kontrolowanym przez powietrze. Warto nadmienić, że w jednym z niemieckich ośrodków szkolenia instruktorzy doszli do takiego mistrzostwa, że w tej komorze osoby szkolone mogą obejrzeć nawet wsteczny ciąg płomieni.
Takie możliwości daje różnorodność konstrukcji tego typu kontenerów Wszystkie składają się z części ogniowej i obserwacyjnej. Tu podobieństwa się kończą, ponieważ ich długość, szerokość i wysokość są różne. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że w państwach, w których nie istnieje jednolity system szkolenia strażaków (do nich należy zaliczyć Polskę), każdy kontener wygląda inaczej.
Część ogniowa ma zawsze konstrukcję stalową. Może być fragmentem zwykłego kontenera do przewozu towarów lub konstrukcją własnego projektu. Część obserwacyjna też zwykle jest ze stali, ale zdarza się (np. w Argentynie), że jest murowana. To pierwsza różnica. Drugą jest usytuowanie tych dwóch części względem siebie. Gros kontenerów, które widziałem (włącznie ze szwedzkim pierwowzorem), miało część ogniową podniesioną o kilkadziesiąt centymetrów w stosunku do części obserwacyjnej. To rozwiązanie podyktowane względami bezpieczeństwa i tym, żeby osoby szkolone jak najdłużej mogły obserwować zjawiska pożarowe. Obecnie w Szwecji używane są kontenery, w których różnica poziomów wynosi aż metr. Nie wszystkie ośrodki stosują takie rozwiązanie. Czasem część obserwacyjna i ogniowa jest oddzielona drzwiami, a czasem granica jest po prostu umowna. Niekiedy w części obserwacyjnej zamontowane są ławki (tam, gdzie istnieje różnica poziomów pomiędzy częściami), w innych wszyscy klęczą na podłodze. Podłoga też ma różne pokrycie (np. materiał ceramiczny, gruba sklejka wodoodporna), a czasami nie ma go w ogóle. Właśnie te różnice warunkują rodzaj ćwiczenia prowadzonego w danej komorze.
Kontener podstawowy wykorzystywany jest też do nauki procedury otwierania drzwi, do treningu operowania prądami gaśniczymi, a także do wypracowania podstawowych zasad współpracy w rocie (podchodzenie do źródła ognia i wycofywanie). Najłatwiej uczyć tych elementów w kontenerach mających obie częśc na tym samym poziomie lub przy ich niewielkiej różnicy. Strażacy wykonujący to ćwiczenie muszą się wówczas odnieść do takich warunków pożarowych, jakie mogą spotkać przy realnych zdarzeniach.
Operowanie prądami gaśniczymi
Naukę operowania różnymi prądami gaśniczymi zaczyna się od mozolnych ćwiczeń poza kontenerem, np. na placu. Każdy strażak musi opanować do perfekcji obsługę prądownicy, w zależności od warunków pożarowych umieć dostosować wydajność na prądownicy, ustawić kąt rozproszenia i kąt natarcia, dobrać odpowiedni rodzaj pulsacji lub inny sposób podawania prądu rozproszonego. Kiedy strażak wykonuje te czynności niejako automatycznie, można rozpocząć ćwiczenia w kontenerze. Tu bardzo dobrze sprawdza się kontener podstawowy.
W Szwecji spotkałem się z kontenerami, a właściwie trenażerami gazowymi, które są dopełnieniem opisanego wcześniej treningu. Ich konstrukcja jest bardzo prosta. Są to dwa duże kontenery zestawione dłuższymi bokami, przy czym wewnętrzne boki są wycięte. Powstaje wówczas spora pusta przestrzeń. Drzwi w trakcie ćwiczeń pozostają cały czas otwarte. W tylnej części kontenera pod sufitem zamontowane są dysze, przez które instruktor prowadzący trening w odpowiednim momencie podaje gaz, zapalając go. Ćwiczący znajduje się w głębi - około 2 m od wejścia do kontenerów - z nawodnioną linią gaśniczą i na sygnał instruktora podaje wodę w taki sposób, aby powstrzymać przemieszczającą się w jego kierunku falę ognia. Ćwiczenie jest niezwykle spektakularne, ale także twórcze, zarówno dla osoby ćwiczącej, jak i obserwatorów. Będąc wewnątrz, jest się ogromnym wrażeniem pędzącej w naszym kierunku fali ognia, a równocześnie ma się świadomość, że prawidłowe operowanie prądem gaśniczym zapewni nam bezpieczeństwo. Doświadczyłem tego na własnej skórze.
Kontener backdraft
Ma pokazać, czym jest i jak powstaje chyba najniebezpieczniejsze zjawisko, fenomen pożarowy, jakim jest wsteczny ciąg płomieni. Osoby uczestniczące w ćwiczeniu ze względów bezpieczeństwa znajdują się na zewnątrz kontenera.
Kontener ma tylko część ogniową. Na pierwszy rzut oka nie różni się od innych konstrukcji. Jak widać na zdjęciu, jest dość krótki i niski. Ściany, sufit i podłoga, a w niektórych przypadkach także drzwi są wyłożone materiałem ceramicznym, zapewniającym lepszą kumulację ciepła.
Nawet poważne i liczące się na świecie ośrodki szkolenia czasami nie posiadają takiego obiektu. Można go z powodzeniem zastąpić demonstracją w tzw. domku dla lalek (ang. doll house).
Moim zdaniem taki pokaz w zupełności zastępuje kontenerowy, a nawet pozwala w większym stopniu zademonstrować przemieszczanie się, migrację gazów i dymów pożarowych oraz zjawiska temu towarzyszące. Dostępne są różne wersje domków dla lalek. Podstawowe to domek mały i duży. Wszystko zależy od tego, co chcemy pokazać. To konstrukcja prostopadłościanowa zbita z nieokleinowanych płyt wiórowych grubości 18-20 mm, z wyciętymi w odpowiednich miejscach otworami symulującymi drzwi lub okna. Mały domek ma tylko jedno pomieszczenie. Jego przybliżone wymiary to 37 x 35 x 37 cm (wysokość, szerokość, głębokość). W jednej ze ścian wycięte są drzwi wielkości 25 x 19 cm. Stosowane są również wersje z dwoma otworami: jeden imituje drzwi, a drugi, wycięty w górnej części - klapę dachową.
W dużym domku są cztery pomieszczenia. To jakby zmontowane cztery małe domki, przy czym pomiędzy trzema pomieszczeniami są przegrody, które w trakcie pokazu można wyjąć, a górne lewe pomieszczenie jest całkowicie odizolowane od pozostałych.
Wewnątrz domków układa się materiał palny. Najczęściej drewno, chociaż spotkałem się z symulacjami, gdzie stosowano piankę poliuretanową i tworzywa sztuczne (chyba bardziej przystające do wyposażenia naszych mieszkań). Naprawdę nawet w tak małej skali i korzystając tylko ze stosu drewnianych szczapek, można pokazać powstawanie takich zjawisk, jak rozgorzenie i wsteczny ciąg płomieni.
Zespół wielokontenerowy (multicompartment container)
W pojedynczym kontenerze ćwiczący, wchodząc do wewnątrz, od razu widzą strefę spalania. Instruktorzy uczą, że zawsze po wejściu do pomieszczenia, którym prowadzone są działania, należy rozpocząć od schłodzenia strefy gazów. Mimo to jeśli dostrzegamy, gdzie się pali, odruchowo chcemy zacząć gasić. Oczywiście i takie pożary się zdarzają. Jak się jednak zachować, kiedy strefa spalania jest niewidoczna? Trzeba rozpocząć chłodzenie gorącej strefy gazów pożarowych i przemieszczając się do przodu, odnaleźć źródło ognia. Aby wytrenować ten nawyk, a także sprawdzić, jakie umiejętności osoby szkolone już mają, stworzony został zespół wielokontenerowy.
To obiekt pozwalający na wprowadzanie coraz trudniejszych i coraz bardziej skomplikowanych ćwiczeń. W najprostszej wersji składa się z dwóch połączonych kontenerów ustawionych względem siebie w taki sposób, że przypominają wielkie litery T lub L. W bardziej skomplikowanej konfiguracji są to trzy kontenery ustawione podobnie do kształtu litery Z lub, jak praktykuje się w Australii, trzeci pogrubia nóżkę litery T. Kontenery są jednopoziomowe, połączone ze sobą i zabudowane wewnątrz. Nie jest to jakiś labirynt, tylko po prostu ściany działowe, w których czasem znajdują się drzwi. Kontenery mają także otwory okienne zamknięte metalową blachą. Wolno wewnątrz nich wzniecać ogień, ale tylko w ściśle określonych miejscach. Po wejściu do środka ma się wrażenie, jakby się szło wewnątrz pomieszczeń piwnicznych. W takich warunkach osoby szkolone muszą wykorzystać całą swoją wiedzę.
W częściach, w których nie wolno wzniecać ognia, czasem układane są manekiny, co dodatkowo utrudnia ćwiczenie. Osoby szkolone mają wtedy dylemat: gasić czy ratować? Jeśli poszkodowany nie znajduje się nieomal na wyciągnięcie ręki, to zawsze najpierw należy podjąć działania gaśnicze. Otwierając drzwi, zmieniamy układ wentylacyjny, co przy braku działań gaśniczych (szczególnie w przypadku pożarów niedowietrzonych) może spowodować błyskawiczny rozwój zjawiska. Wówczas będzie ono zagrażało i strażakowi, i poszkodowanemu.
Różne ośrodki szkolenia na świecie rozbudowały i rozbudowują ten właśnie obiekt. W Polsce będzie można z niego korzystać (może w niedługim czasie) w Ośrodku Szkolenia KW PSP w Olsztynie. Na świecie powstają piętrowe kontenerowce z klatkami schodowymi wewnętrznymi i zewnętrznymi. Wszystko to wynika z chęci maksymalnego dostosowania ćwiczeń do potrzeb, np. warunków budowlanych danego kraju. W szwedzkiej szkole w Revinge z kontenerów zbudowano nawet makietę statku (nie jest on elementem systemu szkolenia CFBT). W dobrych ośrodkach szkolenia można spotkać całe obiekty budowlane pozwalające rozwijać tego rodzaju ćwiczenia. Istnieją one np. w szkołach i ośrodkach szkolenia w Szwecji, Holandii, Francji, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Osobiście zetknąłem się tylko z jednym - tzw. smoke tower (Revinge w Szwecji). Można w nim przetrenować wszystkie omawiane kwestie.
Taktyczna wentylacja nadciśnieniowa
To zagadnienie na stałe wpisane w CFBT. Niestety, mimo kilku doskonałych publikacji szkoleniowych jest w PSP traktowane po macoszemu. Przeciętny polski strażak kojarzy tę kwestię z oddymianiem. Nic bardziej mylnego. Oczywiście namiastkę ćwiczeń wentylacyjnych można prowadzić w zestawach wielokontenerowych, np. w smoke tower. Jest to jednak niewystarczające.
Wentylacja taktyczna to tak wysublimowana dziedzina, że jej elementy należy ćwiczyć oddzielnie, a w dalszym ciągu ćwiczeń wiązać z pozostałymi zagadnieniami. Dlatego też chciałbym opisać pokrótce jeszcze jeden obiekt, który znajduje się w Revinge w Szwecji. Jest to budynek murowany parterowy o powierzchni około 150 m2 z pomieszczeniami jak w zwykłym domu jednorodzinnym. Różnica polega na tym, że ma wiele otworów - symulujących okna, drzwi oraz wyjścia na dach. Nie wolno w nim wzniecać ognia, natomiast wypełnia się go gorącym dymem z wilgotnych wiórów. Taki dym zachowuje się bardzo podobnie, jak dymy i gazy pożarowe. W trakcie ćwiczeń prowadzona jest różnego rodzaju wentylacja - od grawitacyjnej poprzez nadciśnieniową do hydraulicznej, w różnych warunkach i konfiguracjach otwarcia drzwi lub okien. Okna, drzwi i klapy w dachu można otworzyć ręcznie lub automatycznie. Pozwala to na bardzo dokładne zobrazowanie, co dzieje się w różnych sytuacjach, czasami skomplikowanych.
W obiekcie można również ćwiczyć przeszukiwanie pomieszczeń, które nie są bezpośrednio zagrożone pożarem, a jednak wypełnione produktami spalania i mogą się w nich znajdować osoby poszkodowane.
Jakie pożytki?
Opisana infrastruktura daje ogromne możliwości szkoleniowe. Zacytuję mojego kolegę Shana Raffela, współautora książki „3D Firefighting”, który na początku czerwca prowadził zajęcia z zakresu CFBT w Ośrodku Szkolenia KW PSP w Olsztynie:
Dla adeptów pożarnictwa istotne jest zrozumienie krok po kroku, jak przebiega pożar w pomieszczeniu zamkniętym. Ćwiczenie takie (pokaz) musi być jak najbardziej realistyczny i ukazywać wszystkie fazy rozwoju pożaru. Studenci muszą pojąć, jakie interakcje zachodzą pomiędzy materiałem palnym (płomieniem), dymem i powietrzem. Konieczna jest nauka technik operowania prądami gaśniczymi umożliwiająca zrozumienie, w jaki sposób różne techniki operowania prądami gaśniczymi umożliwiają lokalizację pożaru. W ośrodkach szkolenia pożarniczego na całym świecie dla instruktorów oczywiste jest to, że nic nie zastąpi praktycznego treningu. On bowiem uzmysłowi szkolonym, jakie niebezpieczne zjawiska mogą zachodzić podczas pożarów wewnętrznych i jak sobie z nimi radzić. Tylko taki system szkolenia pozwala na wykształcenie ratowników odpowiednio przygotowanych do działań.
Warunkiem jest, aby był to kompletny sformalizowany system, gdzie poszczególne elementy łączą się ze sobą w całość. I tu mamy problem. Mimo że możemy się poszczycić 20 latami doświadczeń, do dzisiaj nie stworzyliśmy spójnego, ujednoliconego (dla wszystkich szkół i ośrodków szkolenia) systemu. Przede wszystkim nie posiadamy odpowiednich obiektów poligonowych albo (w najgorszym przypadku) nawet poligonów. Dlaczego zapraszamy gości z zagranicy lub jeździmy gdzieś w świat, by odbywać takie treningi? Nie chodzi o wymianę doświadczeń, ale o to, że gdzieś tam na świecie stworzono zunifikowany, sformalizowany, ujednolicony, scalony system szkoleń.
W nowym programie szkolenia w zawodzie strażaka zawarto prawie wszystkie tematy, jakie są omawiane i ćwiczone w trakcie treningu kontenerowego, ale rozłożono je na dwa przedmioty.
Jest w nim również zapis: „Przy konstruowaniu planu zajęć dydaktycznych na szkoleniu należy uwzględnić korelację przedmiotową oraz korelację tematyczną”. Ciężko będzie to w naszych warunkach uzyskać. Nie mamy odpowiedniej infrastruktury, nie mamy jednego spójnego systemu szkolenia, a to oznacza tylko tyle: CFBT po polsku nie istnieje.
Maciej Maczkowski - emerytowany oficer pożarnictwa, pedagog, długoletni pracownik SGSP. Najlepszy wykładowca/instruktor w PSP w 2007 r. Członek założyciel IFIW Revinge 2008 - międzynarodowej grupy propagującej trening CFBT.
fot. Maciej Maczkowski