• Tłumacz języka migowego
Ratownictwo i ochrona ludności Wojciech Miciuła, Andrzej Szacoń

Katastrofa budowlana w Lublinie

27 Lipca 2017

Była to dla lubelskich strażaków jedna z najtrudniejszych akcji. Składał się na to ogrom zniszczeń, zagrożenie zawaleniem ścian, brak wiarygodnych informacji o liczbie osób mogących przebywać w zawalonej kamienicy, zaangażowane siły i środki oraz bardzo duże zainteresowanie mediów.

Katastrofa budowlana w Lublinie 24 maja 2017 r. od godziny 13.51 do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Lublinie zaczęły napływać zgłoszenia telefoniczne od świadków zdarzenia - mówili o pożarze lub zawaleniu się prawie 120-letniej kamienicy usytuowanej w ścisłym centrum Lublina, przy ul. Lubartowskiej 45. Pełniący tego dnia służbę dyżurni operacyjni kpt. Zbigniew Waleniak i asp. Rafał Gąska natychmiast zadysponowali zastępy z JRG 4 (rejon operacyjny), JRG 1 oraz z JRG 3 (w której działa specjalistyczna grupa ratownictwa technicznego). Pierwszy zastęp przybył już po 5 min od chwili zgłoszenia zdarzenia, pokonując dystans około 3 km.

Pierwsze działania

Po przeprowadzeniu rozpoznania kierujący działaniem ratowniczym drogą radiową przekazał dyżurnemu operacyjnemu stanowiska kierowania informację, że w jednym z pionów trzypiętrowej kamienicy na wszystkich kondygnacjach zawaliły się stropy drewniano-cementowe wraz ze ścianami działowymi. Na miejsce działań skierowano więc strażaków PSP z pozostałych jednostek oraz druhów OSP. KDR zdecydował o wprowadzeniu na gruzowisko ratowników zabezpieczonych w maseczki przeciwpyłowe, aby przeszukali teren pod kątem obecności osób poszkodowanych. Ze względu na znaczne uszkodzenie budynku (pęknięcia, odkształcenia) wyznaczono ratownika do stałej kontroli stabilności jego konstrukcji. Miejsce zdarzenia zostało niezwłocznie zabezpieczone przed dostępem osób postronnych, a ratownicy przystąpili do ewakuacji mieszkańców i użytkowników przyległych kamienic. Następnie wyłączono dopływ mediów do budynku (woda, prąd, gaz), polecono odholowanie pojazdów parkujących obok kamienicy oraz wyłączono z ruchu sąsiednie ulice: Nowy Plac Targowy i Targową. W tym samym czasie funkcjonariusze Policji, Straży Miejskiej oraz pracownicy Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta weryfikowali liczbę osób, które mogłyby znajdować się pod gruzami kamienicy.

KDR, siły i środki

Od godz. 13.56 pierwszym kierującym działaniem ratowniczym był zastępca dowódcy zmiany z JRG 4 mł. kpt. Marcin Rumiński, który przeprowadził rozpoznanie oraz zgłosił zapotrzebowanie na dodatkowy sprzęt specjalistyczny (zastępy ratownictwa technicznego).

Od godz. 14.18 kierowanie przejął dowódca JRG 4 bryg. Zbigniew Kotłowski, który stwierdził, że zachodzi prawdopodobieństwo dalszego zawalenia się budynku i że pod gruzami mogą przebywać zasypane osoby.

O godz. 14.23 na miejsce zdarzenia przybył komendant miejski PSP w Lublinie mł. bryg. Marek Fiutka wraz ze swoim zastępcą bryg. Maciejem Błaszczykiem oraz grupą operacyjną. Przejął kierowanie działaniami, rozkazał zabezpieczyć lub usunąć niestabilne elementy konstrukcyjne budynku oraz zdecydował o wprowadzeniu na gruzowisko ratowników z zadaniem ustalenia, czy znajdują się w nim poszkodowani. W trakcie przeszukiwania jednemu ze strażaków (st. kpt. Pawłowi Kasperkowi, dowódcy zmiany z JRG 3) udało się nawiązać werbalny kontakt z mężczyzną. Był cały przysypany gruzem i przygnieciony elementami konstrukcyjnymi budynku. Ratownicy ręcznie odgruzowali głowę poszkodowanego, podając mu tlen, a następnie rozpoczęli proces jego uwalniania i ewakuacji.

O godz. 14.50 na miejsce zdarzenia przybył lubelski komendant wojewódzki st. bryg. Grzegorz Alinowski wraz z zastępcami: st. bryg. Szczepanem Goławskim i st. bryg. Piotrem Zmarzem. Po przejęciu kierowania podjął decyzję o kontynuowaniu podjętych działań ratowniczych, zorganizowaniu sztabu akcji oraz zadysponowaniu Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej „Lubartów” oraz Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej „Warszawa 9” z JRG 15 KM PSP w Warszawie. Ponadto zadysponował psychologa z KW PSP w Lublinie, z zadaniem udzielenia wsparcia psychologicznego mieszkańcom, którzy stracili dach nad głową, a także wojewódzkiego koordynatora ratownictwa medycznego.

O godz. 15.47, po odgruzowaniu mężczyzny, ratownicy ewakuowali go z terenu akcji i przekazali zespołowi ratownictwa medycznego (był przytomny, miał ogólne obrażenia). Następnie podjęto decyzję o wycofaniu ratowników z gruzowiska z uwagi na niestabilność ścian zawalonego budynku.

O godzinie 16.40 na miejsce zdarzenia przybył komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski, który przejął kierowanie działaniami ratowniczymi oraz zdecydował o zadysponowaniu na miejsce katastrofy centralnego odwodu operacyjnego - 40 podchorążych ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej oraz ratowników ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej „Łódź” z JRG 9 KM PSP w Łodzi. Ponadto komendant główny PSP podzielił teren akcji na trzy odcinki bojowe: 1 OB - gruzowisko, 2 OB - klatka schodowa, 3 OB - teren od ul. Nowy Plac Targowy oraz polecił zorganizowanie zaplecza logistycznego dla pracujących strażaków.

O godz. 17.28 na miejsce zdarzenia przybyli strażacy z SGPR „Warszawa 9”. Po przeprowadzeniu oględzin budynku oraz gruzowiska wprowadzili do działań trzy psy ratownicze o specjalności gruzowiskowej, które jednak nie wyczuły osób poszkodowanych.

O godz. 19.46 na miejsce zdarzenia przybyli ratownicy z SGPR „Łódź”. Wznowiono przeszukiwanie gruzowiska, wprowadzając na jego teren kolejnego psa ratowniczego. Po przeanalizowaniu wszystkich dostępnych informacji oraz konsultacjach z funkcjonariuszami Policji oraz pracownikami WBMiZK UM Lublin wykluczono możliwość przebywania w gruzowisku kolejnych osób.

02

Stabilność konstrukcji budynku sprawdzano za pomocą specjalistycznych urządzeń, takich jak teodolit oraz tachimetr. W związku z naruszeniem statyki ścian nośnych budynku i prawdopodobieństwem jego zawalenia gen. brygadier Leszek Suski po konsultacji z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego podjął decyzję o rozbiórce budynku za pomocą mechanicznego sprzętu burzącego stanowiącego wyposażenie specjalistycznej firmy wyburzeniowej „Sztyrlic”. Prace wyburzeniowe trwały do godzin porannych następnego dnia.

Działania SGPR „Warszawa 9”

Działania poszukiwawczo-ratownicze pod dowództwem st. kpt. Macieja Garczyńskiego prowadziło ośmiu ratowników oraz trzy psy ratownicze o specjalności gruzowiskowej. Grupa przyjechała dwoma samochodami SCRt (samochód techniczny ze sprzętem SGPR) oraz SGRat (samochód ze sprzętem SGPR służący do przewozu psów). Dysponowała również Dronem DJI Inspier v2 PRO z kamerą X5.

9

Działania SGPR „Warszawa 9”

W wyposażeniu SCRt (obsada trzech strażaków) znajduje się sprzęt techniczny w postaci urządzeń do lokalizacji zaginionych oraz inny sprzęt specjalistyczny (geofony, kamery, wiertnice itp.). Pojazd wyposażony jest również w hydrauliczny dźwig samochodowy (HDS) o udźwigu do 8 t.

SGRat służy do przewożenia dziewięciu strażaków oraz sześciu psów. Przedział dla psów jest klimatyzowany i ogrzewany. Psy podróżują w plastikowych kenelach. W przedziale technicznym znajduje się podstawowy sprzęt ratowniczy oraz drewno i płyty do wykonywania drewnianych konstrukcji do stabilizacji i stemplowania konstrukcji budowalnych i wykopów. Działania poszukiwawczo-ratownicze prowadziły trzy zespoły: st. ogn. Wojciech Wyszomirski z psem Rodosem (8 lat), mł. ogn. Łukasz Grabowski z psem Rodim (8 lat), st. str. Tomasz Kłoczewiak z psem Cwaniakiem (8 lat). Wszystkie psy miały ważną specjalizację gruzowiskową. Rodos i Rodi to doświadczone czworonogi - uczestniczyły w działaniach poszukiwawczo-ratowniczych po trzęsieniu ziemi w Nepalu w 2015 r., a także na terenie całego kraju i ćwiczeniach poza Polską (w Gruzji, Czechach, Wielkiej Brytanii).

Główne działania grupy polegały na określeniu zagrożenia i wyznaczeniu strefy niebezpiecznej. Wejście do niej wymagało zgody wskazanego oficera bezpieczeństwa, którego zadaniem była kontrola stateczności budynku za pomocą teodolitu (urządzenie geodezyjne służące do pomiarów kątów pionowych i poziomych, wyposażone w lunetę która wraz z korpusem instrumentu może obracać się wokół jego osi pionowej. Umożliwia to swobodne i dokładne wykonanie odczytu kierunków poziomych oraz pionowych.) oraz ewidencja wejść i wyjść strażaków ze strefy niebezpiecznej, a w razie zagrożenia ogłaszanie alarmu. Po oczyszczeniu strefy pracy na gruzowisko wprowadzono kolejno zespoły ratownicze w celu sprawdzenia, czy pod gruzami znajdują się osoby żywe. Psy nie wskazały ich obecności. Skala zniszczeń nie pozwalała na zabezpieczenie uszkodzonej konstrukcji budynku. Za pomocą drona obserwowano proces rozbiórki w obszarze, w którym było to niebezpieczne. Po rozbiórce dron został wykorzystany do sprawdzenia stanu pozostałej części obiektu oraz sporządzenia dokumentacji fotograficznej i filmowej do dalszej analizy zdarzenia.

Działania SGPR „Łódź”

Polegały one na kontroli stabilności konstrukcji budowlanych, które nie uległy zawaleniu za pomocą systemu tachimetrycznego oraz przeszukaniu gruzowiska pod kątem obecności osób poszkodowanych pod gruzami. Podczas działań pod okiem dowódcy grupy mł. bryg. Marcina Płoticy pracował zespół poszukiwawczy o specjalności gruzowiskowej klasy I (przewodnik mł. ogn. Kamil Gosławski oraz pies Red - 8 lat, brali udział w misji w Nepalu w 2015 r.).

Po przyjeździe na miejsce zdarzenia SGPR „Łódź” wspomagała działania także poprzez kontrolę stabilności konstrukcji. Na gruzowisko ratownicy wpuszczani byli przez oficera bezpieczeństwa. Część prac rozbiórkowych prowadzili we współdziałaniu z operatorem koparki. W trakcie pracy wykorzystany został także pies ratowniczy - sprawdzał gruzowisko, by potwierdzić brak osób poszkodowanych.

Praca w strefach zagrożenia oraz prace rozbiórkowe wykonywane przez koparki odbywały się w warunkach stałej kontroli stabilności konstrukcji budowlanych za pomocą systemu tachimetrycznego Leica Geosystems. Strażacy ustawili tachimetr sprzężony z komputerem, który automatycznie monitorował odchyły budynku w kilku punktach i był w stanie ogłaszać alarm (choć ostatecznie takiego zdarzenia nie odnotowano). Tachimetr to urządzenie optyczne dające możliwość wykonania pomiarów odległości do zadanego punktu. Połączone z programem GeoMoS tworzy automatyczny system monitoringu stabilności konstrukcji budowlanych. Operator systemu nanosi odpowiednie punkty na konstrukcji i koduje je w systemie. Następnie system samodzielnie i automatycznie sprawdza odległość od zadanych punktów i w przypadku ich zmiany o określoną z góry wielkość włącza alarm. Jest on podstawą do ogłoszenia ewakuacji sił i środków ze stref niebezpiecznych. System pozwala na analizę jakościową i ilościową pomiarów, co oznacza, że można wskazać, który punkt został przesunięty oraz o jaką wartość.

Po przekazaniu do komendanta głównego PSP informacji, że teren jest sprawdzony i nie ma w jego obrębie osób żywych podjęta została decyzja o rozbiórce budynku. Czynności te zabezpieczali ratownicy. 25 maja o godz. 9.00 obiekt został odebrany od PSP przez wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego.

Sztab i logistyka

Sztab pracował w samochodzie dowodzenia i łączności Sdł Ford z KW PSP w Lublinie. Ponadto rozstawione zostały namioty pneumatyczne i stelażowe. W trakcie działań pracującym strażakom zapewniono wodę i gorące napoje (kawę, herbatę) oraz ciepłe posiłki.

Współpraca z mediami

Akcja spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem mediów. Do kontaktów z dziennikarzami został wyznaczony zespół prasowy w składzie: bryg. Michał Badach, kpt. Andrzej Szacoń i asp. Tomasz Stachyra. Ponadto organizowano konferencje prasowe z udziałem kierującego działaniami - komendanta głównego PSP gen. brygadiera Leszka Suskiego, lubelskiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Grzegorza Alinowskiego oraz wojewody lubelskiego.

W działaniach, które trwały ponad dobę, udział brało: 37 zastępów PSP (141 strażaków), w tym specjalistyczne grupy poszukiwawczo-ratownicze: „Lubartów”, „Warszawa 9” oraz „Łódź”, Kompania Szkolna COO SGSP, grupa operacyjna KG PSP, grupa operacyjna KW PSP Lublin oraz grupa operacyjna KM PSP Lublin, sześć zastępów OSP KSRG (32 strażaków) oraz 107 przedstawicieli innych służb i instytucji.

Na miejsce zdarzenia przybyli również: wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, prezydent Lublina Krzysztof Żuk, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego UM Lublin Jerzy Ostrowski oraz powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Anna Ostańska.

Przyczynę powstania zdarzenia badają policjanci z Komendy Miejskiej Policji pod nadzorem prokuratora rejonowego w Lublinie.

Wykaz sił i środków

Tytuł tabeli pionowej
Podmiot Pojazdy Ratownicy (osoby)
PSP 37 141
OSP KSRG 6 32
Policja 15 59
Pogotowie ratunkowe 3 9
Pogotowie gazowe 1 2
Pogotowie energetyczne 1 2
Straż miejska 11 16
Zarządzanie kryzysowe 1 4
MPK Lublin 1 1
Specjalistyczna firma wyburzeniowa „Sztyrlic” 10 12
Razem 86 278

st. kpt. Wojciech Miciuła pełni służbę w KW PSP Lublin, a kpt. Andrzej Szacoń w KM PSP Lublin
fot. Grzegorz Alinowski, Tomasz Stachyra, Marcin Sobolewski, Maciej Garczyński, Wojciech Miciuła, Michał Badach

do ramki Brandt wyroznienaia KG

Z lubelskimi strażakami biorącymi udział w akcji spotkał się komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski. Przyznał im nagrody pieniężne za realizację zadań w szczególnie trudnych warunkach. Wśród wyróżnionych strażaków byli: lubelski komendant wojewódzki PSP st. bryg. Grzegorz Alinowski, komendant miejski PSP w Lublinie mł. bryg. Marek Fiutka oraz bryg. Zbigniew Kotłowski, st. kpt. Marcin Sobolewski, st. kpt. Paweł Kasperek, mł. kpt. Artur Chudzik, kpt. Konrad Wójcik, mł. kpt. Marcin Rumiński oraz st. sekc. Krzysztof Duda.

Ruminski

Z informacji, które otrzymałem z SK KM wynikało, że doszło do pożaru i wybuchu w lokalu przy ul. Lubartowskiej 45. Po dojeździe na miejsce akcji zastałem mężczyznę zgłaszającego to zdarzenie. Był to jeden z mieszkańców kamienicy. Wskazał lokal, w którym miało dojść do pożaru i wybuchu. Poleciłem rozwinąć jedną linię gaśniczą. Po przeprowadzeniu rozpoznania ustaliłem, że doszło do zawalenia trzypiętrowej kamienicy do wewnątrz budynku (runęła część dachu i stropy do poziomu parteru). Poprosiłem o dodatkowe siły i środki PSP oraz wsparcie innych służb. W trakcie działań spotkałem się z wieloma utrudnieniami. Można do nich zaliczyć m.in. brak współpracy mieszkańców kamienicy (w trakcie ewakuacji trudno było im wytłumaczyć powagę sytuacji), godzinę zdarzenia lokalizacja kamienicy (obok targ, sklepy, parking bezpośrednio przy budynku), brak konkretnych informacji o liczbie osób mogących przebywać w zawalonej części kamienicy (nikt z mieszkających tam osób nie potrafił udzielić wiarygodnej odpowiedzi).

st. kpt. Pawel Kasperek d ca zmiany JRG 3 KM PSP Lublin

Pierwsze działania polegały na ewakuacji mieszkańców kamienicy. Jednocześnie starałem się dowiedzieć od nich, czy w zawalonej części ktoś mieszkał. Uzyskałem informację, że na pierwszym piętrze mieszkała kobieta z małym dzieckiem, a na parterze i na drugim piętrze były pustostany. Jak się później okazało, były to błędne informacje. Po wykonaniu dostępu umożliwiającego widok na zawaloną część kamienicy, z wysokości pierwszego piętra zaczęliśmy nawoływać osoby, które mogły znajdować się pod gruzami. Zabroniłem strażakom wchodzenia na gruzowisko, gdyż gaz i prąd nie były odłączone. Ponadto kamienica groziła zawaleniem, ponieważ jedna ze ścian zewnętrznych się wybrzuszyła. W pewnym momencie, gdy odchodziłem już od gruzowiska, usłyszałem bardzo cichy głos: „Pomocy…”. Natychmiast zarządziliśmy ciszę, aby potwierdzić, że rzeczywiście ktoś wzywa pomocy, a później go zlokalizować. Jak się okazało, był to mężczyzna, który mieszkał na drugim piętrze. Aby znaleźć zasypaną osobę, wszedłem na gruzowisko sam, korzystając ze stanu wyższej konieczności i zachowując przy tym zasadę proporcjonalności. Nie chciałem narażać kolegów ze zmiany na zagrożenie. Mężczyznę należało jak najszybciej zlokalizować, dopóki był z nim kontakt. Poszkodowany informował mnie, że coraz ciężej mu oddychać i brakuje mu powietrza. Podczas odgruzowywania miejsca, z którego dochodził głos, usłyszałem: „Podrapał mnie pan po uchu”. Faktycznie, po odsypaniu gruzu wyłoniło się ucho i część głowy. Następnie do pomocy przyszło trzech ratowników, z którymi ręcznie odgruzowywaliśmy poszkodowanego. Podaliśmy mu tlen oraz gazę zwilżoną wodą, cały czas monitorując jego stan. Poszkodowany został wydobyty po ok. 40 min od momentu odnalezienia, ale nam wydawało się, że trwało to dwie godziny. Policja ustaliła, kto był zameldowany w kamienicy. Funkcjonariuszom udało się nawiązać kontakt ze wszystkimi, poza mężczyzną znalezionym przez nas. Podczas dalszych działań nie znaleźliśmy więcej żywych osób. Zdarzenie to nasuwa mi wiele wniosków i uwag. Podczas rozpoznania należy zebrać jak najwięcej informacji od mieszkańców, ale później zawsze należy je weryfikować przez inne służby np. Policję, ponieważ lokatorzy się nie znają i uzyskane informacje mogą być błędne. Pamiętajmy, aby niepotrzebnie nie narażać ratowników, wpuszczając ich do strefy zagrożenia. Należy przestrzegać zasady proporcjonalności narażanego do ratowanego życia, a jeżeli musimy wprowadzić do tej strefy więcej osób, należy ograniczyć zagrożenia np. poprzez stabilizację, usuwanie i zabezpieczanie zwisających elementów. Warto jak najwięcej współpracować z innymi służbami, bo mogą nam ułatwić prowadzenie działań i podjęcie decyzji. Przy tego typu działaniach nieodzowne są zestawy do szybkiej stabilizacji konstrukcji budynku, zapewniające większe bezpieczeństwo pracującym strażakom, np. zestawy PowerShore lub podobne. Musimy zachować szczególną dbałość o bezpieczeństwo, np. wykorzystywać sprzęt pozwalający ograniczyć zagrożenie (np. mierniki, detektory, kamery termowizyjne), a podczas odgruzowywania, odstawiania i przemieszczania elementów konstrukcji nie dotykać tych, które mogą stabilizować zawaloną konstrukcję. Dbajmy o własne zdrowie i używajmy masek przeciwpyłowych,

sobolewski

Po zawaleniu się stropów kamienicy i części dachu wytworzyła się pewnego rodzaju studnia: wszystkie ściany zewnętrzne pozostały w pionie, choć niektóre z nich były naruszone, a całe wnętrze leżało na dnie. Uwalniając poszkodowanego, strażacy musieli pracować w ciągłym zagrożeniu utratą stabilności ścian, z utrudnioną możliwością szybkiej ewakuacji. Z powodu ograniczonej przestrzeni oraz specyfiki gruzowiska posługiwanie się sprzętem specjalistycznym było bardzo utrudnione lub wręcz niemożliwe. Najefektywniejsza okazała się praca dłońmi, saperką, wiadrami i piłą łańcuchową. Bardzo istotne było ciągłe wspieranie psychiczne poszkodowanego, które pozwalało ograniczyć skutki stresu wywołanego ciągłym uciskiem i brakiem możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu. W trakcie uwalniania poszkodowanego miejsce działań, zarówno z powodu braku odpowiedniego sprzętu specjalistycznego, jak i dużych odległości między ścianami, zabezpieczono najprostszymi metodami: usunięto elementy grożące odpadnięciem, linkami mocowano elementy potencjalnie niestabilne do innych bezpiecznych części budynku. Odłączenie zasilania kamienicy w energię elektryczną nie spowodowało całkowitego braku napięcia w instalacjach. Było to wynikiem istnienia „dzikich” instalacji, zasilanych z zupełnie innych przyłączy z sąsiednich kamienic.

st. kpt. Maciej Garczynski d ca SGPR Warszawa 9

Działania pierwszych zadysponowanych do działań strażaków, których kierunek oparty był na kontakcie z poszkodowanym, przyniosły wymierny efekt ratowniczy. Szybkie zadysponowanie SGPR pozwoliło na przybycie kierunkowo szkolonych i wyposażonych strażaków w fazie działań, która dawała szansę na powodzenie poszukiwań zasypanych osób. Ważnym elementem działań, dobrze funkcjonującym, był oficer bezpieczeństwa i jego nadzór nad bezpieczeństwem akcji. To funkcja niezwykle istotna i wspierająca dowodzącego, ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo wszystkich na gruzowisku.

mł. bryg. Marcin Płotica, dowódca SGPR „Łódź”Uczestnicząc w działaniach ratowniczych podczas katastrof budowlanych, zawsze zastanawiam się, co można poprawić, aby zapewnić jeszcze lepsze bezpieczeństwo ratowników, działających w strefach bezpośredniego zagrożenia. Obecnie używany przez PSP sprzęt pozwala na automatyczną kontrolę stabilności konstrukcji budowlanych, jednak nie zapewni on bezpieczeństwa w stu procentach. Daje nam on jedynie wiedzę o zachowaniu się elementów budowlanych, a w połączeniu z odpowiednimi procedurami bezpieczeństwa cenne sekundy na wycofanie się ratowników ze strefy niebezpiecznej, co znacznie zwiększa ich szanse na przeżycie. Specjalistyczne grupy poszukiwawczo-ratownicze mają wypracowane procedury bezpieczeństwa na wypadek destabilizacji monitorowanych elementów konstrukcyjnych. Są one zgodne z międzynarodowymi regulacjami INSARAG i oparte na systemie bezpieczeństwa LCES (Lookouts, Communication, Escape Routes, Safe Zones). Wspomniany automatyczny system kontroli jest jedynie pierwszym elementem tych procedur (automatycznym obserwatorem). Jednak nawet najlepszy system elektroniczny jest bezużyteczny bez odpowiednich szkoleń, dlatego też tak ważne jest wyszkolenie ratowników już na poziomie podstawowym z zakresu sposobów komunikowania zagrożenia, wyznaczania bezpiecznych dróg ewakuacji czy wyznaczania stref bezpiecznych.

Wojciech Miciuła, Andrzej Szacoń
fot. Marcin Sobolewski, Maciej Garczyński, Sławomir Brandt, Michał Badach

lipiec 2017

Wojciech Miciuła Wojciech Miciuła
Andrzej Szacoń Andrzej Szacoń
do góry