Czas na RatoPasy
23 Lutego 2024Pasy bezpieczeństwa ratują życie – to przekonanie wdrukowało się już w świadomość większości kierowców i pasażerów samochodów. Okazuje się jednak, że w pewnych okolicznościach ci, którzy zawsze dbają o bezpieczeństwo swoje i innych, rezygnują z zapinania pasów. Postępują tak strażacy, jadąc do akcji czy z niej wracając. Odpowiedzią na ten niebezpieczny nawyk jest akcja RatoPasy.
Myśląc o strażakach, którzy ponieśli śmierć podczas służby, mamy przed oczami obraz bohatera poświęcającego życie, by uratować poszkodowanego z pożaru. To wyobrażenie odbiega nieco od rzeczywistości. Przekonamy się o tym, zaglądając na stronę www.firetrap.pl/baza-wypadkow/, katalogującą wypadki w straży pożarnej. Znajdują się na niej nazwiska prawie 300 strażaków, którzy zginęli podczas służby. Każdy z wpisów jest uzupełniony o opis okoliczności śmierci. Baza ma za zadanie podtrzymać pamięć o zmarłych, ale także pomóc wyciągnąć wnioski z tragicznych wypadków.
Od razu rzuca się w oczy to, że jedną z najczęstszych przyczyn śmierci strażaków są wypadki drogowe pojazdów pożarniczych – zarówno podczas jazdy alarmowej do zdarzenia, jak i w innych okolicznościach. Warto dodać, że wielu strażaków przeżywa wypadek, lecz odnoszą oni często bardzo poważne obrażenia.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Analizując wyniki ankiety przeprowadzonej wśród strażaków (patrz ramka), można stwierdzić, że podczas prywatnych podróży 77% ankietowanych zawsze zapina pasy bezpieczeństwa, ale gdy jadą alarmowo do zdarzenia, to z pasów bezpieczeństwa korzysta tylko 10%. Wydaje się, że można to usprawiedliwić pośpiechem – jadąc do zdarzenia, kończą nakładanie odzieży specjalnej, szykują ekwipunek osobisty itp. Zadaliśmy następne pytanie, które miało nam pomóc ustalić, czy to prawda: „Czy jako strażak, jeżdżąc niealarmowo do zdarzenia lub w innych celach, np. wracając z akcji, zapinasz pasy bezpieczeństwa?”. W tym wypadku odpowiedź „tak, zawsze” wybrało jedynie 14% ankietowanych. Zatem podczas wyjazdów bez presji czasu zapinać pasy bezpieczeństwa zdecydowało się jedynie 4% więcej osób.
Pasy bezpieczeństwa trafiły do samochodów w połowie lat 50. XX w. W Polsce obowiązek ich zapinania pojawił się w 1983 r., a w 1991 r. objął także pasy na tylnych siedzeniach, jeśli pojazd był w nie wyposażony. W zależności od źródła informacji przyjmuje się, że zapięty pas ogranicza ryzyko śmierci lub poważnych obrażeń w około 50%. Człowiek siedzący bez żadnego zabezpieczenia na przednim fotelu może zginąć przy czołowym zderzeniu z przeszkodą już przy prędkości 30 km/h. Pasy zapobiegają wypadnięciu z kabiny, przygnieceniu przez samochód, uderzeniom o wyposażenie wnętrza. Jednak strażacy, którzy – jak mogłoby się wydawać – zgodnie z regułami sztuki zawsze na pierwszym miejscu stawiają swoje bezpieczeństwo, w czasie służby pasów nie zapinają prawie nigdy.
RatoPasy – po pierwsze edukacja
Jako instruktorzy FireTrap.pl, którzy na co dzień propagują wśród strażaków zasady bezpieczeństwa podczas działań, chcielibyśmy tym razem zwrócić na jego pozornie oczywisty aspekt. Głównym celem akcji RatoPasy jest zwiększenie liczby strażaków zapinających pasy bezpieczeństwa. Zamierzamy nie tylko mówić o konieczności ich zapinania, ale też pokazywać, w jaki sposób robić to prawidłowo. Na potrzeby akcji powstał trenażer fotela z mocowaniem aparatu powietrznego w oparciu, wyposażony w pasy bezpieczeństwa. Mamy możliwość symulować na nim zderzenia czołowe przy niewielkich prędkościach.
Zapinanie pasów propagujemy już od kilku miesięcy na szkoleniach ze strażackiego survivalu. Jednak zamierzamy pójść dalej i edukować strażaków podczas zlotów, konferencji, warsztatów i innych wydarzeń do nich adresowanych. Na potrzeby akcji powstała też strona internetowa https://firetrap.pl/ratopasy, która ma stanowić bazę wiedzy na temat pasów bezpieczeństwa.
Co szczególnie istotne, samo zapięcie pasów nie wystarczy. Pas zapięty niedbale nie tylko nie uchroni użytkownika przed obrażeniami, ale może nawet je powiększyć.
Potrzebne zmiany w rozporządzeniu
Sprawy BHP reguluje rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie szczegółowych warunków bezpieczeństwa i higieny służby strażaków PSP. Kilka jego regulacji ma bezpośredni wpływ na ograniczanie obrażeń strażaków w wypadkach drogowych. W nowym rozporządzeniu, obowiązującym od 2021 r., pojawił się zapis: „W czasie jazdy pojazdem pożarniczym strażak nie zakłada sprzętu ochrony układu oddechowego”. Prawdopodobnie jego autorzy kierowali się bezpieczeństwem strażaka podczas wypadku. Należy jednak dodać, że zapis ten jest nieprecyzyjny, ponieważ wspomnianym „sprzętem ochrony układu oddechowego” jest też maseczka przeciwpyłowa, więc strażak zgodnie z rozporządzeniem nie może jej założyć np. w drodze do wypadku.
Uważamy, że zakładanie aparatu powietrznego w czasie jazdy powinno być dopuszczone. Dlaczego? Ponieważ da się to zrobić bezpiecznie, ale pod warunkiem, że zakładamy go na plecy, mając jednocześnie zapięte pasy bezpieczeństwa. Nie jest to trudne i w ramach akcji uczymy, jak zrobić to prawidłowo. To pasy bezpieczeństwa ratują zdrowie i życie, a nie rezygnacja z zakładania aparatu powietrznego w czasie jazdy.
W ankiecie zadaliśmy pytanie „Czy w czasie jazdy do zdarzenia zdarza Ci się zakładać aparat powietrzny zamontowany w oparciu fotela?”. 70% strażaków odpowiedziało „tak, zdarza mi się zakładać”. Skoro znakomita większość strażaków się na to decyduje, to dajmy im taką możliwość, ale nauczmy ich, w jaki sposób robić to bezpiecznie.
Kolejny zapis rozporządzenia, który naszym zdaniem powinien zostać zmieniony, dotyczy obowiązku noszenia na głowie hełmu podczas jazdy alarmowej. Wprowadzając taką regulację, kierowano się zapewne również bezpieczeństwem strażaków w razie wypadku. Jednak prawda jest zupełnie inna. Hełm na głowie bardziej szkodzi, niż pomaga. Dlaczego? Głowa człowieka podczas wypadku lub gwałtownego hamowania porusza się bezwładnie z dużą prędkością. Dochodzi wtedy do urazów kręgosłupa szyjnego. Gdy głowę obciążymy dodatkowo 1,5 kg, czyli masą hełmu z latarką, obrażenia mogą być jeszcze większe. To właśnie z tego powodu w USA kilka lat temu zakazano jazdy w hełmach, a w każdym samochodzie pożarniczym musi znajdować się naklejka informująca o tym, że hełm na głowie może być przyczyną poważnych obrażeń, a nawet śmierci.
41% naszych ankietowanych przyznało, że zawsze podczas jazdy alarmowej do zdarzenia ma hełm na głowie, 31% – często, ale nie zawsze. Czas wypełnić tę lukę w kulturze bezpieczeństwa.
Postulowane zmiany w samochodach pożarniczych
W kontekście przyczyn niezapinania pasów przez strażaków podczas jazdy alarmowej (patrz ramka z wynikami ankiety) trzeba przyznać, że kabin oczywiście nie powiększymy, ale możemy zadbać o to, żeby były bardziej ergonomiczne, co ułatwi zadbanie o własne bezpieczeństwo przez funkcjonariuszy PSP i druhów OSP. Niestety są w Polsce producenci, którzy stosują za krótkie pasy bezpieczeństwa, by objęły one strażaka w ubraniu specjalnym. Inne firmy montują pasy do tylnej ściany kabiny, za fotelami, co uniemożliwia ich dosięgnięcie i zapięcie. Spotykamy też mocowania, które nie są zabezpieczone przed przypadkowym wypięciem aparatu – w rezultacie może wypiąć się przy zwykłym hamowaniu.
Jedynie 24% strażaków zaznaczyło w ankiecie, że ich samochody mają wyłącznie pasy trzypunktowe, które są dużo bezpieczniejsze, ponieważ stabilizują nie tylko miednicę, ale też klatkę piersiową. Winę za taki stan rzeczy ponoszą nie tylko producenci, lecz również zamawiający. Najczęściej spotykane zdanie w SIWZ przetargu na samochód brzmi:
„Wszystkie fotele wyposażone w bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa i mocowania aparatów powietrznych”.
Tymczasem kupując samochód za ponad milion złotych, możemy wymagać więcej i zastosować np. takie wymagania:
„Wszystkie miejsca wyposażone w trzypunktowe bezwładnościowe pasy bezpieczeństwa w kolorze czerwonym. Cztery miejsca siedzące dla załogi w tylnym przedziale kabiny wyposażone w cztery uchwyty do aparatów powietrznych, pasujące do butli kompozytowych i stalowych (uchwyty z możliwością zakładania aparatów w pozycji siedzącej). Sposób mocowania winien zapewnić możliwość założenia aparatu bez konieczności wcześniejszego jego wypinania. Aparaty zabezpieczone przed przypadkowym wypięciem z mocowania. Długość pasów bezpieczeństwa powinna umożliwić strażakowi w ubraniu specjalnym swobodne dosięgnięcie do wyposażenia zamontowanego w kabinie, np. radiostacji i latarek”.
Dalsze plany
Cieszymy się, że za sprawą naszej akcji nastaje wśród polskich strażaków moda na zapinanie pasów bezpieczeństwa. Oddolna inicjatywa nabiera tempa i nie da się jej już zatrzymać. Chcemy dalej szkolić strażaków w tej dziedzinie, uczestniczyć w konferencjach, sympozjach, zlotach itp.
Mamy nadzieję, że pozytywny przykład przyjdzie do strażaków również z góry. 13 listopada na zaproszenie Komendy Głównej PSP przeprowadziliśmy prezentację założeń naszej akcji i krótkie szkolenie praktyczne z prawidłowego zapinania pasów. Zainteresowanie ze strony uczestników było bardzo duże. Odbyliśmy także konstruktywną rozmowę z przedstawicielami Biura Planowania Operacyjnego i Biura Logistyki. Dwa dni później taką samą prezentację przeprowadziliśmy podczas odprawy operacyjnej Komendy Wojewódzkiej PSP w Krakowie.
Sukcesem akcji jest deklaracja jednego z producentów samochodów pożarniczych, że opracuje nowe, lepsze mocowanie aparatu wraz z pasami, a w ramach akcji serwisowej naprawi wszystkie mocowania, które uznaliśmy za mało bezpieczne.
W najbliższym czasie planujemy wydanie materiałów, które trafią do strażaków w całej Polsce.
Michał Baranowski jest instruktorem FireTrap.pl