Stogowa od Strażaka
23 Października 2023Fotografię otrzymałam w wersji cyfrowej. Mój rozmówca, wyczuwając zainteresowanie przedstawionym na niej przedmiotem, zapytał mnie, czy lubię pożarnicze zagadki. Z entuzjazmem potwierdziłam. Wobec tego zadał mi pytanie, czy na podstawie rozmiarów skrzyni jestem w stanie domyślić się, co się w niej znajduje. Odpowiedziałam, że to podłużny przedmiot o dużych wymiarach. – „Zgadza się” – usłyszałam.
Po tej rozmowie otrzymałam kolejne zdjęcia, tym razem zawartości skrzyni – i zauważyłam, że tajemniczy przedmiot składa się z części. Były to trzy metalowe rurki, w tym jedna częściowo okuta mosiądzem, wchodzące jedna w drugą. Przedmiot zakończony jest dziurkowaną jak sito iglicą. Całość mierzy ponad 4 m, co daje wrażenie, jakby była to rycerska lanca obronna, a nie sprzęt służący do ochrony przeciwpożarowej. Z drugiej strony to skojarzenie nie musi być błędne… Dawniej przecież w różnych publikacjach opisywano walkę z klęską ogniową, używając najczęściej wyrażenia „obrona przed pożarami”.
Eureka!
Ten unikatowy przedmiot polskiego producenta sprzętu pożarniczego z lat 20. XX w. to tzw. prądownica stogowa, która służyła do nawadniania oraz gaszenia. Iglica była wbijana np. w stóg siana, słomy czy torfu, strażak kierował prądownicę na pożar, znajdując się w dużej odległości od niego, by ogień go nie dosięgnął. Rozmieszczenie i wielkość otworów w głowicy pozwalały na stworzenie tzw. mgły wodnej. Głowica mogła mieć różne rozmiary i być elementem wymiennym, tak samo jak pozostałe części składowe tego urządzenia. W skrzyni, której zdjęcia oglądałam, jak zdążyłam zauważyć, brakowało armatury zaworowej – niezbędnej, by przyłączyć prądownicę do linii wężowej i wykorzystać ją do gaszenia pożaru.
Dawniej nie tylko jednostki straży pożarnej dysponowały tym urządzeniem, stanowiło ono element wyposażenia gospodarstw rolnych.
Współcześnie również przydatna
Prądownic stogowych, zazwyczaj nieco mniejszych rozmiarów, używa się do dziś –występują pod nazwą lancy gaśniczej lub mgłowej. W Centralnym Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach także takową mamy, z tą różnicą, że jest ona nieco innej budowy i datuje się ją na drugą połowę XX w.
Współczesne lance wykonane są ze stali nierdzewnej, poddanej technologicznej obróbce. Używa się ich do gaszenia pożarów wewnętrznych w trudno dostępnych miejscach – lancę wbija się w wąską szczelinę czy inny otwór. Współczesny grot jest węższy, bardziej wydłużony i zdecydowanie twardszy. Może on przebić drewno, ścianę gipsową, a nawet blachę. Wszystkie elementy, podobnie jak w starszych modelach, są wymienne.
Zabytkowa perła
Sprzęt, którego zdjęcie otrzymałam, wyróżnia się tym, że do dziś zachowała się jego oryginalna skrzynia załadunkowa z tabliczką znamionową producenta i sygnowanym nazwą miejsca produkcji – „Warszawa” kluczem płaskim. Dowodzi to staranności przedwojennych firm, które dostarczały swoje produkty w solidnych opakowaniach, a ponadto zawierały w listach kierowanych do odbiorców warunki sprzedaży, gwarancji i inne informacje.
Skrzynia z zawartością, jak się później dowiedziałam, należała niegdyś do Ochotniczej Straży Pożarnej w Strzyżowie k. Hrubieszowa, działającej w latach 20. XX w. przy tamtejszej cukrowni, a obecnie jest eksponatem w Janowskim Skansenie Strażackim. Cieszę się, że trafiła do osoby, dla której ważna jest opieka nad zabytkami, a zwłaszcza zabytkami techniki pożarniczej. To tym cenniejsze, że nie mamy o nich zbyt wielkiej wiedzy historycznej.
Danuta Janakiewicz-Oleksy jest pracownikiem Wydziału Dokumentacji Zbiorów Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach