Repliki umundurowania cz. 1
21 Lipca 2023Coraz częściej spotykamy się w Polsce ze strażackimi grupami rekonstrukcyjnym tworzonymi przez jednostki ochotniczych straży pożarnych. Nadal stanowią one novum i zdecydowanie różnią się od grup wojskowych, których głównym zadaniem jest inscenizowanie walki bitewnej. Trudności strażakom nastręcza przede wszystkim odtwarzanie replik umundurowania.
W korespondencji mailowej kierowanej do Centralnego Muzeum Pożarnictwa druhowie zadają pytania, na co powinni zwracać uwagę, by z jak największą precyzją odwzorować umundurowanie strażackie. Aby pomóc, pracownicy muzeum muszą uzyskać informację, czy dana jednostka działała w miastach, na wsiach, czy może w zakładach pracy. Ważne jest, by określić przedział czasowy, wskazać region i niekiedy nazwę miasta. Przykładowo hełmy ochotników z miasta Krakowa zdecydowanie różniły się od hełmów pozostałych galicyjskich straży pożarnych przełomu XIX i XX w. Umundurowanie strażackie dawnej Warszawy i Poznania to także temat na osobne rozważania.
Centralne Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach nie ma niestety opracowanych wykrojów, dzięki którym można byłoby odtworzyć umundurowania minionych epok. Zadanie to wymagałoby pracy dokumentalnej w wielu archiwach w całej Polsce, a nawet i za granicą. Ktoś mógłby zapytać, czy rzeczywiście byłoby to tak trudne. Przecież muzeum dysponuje zarządzeniami w sprawie umundurowania i odznak, zapisami projektów ich unifikacji, regulaminami i załącznikami do nich z rysunkami i wytycznymi. Ma w swoich zbiorach także same mundury i zdjęcia, na których można dostrzec strażaków w pełnym umundurowaniu wraz z uzbrojeniem. Tak, to prawda, jednak problematyka rekonstrukcji umundurowania strażackiego, która dotyczy przeważnie okresu po 1918 r. i do końca lat 50. XX w., może stanowić nie lada problem. Dlaczego? O tym w dalszej części artykułu.
Na przykładzie rogatywek
W regulaminie umundurowania i odznak starszeństwa Głównego Związku Straży Pożarnych z 1922 r. o nakryciu głowy przeczytamy: „Czapka rogatywka, ciemno-granatowa, krojem czapek oficerów W.P. z czerwonemi wypustkami w szwach dla szeregowców i podoficerów. Oficerowie straży i urzędnicy związkowi noszą takież rogatywki lecz z otokiem aksamitnym. Daszki czapek czarne, skórzane, przyczem dla straży okute białym metalem, dla urzędników Związku bez okucia. Paski do czapek: szeregowi i podoficerowie - czarne, skórzane, oficerowie - srebrne, urzędnicy związkowi - złoto. Na czapkach znaki: na otoku godło strażackie, wyżej biały orzełek wg rysunku na znaku Związku”.
Regulamin powinien stanowić najważniejszą podstawę do określenia wykrojów czapek mundurowych, a jednak nie ma w nim informacji na temat wymiarów, np. szerokości paska, otoku, długości i szerokości daszku, szerokości czerwonych wypustek z dokładnym określeniem odcienia. Nie znajdziemy w nim także informacji o rodzaju i gatunku materiału. Zamieszczony rysunek również nie stanowi podstawy do określenia wzornika. Z czego to wynika?
Współcześnie akty prawne - zarządzenia, rozporządzenia, uchwały, regulaminy, instrukcje itp. tworzone są w inny sposób. Zatwierdza je sztab ludzi, a wzorniki w postaci rysunków czy kolorowych ilustracji sporządzane są za pomocą specjalnych programów i algorytmów komputerowych. Dawniej taki dokument dla straży pożarnych mógł zostać opracowany w sposób spontaniczny i być zależny jedynie od decyzji i ustaleń kilku osób.
Rysunki jako załączniki do regulaminów były sporządzane odręcznie, często ołówkiem, a następnie przekazywane do druku. W analizowanym przypadku mamy szkic czapki rogatywki tylko z jednej strony, zatem nie odzwierciedla on w pełni tego elementu umundurowania, a co najważniejsze, nie pokazuje wzoru metalowych emblematów istotnych dla rekonstrukcji.
W późniejszych latach, mimo że mówiło się o próbie zmian lub ujednolicenia wspomnianych zapisów, to jednak i tak je powielano. Przykładowo w regulaminie umundurowania z 1930 r. o czapce strażackiej przeczytamy niemal to samo, co w zacytowanym regulaminie z 1922 r. Okazuje się, że obydwa wzory strażackiej rogatywki odróżniają właściwie jedynie emblematy, a na ich temat w obu regulaminach nie znajdziemy zbyt wielu informacji. Podstawą do badań w tym obszarze mogą być jedynie pełnopostaciowe fotografie portretowe strażaków wykonane w atelier. Zdjęcia sytuacyjne natomiast nie byłyby pomocne, ponieważ przedstawiały zwykle grupę strażaków i wykonywano je z większej odległości.
Dlaczego nie zdjęcia?
Bardzo często członkowie jednostek straży pożarnych zainteresowani rekonstrukcją proszą w swoich mailach o przesłanie jak największej liczby zdjęć z okresu, który interesuje ich w kontekście wykonania replik mundurów. Udostępnienie takich dokumentów jest ryzykowne. Na wielu fotografiach dostrzec można umundurowanie niezgodne z obowiązującym regulaminem. Potwierdzają to np. pozyskane przez muzeum archiwalia z OSP Radomsko w likwidacji. W kilku przynajmniej pismach adresowanych do strażaków można przeczytać, że zarząd jednostki informuje o ich wydaleniu z powodu przerobienia mundurów na własny użytek. Pisma te nie tłumaczą, na czym polegały owe przeróbki. Tajemnicą poliszynela w latach 50. było np. nakładanie metalowych emblematów wykonanych samodzielnie z puszek po konserwach lub kompletowanie tego umundurowania z różnego okresu działalności. Przyczyną takich działań były problemy ekonomiczne.
Ostatnio miałam okazję korespondować z członkiem zarządu OSP z Podkarpacia, który informował mnie o podjętej w jednostce rekonstrukcji umundurowania strażackiego z lat 50. Przedstawiłam swoje obawy w kontekście ewentualnej decyzji, by przy tworzeniu wzoru replik sugerować się wyłącznie zdjęciami i udostępnionymi wizerunkami muzealiów z tych lat. Jako dokument prawny, który nie budzi zastrzeżeń, jeśli mowa o latach 50., wskazałam zarządzenie ministra gospodarki komunalnej z dnia 28 sierpnia 1951 r. o umundurowaniu, oznakach i dystynkcjach personelu technicznego komend straży pożarnych.
W odpowiedzi otrzymałam wiadomość: „Tak, jesteśmy świadomi możliwych różnic w stosunku do regulaminu. W historii naszej jednostki te również się pojawiały. Na przykład na zdjęciach, które się zachowały, pojawia się czapka rogatywka, choć w teorii nie jest to zgodne z ówczesnym regulaminem”.
Literatura dostępna u autorki
Danuta Janakiewicz-Oleksy jest pracownikiem Wydziału Dokumentacji Zbiorów Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach