• Tłumacz języka migowego
Historia i tradycje Paweł Rochala

Prewencja pożarowa w II RP

26 Stycznia 2023

To paradoks, że siłę przewodnią polskiej, niepodległej ochronie przeciwpożarowej dali ludzie wywodzący się z regionu, w którym panowały najgorsze w tej sferze warunki - z byłego zaboru rosyjskiego.
Jeszcze przed Wielką Wojną zdołali w utarczkach z administracją zaborczą wytworzyć zalążki kadr ochrony przeciwpożarowej w postaci polskiego personelu instytucji ubezpieczeniowych oraz prezesów i naczelników towarzystw ochotniczych straży ogniowych. Zdołali też założyć „Przegląd Pożarniczy” - pismo o wybitnym rysie profesjonalnym. Potrafili zorganizować się pod okupacją niemiecką lat 1915-1918, przywracając wydawanie gazety i przekształcając Stowarzyszenie Św. Floriana w Związek Floriański. Nie był on jedynie zrzeszeniem ochotniczych straży ogniowych, jak to wówczas na pierwszy rzuty oka wyglądało i jak dziś przyjęło się uważać, lecz organizacją uniwersalną przeciwpożarowo. Działał, mając na celu szeroko pojętą walkę z plagą pożarów, rocznie dających straty dorównujące tym podczas niejednych działań wojennych. Należeli do niego również ubezpieczyciele, producenci sprzętu, osoby prywatne, straże zawodowe i pasjonaci pożarnictwa. Warto też wiedzieć, że ochotnicze straże ogniowe działały nie samodzielnie, tylko w ramach towarzystw, mających prócz gaśniczych cele zapobiegawcze i kulturalne.

System ochrony (higieny) przeciwpożarowej

Jednostki OSP potrzebowały różnego rodzaju wyposażenia  źródło: PP nr 9-10 z 1930 r.Zamiarem Bolesława Chomicza i Józefa Tuliszkowskiego, stojących na czele Związku Floriańskiego, było wytworzenie, jak mówili, programu higieny pożarowej, składającego się z trzech składników:
• budownictwa ogniotrwałego (rozumianego znacznie szerzej, jako zapobieganie pożarom, również w postaci urządzeń przeciwpożarowych, jak SUG-i tryskaczowe),
• ubezpieczeń od ognia (finansowanie ochrony przeciwpożarowej i nacisk ekonomiczny na poprawę jej stanu),
• straży ogniowych (walka doraźna z pożarami).
Widzieli to tak: „Straż ogniowa gasi pożar, budownictwo ogniotrwałe zapobiega szerzeniu się ognia, hamując jego rozwój, ubezpieczenie natomiast zapewnia poszkodowanemu zwrot strat materialnych. (…) Te trzy odłamy pracy kulturalnej wiążą się bezpośrednio w jedną całość i stanowić powinny pilną troskę każdego społeczeństwa” [1].
Dziś wiemy, że wszystkie składniki systemu zaistniały, tylko się nie zazębiły. W dodatku podbudowę ustawową zyskały tylko dwa z trzech członów ochrony przeciwpożarowej: ubezpieczeniowy oraz straże ogniowe. Natomiast budownictwa ogniotrwałego, rozumianego jako administracyjna struktura zapobiegania pożarom, nigdy nie powołano do życia w sensie inicjatywy ustawodawczej, choć faktyczne i bardzo solidne podstawy ku temu stworzono.
Co gorsza, przez całe 20-lecie nie powołano do życia instytucji spajającej wszystkie składniki systemu ani nie wyznaczono do tego zadania żadnej z istniejących. Brakowało zatem służby nadzoru nad przestrzeganiem przepisów przeciwpożarowych, choć takowe przepisy, całkiem udane zresztą, ustanowiono.

Straże ogniowe, czyli Główny Związek Straży Pożarnych RP

Swoistą cenę miało zjednoczenie strażaków wszystkich zaborów. W 1921 r. powstał Główny Związek Straży Pożarnych RP (GZSP). Wszystkie dotychczasowe związki musiały się przekształcić (podzielić, połączyć) w związki wojewódzkie straży pożarnych. Problem w tym, że nie były to już, jak Związek Floriański, stowarzyszenia na rzecz ochrony przeciwpożarowej, tylko na rzecz straży pożarnych. Te zaś niczemu nie chciały zapobiegać, tylko gasić. Co prawda na fali entuzjazmu i uznania to Bolesław Chomicz został prezesem zarządu GZSP w 1921 r., ale na przełomie lat 1925-1926 przegłosowano jego dymisję, bo stanowczo za dużo wymagał. Jawnie walczącego z dyletanctwem Tuliszkowskiego już wcześniej nie tyle usunięto, co zmarginalizowano.
Wszelkie władze GZSP teoretycznie pochodziły z wyborów. W praktyce od przewrotu majowego 1926 r. aż do wybuchu II wojny światowej miał zastosowanie etatyzm polityczny. Na czele poszczególnych części i szczebli GZSP stawali ludzie bez przygotowania zawodowego, na ogół politycy, pełniący jednocześnie funkcje organów administracji rządowej (wojewodowie, starostowie). Mimo to GZSP pozostawał strukturą półprofesjonalną. Do różnych zadań fachowych zatrudniał specjalistów, którym nadawał po przeszkoleniu stopnie oficerskie.
Najbardziej rozbudowanym pionem profesjonalnym byli inspektorzy (poziom województwa) i instruktorzy (poziom okręgu, powiatu). Głównymi ich zadaniami były inspekcje w OSP (jeden instruktor kontrolował ok. 80 jednostek, jako środek transportu otrzymując rower lub pożyczkę na motocykl) i opieka administracyjna nad nimi. Traktowano tę służbę jako zajęcie bezcelowe w kontekście plagi pożarowej, sprowadzające się do walki z jednostkami OSP o sprawy oczywiste (np. kupić kombinezony i hełmy czy mundury galowe). Z tego powodu wśród instruktorów coraz częściej pojawiało się wypalenie zawodowe, ale i zdarzały się przypadki buntów.
Instruktorzy pożarniczy starali się wprowadzać dobre praktyki zapobiegania klęskom ogniowym, co nie było łatwe źródło: PP nr 9-10 z 1930 r.W takich okolicznościach w dniach 17-19 lutego 1930 r. odbyła się w Warszawie odprawa służbowa tego pionu. Naczelny inspektor GZSP zawoalowanymi groźbami usiłował wzbudzić poczucie porządku i sensu służby. Jeden z inspektorów wojewódzkich, Adam Biedroń-Kalinowski, zaproponował w swoim referacie oparcie struktur policji ogniowej na chcących tego instruktorach, doskonale wiedzących, co zrobić, by ustała plaga pożarów masowych. Mówił: „Przymusowym środkiem zabezpieczenia przeciwpożarowego jest stosowanie i przestrzeganie obowiązujących ustaw państwowych oraz przepisów samorządowych. (…) Jeśli atoli wyniki akcji tych ustaw są albo negatywne, albo bardzo małe, jest to wina braku fachowego nadzoru i braku koniecznej w tym celu organizacji w osiedlach ludzkich” [2]. Dalej określił, że odpowiedni aparat nadzoru istnieje, jako: „(…) zorganizowany aparat wykonawczy - który w tej chwili jest już zmontowany przez Główny Związek Straży Pożarnych R.P. i jego części składowe są na terenie całego państwa, oczekując przekazania mu tych agend przez właściwe władze” [2].
Właściwe władze z powodu nieistnienia agend policji ogniowej i nierozumienia potrzeby ich wytworzenia nie przekazały ich proszącemu o to aparatowi inspektorów i instruktorów GZSP. Zdarzało się jednak, że starostowie chcieli mieć pewność, że nowo wybudowane budynki, na których użytkowanie dają pozwolenie, nie spłoną. W związku z tym sporadycznie instruktorzy dostawali dodatkowe zadania w postaci kontroli tych budynków i opiniowania, czy spełniają one wymogi przepisów - działaniom tym nie nadano jednak jednolitości instytucjonalnej.
Skutek przekazania władzy w ręce dyletantów był również taki, że ustawę o ochronie przed pożarami i innemi klęskami przyjęto dopiero w 1934 r., przy czym dotyczyła ona głównie utrzymywania straży pożarnych, a w niewielkim stopniu kwestii powszechnej ochrony przeciwpożarowej i innych klęsk. W dodatku Wojsko Polskie zyskało wielki wpływ na działalność straży pożarnych, widząc w nich armię rezerwową (półpartyzancką). Większość strażackich ćwiczeń przeznaczano więc na musztrę i strzelanie. Dopiero z powodu masowej rozbudowy efektywnego lotnictwa bombowego u sąsiadów Polski zdecydowano przekazać w ręce strażaków obronę przeciwpowietrzną i przeciwgazową - na kierowników tych służb szkoląc strażackich inspektorów i instruktorów. Dosłownie w przededniu wojny dostrzeżono, że straże pożarne powinny być włączone do czynności zapobiegawczych, np. kontroli strychów budynków.
Również dopiero wtedy wydano paląco niezbędne przepisy, które powinny wejść w życie przed kilkunastu laty lub - i tak spóźnione - w pakiecie z ustawą o ochronie przed pożarami. W połowie listopada 1938 r. ukazało się rozporządzenie regulujące sprawy ochrony przeciwpożarowej w budynkach, słabsze od aktów prawa miejscowego niektórych wojewodów z lat 1929-1930. W lipcu 1939 r. miało wejść w życie rozporządzenie regulujące sprawy powszechnego udziału ludności w zwalczaniu pożarów. Dopiero 22 sierpnia 1939 r. miało zacząć obowiązywać rozporządzenie o zaopatrzeniu w wodę do gaszenia pożaru.
Tymczasem 1 września napadł na Polskę jeden wróg, a 17 września drugi.

Ubezpieczenia od ognia, czyli finanse

Na tym polu wybitną rolę odegrał Bolesław Chomicz. Ustawę jego autorstwa uchwalił Sejm w 1921 r. Chomicz chciał, by podatek ogniowy (przymusową składkę ubezpieczeń od ognia) zbierały trzy wypróbowane w jakości działań firmy ubezpieczeniowe. Jednak już bez jego woli uchwalono w ustawie poprawki, dopuszczające firmy prywatne. Łącznie skorzystało z łupu ok. 70 przedsiębiorstw. W 1923 r. Chomicz na skutek ustawicznych szykan rządowych podał się do dymisji z funkcji prezesa największej instytucji ubezpieczeniowej. W ciągu następnej dekady przez kraj przetoczyła się fala celowych bankructw ubezpieczycieli, a 70% składek stale wypływało poza granice kraju. To, co zostawało, wydawano na odszkodowania, własne koszty funkcjonowania oraz przekazywano w formie dotacji na straże ogniowe. Inne inicjatywy wymagane ustawą, jak budowa wodociągu, były podejmowane sporadycznie.
Firmy ubezpieczeniowe nie powołały do życia zrzeszenia (np. na istniejący już wtedy wzór niemiecki), które byłoby źródłem norm i przepisów przeciwpożarowych, za to w latach 30. apelowały do ślepych i głuchych w tej kwestii władz krajowych, by ustanowiły rządową policję ogniową.

Budownictwo ogniotrwałe, czyli zapobieganie pożarom

Bierna ochrona przeciwpożarowa nie zyskała podbudowy ustawowej praktycznie przez cały okres międzywojenny. Nie brakowało jednak trafnych przedsięwzięć o znaczeniu podstawowym, w tym legislacyjnych.
Z inicjatywy Bolesława Chomicza powstał Patronat Spółdzielni Budowlanych (PSB), rodzaj fundacji mającej na celu powoływanie przedsiębiorstw budowlanych, które specjalizowałyby się w budownictwie ogniotrwałym. Podobne inicjatywy propagował Józef Tuliszkowski tuż przed Wielką Wojną, działając w Centralnym Towarzystwie Rolniczym, ucząc w szkołach rolniczych wyrobu ogniotrwałych i uniepalniania palnych materiałów budowlanych, a także pomagając w zakładaniu firm. PSB szedł krok dalej, gdyż skłaniał do zakładania przedsiębiorstw ludzi, którym pożar zabrał wszystko, czyli pogorzelców, szkolonych na koszt instytucji ubezpieczeniowych. Chomiczowi do czasu jego obu dymisji udało się pomóc w założeniu ok. 600 takich przedsiębiorstw. Niestety, mimo składanych wniosków PSB nie zyskał poparcia w postaci włączenia w struktury któregoś z ministerstw. Nic też nie wiadomo o tym, by ktoś po Chomiczu kontynuował to dzieło.
Powstawały za to przepisy przeciwpożarowe. Z dniem 1 lipca 1927 r. zakazano używania fosforu białego i fosforu żółtego do wyrobu zapałek lub innych przedmiotów zapalnych oraz wprowadzono szereg innych ograniczeń w stosowaniu tych substancji. Z początkiem 1928 r. ukazały się przepisy techniczno-budowlane z jasno określoną ochroną przeciwpożarową, bardzo przejrzyste i łatwe w stosowaniu dla każdego majstra budowlanego, bo wszystko związano z wymiarami i właściwościami cegły. Budynki w sposób prosty podzielono na ogniotrwałe i nieogniotrwałe, nie przewidując innych kategorii.
„Za ogniotrwałe uważa się budynki, których ściany zewnętrzne, ściany nośne (kapitalne), filary nośne i pokrycie dachu są wykonane z materjałów niezapalnych, a mianowicie: ściany i filary z kamienia, betonu, cegły i tym podobnych materjałów, a pokrycie dachu - z dachówki, blachy, papy, szkła, kamienia, łupku, cementu i t.p” [3].
Zabroniono wznoszenia budynków nieogniotrwałych i krycia dachów takimi materiałami po minięciu bardzo długich okresów przejściowych rozporządzenia (10 lat, czyli do II wojny św.). Wprowadzono pojęcia odległości bezpiecznych oraz murów ogniochronnych, których wznoszenie (na ogół co 25 m) wyznaczało maksymalne rozmiary pożarów. Wyznaczono odległości bezpieczne, na: „od granicy działki sąsiada - 4 metry, od budynku - 8 metrów i od stodoły - 20 metrów” [3].
Ważnym elementem bezpieczeństwa ludzi były obudowane niepalnie schody ogniotrwałe, przewidziane zawsze dla budynków o więcej niż dwóch kondygnacjach.
W kwietniu 1928 r. ukazał się przepis o przechowywaniu i magazynowaniu olejów mineralnych przez zakłady przemysłowe, dotyczący ropy naftowej i jej przetworów oraz palnych destylatów roślinnych. Oleje podzielono na trzy klasy niebezpieczeństwa, zależne od temperatury „zapłonienia”: I - poniżej 21oC, II - 21-50oC, III - powyżej 50 do 100oC, co miało wpływ na sposób przechowywania i magazynowania substancji. Składy olejów podzielono na małe (np. stacje paliw), średnie i wielkie. Oto ciekawostka językowa na temat lokalizacji małych składów:
„Małe składy mogą być urządzane wszędzie z wyjątkiem gęsto zaludnionych dzielnic osiedli, o ile przepisy budowlane nie stanowią inaczej, z wyjątkiem składów wymienionych w A 3) niniejszego paragrafu [zbiorników podziemnych - PR], które mogą być urządzane wszędzie” [4].
W 1929 r. ukazał się szczegółowy przepis o postępowaniu z celuloidową taśmą filmową, a rok później o wykonywaniu pasów przeciwpożarowych między liniami kolejowymi a lasami.

Podsumowanie

Samo zestawienie powyższych przepisów przeciwpożarowych poszczególnych gałęzi systemu higieny pożarowej wskazuje, jak konieczna była wyspecjalizowana fachowo instytucja nadzorczo-kontrolna. Dla prezesów GZSP i firm ubezpieczeniowych oraz dla odpowiednich ministrów nie było to jednak ani oczywiste, ani ważne, bo wszyscy oni znaleźli się na swoich stanowiskach na skutek etatyzmu, a nie ze względu na profesjonalizm. Skoro nie było służby nadzoru pożarowego z uprawnieniami policji administracyjnej, nie miał kto skłaniać do przestrzegania naprawdę sensownych przepisów. Średnia liczba spalonych budynków spadła z 4,49 na pożar przez Wielką Wojną do 2,84 w 1936 r. Pożary masowe miały się niewiele gorzej niż w czasach braku przepisów, niszcząc w sumie przez dwie dekady kilkaset tysięcy zabudowań łącznie z dobytkiem.
Z końcem sierpnia 1939 r. cały młodszy korpus oficerski GZSP, tj. wszystkich instruktorów, mimo że byli przeszkoleni do kierowania obroną przeciwpowietrzno-przeciwgazową, powołano do wojska na polowych dowódców plutonów i kompanii.
I taki był ostatni akt polskiej ochrony przeciwpożarowej okresu międzywojennego.

Przypisy
[1] B. Chomicz, Praca społem, „Przegląd Pożarniczy” 1912, nr 1, s. 3-4.
[2] Adam Biedroń-Kalinowski, Organizacja zabezpieczenia przeciwpożarowego (Referat insp. Związku Str. woj. Krakowskiego, D-ha A. Biedroń-Kalinowskiego), „Przegląd Pożarniczy” 1930, nr 9-10, s. 202.
[3] Rozporządzenie prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli (DzU nr 23, poz. 202 i 203).
[4] Rozporządzenie ministrów: robót publicznych, spraw wewnętrznych, przemysłu i handlu oraz pracy i opieki społecznej z dnia 7 maja 1929 r. w sprawie przechowywania taśmy celuloidowej (filmu).

Literatura dostępna u autora

Paweł Rochala Paweł Rochala

st. bryg. w st. sp. Paweł Rochala jest pisarzem, autorem powieści historycznych i opracowań popularnonaukowych

do góry