• Tłumacz języka migowego
Historia i tradycje Danuta Jankiewicz-Oleksy

Plaster z guzikiem

25 Marca 2024

O czym mowa? Czym był tzw. plaster z guzikiem, komu i do czego służył? Na te pytania postaram się odpowiedzieć, opisując przedmiot, który dziś jest już tylko artefaktem muzealnym, pełniącym funkcję artystyczną, historyczną i edukacyjną. Dawniej można go było znaleźć w strażackich warsztatach – służył do konserwacji sprzętu.

Bandaż guzikowy źródło: CMP

Rymarska robota

Plaster, łata… – to oczywiście potoczne określenia bandaża guzikowego, który niegdyś służył do naprawy strażackich węży tłocznych różnych typów. Obejmowała ona niewielkie uszkodzenia, tj. pęknięcia powstałe na miejscu pożaru lub ćwiczeń podczas pracy pomp. Reperacja węży przy użyciu bandaża była czynnością doraźną, ale i konieczną, by nieszczelność nie spowodowała wytrysku wody z uszkodzonego węża podczas działań gaśniczych.  

Bandaż widoczny na zdjęciu pochodzi z I połowy XX w., jego producent jest nieznany. Uszyty został z impregnowanej tkaniny brezentowej obszytej skórą. W centralnej części można zauważyć wypukły element – to tzw. guzik, wykonany z drewna, obszyty świńską lub bawolą skórą, taką samą jak na brzegach bandaża. W tym miejscu wszyto również konopne sznurki różnej długości. Niektóre bandaże mogły mieć podwójne płócienne oblamowania i były uszyte z mocnej tkaniny parcianej – tej samej klasy co węże. Warto dodać, że niejednokrotnie stanowiły przedmiot codziennego użytku także podczas zwykłych prac w dawnych gospodarstwach.

Bandaże były produkowane przez firmy pożarnicze w kraju i za granicą, zatrudniające rzesze rzemieślników. Strażacy mogli też samodzielnie uszyć taki plaster, jeśli nie stać ich było na jego zakup. Potwierdza to chociażby cytat z nr 17/18 „Przeglądu Pożarniczego” z 1919 r. [4]: „Bandaże kupne są znacznie droższe, a skutek ten sam”.

Patrząc na tak wykonany przedmiot, nie sposób nie stwierdzić: dobra rymarska robota. Dziś można go śmiało zaliczyć do eksponatów rękodzielniczych. Niewątpliwie wiąże się z historią i tradycją wymarłych zawodów. Kto z nas pamięta, czym zajmowali się rymarze, kaletnicy, szewcy i garbarze? Do tych rzemieślników można było udać się i zamówić chociażby taki bandaż do węża.

W muzeum

Przedmiot przedstawiony na zdjęciu, zachowany w bardzo dobrym stanie, znajduje się w zbiorach Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach i należy niewątpliwie do rzadkich na rynku muzealniczym i kolekcjonerskim nabytków. Został przekazany w latach 70. XX w. przez Ochotniczą Straż Pożarną w Mysłowicach. Mimo upływu czasu niekorzystne czynniki działające na materiały, z których bandaż został uszyty, nie spowodowały znaczących szkód.

Brak udokumentowanej historii tego i podobnych przedmiotów nie ułatwia ustalenia producenta i kraju pochodzenia, tym bardziej że nie mają one sygnatur pozwalających na tę identyfikację. Podczas oględzin na niektórych bandażach można co prawda zauważyć znaki, np. jedno- lub dwuliterowe, jednak nie wskazują one na producenta i kraj wytworzenia.

Badane przedmioty tego typu powinny mieć standardowy wymiar, tj. 100 x 90 mm lub 100 x 80 mm, tymczasem ze względu na sposób użytkowania i upływ czasu odbiegają od tego wzorca o plus minus kilka milimetrów.

Zastosowanie

Użycie bandaża było proste – polegało na ułożeniu guzika w miejscu uszkodzenia węża i mocnym dociśnięciu go za pomocą sznurków lub taśm. Dodatkowo można było podkleić bandaż, używając sprawdzonych klejów. Po zdjęciu bandaża należało stwierdzić, czy wąż nie ma większych uszkodzeń mechanicznych, podpinając go pod ciśnienie wodne. Guzik pozostawał w miejscu uszkodzenia, sprawdzano, czy mimo naporu wody będzie się trzymał.

Jeśli bandaż nie zdawał egzaminu, zalecano uszkodzony wąż zacerować. Jeden ze sposobów owego cerowania został również omówiony w „Przeglądzie Pożarniczym” [1]: „Mały otworek zaciąga się nitką, wyciągniętą ze starego kawałka węża w kierunku osnowy, tj. wzdłuż węża, pomagając sobie szydłem, które wsuwa się pomiędzy dwie nitki idące wzdłuż węża, tak ażeby nie przebić dziury na wylot i po wyciagnięciu szydła z partu przeciąga się na jego miejsce nitkę”. 

„Jeżeli nie mamy pod ręką bandaża gotowego, to na uszkodzone miejsce przykładamy mały kamyk i zawiązujemy mocno chustką lub szmatą, jest to jednak już ostateczność, albowiem bandaże powinny być zawsze przygotowane i wożone do pożarów” [4].

Z literatury przedmiotu znamy także bandaże gorsetowe, klamrowe, metalowe, zaciskowe i zapinkowe.

Literatura

[1] „Wskazówki o konserwacji, przechowywaniu i naprawach sprzętu obrony przeciwpożarowej oraz środków gaśniczych”, praca zbiorowa,  Komitet Obrony Przeciwlotniczo-Gazowej m. Warszawy, Warszawa 1938, s. 42.

[2] F. Kowalski „Użytkowanie i konserwacja sprzętu pożarniczego”, Państwowe Wydawnictwa Techniczne, Warszawa 1953.

[3] H. Ołdakowski, W. Struś, „Budowa sprzętu pożarniczego”, Związek OSP, Warszawa 1958.

[4] „Przegląd Pożarniczy” 1919, nr 17/18, s. 135.

Danuta Jankiewicz-Oleksy Danuta Jankiewicz-Oleksy

jest pracownikiem Wydziału Dokumentacji Zbiorów Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach

do góry