• Tłumacz języka migowego
Historia i tradycje Maciej Sawoni

Anna prewentystka

21 Września 2023

W grudniu 2020 r. na południowej obwodnicy Warszawy uroczyście oddano do użytku kolejny, dziewiąty już most drogowy przez Wisłę. Na jego patronkę wybrano Annę Jagiellonkę, siostrę Zygmunta Augusta, ostatniego przedstawiciela tej dynastii na polskim tronie. Nazwa nowej przeprawy nawiązuje do istniejącego w latach 1573-1603 pierwszego stałego warszawskiego mostu, którego budowę królewska siostra kontynuowała po śmierci brata w 1572 r. za klejnoty z własnej szkatuły.

Współczesny widok baszty mostowej, popularnie nazywanej Starą Prochownią, XVI-wiecznego świadka królewskiej inicjatywy w obszarze prewencji pożarowej fot. Adrian Grycuk / Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

Opłacaną z królewskich funduszy inwestycję zainicjował Zygmunt August w 1549 r. Z uwagi na skalę problemów hydrotechnicznych dopiero 25 czerwca 1568 r. obok przyczółka u zbiegu dzisiejszych ulic Mostowej i Boleść kafary wbiły pierwszy dębowy pal nośny w dno rzeki. Po 4 latach wytężonych prac ciesielskich król ze świtą przejechał po raz pierwszy przez prowizorycznie wykończony most na praski przyczółek w rejonie obecnej ul. Ratuszowej. Zmierzał do Knyszyna, gdzie po dwóch tygodniach zmarł.

Cud techniki

Most był najwybitniejszym dziełem inżynierskim polskiego odrodzenia i najdłuższą drewnianą przeprawą ówczesnej Europy. Jego długość wynosiła ok. 700 m, szerokość ok. 6 m. Kratownicowych przęseł na podporach było 23, o średniej rozpiętości 23 m, prześwit od spodu konstrukcji nośnej do średniego poziomu Wisły wynosił ok. 4 m. Budulec stanowiły przede wszystkim spławiane z lasów królewskich pnie dębowe i sosnowe. Po ich obróbce uzyskane pale, belki i deski łączono metalowymi obejmami i systemem rygli. Z dzisiejszego punktu widzenia ażurowa konstrukcja penetrowana wiatrami była bardzo podatna na szybkie rozprzestrzenienie się przypadkowego pożaru.

Po śmierci królewskiego fundatora tempo budowy znacznie spadło, ale wtedy do działania, jeszcze przed wstąpieniem na tron jako żona Stefana Batorego, przystąpiła Anna Jagiellonka. To dzięki jej wielkiemu wsparciu finansowemu i organizacyjnemu most ukończono i otwarto w kwietniu 1573 r. Nowa donatorka, o czym mało kto wie, przejawiła oprócz hojności niebywałą mądrość i przezorność w materii profilaktyki pożarowej ówczesnych czasów – istniejącą do dziś pamiątką tego jest charakterystyczna baszta przyczółkowa, usytuowana u podnóża Starego Miasta, w XVII w. przebudowana na prochownię, a w XVIII w. na więzienie, współcześnie – na kameralny teatr.

Mądra królowa i jej baszta

Przechadzając się wieczorami po komnatach rozbudowywanego zamku, Anna często widziała przez okna łuny nad Pragą, a i od strony miasta dochodziły czasem dźwięki kościelnych dzwonów bijących na trwogę. Z autopsji wiedziała, że most graniczy z groźnym pożarowo podzamczem, w którego chaotycznej i przeważnie drewnianej zabudowie rozwijają się rzemiosło i usługi, poczynając od zajazdów, młynów, składów drewna, siana, smoły, destylatów, a kończąc na browarach, gorzelniach, cegielniach, kuźniach, wytwórniach świec itp. Widmo katastrofalnego pożaru wisiało w powietrzu, a naocznym świadkiem takiej pożogi był gdański kupiec Martin Gruneweg (1562-1612), opisując w swoim pamiętniku pożar 15 października 1580 r., w którym spłonęło 30 domów i nastąpiło realne zagrożenie przeniesienia się fali ognia na most.

W tej sytuacji, chcąc uchronić swoje ukochane dzieło przed spaleniem, królowa wpadła na genialny pomysł: postanowiła most... osłonić. Już w rok po wspomnianym pożarze kazała wybudować na warszawskim przyczółku wolnostojącą basztę na przedłużeniu mostu, która całą swoją bryłą miała izolować przeprawę od niebezpiecznego sąsiedztwa.

Okazały murowany obiekt o trzech kondygnacjach i wysokości ok. 11,5 m został wzniesiony na planie czworoboku ze ściętymi narożami o wymiarach 17 m x 9 m. Stromy wielopołaciowy dach był pokryty dachówką ceramiczną, w podziemiach znajdowała się studnia. Na dłuższej osi mieściła się obszerna sklepiona brama przejazdowa, na ścianach której zawieszone były osęki (bosaki) i inne pożyteczne drągi oraz fasy (wiadra) z długimi linkami do czerpania wody z rzeki, będące podstawowym na owe czasy sprzętem gaśniczym. W budynku stacjonowała całodobowa straż, której zadaniem było m.in. obserwowanie otoczenia i strzeżenie mostu przed ogniem i rabusiami. Można ją określić mianem pierwszych strażaków Rzeczpospolitej Obojga Narodów, choć sami zainteresowani nie mieli tej świadomości.

„Pożarowa” intencja Anny została jednoznacznie podkreślona w łacińskim tekście na zachowanej do dziś spiżowej tablicy erekcyjnej, umieszczonej w nadprożu basztowej bramy. W przekładzie wybitnego historyka prof. Tadeusza Korzona (1839-1918) brzmiał: Aby mostu stałego zaczętego wspaniałym nakładem i cudną sztuką przez Zygmunta Króla Brata, a po jego śmierci przez nią podobną robotą dokończonego, nie ogarnął kiedyś nagły POŻAR od źle strzeżonych w sąsiedztwie domów przedmieszczańskich, i ogarnionego nie obrócił niespodziewanie w perzynę, Anna Jagiellonka, królowa polska, wielkich królów małżonka, siostra, córa kazała obwarować to przedmurze najbezpieczniejszym ogrodzeniem ceglanym, wyprowadzonym od fundamentów, roku Chrystusa Boga naszego 1582. Tablica ta przechowywana jest obecnie w sieni przy Gabinecie Syren Warszawskich w Muzeum Warszawy.

Losy dzieła Jagiellonów

Budzący podziw w Rzeczpospolitej i Europie most przetrwał na kapryśnej Wiśle 30 lat. Nie strawiły go jednak płomienie, lecz zniosła kra i wiosenna fala powodziowa w 1603 r. Mostową basztę szczęśliwie ominęły zawirowania dziejowe stolicy i z uwagi na swoje oryginalne pierwotne przeznaczenie pozostaje ewenementem w światowej architekturze obronnej. Trudno znaleźć trafne określenie na tego typu jednostkowy fenomen budowlany. Najbardziej pasuje uniwersalny termin ze słownika pojęć komputerowych: „firewall” – zapora ogniowa.

Następnego stałego mostu, już stalowego, zaprojektowanego przez inż. Stanisława Kierbedzia (1810-1899), Warszawa doczeka się dopiero po 261 latach. Będą go strzegły duże czerwone tablice z napisem „Palenie na moście surowo wzbronione”, ale to już inna historia.

Maciej Sawoni Maciej Sawoni
do góry