• Tłumacz języka migowego
Zdrowie Szymon Kokot-Góra, Rafał Porowski, Dawid Słupik

Zapobieganie nowotworom (cz. 2)

6 Marca 2019

Podczas pożarów standardowych materiałów wyposażenia wnętrz w budynkach mieszkalnych wraz z dymem i gorącymi produktami spalania rozprzestrzenia się w atmosferze wiele niebezpiecznych związków chemicznych - również rakotwórczych.

Wiedza na temat emisji toksycznych substancji podczas pożaru jest niewielka. Zagadnienie to nie było dotąd szczegółowo rozpatrywane, bo z punktu widzenia osób poszkodowanych w pożarze nie ma dużego znaczenia - ich jednorazowe oddziaływanie w niewielkim jedynie stopniu wpływa na zdrowie. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku strażaków, którzy narażeni są na częsty kontakt z dymem z palących się materiałów.

Toksyczność pożarowa

Warto podkreślić, że wykonanie badań w tym zakresie jest trudne - ze względu na różnorodność materiałów wykorzystywanych we wnętrzach. Nie wiadomo również, jaka jest emisja trujących substancji z uwagi na pokrywanie elementów wyposażenia wnętrz środkami ogniochronnymi. W budynkach mieszkalnych głównymi elementami ulegającymi zapaleniu są elementy konstrukcyjne i elementy wyposażenia - wykonane zazwyczaj z tworzyw sztucznych. Wiemy, że najbardziej niebezpiecznymi produktami rozkładu spalania termicznego i spalania materiałów są tlenek węgla, cyjanowodór, chlorowodór, tlenki azotu, tlenki siarki oraz WWA. Oto krótka charakterystyka wybranych związków powstających w środowisku pożaru [1]:

  • izocyjanianów,
  • lotnych związków organicznych (VOCs): styren, benzen,
  • wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (PAH): pirenu i dibenzopirenu,
  • nieorganicznych produktów spalania: CO2, CO, HBr, HCl, HCN, NOx i Sb.

Izocyjaniany

Reaktywność izocyjanianów czyni je szkodliwymi dla żywych tkanek. Są trujące i wywołują alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych oraz tzw. astmę zawodową. Obie te choroby powstają w wyniku inhalacji oraz kontaktu skórnego, dlatego powinno się unikać zarówno wdychania par izocyjanianów, jak i ich bezpośredniego kontaktu ze skórą.

Lotne związki organiczne (VOCs)

Lotne związki organiczne występują jako uboczne produkty w wielu procesach przemysłowych i stanowią zasadnicze źródło zanieczyszczeń środowiska. Szczególne znaczenie ma wtórne zanieczyszczenie substancjami powstającymi w wyniku reakcji chemicznych z ich udziałem, które zachodzą w środowisku. W taki sposób powstaje np. ozon troposferyczny.

Styren

Dostaje się do organizmu człowieka poprzez układ oddechowy, a także (w niewielkim stopniu) przez skórę. Styren przede wszystkim działa depresyjnie na ośrodkowy układ nerwowy oraz zaburzanie przewodnictwa nerwowego, jak również poprzez oddziaływanie różnych form tlenku styrenu na poszczególne elementy układu nerwowego. Może prowadzić do marskości wątroby. W organizmie człowieka styren jest metabolizowany w wątrobie, głównie szlakiem prowadzącym przez tlenek styrenu, glikol styrenowy, kwas migdałowy lub kwas benzoesowy do kwasów hipurowego i fenyloglioksylowego, które są wydalane z moczem.

Benzen

W większych ilościach jest toksyczny. Powoduje zarówno ostre, jak i przewlekłe zatrucia. Dochodzi do nich zazwyczaj poprzez wdychanie par, jednak możliwa jest również absorpcja przez skórę i wchłanianie wraz z pokarmem. Dawka około 6,4 g/m³ powoduje ostre zatrucie w ciągu godziny inhalacji, zaś dawka dziesięciokrotnie większa - natychmiastowy zgon.

Wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne

Wiele z nich ma udowodnione własności rakotwórcze. Powstają podczas niecałkowitego spalania wszystkich węglowodorów, z wyjątkiem metanu. Wydzielają się także w trakcie spalania drewna iglastego, palenia tytoniu, produkcji asfaltu, pracy pieców koksowniczych. Są obecne w spalinach samochodowych i smole pogazowej. WWA zmieszane z cząsteczkami pary wodnej stanowią element smogu. Wykazują silne właściwości genotoksyczne, mutagenne oraz kancerogenne. 16 rodzajów WWA jest szczególnie niebezpiecznych, a na pierwszym miejscu wymienia się benzo[a]piren. Związki te wykazują stosunkowo niską toksyczność ostrą, ale bardzo wyraźną toksyczność przewlekłą. Organizm ludzki z żywnością przyjmuje 3-4 mg WWA, a ich dopuszczalne stężenie w wodzie wynosi 0,2 mg/dm3. Są to związki bardzo niebezpieczne, ponieważ wywołują zmiany nowotworowe w różnych tkankach.

Piren

W temperaturze pokojowej jest bezbarwną substancją krystaliczną. Powstaje w warunkach niecałkowitego spalania wybranych materiałów stałych. Jest słabo toksyczny, ale bardzo mocno rakotwórczy. Atakuje nerki i wątrobę.

Benzo(a)piren

To jeden z najbardziej toksycznych składników smogu, tj. mgły zawierającej zanieczyszczenia powietrza. Benzo(a)piren gromadzi się w organizmie i może powodować nowotwory, upośledzać płodność i działać szkodliwie na dziecko w łonie matki. Z powodu obecności w dymie benzopireny dostają się do żywności podczas wędzenia potraw.

Prowadzenie dekontaminacji wstępnej przez strażaków JRG 1 Stalowa Wola po pożarze sortowni surowców wtórnych 

Dbanie o czystość ubrań i sprzętu

Pranie ubrania specjalnego, kominiarki, rękawic, bielizny itd. powinno być jednym z najważniejszych nawyków strażaków. Badanie ankietowe przeprowadzone w grupie 443 strażaków [2] dowodzi m.in., istnienie większej potrzeby dbania o czystość ubrań specjalnych i kominiarek. W przypadku ubrań specjalnych częstotliwość prania oceniona jako zadowalająca lub poprawna została określona dla 37% ankietowanych. Dbałość o pranie kominiarki wykazało 58% strażaków. Pozostali respondenci nie przykładali wystarczającej wagi do prania wyżej wymienionych ŚOI. Można spierać się o wartości procentowe, ale celem powinno być 100%. Biorąc pod uwagę fakt, że znajomość akcji „Zdrowy ratownik” zaznaczyło 85,5% ankietowanych strażaków, są to wyniki, które mogłyby ulec poprawie. W tym miejscu należy także wspomnieć o ograniczeniach, które mogą wpływać na wyniki badań (brak rezerwowego ubrania, brak pralki w jednostce, mała liczba wyjazdów do pożarów itp.).

Podobne badanie ankietowe wykonał kpt. Paweł Łabędzki w grupie 300 strażaków [3], którzy brali udział w dodatkowych ćwiczeniach z zakresu pożarów wewnętrznych.

W przypadku kominiarek: nie piorę w ogóle (6%), raz na rok (7%), dwa razy w roku (13%), raz na kwartał (23%) odpowiedziało w sumie 49% ankietowanych. Z kolei odpowiedzi: raz na dwa miesiące (14%), raz na miesiąc (20%), dwa razy w miesiącu (12%), raz na tydzień (5%) zaznaczyło 51% strażaków.

W przypadku ubrań specjalnych: nie piorę w ogóle (11%), raz na rok (16%), dwa razy w roku (20%), raz na kwartał (25%) odpowiedziało w sumie 72% ankietowanych. Odpowiedzi: raz na dwa miesiące (11%), raz na miesiąc (11%), dwa razy w miesiącu (5%), raz na tydzień (1%) zaznaczyło 28% respondentów. Niestety nie mamy możliwości oceny stanu zabrudzenia poszczególnych ŚOI ankietowanych strażaków, więc sama informacja o częstości prania ubrań jest niewystarczająca. Oba badania ankietowe służą zobrazowaniu pewnej proporcji zachowań. Można stwierdzić, że w tej materii strażacy powinni przejawiać większe starania.

Poza praniem ubrań specjalnych i kominiarek należy zadbać o czystość hełmu (również wewnątrz), butów, bielizny oraz wszelkiej odzieży, która używana była w pożarze. Absolutnie niewłaściwe jest transportowanie ubrań w prywatnym samochodzie. Pomijając sam fakt pylenia cząstek stałych osiadłych na materiałach, należy uświadomić sobie jeszcze jeden mechanizm. Ubrania uwalniają (ang. off-gasing) do atmosfery część substancji szkodliwych zgromadzonych w ich wnętrzu [4]. Zabrudzoną odzież i przedmioty należy transportować w szczelnie zamykanych plastikowych torbach. Trzeba dołożyć wszelkich starań, by w kabinie wozu bojowego nie przewozić zabrudzonych węży strażackich (często zwijanych też gołymi rękoma), narzędzi czy ubrań (w przypadku których należy stosować zasady podobne do wspomnianych powyżej).

Mocno zabrudzone ubrania przed praniem właściwym powinny być namaczane w ciepłej wodzie (np. 40-60°C) z detergentem, co zwiększa rozpuszczalność szkodliwych związków. Konieczne może być wielokrotne wykonanie prania. Przed tą czynnością należy bezwzględnie zapoznać się ze wskazaniami producenta odzieży. Należy pamiętać, by takiego prania nie wykonywać w prywatnych, domowych pralkach. Istnieją przeznaczone dla straży pożarnych rozwiązania przemysłowego prania ubrań i innych ŚOI. Specjalne pralnice dozujące dobrany środek piorący czyszczą skutecznie z zanieczyszczeń, a nawet impregnują ubranie specjalne po odpowiedniej liczbie prań, według zaleceń producenta. Nasuwa się wniosek, że warto odpowiednio zorganizować proces utrzymania higieny: wyznaczyć osoby odpowiedzialne za nadzór nad zapasem środków, liczbą prań itd.

Duńscy strażacy na podstawie badań i testów zalecają pranie zewnętrznych i wewnętrznych warstw ubrań specjalnych osobno (jeśli jest to możliwe). Jak twierdzi Tommy Baekgaard Kjaer, prezydent Duńskiego Stowarzyszenia Raka w Straży, pranie całego ubrania razem po wielu cyklach spowoduje, że wewnętrzna warstwa będzie bardziej brudna niż zewnętrzna [5]!

Dziś już brudne ubranie czy ślady sadzy na twarzy nie są i nie powinny być punktem honoru, a jedynie oznaką nieświadomości lub nonszalancji dla własnego zdrowia. Coraz więcej strażaków ma ubrania specjalne w jasnym kolorze (piaskowym). Poza lepszą widocznością ratownika w działaniach, ich ważną zaletą jest widoczność zabrudzeń, skłaniająca do prania wtedy, kiedy jest to konieczne.

Utrzymanie czystości ŚOI to sprawa fundamentalna, a jednocześnie niemałe wyzwanie. Jednym z najbardziej zabrudzonych sprzętów jest aparat powietrzny. Tekstylia mające zwiększać komfort i ergonomię noszenia, umieszczone np. na pasach ramiennych czy pasie biodrowym, doskonale chłoną zabrudzenia, które przenikają w głąb. Mycie ręczne przynosi z pozoru zadowalające efekty. Wprawdzie wizualnie materiał wydaje się czysty, jednak część brudu wraz z detergentem używanym do jego usunięcia jest wcierana do wnętrza. Mycie sprzętu za pomocą maszyny zaprezentowanej w pierwszej części cyklu pozwala uwidocznić ten proces: z bębna maszyny wydobywają się duże ilości piany i jedynie użycie środka przeciw spienianiu pozwala poprawnie przeprowadzić mycie. Na marginesie: zjawisko wypłukiwania detergentu dotyczyło 100% spośród kilkudziesięciu aparatów, które umyto podczas testowania urządzenia.

Mając na uwadze te okoliczności, producenci sprzętu wychodzą naprzeciw potrzebom strażaków. Firma Interspiro wprowadziła na rynek model aparatu pozbawiony znacznej części tekstylnych elementów, które chłoną zabrudzenia. Podczas testów okazało się, że poziom komfortu czy ergonomii praktycznie się nie zmienił, a aparat nadal jest wygodny w użyciu. Nawet jeśli w opinii danego użytkownika będzie inaczej, w zamian za nieznaczne obniżenie komfortu noszenia (które z kolei nie jest zazwyczaj wydłużone w czasie) znacząco zwiększamy poziom higieny i możliwości czyszczenia sprzętu.

Maseczki przeciwpyłowe

Warto pamiętać o alternatywnych sposobach ochrony dróg oddechowych, jakimi są półmaski filtrujące jednorazowego użytku oraz z wymiennymi filtrami (skuteczniejsze choćby z uwagi na dopasowanie do twarzy i szczelność). W przypadku użytkowania półmasek filtrujących (nazewnictwo zgodne z PN-EN 149) przez strażaków najlepszym rozwiązaniem są filtry klasy FFP3, zapewniające najwyższy stopień ochrony przed zanieczyszczeniami. Nawet jeśli tak wysoka klasa filtracji nie jest w danym zdarzeniu potrzebna, to wprowadzenie dwóch lub trzech rodzajów maseczek do użytku może stworzyć niepotrzebne zamieszanie. Klasa FFP3 oferuje co najmniej 99% skuteczność filtracji, czyli przechwytywania cząsteczek do wielkości 0,6 μm. Dla klas FFP2 i FFP1 jest to 94% i 80% skuteczności filtracji. O ile półmaski FFP3 chronią użytkownika przed cząsteczkami: toksycznymi, biologicznymi (wirusy, bakterie, grzyby) czy nawet rakotwórczymi i radioaktywnymi, o tyle nie zapewniają wystarczającej ochrony w przypadku gazów, czy np. spalin silników Diesla [6]. Gdy zachodzi wątpliwość co do skuteczności półmasek filtrujących, stosowne jest użycie sprzętu izolującego drogi oddechowe.

Na maseczce po niedługim czasie użytkowania można zaobserwować namnażanie bakterii oraz grzybów. [7] Sprzyja to powstawaniu np. infekcji gardła. Należy pamiętać zatem, że jest to sprzęt jednorazowego użytku.

Aparaty powietrzne

Używanie aparatów powietrznych podczas pożarów, działań w zadymieniu, pożarów samochodów, śmietników oraz śmieci w przestrzeniach otwartych itp. jest potrzebą niewymagającą dodatkowego komentarza. Zajmijmy się mniej oczywistą kwestią. Jak pokazuje badanie Fire Service Safety Culture Survey, mniej niż 60% amerykańskich strażaków podczas dogaszania i prac na pogorzelisku (ang. overhaul) używa aparatów [9]. Inne z kolei badanie z USA, bardziej optymistyczne, wskazuje, że 80% strażaków używa aparatów podczas dogaszania [8]. Ankieta przeprowadzona w styczniu 2019 r. na profilu “Droga Ratownika” na Facebook’u (próba 397 osób) odbiega od rezultatu z powyższych badań. W odpowiedzi na pytanie: „Czy podczas przebywania i pracy na pogorzelisku bezpośrednio po akcji gaśniczej (np. przeprowadzając rozbiórkę, dogaszając tlące się elementy konstrukcji), używasz aparatów powietrznych?” tylko 27% respondentów odpowiedziało „tak”. 73% odpowiedzi było przeczących. Z uwagi na jakość dostarczonych wyników i niewątpliwie różne przyczyny takiego stanu rzeczy możemy sformułować tylko ogólne wnioski. Te jednak z całą pewnością są alarmujące i dalekie od akceptowalnych. Nawet po ugaszeniu pożaru, gdy przegląda się i dogasza pogorzelisko (często trwa to dłużej niż samo gaszenie pożaru), a w powietrzu nie widać dymu, w atmosferze znajdują się substancje przekraczające poziom NDSCh oraz maksymalne dopuszczalne normy, co zostało potwierdzone wieloma badaniami [9-12]. Używanie aparatów powietrznych w czasie działań na pogorzelisku, bezpośrednio po działaniach gaśniczych, jest prostym rozwiązaniem obniżającym ryzyko zachorowania na nowotwór.

Badania amerykańskie wskazują, że stosowanie AODO podczas dogaszania i prac na pogorzelisku powinno zaczynać się od stężenia 150 ppm tlenku węgla. Poniżej tego poziomu powinno stosować się półmaski filtrujące (choć oczywiście nie chronią one przed samym tlenkiem węgla) [9]. Próg 150 ppm opiera się na 60 minutowym narażeniu (założony czas działań na pogorzelisku) w czasie 8 godz. pracy, co w przeliczeniu wynosi 18,75 ppm (150 ppm × 60 min/480 min). Jest to wartość o 25% niższa od limitu 25 ppm wg ACGIH TLV (wartość progowa substancji, na którą pracownik może być narażony dzień po dniu przez całe życie bez negatywnych skutków). CO w stężeniach ok. 52-210 ppm po kilku godzinach ekspozycji skutkuje bólem głowy [16]. Jednakże, co bardzo ważne, pomiar stężenia CO nie powinien służyć do przewidywania obecności lub stężenia innych substancji szkodliwych w środowisku popożarowym. Wiele różnych szkodliwych substancji jest obecnych w środowisku pożaru, nawet jeśli mierniki nie wykazują obecności CO i HCN [9, 14, 15]. Mając to na uwadze, należy dokonać oceny ryzyka, uwzględniając etap działań, stopień wentylacji pogorzeliska, dostępne SIŚ, a nader wszystko zdrowie strażaków. Powietrze w butli jest w całości własnością strażaka, który nosi je na plecach i powinien z niego korzystać. Dodatkowo powinno się realizować podmiany strażaków wykonujących pracę na pogorzelisku.

Dopiero po około 72 godz. od ugaszenia pożaru pogorzelisko staje się strefą zimną, czyli obserwuje się znaczną redukcję zagrożeń związanych z gazami i pyłami [16]. Jednak podczas przemieszczania się po terenie pożaru wzbudza się cząsteczki stałe i gazy, co sugeruje potrzebę używania odpowiednich środków ochrony. Na etapie dogaszania, przelewania i rozgrzebywania pogorzeliska powinniśmy używać adekwatnych środków ochrony dróg oddechowych, zgodnie z powyższymi zasadami. Należy tutaj wspomnieć, że biegli sądowi w zakresie pożarnictwa czy technicy wykonujący prace na pogorzelisku są zazwyczaj bardziej narażeni na czynniki szkodliwe niż strażacy. Jest to spowodowane czasem ekspozycji i brakiem ochrony [17]. Ekspozycja na środowisko popożarowe bez izolowania dróg oddechowych rozregulowuje odporność immunologiczną i zwiększa ryzyko chorób płuc w tym raka [17].

Najbezpieczniejszy dla zdrowia sposób zdejmowania AODO został przedstawiony w filmie „Zalecana, bezpieczna metoda zdejmowania AODO” (https://www.youtube.com/watch?v=TR0Do7sZFek). W tej metodzie odpięcia automatu oddechowego nie wykonuje się na samym początku, lecz praktycznie na samym końcu, rozbierając sukcesywnie kolejne elementy ubrania po mechanicznym usunięciu z siebie cząstek stałych, np. za pomocą rękawic lub szczotki.

W kolejnej części artykułu opowiemy o starcie kampanii społecznej na rzecz zdrowia strażaków, a także o psychologicznych aspektach poruszanej problematyki.

mł. bryg. Szymon Kokot-Góra jest zastępcą naczelnika Ośrodka Szkolenia KW PSP w Olsztynie,
bryg. dr hab. inż. Rafał Porowski jest zastępcą dyrektora CNBOP-PIB,
a str. Dawid Słupik pełni służbę w KM PSP w Żorach

luty 2019

Szymon Kokot-Góra Szymon Kokot-Góra
Rafał Porowski Rafał Porowski

bryg. dr hab. inż. Rafał Porowski jest zastępcą dyrektora CNBOP-PIB, 

Dawid Słupik Dawid Słupik

str. Dawid Słupik pełni służbę w KM PSP w Żorach.

do góry