• Tłumacz języka migowego
Ratownictwo i ochrona ludności Aleksander Mirowski

Współdziałanie otwiera drzwi

17 Października 2022

Eisenerz, Austria. Od 8 do 10 września odbywały się tam ćwiczenia MODEX, jedne z wielu organizowanych w ramach UMOL (Unijny Mechanizm Ochrony Ludności). Dostarczyły uczestnikom wielu wyzwań, o których będzie mowa. Warto też wspomnieć, dlaczego w ogóle mają miejsce i jak się przez lata rozwijały.

Zacznijmy od początku. W październiku 2001 r. Komisja Europejska wprowadziła Unijny Mechanizm Ochrony Ludności. Ma on na celu wzmocnienie współpracy w zakresie ochrony ludności między krajami UE i siedmioma uczestniczącymi w nim państwami - chodzi o poprawę w obszarze zapobiegania katastrofom, gotowości i reagowania na nie. Niestety, od zatwierdzenia przedsięwzięcia do pełni jego działania droga daleka. Konieczny jest system szkolenia oraz ćwiczeń i ludzie, którzy nad nim zapanują, co sprawi, że mechanizm będzie faktycznie efektywny.

UMOL stał się efektywny, co potwierdzają liczby. Okazuje się, że od 2001 r. został aktywowany już ponad 600 razy. W uproszczeniu daje to około 30 aktywacji systemu i różnego typu modułów rocznie. Zawierają się w nich działania między innymi takich modułów, jakimi w Puli Wolontariuszy dysponuje Polska (HCP, GFFFV czy USAR).

Niektórym czytelnikom w tym momencie może nasunąć się refleksja, że ćwiczenia w takim razie są zbędne. Skoro dochodzi do tylu aktywacji modułów rocznie, to system w pewnym sensie „sam się ćwiczy”. Jeśli podejmujemy określone aktywności często, mamy je opanowane. Jestem niemal skłonny się z tym zgodzić, ale tylko w pewnym stopniu i biorąc pod uwagę tylko krajowe podwórko. Dlaczego? Śpieszę z odpowiedzią.

Trzeba ćwiczyć międzynarodowo

Pomimo silnej standaryzacji pracy i klasyfikacji modułów nie ma możliwości, aby uniknąć różnic w sposobie ich działania, zwłaszcza jeśli są to moduły różnych specjalizacji (wspomniane choćby Cave Rescue i USAR). Im dłużej każdy z nich ćwiczy w środowisku krajowym, a w ten sposób ćwiczymy najwięcej, tym bardziej skłania się do rozwiązań, jakie z czasem wypracowuje w ramach własnego modułu. Nie ma w tym niczego złego, to naturalne. Jednak warto dać szansę innym, by poznali nasze pomysły i rozumieli nas niemal bez słów - jak kolega w rocie, gdy w mieszkaniu widać tylko dym, a słowa grzęzną w masce aparatu.

Ratownicy z różnych grup działają w kopalni odkrywkowej fot. Aleksander MirowskiAkcja - ratowniczo-gaśnicza, międzynarodowa, podczas powodzi, pożaru lasów lub trzęsienia ziemi - nie tworzy środowiska sprzyjającego poznawaniu się na płaszczyźnie operacyjnej. Bariera językowa czy kulturowa oraz presja czasu, mediów i polityczna tylko tę trudność pogłębiają. Jeśli popełnimy poważne błędy, to konsekwencje mogą być wielowymiarowe.

To właśnie ćwiczenia tworzą środowisko dające możliwość zarówno testowania rozwiązań, jak i ich poznawania z bezpiecznym marginesem błędu. Zdawała sobie z tego sprawę Komisja UE, uwzględniając w decyzji wykonawczej z 16 października 2014 r. (2014/762/UE) ćwiczenia Mechanizmu jako jego nieodzowny element. Tym sposobem w każdym roku odbywają się dziesiątki ćwiczeń z udziałem całego spektrum sił i środków UE i krajów współpracujących.

Ćwiczenia MODEX odbywają się już od 2012 r. (właściwie od 2010 r., ale początki był dość burzliwe - zachęcam do poszukania w Internecie informacji na ten temat). 10 lat to już nie dziesiątki, ale setki ćwiczeń, zarówno w formule table top (ćwiczenia sztabowe) jak i field (poligonowe).

Przy takiej liczbie ćwiczeń, nawet jeśli są organizowane dla różnych modułów, trudno o oryginalność. Zatem co i dlaczego zmieniono w Eisenerz, że było tam inaczej niż podczas wcześniejszych takich wyjazdów? Otóż położono nacisk na międzyzespołowe działanie ­­- wspólne wykonywanie zadania przez moduły z różnych krajów, uzupełnianie się.

Tak, oczywiście, hasło „współpraca” przewija się podczas każdych ćwiczeń i wcale nie trzeba jechać za granicę, żeby zobaczyć to w dokumentacji. Tym razem jednak współdziałanie wyglądało nieco inaczej.

Niełatwe negocjacje

Pierwsze zadanie - przygotowanie bazy operacji.

Zazwyczaj każdemu modułowi zostaje przydzielony teren mniej lub bardziej zgodny z deklaracją w fact sheet (Dane bazowe modułu) i rozkłada na nim elementy i obiekty zgodne z tym, co zaplanował. Tym razem jednak EXCON (exercise control) rękami jednego z role playerów (pozorant) przeznaczył dla wszystkich przybyłych modułów działkę po pierwsze o około 50% mniejszą niż te w fact sheetach, a po drugie o proporcjach odpowiadających działce wydzielonej na budowę długiego kurnika.

Negocjacje z przedstawicielem LEMA (Local Emergency Management Authority - w dużym skrócie nasze CZK) prowadzone w rzęsistym deszczu spaliły na panewce, a na koniec zostaliśmy obdarowani radą: „dogadajcie się” z pozostałymi modułami. Emocje rosły z minuty na minutę, bo spotkanie w LEMA powinno się odbyć w ciągu godziny, a nikt nie miał zamiaru się spóźnić. Uzgodnienie w takich warunkach, kto gdzie i co umieści, nie należało do łatwych zadań, bo plany obozowiska każdej z grup nie miały już racji bytu. Nie oznaczało to, że ktokolwiek ustąpi pola, każdy tym konsekwentniej będzie negocjował miejsce dla swojego zespołu. Dodatkowo polski MUSAR, jako największy moduł tych ćwiczeń, został wskazany jako odpowiedzialny za koordynację przygotowania międzynarodowej bazy operacji. Zawsze można było uderzyć pięścią w stół i narzucić swoją decyzję, ale mając na uwadze, że przez kolejne kilkadziesiąt godzin będziemy wspólnie rozwiązywali problemy, takie rozstrzygnięcie nie było korzystne dla nikogo - ćwiczenia to również budowanie relacji. Ostatecznie jednak udało się wypracować konsensus. Na tak małej przestrzeni namioty co prawda ledwo się mieściły, ale mogliśmy pójść dalej.

Współpraca modułów

Po spotkaniu w LEMA wszyscy ruszamy w swoich kierunkach. Rozpoznajemy pierwszy obiekt. Dwie możliwości podejścia - wybieramy to bliższe bazy sprzętowej. Nie mija wiele czasu, zanim docierają do nas koledzy z SARUV-u (Search and Rescue Unit Vorarlberg). Wskazujemy im drugie podejście do budynku i dzielimy strefę działań. Okazuje się, że obydwa założenia będą bazować na cięciu betonu z pomocą wody - to dziwne, że w jednym miejscu zestawione są dwa bardzo podobne do siebie scenariusze. Po chwili staje się jasne, że cięcia będzie sporo, a dostęp do wody jest utrudniony. Szybko dochodzimy do wniosku, że tylko wspólny transport z nie opodal położonej rzeki będzie efektywny, bo dowieziemy tę wodę w znalezionych beczkach na wózku. Kto porzuca wózek na strefie działań? Chyba tylko tworzący pozorację dla mających ze sobą współpracować modułów…

Ratownicy po wielu zmaganiach dotarli do dzieci w częściowo zawalonym budynku szkoły fot. arch. USAR PolandPrzykłady takich założeń, według których wymieniamy się z innymi zespołami nie tylko miejscem prac, ale i samym sprzętem, można mnożyć. Oto jeden z nich: w czynnej kopalni odkrywkowej lekki SARUV wykonał już zaawansowane prace, ale potrzebował naszego sprzętu, by je ukończyć, a my zostaliśmy na wyższej półce, wykonując swoje zadanie.

Ukoronowaniem ćwiczeń okazało się ostatnie założenie: „Szkoła”. Mieliśmy do wykonania triaż, a na realizację wszystkich zadań ograniczony czas. Dodatkowo wejście do budynku znajdowało się w  takim miejscu, że nie sposób było ewakuować z niego ciężko rannych - utrudniało to mała wielkość otworu oraz możliwość transportu tylko w pionie. Co więcej, po dostaniu się do budynku trafiliśmy do piwnicy, a stamtąd na piętro, gdzie wolały o pomoc dzieci, prowadził jedynie kilkunastometrowy szyb.

Pomimo zmęczenia, bariery językowej, różnicy w kulturze pracy oraz procedurach ratowniczych musieliśmy się porozumieć. Polski MUSAR wykonuje wejście w stalowych drzwiach. Tego typu dostęp bedzie odpowiedni dla ratowników, by dostać się do środka, ale wiemy że nie będzie nadawać się do ewakuacji ewentualnych poszkodowanych. SARUV w tym czasie przebija w dogodniejszym miejscu bardziej czasochłonne do wykonanania wyjście. Cave Rescue ze Słowenii wykonuje podejście w nieczynnym szybie, tak by nasi ratownicy medyczni mogli jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych (Cave Rescue nie miał swoich).

Poczucie osiągnięcia wspólnego sukcesu jest wyjątkowe. Dzieciaki opuszczają obiekt, a przy nich pracują ratownicy, którzy po kilkudziesięciu godzinach potrafią bez słów znaleźć sposób na uratowanie drugiego człowieka. To współdziałanie, które warto przenieść także na grunt krajowych ćwiczeń, by zamiast „obok siebie” było „razem”.

 

Na ratunek dzieciom

Krótka wymiana spojrzeń ze Sławkiem.

Głęboki wdech.

Wiemy, że musimy się z nimi dogadać i zacząć szybko działać. Dzieci, które wołają o pomoc na pierwszym piętrze zawalonej częściowo szkoły, potrzebują naszej interwencji jak najszybciej. Ich liczba przekracza nasze możliwości udzielenia pomocy, będzie konieczny triaż, a gruzowisko prowadzi wprost do zawalonego szybu windy, którego nie pokonamy bez pomocy innych modułów.

Dysponując modułem Cave Rescue ze Słowenii i lekkim USAR z Austrii, spotykamy się z różnym podejściem do zadań i możliwości ich realizacji, nie wspominając o barierze językowej, kulturowej, obejmującej także kulturę pracy. Nie pomaga też fakt, że to ostatni dzień ćwiczeń, 11.00, a my jesteśmy na nogach od 3.00, po czterech godzinach snu.

Ale po to są MODEX-y - żeby się dogadać, zanim dopadnie nas prawdziwa tragedia.

Wydech. Jedziemy z tym.

Aleksander Mirowski Aleksander Mirowski

mł. bryg. Aleksander Mirowski pełni służbę w JRG 1 KM PSP w Łodzi

do góry