Turniej w Supraślu
28 Czerwca 2016Wczesną wiosną już po raz 39. przeprowadzone zostały wieloetapowe eliminacje do Ogólnopolskiego Turnieju Wiedzy Pożarniczej „Młodzież Zapobiega Pożarom”. Finały tych zmagań za każdym razem odbywają się w innym miejscu Polski.
Zarząd Główny Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP tym razem wybrał Podlasie, a ściślej rzecz biorąc - obszar między Białymstokiem a granicą z Białorusią. Region piękny przyrodniczo, z ciekawą architekturą i historią.
Teoria…
Zmagania turniejowe rozpoczęły się w cichy, słoneczny poranek 5 czerwca - od pisania testów. Wszystkie trzy grupy wiekowe zmieściły się w odbudowanych i odnowionych salach Akademii Supraskiej przy monasterze Zwiastowania Bogarodzicy w Supraślu (akademiasupraska.pl). Nie było osoby, która nie poddałaby się urokowi tego miejsca - budownictwa mieszkalnego niezepsutego ani PRL-owskimi kostkami, ani szaleństwami nowobogackich, za to szacownie wpisanego w zastany styl budownictwa sakralnego, no i przyrody ciągnącej się we wszystkie strony świata krajobrazami łąk, lasów i chmur. Idąc tam z miejsca zakwaterowania, nie sposób było nie słyszeć pieśni śpiewanych w czasie mszy prawosławnej. A jeśli ktoś chciał, mógł przed turniejowymi zmaganiami wziąć udział w mszy katolickiej, która odbyła się w niedaleko położonym kościele. Przebiegowi testów przyglądali się święci z ikon, a w sensie doczesnym - nad finałami dyskretnie i przychylnie czuwał ojciec ihumen Sergiusz, krajowy kapelan strażaków wyznania prawosławnego.
Uczestnicy turnieju zjedli obiad w Kruszynianach. Obiad nie byle jaki, bo uczyniony rękoma Tatarek i Tatarów, na tatarski sposób. Kruszyniany to wieś mająca zamiast kościółka meczet. Polscy Tatarzy, których znaną i niezwykle sympatyczną przedstawicielką jest pani Dżenneta Bogdanowicz, właścicielka Tatarskiej Jurty, osiedlili się na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego już w średniowieczu, za Wielkiego Kniazia Witolda, na dobre i złe wiążąc swoje dzieje najpierw z dziejami Litwy, a potem Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jako mniejszość religijna byli szczególnie wystawieni na ciosy nieprzyjaciół Polski, a jednak gróźb się nie ulękli, dzielnie walczyli we wszystkich wojnach i powstaniach o ojczyznę, czyli o Polskę. Meczet uczestnicy turnieju zwiedzali z wielkim zainteresowaniem, dzięki czemu można było się przekonać, że islam nie zawsze jest taki straszny, jak go malują, choć rolę katolickiej łaciny pełni w nim język arabski.
Tak więc między śniadaniem a obiadem turniejowa młodzież dowiedziała się trochę o przedrozbiorowej Rzeczypospolitej i miała okazję doświadczyć tego, co z niej zostało, co z jej resztek zdołano odbudować, czy też namiastki tego, czym byłaby, gdyby nie rozbiory.
…z praktyką
Dalsza część zmagań turniejowych odbyła się na terenie Nadleśnictwa Krynki w Poczopku, w otoczeniu i wewnątrz drewnianej zabudowy biurowej (dopuszczalnej przepisami). Urządzono tam z rozmachem i ze smakiem poświęconą leśnej faunie i florze część muzealno-dydaktyczną, dowcipną część z megalitami i wolierę z sowami - wrażliwych uspokajam, że były to ptaki, które mogły tam sobie spokojnie dożyć swoich dni, bo w warunkach naturalnych zdechłyby z głodu, ze względu na skutki odniesionych wcześniej obrażeń bądź brak umiejętności przetrwania. Niestety, we wszystkich trzech grupach wiekowych po części testowej nie obyło się bez dogrywek, przy czym młodzież była na tyle dobrze przygotowana, że dogrywka w grupie gimnazjalnej i ponadgimnazjalnej przybrała postać piętrową, a zatem długotrwałą. Wreszcie, po wyłonieniu finalistów wszystkich grup, zaczęła się dla nich seria zadań praktycznych, które dzięki pomocy gospodarzy przybrały formę maksymalnie specyficzną dla lasów. Nad ich przebiegiem czuwały bociany, klekoczące ze swoich gniazd i całkiem ciche, a także bardzo czujne sowy, zwłaszcza wielka sowa mszarna, obdarzona niezwykle efektowną szlarą.
W pierwszym zadaniu należało wyciągnąć linie szybkich natarć z wozów patrolowo-gaśniczych, które należą do wyposażenia nadleśnictw woj. podlaskiego, dojść do linii strzału i trafić wodą w cel. Na jego wykonanie wyznaczono minutę, premiowano punktami szybkość działania, a różnice między grupami polegały na konieczności pokonania dłuższego odcinka w drodze do celu. Wszyscy zmieścili się w czasie, ale nie wszyscy zorientowali się, że rozproszony prąd wody można zewrzeć prostym przesunięciem rękojeści prądownicy.
Drugie zadanie związane było z gatunkami drewna. Przygotowano dla każdego uczestnika trzy kocki (kawałki pni) z korą. Najmłodsza, pierwsza grupa musiała rozpoznać gatunki: sosnę, brzozę i dąb. Średnia grupa miała trudniej, bo oprócz rozpoznania gatunków otrzymała zadanie przyporządkowania ich do zdań: „Nie stosować na pasach przeciwpożarowych - …”, „Odporne na ogień - …”, „Dobre na papier - …”. Trzecia grupa dostała hasła: „Dobre do kominka - …”, „Jeszcze lepsze do kominka - ….”, „Nie stosować w kominku - ….”. Na wykonanie każdego zadania była minuta. Okazało się, że uczestnicy z tymi zadaniami radzili sobie całkiem dobrze, ale tylko niektórzy - bardzo dobrze. Który gatunek drewna do którego zdania przyporządkować - pozostawiam czytelnikom.
Trzecie zadanie polegało na tym, by udzielić kwalifikowanej pierwszej pomocy, mając do dyspozycji zaledwie zawartość podręcznej apteczki - jak to na leśnej wycieczce. Najmłodsi nie mogli dopuścić do pogorszenia stanu osoby, którą znalazły leżącą na brzuchu, w upale, skarżącą się na ból klatki piersiowej. Druga grupa musiała pomóc osobie, która się zadławiła - tu kilku pozorantów dało z siebie wiele, a jeden udawał na tyle realistycznie, że część publiczności uznała, iż faktycznie coś mu dolega. Ale oczywiście nic złego się nie działo, nad wszystkim czuwali profesjonaliści. Trzecia grupa musiała pomóc osobie, którą ktoś dźgnął nożem na tyle groźnie, że doszło do wytrzewienia (co dowcipnie oprotestowała na drugi dzień pochodząca z powiatu sokólskiego siła sprawcza OTWP w osobie druhny Leonardy Bogdan, twierdząca, że w Puszczy Knyszyńskiej takie zdarzenie jest niemożliwe, bo tutejsi ludzie są gościnni - ale jury ani razu nie twierdziło przecież, że sprawcami ćwiczonych zdarzeń byli miejscowi…). I tu statyści dali z siebie naprawdę wiele. Generalnie rzecz biorąc, im starsza grupa wiekowa, tym dzieci lepiej wiedziały, jak udzielić pomocy poszkodowanym i tym swobodniej i bardziej pomysłowo korzystały ze skromnych zestawów medycznych.
Trudne pytania
W poniedziałek, 6 czerwca, odbyła się ostatnia część finałów - ustna. I znów uczestnicy turnieju mogli podziwiać ślady dawnej świetności Rzeczypospolitej, odnowione dzięki pomocy Unii Europejskiej. Zadawano pytania i odpowiadano na nie w miejscu nie byle jakim, bo w pięknie odrestaurowanej sali balowej pałacu Branickich w Białymstoku, ozdobionej scenami rodzajowymi z późnego baroku i oświecenia, z wyraźnym nawiązaniem do ostatniego mądrego w słowach i czynach króla - Jana III Sobieskiego (potem byli jeszcze tylko trzej królowie: jeden mocny tylko w pięści, drugi po prostu głupi, a trzeci kompletnie bez charakteru). W tym przesiąkniętym historią miejscu okazało się, że finaliści nie przepadają za pytaniami z dziejów pożarnictwa, ale pouczono ich dobitnie, że takie zawsze na turnieju się znajdą. Wyszło przy tym na jaw, że najbardziej przez nich lubiana organizacja działań ratowniczych też wcale nie musi być dziedziną prostą. Ale na tym finał ma polegać, by wybrać najlepszych, więc pytania muszą być trudne. Kolejność miejsc w poszczególnych grupach wiekowych była następująca:
- szkoły podstawowe: 1 - Miłosz Mesjasz, 2 - Konrad Kozdrański, 3 - Krzesimir Bryszewski, 4 - Szymon Maryniak, 5 - Alan Jagodziński,
- szkoły gimnazjalne: 1 - Jakub Kusz, 2 - Kamil Krauz, 3 - Marcin Wójcik, 4 - Cezary Sagan, 5 - Szymon Wiatrok,
- szkoły ponadgimnazjalne: 1 - Maciej Piątek (obronił tytuł z poprzedniego roku), 2 - Tomasz Wstawski, 3 - Justyna Kowalczewska, 4 - Patryk Filipczyk, 5 - Elżbieta Popowicz.
Uczestników turnieju oceniało jury w składzie ogólnokrajowym: dr Krzysztof Latocha - ZG ZOSP RP, Adam Nowak - ZG ZOSP RP, asp. Arkadiusz Kot z JRG w Bystrzycy Kłodzkiej, st. kpt Patryk Maruszak z KW PSP w Gorzowie Wlkp., mł. bryg. Ariadna Koniuch z KG PSP i st. bryg. Paweł Rochala z KG PSP.
Stracony potencjał
OTWP to doskonały przykład tego, jakie pożytki dla bezpieczeństwa pożarowego niesie połączenie masowości i możliwości działania OSP z zaangażowanym profesjonalizmem PSP. Kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi co roku zadaje sobie trud zdobycia specyficznej wiedzy historycznej, medycznej, taktycznej i zapobiegawczej, na wymuszonym rywalizacją poziomie teoretycznym znacznie przekraczającym wiedzę zdobywaną w ośrodkach szkolenia PSP. Niestety - kraj nie skorzysta z tej wiedzy w przyszłości, gdyż dla wielu z nich kariera w ochronie przeciwpożarowej jest albo niedostępna, albo nieatrakcyjna. Finalistka poprzedniej edycji OTWP, która obecnie zajęła piąte miejsce w III grupie wiekowej (ze względu na metrykę startowała w turnieju po raz ostatni), wybiera się na medycynę i z całą pewnością na tym kierunku sobie poradzi. Możliwość dostania się zwycięzców turnieju do szkół aspirantów PSP jest plusem i co roku ktoś z niej korzysta, ale nie jest to wymarzony cel dla najambitniejszych i najzdolniejszych. SGSP naturalnie byłaby takim celem, tylko że - niestety - zwycięstwo w turnieju w żaden sposób wejścia na strażackie studia nie ułatwia, bo na przykład zabraknie sekundy na teście sprawnościowym. Ten właśnie fakt, wywołany pytaniami młodzieży, jej opiekunów i dostojnych gości finałów, był przedmiotem całkiem smutnej poturniejowej rozmowy w gronie osób zaangażowanych w bardzo udany, pouczający na wielu polach XXXIX OTWP „Młodzież Zapobiega Pożarom”.
Paweł Rochala
st. bryg. w st. sp. Paweł Rochala jest pisarzem, autorem powieści historycznych i opracowań popularnonaukowych