Strażacy i terytorialsi w boju
10 Lipca 2020Faktyczna współpraca Wojsk Obrony Terytorialnej z PSP i OSP przynosi konkretne owoce. O tym, co strażacy mogą dać WOT, a WOT strażakom oraz dlaczego pożarnicy są tak mile widziani w tej formacji w rozmowie z gen. dyw. Wiesławem Kukułą, dowódcą Wojsk Obrony Terytorialnej.
Ponad 3 lata temu powierzono Panu zadanie utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT) w Polsce, jako odrębnego rodzaju sił zbrojnych. Ten mandat został Panu w styczniu tego roku przedłużony na kolejną kadencję. Jaka jest misja WOT i w jakim momencie organizacyjnym są obecnie? Pandemia sprawiła, że przechodzicie swoisty chrzest bojowy…
Misją WOT jest obrona i wspieranie lokalnych społeczności. Od pierwszych dni funkcjonowania formacji jej żołnierzy przygotowujemy nie tylko do walki zbrojnej, ale również do wspierania lokalnych społeczności poprzez działania przeciwkryzysowe. Czas próby nastąpił szybciej, niż zakładały jakiekolwiek plany. W odpowiedzi na pandemię koronawirusa w marcu WOT zmienił tryb funkcjonowania ze szkoleniowego na przeciwkryzysowy. Zostaliśmy poddani sprawdzianowi, który nie jest symulowany, ale rzeczywisty i bardzo praktyczny. Mamy dwa cele: wspieramy wszystkie podmioty spowalniające transmisję koronawirusa oraz łagodzimy skutki pandemii dla społeczności lokalnych, rozwijamy również ich odporność na kryzysy. Całość tych działań toczy się w ramach operacji pod kryptonimem Odporna Wiosna. Podczas niej przyszło nam wielokrotnie współpracować ze strażakami zawodowymi i druhami z OSP.
Okazało się również, że działania przeciwepidemiologiczne nie były jedynym polem współpracy. Na wniosek wojewody podlaskiego wspieraliśmy akcję gaśniczą w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wspólne działania układają się świetnie, co wynika z dwóch faktów: silnego zaangażowania straży w nasze szkolenie praktycznie od początku funkcjonowania formacji oraz obecności w szeregach WOT byłych strażaków zawodowych oraz druhów OSP.
Czy w tym gorącym okresie wystarcza Panu żołnierzy?
Docelowo WOT ma liczyć 53 tys. żołnierzy wchodzących w skład siedemnastu brygad Obrony Terytorialnej (OT), po jednej w każdym województwie - z wyjątkiem Mazowsza, gdzie formujemy dwie brygady. W szeregach WOT planuje się służbę około 48 tys. żołnierzy obrony terytorialnej (nie zawodowych). Obecnie osiągnęliśmy niemal połowę docelowej liczebności formacji, czyli prawie 25 tys. żołnierzy i to już pozwala nam swobodnie operować: w szczycie aktywności codziennie działało około 5 tys. żołnierzy zawodowych i OT. Niższe nasycenie siłami mamy jedynie na zachodzie Polski, ponieważ tam struktury budujemy w ostatniej kolejności. Z początkiem czerwca powróciliśmy do szkoleniowego trybu działania.
Zaangażowanie formacji owocuje wzrostem zainteresowania służbą w niej. Wiele samorządów dostrzegło potencjał WOT, a fakt, że opieramy się na żołnierzach ochotnikach, którzy pełnią służbę tam, gdzie mieszkają (stąd określenie terytorialsi), ten potencjał wzmacnia. I operacja Odporna Wiosna jest tego najlepszym dowodem. Zresztą z terytorialności korzystają również OSP, bardzo mocno osadzone w społecznościach i silnie je wspierające. Naprawdę wiele nas łączy!
Czy ochotnicy nie tracą entuzjazmu w tym gorącym okresie?
Wręcz przeciwnie, żołnierze nawet chcieliby jeszcze szerzej się angażować, ale musimy stosować ekonomię sił, tak by nawet na wypadek przedłużającego się okresu epidemii być zdolnym do działania w dłuższej perspektywie. Musimy również zarządzać ryzykiem. Trzeba też pamiętać, że jesteśmy formacją wspierającą tych, którzy działają na pierwszej linii.
A propos wspierania służb ratowniczych - akcentuje Pan, że szczególnie zależy Panu na rozwijaniu współpracy ze strażakami. Temu też ma służyć porozumienie z komendantem głównym Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Andrzejem Bartkowiakiem. Zapytam wprost: co możecie dać strażakom, a co strażacy mogą dać WOT?
Co prawda faktyczna współpraca z PSP i OSP miała miejsce już wcześniej, jeszcze przed podpisaniem porozumienia, jednak z naszego punktu widzenia to był ważny moment. Po pierwsze dlatego, że porozumienie wysyła jasny sygnał co do faktycznej i obustronnej woli współpracy, a po drugie pozwala uporządkować kwestie formalne. Jasno pokazuje, że WOT nie chce wchodzić w nieswoje kompetencje - bo i z takimi zarzutami się spotykaliśmy. Naszym celem nie jest zastępowanie straży pożarnej (ani żadnej innej formacji), ale uzupełnianie i wzmacnianie jej potencjału w konkretnych sytuacjach. Ze strażakami łączy nas przede wszystkim wspólna misja: działamy na rzecz wspierania lokalnych społeczności. Już wiele działań pokazało, że potrafimy z sukcesem działać razem i współpracować na zasadzie win-win.
Co możemy dać strażakom? Natychmiastowe wsparcie w sytuacjach kryzysowych, kiedy tylko będą tego potrzebowali. Jesteśmy blisko, na tym samym terenie, znamy się. Dysponujemy też wyposażeniem podwójnego zastosowania, czyli takim, które może służyć w czasie pokoju, ale i w czasie wojny, np. agregatami prądotwórczymi, pompami, cysternami czy piłami motorowymi. Ale spójrzmy na konkretną sytuację: kiedy wylewa rzeka i strażacy naprawiają i wzmacniają wały przeciwpowodziowe, to rąk do pracy nigdy za wiele - służymy wtedy wsparciem, setkami dodatkowych rąk, ale również specjalistycznym sprzętem. Choć muszę przyznać, że w samym wojsku trwa dyskusja, na ile powinno się angażować w pomoc strażakom, np. w reagowaniu kryzysowym, przy dużych zdarzeniach, pożarach, katastrofach budowlanych czy powodziach.
A jakie jest Pana stanowisko w tej sprawie?
Przede wszystkim cieszę się, że ta dyskusja się toczy, bo konstruktywna wymiana argumentów może pomóc zbudować nowe podejście. W ubiegłym roku usłyszeliśmy od strażaków najlepszy komplement. Żartowali, że dawniej, gdy do powodzi przyjeżdżało wojsko, to znaczyło, że woda zaczynała opadać - ale dziś coś się zmieniło. Powstanie WOT, formacji funkcjonującej w lokalnych społecznościach, spowodowało tę zmianę. Dziś potrafimy reagować bardzo szybko, bo jesteśmy obecni na poziomie lokalnym. Trzeba również pamiętać o misjach Sił Zbrojnych. Trzecia z nich jednoznacznie wskazuje jako zadanie wojska obszar wsparcia ludności. Jesteśmy również coraz dojrzalszym społeczeństwem, przestajemy myśleć w sposób silosowy. Sukces zapewnią nam tylko działania połączone. Walka z kataklizmami zwykle wymaga szybkiego skupienia jak największych sił na źródle zagrożenia. Dlatego ważne, by strażacy wiedzieli, że w drugiej linii są zasoby gotowe, by szybko i skutecznie ich wspierać. Służy temu również fakt, o którym wspomniałem - wielu druhów dzisiaj jest żołnierzami.
Co wtedy, gdy druh jest jednocześnie terytorialsem, a nastąpił zbieg działań operacyjnych? Jakie procedury wtedy obowiązują?
W takiej sytuacji stosujemy procedury obowiązujące wszędzie na świecie. Jeśli nie jest to stan wojny, to pierwszeństwo ma działalność realizowana w straży pożarnej. To bardzo proste rozwiązanie, które się sprawdza. Jest wiele dobrych rozwiązań, np. w USA remizy strażackie są często wykorzystywane przez Gwardię Narodową, a koszary udostępniane straży. Uważam, że strażacy i żołnierze tworzą pełen synergii zespół, pełniąc wzajemnie uzupełniające się role. Poza tym mamy w WOT takie powiedzenie: „przez ratownika do wojownika” - oddaje ono naszą filozofię szkolenia ludzi. Kompetencje ratownicze są przydatne również na polu walki. Straż inspiruje mnie także z uwagi na sposób, w jaki zagospodarowuje potencjał kilkuset tysięcy druhów - ochotników stanowiących świetne zaplecze kadrowe i operacyjne dla PSP.
A jak wygląda stosunek żołnierzy zawodowych do terytorialsów?
Swoje doświadczenie wojskowe zdobywałem w Wojskach Specjalnych, każdy nowo przybyły żołnierz mimo ukończenia arcytrudnego procesu selekcji musi w nich przejść wiele prób, zanim dla reszty zespołu okaże się godnym zaufania. Tak jest w pewnym sensie z żołnierzami OT - część żołnierzy zawodowych podchodzi do nich z pewną nieufnością. Dostrzegam to, ale na tym etapie nie widzę w tym niczego złego. Aby zbudować podobne zaufanie, jakim zawodowi strażacy darzą druhów z OSP, potrzebujemy po prostu czasu i możliwości wspólnego działania. Właśnie takiego jak operacja Odporna Wiosna, kiedy działamy ramię w ramię, zjednoczeni celem. Coraz więcej żołnierzy OT zaciąga się również do służby zawodowej, a byli żołnierze wstępują do służby OT. To buduje zupełnie nową sytuację, mającą niezwykle korzystny wpływ na całe Siły Zbrojne.
Czy żołnierze ochotnicy otrzymują wynagrodzenie za swoją służbę?
Tak, wynagrodzenie składa się z dwóch składników, tj. kwoty ok. 400 zł miesięcznie z tytułu utrzymywania tzw. gotowości do działania oraz wynagrodzenia z tytułu odbytego szkolenia (stawka za każdy dzień szkoleniowy), uzależnionego od stopnia wojskowego (dla szeregowca ok. 120 zł za dzień). Gotowość rozumiemy jako zobowiązanie żołnierza do utrzymywania się w dobrej kondycji fizycznej i stanie zdrowia, który pozwoli mu stawić się w jednostce na wezwanie. Udostępniamy również platformę e-learningową do samodzielnego szkolenia. De facto więc na służbę składa się dużo więcej czasu niż tylko ten spędzony w koszarach. Zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej w koszarach żołnierz ochotnik musi spędzić minimum dwa dni w miesiącu. Jeśli dowódca uzna, że potrzebuje dodatkowego przeszkolenia, to w porozumieniu z nim może ten okres wydłużyć. Na rok szkoleniowy składa się 11 szkoleń weekendowych i 14-dniowe szkolenie zintegrowane. Łącznie 36 dni. Ale podkreślam, że czas ten można wydłużyć.
Skoro mowa o szkoleniach - jak wyglądają kompetencje terytorialsów w zakresie ratownictwa medycznego?
Docelowo chcemy zbudować podobny system, jak w straży pożarnej, czyli taki, w którym każdy żołnierz ukończy kurs z kwalifikowanej pierwszej pomocy (KPP). Na dziś naszą ambicją jest, by w każdej wspaniałej dwunastce (to nazwa podstawowej jednostki organizacyjnej WOT) co najmniej dwóch żołnierzy miało uprawnienia KPP, choć w praktyce już jest znacznie lepiej, bo
w naszych szeregach pełni służbę wielu ratowników medycznych, pielęgniarek czy farmaceutów.
I teraz, w momencie epidemii koronawirusa, takie kompetencje są bardzo przydatne.
Epidemia koronawirusa spowodowała, że po raz pierwszy po 1989 r. siły zbrojne zaangażowały się na tak dużą skalę w działania przeciwkryzysowe. Zadania związane z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się epidemii realizują żołnierze WOT mający różne kompetencje: ratowników medycznych, pielęgniarek, farmaceutów, żołnierzy z uprawnieniami KPP (jednak tylko ci, którzy na co dzień nie pracują na rzecz służby zdrowia). Zadanie to dotyczy też: kierowców, logistyków, obsług agregatów prądotwórczych, zestawów oświetleniowych, psychologów oraz informatyków. Statystycznie w ramach operacji Odporna Wiosna każdego dnia działało około 5 tys. żołnierzy WOT oraz podchorążych akademii wojskowych. 75 proc. żołnierzy WOT stanowią ochotnicy. W pierwszych dwóch miesiącach operacji w działania zaangażowanych było ponad 15 tys. żołnierzy WOT, czyli 70 proc. formacji. W ciągu 75 dni operacji pobraliśmy ponad 75 tys. wymazów, wsparliśmy ponad 300 szpitali i podmiotów leczniczych, a także 600 domów pomocy społecznej. Kompetencje medyczne żołnierzy należy uznać za kluczowe dla formacji. Będziemy je rozwijać.
Tworzeniu formacji towarzyszyła dość duża krytyka. Czy nie sądzi Pan, że ostatnie wydarzenia i zaangażowanie terytorialsów mogą zmienić stosunek do Waszej służby i przekonać dotąd nieprzekonanych?
W ostatnim czasie dotarliśmy z pomocą do setek tysięcy ludzi, wśród nich pewnie byli i przeciwnicy powstania WOT. Ale my robimy swoje i widzimy bardzo pozytywny odzew ze strony społeczeństwa, a to jest najważniejsze. Ewentualna krytyka na mnie osobiście działa mobilizująco i z jeszcze większą determinacją dążę do realizacji powierzonego mi zadania. O przyjęcie w nasze szeregi mogą ubiegać się rezerwiści, a także te osoby, które do tej pory nie pełniły służby wojskowej w żadnej formie. Formacja cieszy się też dużym zainteresowaniem wśród kobiet, które stanowią już ponad 15 proc. żołnierzy. Średnia wieku żołnierza OT to 32 lata. W WOT pełni też służbę kilkuset strażaków ochotników. Bardzo cenimy sobie ich kompetencje i rozumienie potrzeb społeczności lokalnych. W WOT każdy może rozwijać swoje talenty i pozyskiwać nowe kompetencje. Tak więc strażacy ochotnicy - dołączajcie do nas! Razem będziemy „zawsze gotowi, zawsze blisko - Bogu na chwałę, ludziom na ratunek!”.
rozmawiała Katarzyna Zamorowska
fot. WOT