Strażacki kierunkowskaz
28 Maja 2024Większość pocztówek kończy swój żywot po zrealizowaniu jednorazowej usługi pocztowej, jednak z drugiej strony są dla współczesnych dokumentami źródłowymi, pomocnymi w badaniu historii, kultury i obyczaju. Idąc tym tropem, przyjrzyjmy się jednej z nich – pokazuje zapomniane, nawet w literaturze fachowej, początki nowatorskiego udogodnienia w dziedzinie interwencyjnego transportu strażackiego: kierunkowskazu.
W październiku 1869 r. na terytorium Monarchii Austro-Węgierskiej wprowadzono do obiegu pocztowego odkrytą kartkę korespondencyjną. Pomysł posługiwania się niewielkim żółtawym kartonikiem z wydrukowanym znaczkiem opłaty przyjął się szybko w całej Europie i innych zakątkach świata. Pierwsze upiększone miniaturowymi obrazkami karty, prekursorki dzisiejszych widokówek, narodziły się w latach 1870-1872.
Światowy Związek Pocztowy w 1904 r. wprowadził podział awersu kartki na dwie części: adresową oraz przeznaczoną na korespondencję. Rewers mógł być w całości wykorzystany na ilustrację, co skwapliwie wykorzystali księgarze, malarze, fotograficy, artyści, kupcy, firmy oraz inni wydawcy i nakładcy. I tak narodziła się popularna pocztówka, z nieprzebranym bogactwem motywów i tematów.
Przełom XIX i XX w. to złote lata rozwoju pocztówek. Zdobione ilustracjami, początkowo litograficznymi a później fotograficznymi, zrazu monochromatyczne, a następnie wielobarwne, stały się z czasem przedmiotem pasji kolekcjonerskiej, oferując przekaz ikonograficzny o dużej wartości dokumentacyjnej i niebagatelnych walorach poznawczych.
Z wrocławskich ulic
Ta pocztówka (fot. 1) została wydana z okazji 56. Zgromadzenia Ogólnego Katolików Niemieckich, który odbył się we Wrocławiu w dniach 29 sierpnia – 2 września 1909 r., o czym świadczy okolicznościowy nadruk na stronie korespondencyjnej. Ilustracyjne zdjęcie prezentuje najpiękniejszy fragment dzisiejszej ul. Świdnickiej, centralnej arterii ówczesnego Wrocławia, z dominującym budynkiem Teatru Miejskiego (dziś Opera Wrocławska), pieczołowicie odrestaurowanego po pożarze w 1871 r. Panuje wielkomiejski ruch – widzimy tramwaje, dorożki, damy w długich sukniach i kapeluszach ozdobionych kwiatami, ulicznych sprzedawców i przechodni.
Przyglądając się uważnie, w lewym dolnym rogu zauważymy jadący niespiesznie konny zaprzęg strażacki z pięcioosobową obsadą. Nie jest to dymiąca sikawka parowa, lecz pojazd z agregatem piany wyrzucanej ciśnieniem CO2 z butli. Na wysokości kolumnady portyku teatru strażacy skręcą w prawo w ul. Teatralną i pojadą dalej w ul. Wierzbową. Tam, pod numerem 14, znajduje się ich macierzysta remiza, mieszcząca się w kompleksie budynków, będących niegdyś fryderycjańskimi koszarami Wehnera, usytuowanych w kwartale ulic Teatralnej, Wierzbowej, Menniczej i Strażackiej. Ich nazwa wywodziła się od nazwiska właściciela posesji, na terenie której je wybudowano.
W 1866 r., po 8 latach od powołania zawodowej straży pożarnej, miasto wykupiło wspomniane koszary i od 1872 r. do końca II wojny światowej wykorzystywało je jako główną remizę strażacką (Hauptfeuerwache). W czasie oblężenia Festung Breslau koszary uległy zniszczeniu, a ich ruiny usunięto dopiero w 1960 r. Na tej samej działce wybudowano siedzibę Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1, którą wielu absolwentów SOP i WOSP, również autor, ma w pamięci jako miejsce rocznych praktyk studenckich.
Pewność co do zmiany kierunku jazdy strażaków wynika z dalszej obserwacji zdjęcia. Nad głową powożącego znajduje się ręcznie sterowany biało-czerwony... kierunkowskaz semaforowy w kształcie strzałki, wychylony w prawo. Idea widocznego z daleka kierunkowskazu, ostrzegającego innych użytkowników dróg o zamierzonych manewrach, narodziła się na początku XX w. w berlińskiej straży pożarnej. Tamtejsze zaprzęgi pierwszego rzutu zostały wyposażone w kierunkowskazy w kształcie dwukolorowego „lizaka” (fot. 2). Wybiegający w przyszłość pomysł, pozwalający unikać kolizji na ruchliwych ulicach, zaczęto propagować w strażach pożarnych dużych niemieckich aglomeracji miejskich. W katalogach handlowych ówczesnych producentów wyposażenia strażackiego oferowano zestawy semaforów do samodzielnego montażu (fot. 3).
Rozwój strażackiego pomysłu
Kilkuletnia moda na wspomnianą nowinkę techniczną dość szybko minęła – z chwilą wprowadzenia do remiz samochodów i wycofania koni. Semafory zniknęły i nawet w renomowanych niemieckich muzeach pożarniczych nie znajdziemy po nich śladu. Na szczęście na pamiątkę pozostały zabytkowe pocztówki, niemi świadkowie przemijającego starego świata.
Strażackie kierunkowskazy przeszły do lamusa, ale ich prosta zasada działania została udoskonalona i znalazła zastosowanie w przemyśle motoryzacyjnym. W 1924 r. Eugene Zipperle i August Nagel otrzymali ochronę prawną wzoru użytkowego kierunkowskazu samochodowego, którego chowane w obudowie lewe i prawe ramię w kształcie krótkiego semafora poruszane było przez kierowcę za pomocą cięgien Bowdena. Rozwój elektrotechniki spowodował, że w 1927 r. przemysłowiec Alfred Schwarz wprowadził do produkcji w swoich zakładach w Eisenach podświetlany i poruszający się wahadłowo elektryczny kierunkowskaz, dominujący w europejskich pojazdach lat 50. ubiegłego wieku. Nikomu z ówczesnych kierowców nie przyszło do głowy, że ten wielce pożyteczny mechanizm ma strażacki rodowód.
st.bryg. w st. sp. inż. Maciej Sawoni został uhonorowany przez Kapitułę Polskiego Związku Filatelistów medalem „Za Zasługi dla Rozwoju Publikacji Filatelistycznych”