• Tłumacz języka migowego
Historia i tradycje Marta Giziewicz

Reorganizacja według Tuliszkowskiego

11 Kwietnia 2022

Jubileuszowe echa

Po 123 latach zaborów nadszedł rok 1918 i Polska odzyskała niepodległość, a Warszawa znów była stolicą i siedzibą władz. Już od pewnego czasu miasto bardzo się zmieniało. W 1916 r. jego obszar zwiększył się z ponad 3 ha do prawie 11,5 ha, za sprawą inkorporacji przedmieść. Włączono w jego obręb m.in. Czerniaków, Mokotów, Marymont, Bródno, Saską Kępę, Gocław i Targówek [1], a liczba ludności wzrosła z prawie 800 tys. do niemal 1,3 mln [2].

Powstała Wielka Warszawa. Do dotychczas działających 15 komisariatów (cyrkułów) dołączyło 11 nowych jednostek. Wobec tak znaczących zmian wybitny pożarnik Józef Tuliszkowski (komendant Warszawskiej Straży Ogniowej w latach 1915-1918) napisał do „Przeglądu Pożarniczego” krótką serię artykułów w temacie reorganizacji Straży Ogniowej stolicy.

Samochód pogotowia Warszawskiej Straży Ogniowej / fot. PP nr 9-12/1918

Potrzeba koni i ludzi

Teren dotychczasowej Warszawy miało pod pieczą sześć oddziałów Straży Ogniowej, których rozmieszczenie było, zdaniem Tuliszkowskiego, nieodpowiednie, zwłaszcza w obliczu rosnących wraz z obszarem miasta potrzeb. Przed zmianami warszawska straż gasiła około 90% pożarów w granicach miasta z pomocą pogotowia, czyli wozu z parą koni, osadą ośmiu strażaków oraz sprzętem ratowniczym [3]. Po zmianach siły te mogą być niewystarczające. Zwiększenie bezpieczeństwa pożarowego wymagałoby rozmieszczenia oddziałów i posterunków straży w odległości 2-3 km i stworzenia centralnego oddziału, w którym mieściłyby się rezerwy na wypadek dużego pożaru.

Jako przykład większego miasta z „celującym” urządzeniem organizacji pożarowej Józef Tuliszkowski podał Wiedeń. „W 1903 r., kiedym zwiedzał urządzenia Straży Wiedeńskiej, w kilkunastu jej oddziałach były tabory, składające się tylko z 3-4 wozów i po kilka par koni z osadą 30-40 ludzi, gdy w centrali było około 150 koni i kilkuset ludzi, stanowiących silne rezerwy, podzielone na kilka samodzielnych taborów, uruchamianych w pewnej kolei” - napisał wybitny inżynier.

Zaletą była duża liczba koni i ludzi, a dzięki temu także szybkość w działaniu. Niewątpliwym usprawnieniem są samochody - o ile przy wspomnianej wizycie „automobilizację” Straży Wiedeńskiej stanowiło ratem parę samochodów elektrycznych (!), to już kilka lat później (1912 r.) widoczne były duże zmiany - „każdy z oddziałów, rozrzuconych w różnych dzielnicach tych miast [Wiednia i Monachium], miał tabory, składające się z 3-4 samochodów (…). W centrali zaś stało kilkanaście samochodów (…)”.

Podział na inspektoriaty

Po analizie możliwości poszczególnych oddziałów Tuliszkowski dochodzi do wniosku, że najlepszym miejscem dla Oddziału Centralnego są koszary I Oddziału na Nalewkach, „chociaż urządzenia tego oddziału są przestarzałe”. Konieczne jest przy tym powiększenie pomieszczeń przez przyłączenie części koszar byłego wołyńskiego pułku. Kolejnym krokiem powinna być redukcja pobliskiego II Oddziału, zlokalizowanego w oficynie Ratusza.

Ponadto zwraca uwagę na korzyści finansowe wynikające z przeniesienia Oddziału III z budynków miejskich przy Nowym Świecie - i lokalizacja, i zabudowa nie służą tam ani ćwiczeniom, ani wyjazdom, bo na ruchliwą ulicę z torami tramwajowymi wyjeżdżać można „tylko krokiem”. Dogodne miejsce upatruje przy pl. Zbawiciela, na terenie byłego pułku litewskiego. Oddział ten miałby odgrywać rolę podcentrali, z rezerwową sikawką parową z tendrem i wozem rekwizytowym. Problematyczny okazał się za to Oddział IV, mieszczący się w koszarach Mirowskich (centrum handlowej dzielnicy), bo Tuliszkowski od dłuższego czasu nie mógł odnaleźć dla niego odpowiedniego miejsca na Woli.

Najwięcej krytyki wylało się na Oddział V, a raczej jego lokalizację - nieodpowiedni układ budynków, zły stan dróg, za mało zbiorników wody i słabe ciśnienie sieci wodociągowych. Tuliszkowski sugeruje, by urządzić dwa posterunki - na Nowym Brudnie (pisownia oryginalna) i w Grochowie, a Oddział V uczynić ich podcentralą [4].

Ogólnie, ze względu na „figurę miasta”, a zatem położenie nowej i starej dzielnicy handlowej oraz dzielnicy fabrycznej, autor zaproponował podział Wielkiej Warszawy na trzy rejony: północny (Oddziały I, II i IV), południowy (Oddział III) i wschodni (praski). Każdy inspektoriat miałby podcentralę i po kilka posterunków. Najtrudniejszy byłby Inspektoriat Północny ze względu na liczne fabryki, gmachy publiczne i ośrodki handlu.

Wizjoner

W kolejnych częściach tego artykułu Tuliszkowski ubolewa m.in. nad zaniedbaniem obu brzegów Wisły, wieszcząc, że w przyszłości zabuduje się i Powiśle, i bulwar Tadeusza Kościuszki [5]. Sugeruje, by do obrony terenów nadrzecznych służył statek pożarowy, który z przystani w górze rzeki mógłby szybko płynąć na ratunek. Zwraca też uwagę na konieczność modernizowania sygnalizacji pożarowej i za przykład podaje system używany w większych miastach Niemiec i Austrii - stojące przy placach i ulicach sygnalizatory w postaci słupa z przyciskiem i telefonem, z których można połączyć się z posterunkami straży. Tuliszkowski był zatem i znawcą pożarnictwa, i wizjonerem - z pewnością zależało mu, żeby urządzić nową, bezpieczną Wielką Warszawę, czerpiąc z nowoczesnych trendów.

 

Przypisy

[1] B. Brzostek, U progu niepodległości Warszawa była wielkim miastem, rozm. przepr. M. Szukała, https://dzieje.pl/aktualnosci/dr-hab-blazej-brzostek-u-progu-niepodleglosci-warszawa-byla-wielkim-miastem (dostęp: 25.03.2022).

[2] K. Utracka, Warszawa - miasto, którego już nie ma, The Warsaw Insitute Review 2019, 1, https://warsawinstitute.review/pl/numer-1-2019/warszawa-miasto-ktorego-juz-nie-ma/ (dostęp: 25.03.2022).

[3] PP nr 1-2/1918.

[4] PP nr 3-4/1918.

[5] PP nr 5-6/1918.

Marta Giziewicz Marta Giziewicz

Marta Giziewicz jest redaktorką i dziennikarką, autorką powieści, pracuje w "Przeglądzie Pożarniczym" od 2020 r.

do góry