Razem przeciwko losowi
21 Listopada 2016Fundacja ,,Solidarni” objęła opieką kilkuset podopiecznych z całego kraju. Z każdym rokiem liczba ta wzrasta. O dokonaniach i planach na najbliższą przyszłość Fundacji w rozmowie z prezesem zarządu Markiem Garniewiczem.
Jaki jest główny cel Fundacji?
To działalność społecznie użyteczna dla dobra funkcjonariuszy pożarnictwa, pracowników, emerytów i rencistów Państwowej Straży Pożarnej oraz członków ich rodzin, a w szczególności niesienie pomocy materialnej i finansowej. Swoją opieką obejmujemy poszkodowanych, którzy doznali trwałej bądź częściowej utraty zdrowia w wyniku choroby lub wypadku - także wypadku na służbie, a także wdowy, wdowców i dzieci osierocone przez strażaków, którzy zginęli na służbie, gdy ich rodziny mają trudne warunki materialne. Mogą liczyć na nasze wsparcie w razie ciężkiej choroby lub niepełnosprawności wymagającej wysokich kosztów leczenia, konieczności rehabilitacji oraz dostosowania budynku mieszkalnego do prawidłowego funkcjonowania wnioskodawcy lub członka jego rodziny. W naszym regulaminie uwzględniliśmy także wypadki losowe, takie jak powódź czy pożar, na skutek których mienie wnioskodawcy zostało zniszczone.
W jaki sposób można uzyskać pomoc Fundacji?
Wszystko zaczyna się od złożenia odpowiedniego wniosku. Są one dostępne na naszej stronie internetowej. Zawsze można też skontaktować się z nami - na pewno pomożemy.
Jak duży odsetek beneficjentów Fundacji stanowią dzieci?
Wnioskowana pomoc dla dzieci to prawie połowa wszystkich rozpatrywanych spraw. Niestety, w wielu przypadkach występujące schorzenia mają charakter przewlekły czy wręcz nieusuwalny, a zatem nasza pomoc musi się powtarzać. Do tej pory udzieliliśmy jej 165 razy, mając pod opieką 123 dzieci do 25. roku życia.
Są jakieś ograniczenia tej pomocy?
Niestety nie możemy wspomóc wszystkich, choć oczywiście bardzo byśmy chcieli. Przede wszystkim jednak warto nadmienić, że nie pomagamy w spłacie zadłużenia, celem naszej pomocy nie jest także poprawa sytuacji bytowej. Nie udzielamy też żadnych niskooprocentowanych pożyczek.
Fundacja działa od czterech lat, jest kontynuacją Funduszu Pomocy Poszkodowanym Ratownikom. Jak pan ocenia ten okres?
Formuła, w której funkcjonujemy, przetrwała próbę czasu z dobrym skutkiem - to moja pierwsza myśl. Nie ukrywam, że wiele osób wyrażało wcześniej obawy, czy utworzenie ponadzwiązkowej organizacji charytatywnej działającej w realiach służby mundurowej jest dobrym pomysłem. Wspólna wizja przewodniczących krajowych centrali związkowych prowadzących działalność w PSP , którymi są centrale krajowe związków zawodowych prowadzących działalność w Państwowej Straży Pożarnej, wbrew prognozowanym trudnościom, przynosi dziś owoce w postaci faktycznej pomocy dla podopiecznych Fundacji.
Jakie trudności się pojawiały?
W ciągu minionych lat udało się nam przezwyciężyć poważne przeszkody organizacyjne. W odróżnieniu od Funduszu, działającego wcześniej przez 11 lat przy komendancie głównym PSP, nie mieliśmy praktycznie żadnej struktury administracyjnej. Podobnie jak wewnętrzne procedury - tworzyliśmy ją „na gorąco”, by udzielana pomoc mogła jak najszybciej dotrzeć do potrzebujących. Przypominam sobie przypadek, w którym poszkodowanym był młody strażak, bezdzietny kawaler. W jego imieniu o pomoc wystąpili rodzice. Musieliśmy więc pilnie wnioskować do Rady Fundacji o zmianę regulaminu przyznawania pomocy, bo tworząc zasady dotyczące wnioskowania, zupełnie nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Zgodnie z naszym regulaminem, jeśli wnioskodawca jest nieprzytomny, czy pozostaje w śpiączce, może się do nas zgłosić współmałżonek lub pełnoletnie dzieci. W tym konkretnym przypadku zmieniliśmy regulamin, uwzględniając podobne sytuacje.
Trochę to trwało, ale teraz mogę śmiało stwierdzić, że udało się nam przezwyciężyć początkowe trudności. Co więcej, stworzyliśmy wspaniały zespół. Mam dzisiaj zaszczyt współpracować z ludźmi, którzy stanowią dla młodych strażaków wzór godny naśladowania. Warto podkreślić, że w Zarządzie Fundacji i innych jej organach statutowych wykonujemy swoje obowiązki nieodpłatnie, w ramach wolontariatu. Połową zespołu są emeryci PSP, którzy po zakończeniu służby dalej realizują swoje powołanie do niesienia pomocy. Tak właśnie materializuje się powiedzenie, że bycie strażakiem nie jest zawodem, lecz sposobem na życie.
Co pana zdaniem stanowi największe wyzwanie w codziennej pracy Fundacji?
Z mojego punktu widzenia najtrudniej wziąć odpowiedzialność za los naszych podopiecznych. To odczucie bardzo podobne do tego, którego doświadczałem w podziale bojowym. Podobnie jak w służbie: od trafności naszych decyzji zależy jakość życia i zdrowia osób, którym pomagamy. Każdy wniosek jest rozpatrywany w Fundacji indywidualnie i niezwykle dokładnie, co powoduje, że osoby, których historie poznajemy stają się nam w naturalny sposób bliskie. Dlatego czasem trudno jest nam zapomnieć o ich problemach i spokojnie przejść do innych spraw nie związanych z działalnością Fundacji.
Od strony organizacyjnej największym wyzwaniem jest układanie harmonogramu prac Fundacji w taki sposób, by mogli w niej uczestniczyć wszyscy członkowie. Należy bowiem pamiętać, że spośród dwunastu osób pełniących funkcje w organach statutowych tylko cztery mieszkają w Warszawie lub okolicach. Ja dojeżdżam z Poznania, a niektórzy mieszkają jeszcze dalej.
Czego można państwu życzyć na najbliższy okres prac?
Przede wszystkim: sporej dawki optymizmu i pozytywnej energii, która jest niezbędna w tej działalności. Żebyśmy śmiało i z ufnością patrzyli w przyszłość, czego życzymy również naszym podopiecznym. Każdy Państwa uśmiech kierowany pod adresem Fundacji będzie dla nas nagrodą i pomocą w dalszych działaniach.
Rozmawiała Beata Sawoń
Działalność fundacji w liczbach:
- 423 otrzymane wnioski,
- 372 osoby objęte pomocą,
- 2 247 226 zł przekazane na pomoc.
październik 2016