Produkcja radioaktywnego pyłu
20 Maja 2020Pożar w pobliżu czarnobylskiej elektrowni okazał się nieprzewidywalny, rozprzestrzeniał się z podmuchami wiatru i dotarł bezpośrednio na obszar Zony. Czy są powody do obaw?
Jak twierdzi prezes Stowarzyszenia Przewodników Czarnobylskich Jarosław Jemelianenko, wywołana trwającymi od 4 kwietnia pożarami sytuacja w czarnobylskiej Zonie jest krytyczna. „Jak dla mnie, są dwie opcje: albo do rządu nie docierają informacje o prawdziwej sytuacji, albo wybrał on politykę przemilczania”, napisał [1].
Pożary wewnątrz i w pobliżu Strefy Wykluczenia i Przymusowego Przesiedlenia nie są niczym nadzwyczajnym. W latach 1993-2018 wybuchło tam 1566 pożarów, zazwyczaj jednak były szybko gaszone. Tym razem, jak donoszą władze, ze względu na warunki atmosferyczne pożar dotarł na lewy brzeg rzeki Prypeć i ostatecznie bezpośrednio do terenu elektrowni. Objął tysiące hektarów w obwodzie żytomierskim i kijowskim i pochłonął 30% atrakcji turystycznych: dawne wioski oraz Czerwony Las.
Początki
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (EMERCOM), która zapewnia realizację polityki państwa w dziedzinie m.in. obrony cywilnej, reagowania kryzysowego, działania służb ratowniczych i straży pożarnej, otrzymała 4 kwietnia informację, że na zachodnim terenie Strefy Wykluczenia i Strefy Przymusowego Wysiedlenia, w pobliżu leśnictwa kotowskiego, wybuchł pożar. Wkrótce dowództwo operacyjne zaznaczyło, że istnieje kilka ognisk pożaru, niepowiązanych ze sobą pod względem terytorium ani pod względem czasu.
Od 6 kwietnia w Strefie Wykluczenia i Strefie Przymusowego Wysiedlenia trwały działania [2] mające na celu wyeliminowanie już dwóch pożarów o znacznym zasięgu. Pierwszy to pożar między wsiami Wołodymyriwką i Żowtnewe na powierzchni około 20 ha. W gaszenie zaangażowane były 124 osoby i 28 jednostek sprzętu, w tym dwa samoloty pożarnicze An-32P i śmigłowiec Mi-8 przystosowany do przenoszenia specjalnych zbiorników gaśniczych. Wykonano 42 zrzuty wody (174 t) - 27 zrzutów z Mi-8, a z samolotów An-32P 15 zrzutów.
Drugi pożar, niedaleko wsi Rogowica w leśnictwie kotowskim, objął około 5 ha. W jego gaszeniu uczestniczyło 14 osób i cztery jednostki sprzętu. Około 20.45 pożar został zlokalizowany.
Tło promieniowania w Kijowie i obwodzie kijowskim według oficjalnych informacji mieściło się w normalnych granicach i nie przekraczało naturalnych wartości tła (Kijów - 0,013 mR/h, obwód kijowski - w granicach 0,011 mR/h z dopuszczalnym tłem 0,05 mR/h). W strefie Wykluczenia i Przymusowego Przesiedlenia poziomy promieniowania gamma nie uległy zmianie (Czarnobyl - 0,2 mR/h na poziomie kontrolnym do 0,55 mR/h).
Informacje o opanowaniu sytuacji okazały się iluzoryczne, bo 7 kwietnia pożary zajęły 35 ha.
Kwiecień plecień
9 kwietnia sytuacja zaczęła wyglądać groźnie. Ogień doszedł do Czystohaliwki, a więc na obszar leśnictwa znajdującego się najbliżej elektrowni jądrowej w Czarnobylu. W konsekwencji pojawiły się więc głosy o zagrożeniu płynącym z rozprzestrzeniania się pożaru w pobliże składowiska odpadów radioaktywnych i miasta Prypeć. Rosyjscy ekolodzy wyszli z przypuszczeniem, że stan rzeczy jest „znacznie gorszy, niż sądzą ukraińskie władze”, powołując się na zdjęcia satelitarne NASA. Miłośnicy ekstremalnej turystyki zaczęli natomiast głośno wyrażać swoją troskę o popularne obiekty: miasteczko Czarnobyl-2 i stację radarową Duga.
Powszechne obawy zostały ugaszone przez ulewne deszcze, dzięki którym 14 kwietnia uznano pożar za praktycznie ugaszony. Było to nader pochopne przypuszczenie, 16 kwietnia bowiem, kiedy po srogiej ulewie sytuacja zdawała się normalizować, doszło do pożaru suchej trawy i ściółki leśnej w obwodzie żytomierskim. Ogień przeniósł się na torfowiska, co wywołało kolejną falę obaw i działań gaśniczych. 17 kwietnia od godz. 7.00 w Strefie Wykluczenia i Przymusowego Przesiedlenia nadal dokonywano zrzutów wody na obszary, w których tliły się pnie, resztki drewna, ścięte suche drzewa, a także torfowiska. Pracowano nad lokalizacją ognisk pożaru w leśnictwie korogodzkim, ditiatkowskim, pariszewskim i denisowickim. Do wiadomości publicznej podano, że nie ma zagrożeń dla tzw. infrastruktury krytycznej w Zonie, a więc obiektów takich jak sarkofag, czy kompleks przemysłowy Wektor.
Ostatecznie w gaszenie pożarów w obwodzie żytomierskim zaangażowano 1055 strażaków, 100 pojazdów gaśniczych i dwa samoloty. W obwodzie kijowskim było to odpowiednio ponad 1300 strażaków, niemal 300 pojazdów i trzy samoloty.
W odpowiedzi na obawy dotyczące promieniowania radioaktywnego do wiadomości publicznej podano, że tło promieniowania w Kijowie i regionie Kijowa wciąż mieści się w granicach normy i nie przekracza naturalnych wartości tła (Kijów - 0,012 mR/h, region Kijów - w granicach 0,011 mR/h, Czarnobyl - 0,023 mR/h).
Siergiej Kałasznik, nowy szef Państwowej Agencji Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia, podczas briefingu, który odbył się 24 kwietnia, potwierdził, że nie doszło do uszkodzenia elektrowni, przechowalników ani zakładów przetwarzania odpadów promieniotwórczych.
Straty
Bez względu na wartości promieniowania zanieczyszczenie powietrza w Kijowie osiągnęło poziomy niebezpieczne dla zdrowia, stawiając stolicę Ukrainy na pierwszym miejscu światowej statystyki. Spowite dymem kijowskie ulice przez kilka dni pachniały spalenizną i wyglądały dość makabrycznie, jednak według ministra ochrony zdrowia Maksyma Stepanowa oraz kijowskiego zarządu ds. ekologii i zasobów naturalnych było to efektem nie tyle pożarów Strefy Wykluczenia oraz okolicznych lasów, łąk i torfowisk, co zbiegiem okoliczności: smogiem powstałym w wyniku palenia śmieci przez obywateli, bezśnieżną zimą, a wraz z nią powietrzną erozją gruntów i spadkiem poziomu wód gruntowych, północno-zachodnim wiatrem, który niczego nie wywiewał. Mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko przyznał jednak, że zadymienie w Kijowie spowodowane jest między innymi pożarami, powtarzając jednocześnie, że zagrożeniem radiacyjnym nie należy się martwić. Minister zdrowia Maksym Stepanov poradził mieszkańcom stolicy, aby pozostali w domu w godzinach porannych, szczególnie jeśli mają problemy z oddychaniem lub sercem. Jak wszyscy zaznaczył przy tym, że ostrzeżenie wynika z faktu, iż powietrze zawiera produkty uboczne pożaru, a nie promieniowanie.
W przykrych okolicznościach palenia śmieci oraz erozji gruntów pojawiły się fizyczne straty związane ściśle, nieodłącznie i bezpośrednio z pożarami. - Straciliśmy jedną trzecią obiektów pod względem ilości, ale nie są one najważniejsze w Czarnobylu pod względem jakości - mówi Siergiej Mirnyj, dyrektor ds. badań i rozwoju w biurze turystycznym Chernobyl Tour. Największa strata dla turystyki to zniszczenie drewnianych domów w lesie składających się na były radziecki ośrodek pionierski Izumrudnoje, w którym mieszkali także likwidatorzy skutków katastrofy z 1986 r. Do niedawna wciąż wisiały tam na ścianach zdjęcia z czasów radzieckich.
Poza kwestiami historyczno-sentymentalnymi pożar nie wywarł większego wpływu na życie ludzi, ponieważ płonące tereny są w dużej mierze wysiedlone (osoby mieszkające w miejscowości Polesskoje w Strefie Wykluczenia ewakuowano 11 kwietnia), a działalność przemysłowa nie odbywa się tam od 20 lat. Największe szkody spowodowane niedawnymi pożarami poniosła przyroda, która przejęła obszary porzucone przez ludzi po masowej ewakuacji w promieniu 30 km wokół elektrowni. Przez ostatnie dekady eksplodowała bowiem nowym życiem. Niedźwiedzie, rysie, lisy, a nawet zagrożone wyginięciem konie Przewalskiego osiedlały się w lasach i na innych obszarach w większości pozbawionych ludzi. - Konie uciekły przed pożarami, ale w tym momencie nie można ocenić prawdziwej skali szkód w ekosystemie - mówi Ostap Semerak, były minister ekologii. Jego słowa potwierdza szef czarnobylskich przewodników Jarosław Jemelianenko, który wyraził przypuszczenie, że uwolnione z ziemi izotopy wraz opadami dostaną się do wód gruntowych lub rozwiane zostaną przez silny wiatr do rzeki Prypeć, przez Dniepr płynąc aż do Morza Czarnego.
Aleksandr Gałuszczenko, dyrektor Czarnobylskiego Radiacyjno-Ekologicznego Rezerwatu Biosfery, oszacował 24 kwietnia (bazując na danych z 10 kwietnia), że pożary dotknęły 11,5 tys. ha w południowo-zachodniej części rezerwatu. Mówi się jednak, że obszar pożaru może obejmować aż 60 tys. ha - tę liczbę podał w mediach społecznościowych Ihor Krywoszejew, deputowany Rady Najwyższej Ukrainy z ramienia partii Sługa Narodu, który w czwartek 23 kwietnia wizytował Zonę.
Wpływ na Polskę?
Jegor Firsow, szef ukraińskiej służby kontroli ekologicznej, pokazał w Internecie nagranie przedstawiające licznik Geigera przy pożarze z odczytem 2,3 mikrosiwerta na godzinę. Normalny odczyt w tym obszarze wynosi 0,14 μSv/h. Szesnastokrotne przekroczenie normy, o którym wnet poinformował brytyjski Guardian oraz inne światowe media, wywołało ogólne zaniepokojenie, w następnych dniach państwowe kontrole wykazały jednak, że wszystko wróciło do normy.
Polska Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) w oświadczeniu z 14 kwietnia zapewniała, że pozostaje w kontakcie ze stroną ukraińską oraz na bieżąco monitoruje sytuację radiacyjną za pośrednictwem sieci stacji rozmieszczonych na terenie całego kraju. Poziomy skażeń promieniotwórczych powietrza wynikające z pożarów lasów w otoczeniu Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej nie wymagają podejmowania żadnych dodatkowych działań na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Ministerstwo Klimatu w ślad za PAA informuje, że sytuacja radiacyjna na terenie Polski pozostaje w normie i nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców Polski, a służby nadzorowane przez ministra klimatu na bieżąco monitorują sytuację poprzez 60 stacji pomiarowych. Narodowe Centrum Badań Jądrowych w komunikacie z 17 kwietnia zdementowało informację o rzekomym zagrożeniu radiacyjnym wykrytym w Świerku.
Przyczyny
Jak już wiemy, Ukraina miała wyjątkowo ciepłą i bezśnieżną zimę, która wysuszyła ściółkę leśną, a następnie suchą i wietrzną wiosnę, która sprzyjała rozprzestrzenianiu się płomieni. - A potem była kwarantanna i ludzie zaczęli wariować, stąd skala podpalenia - mówił Siergiej Mirnyj (i wszystko stało się jasne).
13 stycznia Państwowa Agencja Strefy Wykluczenia podała do wiadomości, że zidentyfikowano jednego z podpalaczy. Młody człowiek zeznał, że spalił dziką trawę w pobliżu kilku opuszczonych lokalnych gospodarstw dla zabawy. Wciąż jednak poszukiwani są inni podejrzani.
Jak twierdzi Kateryna Pawłowa, niedawno jeszcze pełniąca obowiązki szefowej zarządu Zony, Strefa w Czarnobylu nie była gotowa na pożar na dużą skalę, a problem przez ostatnie 10 lat był ten sam: zbyt gęsty las, pozbawiony pasów przeciwpożarowych. W swojej wypowiedzi z 10 kwietnia przyznała, że ogniska pożaru znajdują się w miejscach, do których nie ma dostępu, a co za tym idzie - nie ma możliwości sprowadzenia pojazdów.
Siergiej Kałasznik zaznaczył 24 kwietnia, że poprawić należy szybkość reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pożarowe i że konieczne jest stosowanie nowoczesnych technologii, tj. dronów i kamer termowizyjnych.
Wpływ na ustawodawstwo
13 kwietnia prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zainteresował się pożarem w Strefie Wykluczenia, a rząd przeznaczył 44,86 mln UAH z funduszu rezerwowego na prace likwidacyjne. Dzień później Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła projekt ustawy nr 2339 dotyczącej zmian w kwestiach ochrony środowiska, która przewiduje znaczny wzrost wysokości grzywien za zanieczyszczenie powietrza, za zniszczenie lub uszkodzenie flory, naruszenie wymogów bezpieczeństwa pożarowego w lasach oraz niedozwolone spalanie suchej roślinności lub jej pozostałości.
Ponadto minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow poinformował w mediach społecznościowych o rozpoczęciu „operacji antydywersyjnej” w strefie likwidacji pożarów lasów w pobliżu Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W akcję zaangażowano Gwardię Narodową Ukrainy, która ma patrolować teren z pomocą dronów aby pojmać tych, którzy - używając słów Awakowa - „chcą przykryć swoje brudne czyny ogniem”. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powołało także grupę, która prowadziła będzie dochodzenie w sprawie podpaleń lasów w pobliżu Czarnobyla i Prypeci.
Wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko dodał od siebie, że konieczne jest wykorzystanie nowoczesnych technologii ochrony lasów, a więc bezzałogowych statków powietrznych wyposażonych w kamery na podczerwień, a także rozmieszczonych w lesie wideorejestratorów, aby łatwiej było ustalić, kto wjeżdża na teren lasu. Heraszczenko zaznaczył również, że należy odnowić pasy przeciwpożarowe. Według Pawłowej opracowanie tego rodzaju infrastruktury przeciwpożarowej potrwa kilka lat, ale dziś należy podjąć priorytetowe działania, ponieważ nadchodzi sezon niebezpiecznego upału.
Zakończenie
W związku z obawami płynącymi z całkiem świeżego doświadczenia historycznego oraz z rzekomymi doniesieniami strażaków o limitowaniu paliwa, braku dostępu do wody pitnej, złych warunkach noclegowych i braku mydła rozległy się krytyczne głosy dotyczące warunków pracy służb ratunkowych zaangażowanych w gaszenie kwietniowych pożarów. W odpowiedzi pojawiło się oświadczenie EMERCOM Ukrainy z 22 kwietnia, w którym zapewnia się, że strażacy otrzymują regularne posiłki, wodę oraz środki sanitarne. Jako dowód takiego stanu rzeczy na rządowej stronie internetowej zamieszczono film, na którym podziwiać można świeżo pościelone prycze w namiotach, polowe prysznice, a także racje żywnościowe strażaków, a czujne oko wyłapie na nim takie smakołyki, jak owsianka, pierogi, flaki, owoce, warzywa, jajka, chleb oraz pełnoprawną kanapkę (tę ostatnią w zwolnionym tempie, aby nikt nie miał wątpliwości) [3].
Przeprowadzone wśród strażaków i ratowników testy nie wykryły u nich podwyższonej wartości izotopu cezu 137.
Według komunikatu Państwowej Służby Ratunkowej z 25 kwietnia, pożary w lasach rejonu owruckiego w obwodzie żytomierskim zostały zlokalizowane. Państwowa Służba Ratunkowa współpracuje obecnie z pracownikami leśnictwa przy dogaszaniu ognisk tlenia się ściółki leśnej, trawy, pni i drzew w leśnictwach wystupowickim i słoweczanskim. Ponadto strażacy walczą z ogniem w czarnobylskiej Strefie Wykluczenia w celu dogaszenia dwóch ognisk tlenia się drzew i torfowisk.
Tymczasem prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka, jak informuje jego służbowa prasa, w ramach państwowego subotnika 25 kwietnia posadził drzewa na terenie Prypeckiego Parku Narodowego. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższym czasie warunki atmosferyczne będą sprzyjały akcji lokalizowania ostatnich ognisk pożarów na Ukrainie, a Białoruś - której tereny w podobnym stopniu, jak tereny Ukrainy ucierpiały podczas katastrofy w 1986 r. - pozostanie nietknięta przez ogień. Również dla naszego dobra.
Aleksandra Radlak jest tłumaczką z angielskiego i rosyjskiego, autorką różnego rodzaju publikacji, w tym powieści, opowiadań i felietonów
fot.Państwowa Agencja Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia, Wikipedia (CC BY 4.0) i Tim Porter, Wikipedia (CC BY 4.0)
maj 2020
Przypisy
- [1] https://www.facebook.com/yaroslav.chernobyltour/posts/1872625946205833 [dostęp: 27.04.2020].
- [2] https://kv.dsns.gov.ua/ua/Nadzvichayni-podiyi/34158.html [dostęp: 27.04.2020].
- [3] https://www.dsns.gov.ua/ua/Ostanni-novini/107592.html [dostęp: 27.04.2020].
Literatura dostępna u autorki
Aleksandra Radlak jest tłumaczką z angielskiego i rosyjskiego oraz autorką m.in. powieści, opowiadań i felietonów