Pożary wewnętrzne – nowa jakość (cz. 4.)
27 Czerwca 2016To żadna tajemnica, że najbardziej przemawiają do nas ćwiczenia najwierniej oddające warunki panujące podczas rzeczywistej akcji. Pokażemy więc, jak zorganizować i przeprowadzić szkolenie w zaadaptowanym budynku.
Program szkolenia z zakresu gaszenia pożarów wewnętrznych skierowany jest głównie do strażaków szczebla interwencyjnego. Ma pozwalać na wypracowanie pewnych technik i sposobów działania. Nie możemy jednak zapominać o tak ważnym elemencie, jak taktyka prowadzenia działań. Dlatego właśnie wszelkie ćwiczenia i warsztaty ratownicze powinny być skierowane także do funkcjonariuszy zajmujących stanowiska dowódcze.
W naszym cyklu artykułów o pożarach wewnętrznych wielokrotnie odnosiliśmy się do metody B-SAHF, czyli umiejętnego rozpoznania sytuacji pożarowej. Podczas ćwiczeń z modelami małej skali zwracamy uwagę na dym, uczymy się go czytać. Jest to najważniejsza umiejętność każdego strażaka, również dowódcy dokonującego rozpoznania zdarzenia. Idąc krok dalej, w rozpoznaniu sytuacji pożarowej powinniśmy nauczyć się oceniać miejsce działań ratowniczych, z każdej strony.
Ćwiczenia ogniowe w obiektach pozyskanych lub w trenażerach pożarowych pomagają nam wyrobić nawyk rozpoznania 360°, czyli ze wszystkich stron i w różnych płaszczyznach (poziom ziemi, poziom dachu), także przy użyciu kamer termowizyjnych. Dobry dowódca stara się wykonać właśnie takie rozpoznanie podczas działań, obchodząc w miarę możliwości obiekt, a także, jeśli to potrzebne, sprawdzając go z drabin lub podnośników. Dlatego podczas ćwiczeń zwracajmy na to uwagę dowódcom zmian, sekcji czy zastępu.
Kolejnym elementem, który możemy trenować podczas ćwiczeń ogniowych w obiektach, jest wentylacja taktyczna i kontrola przepływów. Są to bardzo szerokie pojęcia, na które składają się kontrola drzwi, izolacja pożaru, wentylacja sekwencyjna zadymionych pomieszczeń, obrona nadciśnieniem niezadymionych pomieszczeń czy natarcie nadciśnieniowe. Trzeba pamiętać, że już samo zamknięcie drzwi do pomieszczenia, w którym rozwija się pożar lub zawieszenie kurtyny dymowej w drzwiach jest pewnym rodzajem wentylacji taktycznej (tzw. antywentylacja). Ćwiczenia dają podwójną korzyść – strażacy trenują poszczególne elementy akcji lub ćwiczą działania połączone, dowódcy natomiast uczą się zarządzania przepływem powietrza i gazów pożarowych w budynku.
Możliwość pracy z rzeczywistym zadymieniem w obiekcie pozwala nam również zapoznać się z parametrami wentylatorów oddymiających. Wentylacja pożarowa to bardzo rozbudowany temat, w zasadzie można jej poświęcić cały cykl szkoleń. Aby ćwiczyć wentylację, nie potrzebujemy dużego ognia, możemy wykorzystać pewną ilości dymu. To dobre rozwiązanie, bo nie musimy za każdym razem wywoływać dużego pożaru, który skutkuje uszkodzeniami obiektu. Strażacy też nie będą tak często poddawani znacznemu promieniowaniu cieplnemu.
Dym możemy wytworzyć zadymiarkami, jednak by ćwiczenia były bardziej wiarygodne, proponujemy spalać siano lub słomę. Efekt będzie naprawdę dobry – silne zadymienie przy małej ilości ciepła i ognia. Taka forma szkolenia nadaje się do ćwiczeń wentylacji pożarowej, przeszukiwania pomieszczeń zadymionych, pracy w aparatach ODO. Nie jest jednak wskazana do ćwiczenia technik gaśniczych, gdyż dym – z uwagi na jego względnie niedużą temperaturę – nie będzie miał tendencji do zapalania się.
Ćwiczenia ogniowe w budynkach dają oczywiście możliwość szkolenia z taktyki działań stricte gaśniczych. Każdy strażak powinien wiedzieć, że metody walki z pożarami są różne, a wybór właściwej powinien zależeć od sytuacji pożarowej i jej rozpoznania. Treningi w warunkach realistycznych umożliwiają ratownikom ćwiczenie tych metod, a dowódcom prawidłowe dokonywanie wyboru właściwej z nich w danej sytuacji. Zajęcia z modelami małej skali i ćwiczenia z prądami gaśniczymi w większości ograniczają się do technik chłodzenia gazów pożarowych i bezpośredniego gaszenia płonących powierzchni. Pamiętajmy jednak, że w niektórych sytuacjach znacznie skuteczniejsze będą inne techniki.
Jedną z nich jest natarcie pośrednie, czyli kombinowane, polegające na oddziaływaniu na pożar poprzez chłodzenie gazów pożarowych, wytwarzanie pary i wypieranie tlenu ze środowiska pożarowego, a także chłodzenie paliw (tzw. technika omiatania). Jest to dosyć interesująca metoda, znajduje bowiem zastosowanie przy gaszeniu pożarów rozwiniętych. Ma jednak pewne ograniczenia. Z uwagi na wytwarzane dużej ilości pary (podajemy rozproszony prąd wody z wydajnością w zakresie 200-300 l/min w cyklu kilkusekundowym) ratownicy nie powinni znajdować się w gaszonym pomieszczeniu. Woda jest więc aplikowana przez otwory (drzwi, okna). Pamiętać również należy, że rozproszony prąd wody podawany z taką wydajnością zasysa i wprowadza do pomieszczenia znaczne ilości powietrza. Przykładowo: prąd podawany z wydajnością 270 l/min, strugą o średnicy 1 m jest w stanie zassać i wtłoczyć wraz z wodą ok. 5,5 m3 powietrza na sekundę, czyli tyle, co mały wentylator oddymiający (19 800 m3/h). Dlatego metoda omiatania nie jest wskazana, gdy nie znamy torów wymiany gazowej w obiekcie objętym pożarem. Moglibyśmy w takiej sytuacji przepchnąć gorące gazy pożarowe wymieszane z powietrzem do innych pomieszczeń i części budynku nieobjętych ogniem, np. na otwartą klatkę schodową.
W niektórych przypadkach bardzo dobrą alternatywą dla metody omiatania może być tzw. transitional attack. W polskim nazewnictwie przyjęło się stosowanie zwrotów: zmiękczanie lub reset pożaru. Oczywiście, jak w każdym przypadku, do zastosowania tej opcji muszą być określone przesłanki: silnie rozwinięty pożar i dostęp do niego prądem wody z zewnątrz, (najlepiej przez okno). W takich sytuacjach jak najbardziej wskazane jest zastosowanie tej metody. Należy zaznaczyć, że jest to jedynie sposób wstępnego przygaszenia pożaru, polepszenia warunków środowiskowych przed właściwym natarciem wewnętrznym, które może być połączone z wentylacją pożarową (natarcie nadciśnieniowe). Dlatego zastosowanie zmiękczania powinno być dokładnie zgrane z pozostałymi elementami akcji. Polega ono na podaniu zwartego prądu wody pod ostrym kątem w strop nad źródłem pożaru, tak aby rozbijająca się o sufit woda zadziałała jak tryskacz. Wodę podaje się w czasie od kilku do kilkunastu sekund, w zależności od wielkości pomieszczenia, intensywności pożaru i powierzchni jaką obejmuje. Badania nad środowiskiem pożaru dowodzą, że takie działanie prądem zwartym obniża temperaturę w całym kompleksie pomieszczeń objętych pożarem i zadymieniem, a nie powoduje przetłaczania gazów pożarowych. Po tym wstępnym przygaszeniu należy odczekać jeszcze kilkanaście sekund, aby z pomieszczenia zniknął nadmiar pary (można go usunąć za pomocą wentylacji nadciśnieniowej), a następnie wprowadza się ratowników do środka. Komfort pracy roty prowadzącej natarcie wewnętrzne jest nieporównywalny w stosunku do warunków sprzed zmiękczania.
Należy pamiętać, aby w tym czasie w gaszonym pomieszczeniu nie przebywała rota dokonująca natarcia wewnętrznego. Powinna ona czekać na znak od dowódcy, zezwalający na wejście i dogaszenie przytłumionego pożaru. Użycie w taki sposób rozproszonego prądu wody jest niewskazane, z uwagi na duże ilości wtłaczanego powietrza oraz możliwość wypchnięcia gorących gazów np. na klatkę schodową, z której prowadzone jest natarcie wewnętrzne.
Ćwiczenia w obiektach warto wykorzystać do wypróbowania nowego sprzętu i demonstrowania niekonwencjonalnych technik. Jedną z nich jest gaszenie za pomocą przebijającej lancy gaśniczej. Ta interesująca metoda umożliwia wprowadzenie prądu gaśniczego przez ścianę, dach czy też drzwi bez narażania ratowników na oddziaływanie temperatury i zadymienia. Świetnie nadaje się do gaszenia pożarów w trudno dostępnych przestrzeniach (np. wąskich stropodachach, poddaszach), ale można ją wykorzystać także przy gaszeniu silnie rozwiniętych pożarów mieszkań. Możliwość rozpalenia ognia w budynku treningowym powinna być również dla nas impulsem do nauki i doskonalenia pracy z kamerą termowizyjną.
Innymi nowinkami, które znacznie poprawiają efektywność działań ratowniczo-gaśniczych przy pożarach wewnętrznych, a które możemy prezentować szerszej rzeszy osób na ćwiczeniach ogniowych, są np. kurtyna dymowa, węże o nietypowych średnicach 38 i 42 mm oraz wentylatory akumulatorowe, pracujące również w atmosferze zadymienia. Tego typu nowinki stanowią niezwykle ważny czynnik – pobudzają ożywioną merytoryczną dyskusję i potęgują zainteresowanie tematyką.
Bezpieczeństwo ćwiczeń
Wielokrotnie w tekście przewinął się wątek ćwiczeń z użyciem ognia w pozyskanych obiektach. Coraz częściej udaje się zrealizować ćwiczenia w obiekcie przeznaczonym np. do rozbiórki, jednak ryzyko wystąpienia sytuacji niebezpiecznych jest tam bardzo duże, co zmusza do przyjrzenia się kwestiom bezpieczeństwa.
Zacznijmy od samego obiektu, który trzeba starannie obejrzeć przed rozpoczęciem ćwiczeń. Pierwsza sprawa to materiały palne – wyposażenie wnętrz oraz elementy ich wykończenia.
Aby ćwiczenia przebiegały w sposób bezpieczny, niezakłócony i pozwoliły na realizację zaplanowanych wcześniej celów dydaktycznych, nie może być mowy o braku kontroli nad środowiskiem symulowanego pożaru. W tym celu należy usunąć m.in. wszelkie meble oraz palne okładziny ścian i podłóg. Wówczas poprzez staranny dobór tzw. wsadu paliwowego można dokładnie wykreować warunki ćwiczenia. Na przykład można wstawić jakiś mebel tapicerowany (kanapę czy fotel), szafkę i ułożyć dywan w pokoju będącym celem roty nacierającej. W trenażerach ćwiczymy jedynie z płytami meblowymi nieokleinowanymi, natomiast w pozyskanych obiektach można sobie pozwolić na wykorzystanie prawdziwych mebli. Najważniejsze, żeby nie przesadzić – utrudniłoby to kontrolę nad ćwiczeniem i spowodowało niepotrzebną ekspozycję na wysokie poziomy promieniowania cieplnego. W przypadku ćwiczeń doskonale sprawdza się zasada: mniej znaczy więcej. Zależy nam na symulowaniu pożaru, a nie wytworzeniu identycznych warunków. Dlatego zwrócimy uwagę na warstwę zadymienia, poziom widoczności, odczucie ciepła (trzeba móc znosić je dłużej niż w prawdziwym pożarze, gdzie dochodzi do poparzeń czy zniszczenia ŚOI), a resztę „zagra” dla nas obiekt.
Gdy już mamy umeblowany pokój, możemy też ustawić pojedyncze meble oraz położyć dywan na trasie przemieszczania się roty gaśniczej – doskonale symuluje to warunki podejścia i wymusi konieczność (a zatem naukę i kreowanie nawyku) niezbędnych zachowań – sprawdzania temperatury gazów pożarowych oraz ich chłodzenia, obserwacji zachowania ogrzanych mijanych paliw i obniżania ich temperatury poniżej temperatury rozkładu termicznego (techniki malowania i ołówkowania) itd.
Z powyższej zasady wynika również zakaz gromadzenia zapasu wsadów paliwowych wewnątrz obiektu – na świecie zdarzały się przypadki ich zapalenia, a strażacy musieli uciekać, a czasem odnosili obrażenia. Tu wszystko dzieje się naprawdę, dlatego tak ważne jest przestrzeganie dyscypliny w przygotowaniu ćwiczeń. Można tworzyć wyjątki od tych reguł, ale głównym doradcą powinien być rozsądek.
Na przykład podczas Mieszkaniówka 2014, zorganizowanych przez KW PSP w Poznaniu, ćwiczenia odbywały się w popegeerowskim bloku (trzy kondygnacje). Wsady paliwowe gromadzone były w mieszkaniu na parterze za zamkniętymi drzwiami wejściowymi, a pożary rozpalano na pierwszym piętrze po przeciwnej stronie klatki schodowej. Trzydniowe warsztaty przebiegły bez żadnych problemów.
Palność materiałów dotyczy również dachu i elewacji zewnętrznej. Nie oznacza to, że należy usuwać palny materiał z dachu lub rezygnować zupełnie z ćwiczeń w niektórych dostępnych obiektach. Zazwyczaj staranne zaplanowanie scenariusza i dodatkowe zabezpieczenie ćwiczeń (opisane w dalszej części tekstu) wykluczają zbędne ryzyko.
Bezpieczeństwo obiektu to nie tylko palność konstrukcji – to również jej stabilność. Skoro zamierzamy wywołać pożar w obiekcie, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy on to wytrzyma. Konstrukcje betonowe czy murowane na ogół nie stanowią problemu, natomiast możliwości wszelkich innych obiektów powinny być dokładnie przeanalizowane. Wybrany na ćwiczenia obiekt potrafi spłatać figla. Podczas warsztatów Mieszkaniówka 2015 w Zbuczynie (k. Siedlec) do pozoracji wykorzystano budynek zlewni mleka. Został doskonale przygotowany, włącznie z usunięciem warstwy tynku z sufitów pomieszczeń, w których miał być podłożony ogień. Tymczasem w trakcie jednego z ćwiczeń w wyniku silnego oddziaływania cieplnego od sufitu odpadła połać warstwy betonowej. I choć miało to miejsce z dala od przebywających w obiekcie ludzi (nad stosem paliwa będącym ogniskiem pożaru) i nikt nie ucierpiał z tego powodu – ćwiczenie przerwano, ludzi wyprowadzono i przeliczono, ognisko ugaszono z bezpiecznej odległości. Po krótkich wyjaśnieniach rozpoczęto realizację kolejnych epizodów, tam, gdzie przewidywano już tylko działania bez wchodzenia do pomieszczeń objętych pożarem lub gdzie wykorzystywano spalające się siano do symulacji zadymienia. I nawet jeśli wszystkim – organizatorom i uczestnikom – szkoda było marnować potencjału tego pierwszego epizodu, to zwyciężył profesjonalizm i dbałość o bezpieczeństwo. Takie sytuacje pokazują, jak ważne jest przygotowanie obiektu i zaplanowanie ćwiczeń oraz to, że nie zawsze wszystko toczy się tak, jak zaplanujemy. Trzeba mieć więc plan awaryjny na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń.
Skoro o tym mowa, zastanówmy się, jak można organizacyjnie zwiększyć bezpieczeństwo takich ćwiczeń. Na ogół czyni się to na dwa sposoby. Pierwszy z nich to wyznaczenie tzw. oficera do spraw bezpieczeństwa (safety officer). Osoba ta będzie doradzała kierownikowi ćwiczeń, ale na mocy rozkazu danego komendanta zlecającego organizację ćwiczeń powinna mieć również prawo do wymuszania pewnych sposobów i metod realizacji tej formy doskonalenia zawodowego. Ma też prawo przerwać ćwiczenia lub nie wyrazić zgody na jakiś sposób ich przebiegu. Pole do działania jest duże – może to być zakaz użycia i wycofanie sprzętu, co do którego istnieje podejrzenie, że działa wadliwie, zarządzanie przerw i nakazywanie dodatkowego przygotowania obiektu (np. naprawy drzwi służących w scenariuszu do kontroli nad dotlenianiem pożaru), ograniczanie liczebności grup ćwiczebnych, interwencja w lokalizację stref tzw. bezpiecznych czy czystych w przypadku zmiennego wiatru, wpływającego na zadymienie w różnych obszarach terenu ćwiczeń itd. Aspektów bezpieczeństwa jest wiele i wyznaczenie konkretnej osoby, której powierza się nadzór nad nimi, świetnie sprawdza się w praktyce. Pozwala zachować czujność i kontrolę nad różnorakimi wymiarami ćwiczenia gorącego, szczególnie przy jego na ogół wysokiej dynamice, nieraz sprzyjającej przeoczaniu istotnych spraw.
Dodatkowym zabezpieczeniem będzie wyznaczenie personelu asekuracyjnego (§ 54 ust. 2 rozporządzenia dotyczącego bhp służby funkcjonariuszy PSP [1]: Strażakom w strefie zagrożenia wyznacza się dwóch strażaków do asekuracji). W praktyce można podzielić grupę ćwiczebną na dwie podgrupy i prowadzić zajęcia zamiennie dla nich. Wówczas jeden instruktor pozostaje na zewnątrz, koordynuje działania zewnętrzne oraz nadzoruje obserwujących, a drugi instruktor pracuje wewnątrz, kreując warunki ćwiczenia i nadzorując ćwiczącą część grupy.
Przepływ gazów
Przed zaplanowaniem epizodów dość ważna jest wizyta w obiekcie. Pozwoli ona na rozpoznanie możliwości, a także – co szalenie ważne – analizę przebiegu symulowanego pożaru pod kątem możliwych ścieżek przepływu gazów pożarowych. Współczesne badania naukowe nad środowiskiem pożaru dowodzą, że pożar jest głównie zjawiskiem ciśnieniowym i temperaturowym (właściwie cieplnym), a zrozumienie tych aspektów daje swobodę w jego przewidywaniu, rozpoznaniu i zwalczaniu. Oprócz zaplanowanych scenariuszy i występujących w nich przepływów gazów (przykładowo: pożar w szczelnym mieszkaniu, wypadnięcie okna, natarcie przez klatkę schodową) taka wizyta pomoże w wyobrażeniu sobie możliwych, choć początkowo nieprzewidzianych zdarzeń (wypadnięcie szyby czy przepalone przesłonięcie otworu okiennego, wpływ nagłego podmuchu wiatru na pożar). Oczywiście aby zapobiegać pewnym zjawiskom i mieć kontrolę nad ćwiczeniem, warto zabezpieczyć szyby arkuszami płyty wiórowej (również gdy brak szyb w obiekcie), a ewentualne wypadanie okien symulować poprzez ich manualne otwieranie (rola grupy obserwującej).
Rozpoznanie torów wymiany gazowej (ścieżek przepływu) to niezwykle ważna sprawa. Świadome przyglądanie się jej przynosi z czasem doskonałość w diagnozowaniu. Na przykład podczas warsztatów ogniowych prowadzonych w trzykondygnacyjnym bloku mieszkalnym pozostawiono otwartą klapę w dachu klatki schodowej, bo okna na klatce schodowej położone najwyżej nie gwarantowały usunięcia znacznej części dymu, co pogarszało warunki bezpieczeństwa ćwiczenia. Kiedy używano jednego wydajnego wentylatora ustawionego przed wejściem do klatki, wentylacja klatki schodowej i mieszkania, w którym znajdował się pożar, odbywała się prawidłowo i skutecznie. W całości pomagała dodatkowo kurtyna dymowa zamocowana w drzwiach mieszkania na pierwszym piętrze. Gdy dodano drugi wentylator (akumulatorowy), ustawiony przed mieszkaniem, zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Udrożnienie drugiego okna (w pomieszczeniu nieobjętym pożarem, sąsiadującym z płonącym pokojem) spowodowało cofanie się dymu do mieszkania i jego przepływ przez nieobjęte wcześniej obszary – łącznie z opływaniem strażaków będących w korytarzu obok palącego się pokoju. Gdy natomiast zamknięto drugie okno – nastąpił wypływ dymu na klatkę schodową do klapy w dachu! Była to świetna lekcja tego, że:
- z wentylacją można przesadzić – tłoczono zbyt dużo powietrza w stosunku do niewielkiej kubatury, a otwór wylotowy był zbyt mały (o proporcjach otworów przy wentylacji pisał profesor Svensson w PP 7/2014),
- zwiększając łączną powierzchnię wylotów przy wentylacji nadciśnieniowej, zwiększamy skuteczność wymiany gazowej, ale przepływ podzieli się na odrębne ścieżki wiodące do istniejących wylotów. Dlatego najpierw nastąpiło cofanie się dymu do mieszkania, jego wędrówka do drugiego pokoju i tamtejszego okna, a później do klapy dymowej na klatce schodowej. W obu przypadkach przyczyną była zbyt mała powierzchnia wylotu w płonącym pomieszczeniu w stosunku do tłoczonej ilości powietrza.
Właśnie dlatego korzystanie z pozyskanych obiektów to cenne doświadczenie – nie ma tu powtarzalności, bo rzadko wraca się ćwiczyć w tym samym obiekcie.
Kolejną fundamentalną rzeczą jest zabezpieczenie gaśnicze. Prócz linii wykorzystywanej przez ekipę ćwiczącą funkcjonują dodatkowo:
- linia gaśnicza instruktora pracującego wewnątrz, służąca do kreowania warunków ćwiczenia oraz zabezpieczenia siebie i ewentualnych obserwatorów (istnieją scenariusze umożliwiające obserwację przebiegu ćwiczeń z wewnątrz, bez czynnego udziału w działaniach gaśniczych),
- linia gaśnicza zabezpieczająca, znajdująca się na zewnątrz – może być wykorzystywana do wspomnianego resetowania pożaru, a także do przygaszania niepożądanego ognia na zewnątrz obiektu (framugi, elewacja, płyty w oknach, dach, inne elementy czy obiekty w pobliżu itd.).
Jako zasadę przyjmujemy, że prądownice wykorzystywane na obu wskazanych liniach mają mieć zdolność podania prądów wody z wydajnością mieszczącą się w zakresie 100-500 l/min (± 20%).
Kończąc temat zabezpieczeń i higieny, za absolutną konieczność uważamy korzystanie z maseczek pyłowych, rękawic nitrylowych pod bojowymi, worków foliowych do pakowania zabrudzonych ubrań specjalnych, podział terenu ćwiczenia na strefy (zgodnie z opisem w programie szkolenia) [2]. Niezbędne jest przygotowanie miejsca do mycia rąk i twarzy, należy bowiem przykładać najwyższą wagę do zabezpieczenia ratowników przed czynnikami rakotwórczymi. Konieczna jest żmudna edukacja i bezwzględne egzekwowanie higieny, bowiem zdarzało mi się rozmawiać pod obiektem ze strażakiem, który czarnym od zanieczyszczeń palcem pokazywał okna w obiekcie, pytając o przepływy, a później w brudnym ubraniu specjalnym konsumował (nieumytymi!) rękami kanapki zapewnione przez organizatora ćwiczeń w namiocie znajdującym się w strefie czystej! W przypadku całodniowych ćwiczeń trzeba też zapewnić wodę pitną oraz posiłki.
Powyższe rozważania w sposób oczywisty skłaniają do organizacji ćwiczeń gorących w obiektach raczej przy dobrej pogodzie. Niemniej jednak przy odpowiedniej dozie staranności warto ćwiczyć również w złych warunkach pogodowych – pojęcia: realizm i wyzwania nabierają wówczas zupełnie nowego znaczenia.
***
W kolejnym – ostatnim już odcinku tej serii artykułów dokonamy podsumowania oraz przedstawimy nasze (i nie tylko) przemyślenia dotyczące wizji rozwoju tej tematyki w przyszłości.
Literatura
[1] Rozporządzenie MSWiA z 16 września 2008 r. w sprawie szczegółowych warunków bezpieczeństwa i higieny służby strażaków Państwowej Straży Pożarnej (DzU z 2008 r., nr 180, poz. 1115 ze zm.).
[2] Program szkolenia z zakresu gaszenia pożarów wewnętrznych, www.straz.gov.pl – zakładka Kształcenie.
Fot. 1. Ćwiczenia w pozyskanym obiekcie: natarcie nadciśnieniowe z obroną klatki schodowej tłoczonym powietrzem. Zastęp asekurujący czuwa nad bezpieczeństwem ćwiczeń i obserwuje przebieg scenariusza. Warsztaty Mieszkaniówka 2014, Słupca/Powidz (Autor: KP PSP Słupca, mł. bryg. Dariusz RÓŻAŃSKI)
Fot 2. Zmiękczanie pożaru, czyli podanie strumienia zwartego pod ostrym kątem w celu uzyskania efektu tryskacza. Warsztaty Mieszkaniówka 2015, Siedlce/Zbuczyn (Autor: Paweł Podlubny)
Fot. 3. Przebijająca lanca mgłowa krajowej produkcji. Tania i bezawaryjna alternatywa dla systemu Cobra czy Pyrolance (autor: Michał Kołodziejczak)
st. kpt. Rafał Antosik jest zastępcą dowódcy zmiany w JRG SGSP, współautorem programu szkolenia,
mł. bryg. Szymon Kokot-Góra jest starszym wykładowcą w OS KW PSP w Olsztynie, współautorem programu szkolenia z zakresu gaszenia pożarów wewnętrznych, członkiem grupy IFIW.
marzec 2016