O sobie samym
20 Maja 2022Jubileuszowe echa
Na stronach majowych numerów „Przeglądu Pożarniczego” nie mogło zabraknąć tematu obchodów Dnia Strażaka, ale i pytań o strażackie powinności, zadania i cele. W okresie PRL treści te wiązały się ściśle - tak jak przytłaczająca większość medialnych przekazów - z ideologiczną narracją w duchu służby partii i ludowej ojczyźnie. Na szczęście pod tą warstwą tętniło prawdziwe strażackie życie i opowieść o zmaganiach, które znamy również dziś.
Znajdziemy w PP teksty o wykonywaniu przez strażaków zobowiązań „podjętych na cześć Frontu Jedności Narodu (…) i Święta Pierwszomajowego” [1] czy listy z życzeniami od ministra spraw wewnętrznych gen. broni Czesława Kiszczaka (sic!) o „pracy na rzecz socjalistycznej odnowy i walki z przeciwnikiem politycznym (…), partyjnej, patriotycznej i obywatelskiej powinności” [2].
Mimo warstwy światopoglądowej patyny „Przegląd Pożarniczy” pozostawał wierny swojemu powołaniu, by pokazywać życie strażaków, ich bolączki i radości, a także rozwój ochrony przeciwpożarowej w Polsce. Dlatego nawet z artykułów z licznymi wtrętami na temat budowy socjalistycznej ojczyzny możemy się dowiedzieć wiele o tym, co w latach PRL-u zajmowało myśli strażaków i w jaki sposób pracowali nad poprawą bezpieczeństwa pożarowego ludności.
Aby było lepiej
W 1961 r. w Dniach Ochrony Przeciwpożarowej realizowana była m.in. akcja „W każdej wsi woda do celów gaśniczych” - mieszkańców zachęcano, by w czynie społecznym przygotowali jak najwięcej zbiorników, studzien pożarowych, punktów czerpania wody itp. Strażacy popularyzowali ognioochronne pokrycia dachowe i ulepszenia zabudowy wsi, a także kontrolowali stan zabezpieczenia przeciwpożarowego. Ważnym elementem była też „działalność propagandowo-uświadamiająca” [1] za pośrednictwem różnych środków przekazu: ulotek, plakatów, broszur, słuchowisk radiowych, publikacji w prasie, konkursów szkolnych.
Każda jednostka straży pożarnej miała stać się „ośrodkiem propagandy przeciwpożarowej”, czerpiącej pełnymi garściami ze zdarzeń, do których doszło w okolicy, jako przykładów niewłaściwego postępowania. Kluczem było docieranie do społeczeństwa, nawiązywanie relacji, także osobistych, by propagować bezpieczeństwo pożarowe. Czy nie przypomina to współczesnych przedsięwzięć z obszaru prewencji społecznej? Z tym że dziś działamy w innych okolicznościach i dysponujemy dużo większą paletą narzędzi i środków wyrazu.
Strażackie przypadki
Na inny pomysł podsumowania zmagań strażaków wpadła redakcja PP w 1986 r. Artykuł otwierający numer majowy stanowił swoisty przegląd notek prasowych na temat pożarów i innych zagrożeń, z którymi walczyli funkcjonariusze. Jak się okazuje, większości z nich można byłoby uniknąć, gdyby nie ludzka nieodpowiedzialność i niedbałość. I tak na przykład w bloku w Płocku wybuchł pożar - ogień zaprószyła mała dziewczynka, córka właścicieli mieszkania, która pozostawiona bez opieki, zaczęła się bawić zapałkami w łazience, w pobliżu otwartego zbiornika z benzyną i silnika motoroweru. Na szczęście sytuację udało się opanować i nikt nie ucierpiał.
Większość opisanych zdarzeń przypomina to wyżej wymienione. Można było im zapobiec, dlatego, jak piszą autorzy artykułu, funkcjonariusze pożarnictwa i druhowie nie ustają w wysiłkach, by świadomość zagrożeń dotarła do jak największej liczby osób. Starają się „zrobić maksymalnie dużo, by nie powiększać tragicznej statystyki” [3].
Odrobina lekkości
Kreatywnym urozmaiceniem tematu obchodów Dnia Strażaka w numerze PP z 1984 r. był cykl „Mówią o nas” - wypowiedzi osób z różnych środowisk o roli ochrony przeciwpożarowej, ich doświadczeniach z nią czy współpracy ze strażakami. Wśród opowieści i opinii wojewody wałbrzyskiego, sekretarza Rady Młodzieżowej Wojska Polskiego i innych osobistości na tego rodzaju stanowiskach znajdziemy też bardziej nietypowych rozmówców: muzykologa i kompozytora Mateusza Święcickiego czy aktora Wiesława Gołasa.
Zwłaszcza ten ostatni wprowadza nastrój humorystyczny. Wspomina o roli dyżurnego funkcjonariusza pożarnictwa w teatrze, który czuwa nad każdym przedstawieniem, granym przecież wśród drewnianych, kartonowych czy płóciennych dekoracji. Przytacza zabawne historie i żarty, których sam był inicjatorem i wykonawcą. Któregoś razu pożyczył od strażaka hełm i kurtkę, po czym wszedł na scenę podczas przedstawienia, ganiąc aktorów za palenie papierosów. Aktorzy oczywiście zdębieli, a Wiesław Gołas, zadowolony z udanego dowcipu, wrócił za kulisy.
Zawsze najtrudniej jest pisać ciekawie o sobie samym, roli, którą ma się do odegrania. Dlatego temat majowych obchodów Dnia Strażaka nie jest łatwy do przedstawienia. W czasach PRL-u, gdy obowiązywała jednowymiarowa narracja, było to tym większym wyzwaniem. Cieszy fakt, że na łamach PP udawało się pokazać pracę strażaków, autentyczne doświadczenie, a czasem nawet wprowadzić lekkość narracji i humor.
Przypisy
[1] PP 1961, nr 5, s. 1.
[2] PP 1984, nr 5, s. 3.
[3] PP 1986, nr 5, s. 1.
Anna Sobótka jest dziennikarką i sekretarzem redakcji "Przeglądu Pożarniczego", pracuje w redakcji od 2018r.