Na ratunek Szwecji
19 Grudnia 2018W lipcu tego roku strażacy w Szwecji zmagali się z pożarami lasów o niespotykanej dotychczas skali. Ze względu na długotrwałą i rozwijającą się sytuację pożarową rząd Szwecji zwrócił się o pomoc do międzynarodowej społeczności poprzez Unijny Mechanizm Ochrony Ludności. Polski rząd postanowił odpowiedzieć na tę prośbę.
Strażacy Państwowej Straży Pożarnej wyruszyli wspomóc szwedzkich kolegów w działaniach gaśniczych. Po kilku latach od utworzenia w Państwowej Straży Pożarnej modułów do gaszenia pożarów lasów z ziemi z wykorzystaniem pojazdów dwa z nich jako grupa ratownicza GFFFV (GFFFV - z ang. Ground Forest Fire Fighting Vehicles) Poland wyruszyły do działań w Szwecji.
Apel o pomoc
19 lipca podczas zmiany służby w Stanowisku Kierowania Komendanta Głównego PSP (SK KG PSP) nikt z nas nie przypuszczał, że w ciągu najbliższych kilkunastu godzin uruchomiona zostanie procedura przygotowania grupy ratowniczej PSP do międzynarodowych działań ratowniczych. W godzinach porannych Dyżurny Operacyjny Kraju otrzymał z Centrum Koordynacji Reagowania Kryzysowego (ERCC) w Brukseli za pośrednictwem systemu CECIS* informację, że w związku z pożarami o znacznych rozmiarach rząd Szwecji poprzez Unijny Mechanizm Ochrony Ludności wystąpił z prośbą o pomoc krajów uczestniczących w Mechanizmie w postaci samolotów gaśniczych. Z szybkiej analizy dostępnych danych wynikało, że sytuacja pożarowa jest bardzo poważna i niewykluczone było, że w najbliższym czasie zostanie wystosowane kolejne zapotrzebowanie na pomoc. Informacje te zostały natychmiast przekazane do komendanta głównego PSP, który polecił służbie dyżurnej SK KG PSP dokonać sprawdzenia gotowości modułów GFFFV funkcjonujących w strukturach Państwowej Straży Pożarnej. Tuż przed godziną 16.00 do SK KG PSP wpłynęła kolejna prośba Szwedów przekazana przez ERCC. Tym razem było to zapotrzebowanie na sześć modułów GFFFV. Na podstawie zebranych informacji komendant główny PSP przygotował rekomendację dla ministra spraw wewnętrznych i administracji, aby rząd Polski zaoferował dwa moduły gaśnicze przeznaczone do gaszenia pożarów lasu z wykorzystaniem samochodów (GFFFV), wydzielone z sił i środków PSP. Miały one sformować jedną grupę ratowniczą, w skład której wejdzie 139 ratowników oraz 44 pojazdy pożarnicze. Grupa była samowystarczalna pod względem operacyjnym i logistycznym, miała własne zabezpieczenie medyczne. Jeszcze przed 17.00 z Polski do Brukseli została przekazana oferta pomocy. Zgodnie z obowiązującymi standardami nasz wyjazd do Szwecji miał nastąpić, jeśli propozycja Polski zostałaby zaakceptowana przez kraj, który zgłosił zapotrzebowanie. Jednak już w czasie prowadzenia korespondencji z Brukselą w Państwowej Straży Pożarnej uruchomione zostały procedury, które rozpoczęły proces przygotowania grupy ratowniczej PSP do ewentualnego wyjazdu. Wielu strażaków w kraju czekał długi wieczór.
W piątek o 10.20 do SK KG PSP wpłynęła informacja o zaakceptowaniu polskiej oferty pomocy przez Szwedów. Rozpoczął się kluczowy etap przygotowań wyjazdu grupy. SK KG PSP zaczęło proces wysyłania dyspozycji sprzętowych do stanowisk kierowania komendantów wojewódzkich PSP, a w KG PSP zawiązał się Sztab Komendanta Głównego PSP. Od czwartku analizowane były m.in. różne warianty naszego dojazdu do Szwecji wraz z kalkulacją kosztów. Podczas jednej z odpraw sztabu nadeszła informacja, że spółka Unity Line, wchodząca w skład grupy kapitałowej Polskiej Żeglugi Morskiej, jest gotowa nieodpłatnie zapewnić nam transport promem (wyłącznie na potrzeby PSP) z portu w Świnoujściu do portu w Trelleborgu, i to jeszcze tego samego dnia. W jednej chwili jedna z kluczowych spraw dla powodzenia naszej misji została rozwiązana. Zgodnie z poleceniem komendanta głównego PSP port w Świnoujściu został wytypowany jako punkt koncentracji dla wskazanych strażaków z województw: zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, lubuskiego i mazowieckiego. Trzon komponentu dowódczego grupy mieli stanowić oficerowie z KG PSP. Zaczął się wyścig z czasem. Po 22.00 wszystkie zadysponowane siły i środki miały być już w Świnoujściu, prom wypływał o 1.30. Każdy ze strażaków PSP wchodzących w skład grupy GFFFV Poland miał bardzo mało czasu, żeby przygotować się do wyjazdu. Wstępnie założono, że nasza misja będzie trwała 14 dni. Zgodnie z założeniami wszyscy spotykali się o czasie w porcie. Pozostało niewiele czasu na odprawę całej grupy i przedstawienie wstępnych założeń planowanych działań. Rozpoczęliśmy przygotowania do wypłynięcia w morze.
Cel: Sveg
O 1.30 prom M/f Gryf wypłynął do Szwecji. Na pokładzie czekała na nas niezwykle uczynna załoga, ciepła kolacja i wygodne kajuty. Na potrzeby pracy sztabu grupy udostępniono nam nawet jedną z sal będących w dyspozycji kapitana. W komfortowych warunkach mogliśmy rozpocząć wstępne planowanie działań wraz z podziałem zadań pomiędzy osoby wchodzące w skład komponentu dowódczo-sztabowego grupy. Czasu było niewiele. Wszyscy musieliśmy odpocząć. Po dopłynięciu do portu mieliśmy ruszyć w drogę do miejscowości Sveg. Tam strona szwedzka wyznaczyła nam miejsce na bazę operacji i w tym regionie mieliśmy prowadzić działania gaśnicze.
O 10.00 trwał już rozładunek naszego sprzętu, a dowódca grupy udał się na pierwszą odprawę z przedstawicielami szwedzkich służb, którzy czekali na nas w porcie. Został nam przydzielony oficer łącznikowy ze Szwedzkiej Agencji Zarządzania Kryzysowego (Swedish Civil Contingencies Agency - MSB). Szwedzi zaplanowali dla nas całą trasę przejazdu wraz z potencjalnymi miejscami na tankowanie oraz zorganizowali nam miejsce na odpoczynek w bazie wojskowej w Uppsali. Z Trelleborga do Sveg jest ponad 1000 km. Czekała nas długa droga. Po krótkiej odprawie wszyscy zostali zapoznani z informacjami przekazanymi przez stronę szwedzką oraz bieżącą sytuacją pożarową w regionie, do którego się udawaliśmy. Sformowaliśmy dwie kolumny, które miały być pilotowane na całej trasie przejazdu przez wojsko przy wsparciu policji.
Wielkim zaskoczeniem było to, że nasze przybycie spotkało się z entuzjastyczną reakcją zarówno Polaków mieszkających w Szwecji, jak i samych Szwedów. Już na początku trasy zauważyliśmy ludzi zbierających się na okolicznych wiaduktach - robili zdjęcia i serdecznie nas pozdrawiali. Z początku myśleliśmy, że nasze kolumny po prostu wzbudziły ciekawość okolicznych mieszkańców. Okazało się, że im dalej jechaliśmy, tym więcej ludzi czekało na nas wzdłuż autostrady, którą zmierzaliśmy do Uppsali. Dostrzegaliśmy coraz więcej polskich flag oraz transparentów, w języku szwedzkim, angielskim i polskim. Podczas tankowań ludzie specjalnie zjeżdżali na stacje benzynowe, żeby nas pozdrowić i podziękować za to, że przyjechaliśmy do Szwecji z pomocą. Nikt z nas czegoś takiego się nie spodziewał. Były to niezwykle motywujące chwile. Potwierdzały one również to, że sytuacja pożarowa jest bardzo poważna, a z naszym przyjazdem wiązane są wielkie oczekiwania. Do bazy wojskowej w Uppsali dotarliśmy o 1.20. Po zatankowaniu pojazdów przez wojsko i posiłku udaliśmy się na krótki odpoczynek, by rano ponownie ruszyć w drogę.
Do Sveg dotarliśmy 22 lipca po 19.00. Grupa rozpoczęła budowę bazy operacji w wyznaczonym miejscu. Udostępniono nam teren należący do lokalnego klubu piłkarskiego. Na jednym z boisk mogliśmy zbudować miasteczko namiotowe, spory teren został wyznaczony na park maszynowy i co ważne - udostępniono nam infrastrukturę sanitarną (toalety, prysznice). Dzięki temu nie było potrzeby, abyśmy korzystali z kontenerów sanitarnych, które przywieźliśmy ze sobą. Było to dla nas duże ułatwienie pod względem logistycznym. W czasie gdy grupa przystąpiła do budowy obozowiska, część dowódców wraz z przedstawicielami szwedzkich służb udała się na wstępne rozpoznanie potencjalnych stref działań, które realizowano z powietrza. Po jego zakończeniu strona szwedzka zadecydowała, że polscy strażacy wejdą do działań dopiero następnego dnia, po przeprowadzeniu szczegółowego rozpoznania stref z ziemi i z powietrza.
Działania operacyjne
W Szwecji byliśmy odpowiedzialni za prowadzenie działań gaśniczych w trzech głównych strefach. W miejscowościach Storbrättan i Kontoret było to gaszenie pożarów lasów oraz torfowisk. W strefie trzeciej (okolice m. Kårböle) zostaliśmy zobowiązani do zbudowania na długości około 7 km podwójnej magistrali wodnej oraz niedopuszczenia ognia do pobliskich zabudowań. Ponadto, na prośbę lokalnych władz, jeden z naszych plutonów gaśniczych stanowił odwód taktyczny dla szwedzkich strażaków, którzy obawiali się nagłego pogorszenia sytuacji pożarowej w okolicy.
Początek działań był dla nas szczególnie ciężki. Musieliśmy pracować wiele godzin, z krótkimi przerwami na odpoczynek. Z czasem udało nam się wprowadzić płynnie funkcjonujący zmianowy system pracy - strażacy pracowali w strefach po 12 godz. Warunki pogodowe nie były sprzyjające: wysoka temperatura, sucha ściółka i wiatr o zmiennym kierunku. Po raz pierwszy mieliśmy okazję współpracować z taką częstotliwością z pilotami śmigłowców, którzy w ciągu dnia dokonywali w strefach naszych działań po kilkadziesiąt zrzutów wody dziennie. Ponadto, ze względu na uwarunkowania terenowe oraz regulacje prawne, podczas działań gaśniczych mogliśmy używać jako środka gaśniczego wyłącznie wody. Doświadczenie i determinacja pozwoliły nam jednak sprostać postawionym zadaniom.
HNS po szwedzku
Należy podkreślić duże zaangażowanie strony szwedzkiej w realizację zadań w ramach wsparcia przez państwo gospodarza (Host Nation Support - HNS). Zaliczyć do nich można m.in.:
- przydzielenie na stałe oficera łącznikowego MSB (krajowe struktury koordynacyjne) oraz oficera łącznikowego z wojska (lokalne struktury koordynacyjne),
- zaplanowanie przejazdu konwoju GFFFV Poland na trasie Trelleborg - Sveg - Trelleborg, w tym miejsc na tankowanie pojazdów i postoje,
- zorganizowanie miejsc noclegowych w czasie przejazdu grupy oraz zapewnienie na miejscu wyżywienia (kolacje i śniadania),
- wyznaczenie na polską bazę operacji boiska piłkarskiego oraz udostępnienie zaplecza sanitarnego klubu sportowego na potrzeby grupy,
- dostosowanie polskich węży pożarniczych do łączników w standardzie szwedzkim,
- udostępnienie przenośnych radiotelefonów pracujących w standardzie TETRA w celu zapewnienia stałej łączności radiowej w strefach z lokalnymi służbami i strukturami koordynacyjnymi (łączność cyfrowa stanowiła również uzupełnienie łączności analogowej wykorzystywanej podczas działań prowadzonych przez strażaków PSP),
- zapewnienie całodobowej ochrony bazy operacji przez wojsko,
- bieżące tankowanie pojazdów i sprzętu pracującego w strefach,
- zagwarantowanie żywienia grupy w drugim tygodniu misji poprzez dostarczanie posiłków do bazy operacji przygotowanych przez wojskową kuchnię polową,
- przekazanie całodobowych racji żywnościowych dla grupy na czas powrotu do Polski.
Zaangażowanie Szwedów i ich wsparcie niezwykle ułatwiło nam planowanie i realizację zadań. Zdobyte doświadczenie będzie można wykorzystać na potrzeby organizacji działań w ramach HNS, które mogą być w przyszłości realizowane przez PSP.
Przygotowania i powrót do domu
Piątek (3 sierpnia) upłynął nam przede wszystkim na przygotowaniu powrotu grupy do kraju. Ostatnie sektory zostały w ciągu dnia przekazane szwedzkim służbom, a ratownicy, którzy byli w tym czasie w bazie operacji, kontynuowali przegląd sprzętu i pojazdów przed wyruszeniem ze Sveg. Tego dnia rozpoczęliśmy też składanie obozowiska. Do wieczora na boisku piłkarskim pozostały wyłącznie namioty kwaterunkowe oraz namiot sztabowy. Reszta została złożona i zapakowana na samochody kwatermistrzowskie. O 18.00 w bazie operacji rozpoczęła się uroczysta kolacja zorganizowana przez MSB. Odwiedzili nas przedstawiciele kierownictwa MSB, lokalnych władz, miejscowego klubu sportowego (gospodarze miejsca naszej bazy operacji) oraz Polacy, z którymi mieliśmy okazję współpracować podczas naszego pobytu w Szwecji. Kolacja nie trwała długo, jednak luźna atmosfera w połączeniu z lokalnymi specjałami pozwoliła ratownikom na chwilę odprężenia. Była to też doskonała okazja do złożenia wzajemnych podziękowań oraz wymiany okolicznościowych podarunków.
Sobota rozpoczęła się dla nas o 4.00, szybkim prysznicem i dopakowaniem reszty sprzętu. Wyruszyliśmy około 7.00, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Musieliśmy przejechać ponad 600 km, zanim dojechaliśmy do bazy wojskowej w okolicach Linköping, gdzie zapewniono nam miejsce na odpoczynek. Zakwaterowano nas, nakarmiono i zatankowano nasze pojazdy. Po raz pierwszy od ponad dwóch tygodni każdy z nas zasnął w wygodnym łóżku pod świeżą pościelą. Odpoczynek w takiej formie jest niezwykle ważny zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.
Po śniadaniu ruszyliśmy dalej. Podobnie jak podczas przyjazdu do Szwecji, tak i teraz spotykaliśmy się nieustannie z wyrazami sympatii ze strony szwedzkich kierowców i mieszkańców okolicznych miejscowości. Podczas jednego z zaplanowanych tankowań czekała nas niespodzianka. Polacy i Szwedzi (mieszkańcy okolicy) postanowili nas powitać i ugościć drobnym poczęstunkiem. Było nam niezmiernie miło. To kolejny dowód na to, że nasza pomoc była potrzeba, a jej efekty zostały dostrzeżone. Największe zaskoczenie czekało nas w samym Trelleborgu. Okazało się, że w porcie czekali Polacy, głównie członkowie Zrzeszenia Organizacji Polonijnych w Szwecji oraz przedstawiciele lokalnych władz. Zorganizowano nam uroczyste pożegnanie, podczas którego otrzymaliśmy pamiątkowe dyplomy oraz drobne upominki. Dla wszystkich był to bardzo wzruszający moment. Nie trwał jednak długo. Musieliśmy rozpocząć przygotowania do powrotu oraz wprowadzenia naszych pojazdów na prom. Z portu wypłynęliśmy o 22.00. Tak jak poprzednio załoga promu Gryf serdecznie nas przywitała i poinformowała o przygotowanej kolacji. Myślami byliśmy już w domu, ale przed odpoczynkiem musieliśmy jeszcze załatwić kilka spraw. Ostatnie odprawy oraz wstępne podsumowanie naszych działań w gronie dowódców. Wszyscy jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni z wykonanej pracy oraz efektów, jakie przyniosła.
Następny dzień zaczęliśmy bardzo wcześnie, bo już o 4.00. Zbliżamy się do portu, więc szybkie śniadanie i przygotowanie do opuszczenia promu. W porcie w Świnoujściu przygotowano uroczyste powitanie, w którym udział wzięli m.in. prezes Rady Ministrów, minister spraw wewnętrznych i administracji oraz komendant główny PSP. W naszą stronę skierowano wiele ciepłych słów. Mieliśmy okazję porozmawiać z premierem Mateuszem Morawieckim, który przyznał, że kiedyś sam chciał zostać strażakiem.
Po zakończeniu spotkania była chwila na pożegnanie z kolegami i grupy rozpoczęły powrót do jednostek macierzystych. Niektórzy musieli przejechać jeszcze wiele kilometrów, zanim zobaczyli swoich bliskich.
Na dokładną ocenę naszych działań przyjdzie jeszcze czas, ale już teraz można powiedzieć, że moduły GFFFV w strukturach Państwowej Straży Pożarnej potwierdziły swoją przydatność. Nasza misja pokazała, że zarówno pod kątem wyszkolenia, jak i wyposażenia nie odstajemy od naszych kolegów z Europy. Ważne jest, że lata poświęcone na organizację tego typu modułów oraz ćwiczenia zaprocentowały, i to z nawiązką. Każdy z członów Grupy GFFFV Poland oraz osób w kraju zaangażowanych w organizację i przeprowadzenie misji w Szwecji może być dumny, bo bez wątpienia wszyscy wzięliśmy udział w jednej z tych akcji ratowniczych, które zapiszą się w historii Państwowej Straży Pożarnej.
mł. bryg. Michał Langner pełnił funkcję dowódcy grupy GFFFV Poland,
mł. kpt. Rafał Sołowin oficera łącznikowego grupy, na co dzień pełnią służbę w Krajowym Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności KG PSP
* CECIS (Common Emergency Communication and Information - Wspólny System Komunikacji i Informacji Kryzysowej) - system teleinformatyczny zapewniający komunikację między ERCC w Brukseli a państwami uczestniczącymi w Unijnym Mechanizmie Ochrony Ludności
Cecilia Uneram, oficer łącznikowy Szwedzkiej Agencji Zarządzania Kryzysowego (Swedish Civil Contingencies Agency - MSB):
Fakt, że pełniłam funkcję oficera łącznikowego dla polskich strażaków, to dla mnie zaszczyt. Wszyscy jesteśmy im ogromnie wdzięczni za profesjonalną pomoc, którą otrzymaliśmy. Duże wrażenie zrobiło na nas wykształcenie i wyszkolenie personelu, jakość sprzętu. Usłyszałam wiele pozytywnych opinii od moich kolegów, szwedzkich strażaków i oficerów, mówiących o profesjonalizmie, samodzielności, łatwości współpracy, skromności, dobrym wyposażeniu i doskonałej organizacji polskich zastępów.
Praca, którą wykonujemy, aby rozwinąć Europejski Mechanizm Ochrony Ludności, jest bardzo ważna. W przyszłości prawdopodobnie pojawi się więcej pożarów lasów, burz, powodzi i innego rodzaju problemów, z którymi poszczególne państwa nie poradzą sobie same. To lato pokazało nam, że gdy pojawia się kryzys, nie jesteśmy sami. Mamy po swojej stronie gotowych do pomocy sojuszników. I za to jestem bardzo wdzięczna.