Monitoring pożarowy - zmora metropolii
19 Kwietnia 2023Wbrew powszechnie panującemu przeświadczeniu działania straży pożarnej to nie tylko bohaterskie ratowanie ludzi z pożarów czy wypadków komunikacyjnych. Szarą codzienność stanowią przyziemne zdarzenia, wśród których duża część to alarmy fałszywe, również te wygenerowane przez system sygnalizacji pożarowej.
Straż pożarna zmaga się z coraz większym wachlarzem wyzwań. Oprócz tych realnych zagrożeń stale rośnie liczba wezwań fałszywych, które ograniczają potencjał sił i środków możliwych do wykorzystania w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa. Szczególnie szybko wzrasta liczba alarmów fałszywych generowanych przez systemy sygnalizacji pożarowej. Czy grozi nam paraliż formacji?
Skala problemu
Zdecydowana większość powiatów ma na swoim terenie zaledwie kilka takich obiektów, przy czym mogą one być usytuowane w znacznych odległościach od siedziby najbliższej JRG - nawet kilkudziesięciu kilometrów (np. schroniska górskie, hotele). Inaczej jest w aglomeracjach miejskich. Im bardziej zurbanizowany obszar, tym więcej budynków wyposażonych w systemy sygnalizacji pożarowej (SSP), połączonych z centrum odbiorczym alarmów pożarowych (COAP) właściwej miejscowo komendy straży pożarnej. W stolicy problem skupia się niczym w soczewce. Odnotowuje się tu bardzo szybki przyrost liczby budynków połączonych z COAP Komendy Miejskiej PSP m.st. Warszawy, co rzecz jasna wiąże się z corocznym wzrostem liczby odnotowywanych sygnałów - alarmów fałszywych z SSP (AF z SSP) wpływających do COAP.
Warto również przytoczyć statystykę prawdziwych zagrożeń wykrytych przez SSP. Informacje ze zdarzeń (IzZ) sporządzone w 2022 r. przez KM PSP m.st. Warszawy pokazują, że około 5,3% alarmów pożarowych przekazanych do COAP wskazało na zdarzenia zakwalifikowane ostatecznie jako pożary. Nieco ponad połowa z nich (tj. blisko 3%) nie wymagała interwencji jednostek ochrony przeciwpożarowej (JOP). Były to pożary ugaszone przed przybyciem zastępów straży pożarnej (np. przypalona potrawa, tlący się niedopałek papierosa w koszu itd.). Około 2,3% wszystkich wpływających do COAP alarmów pożarowych wymagało prowadzenia działań przez JOP, przy czym ich skala była bardzo różna - od weryfikacji źródła zadymienia, którym była oprawa oświetleniowa, do wielogodzinnych działań przy pożarze hali magazynowej. Rodzi się zatem pytanie: czy odsetek prawdziwych zdarzeń wykrytych przez SSP, o których sygnał trafił do COAP (~5,3%) w stosunku do odsetka fałszywych alarmów pożarowych (~94,7%) to akceptowalny rezultat?
Monitorowanie monitoringów
Polskie uregulowania prawne nie odnoszą się wprost do odpowiedzialności za nieuzasadnione wezwanie służb generowane przez systemy przeciwpożarowe połączone z COAP. Kodeks wykroczeń i kodeks karny nie wspominają o niej bezpośrednio. Niejasność zapisów oraz sprzeczne interpretacje prawne nie ułatwiają zatem egzekwowania odpowiedzialności za tego typu wezwania.
Niemniej jednak na terenie kraju podejmowane są działania zmierzające do egzekwowania odpowiedzialności za zaniedbania, wskutek których generowane są tego typu alarmy. W KM PSP m.st. Warszawy w obawie przed paraliżem potencjału ratowniczego w 2017 r. opracowano i wdrożono program prewencyjny, mający na celu ograniczenie liczby fałszywych alarmów z monitoringu. Program opiera się na ewidencji i analizie przyczyn AF z SSP wpływających do poszczególnych JRG. Jeśli powtórzy się fałszywe wezwanie z konkretnego obiektu, do jego właściciela/administratora/zarządcy kierowane jest pismo wskazujące zaistniały problem oraz wzywające do ustalenia i usunięcia jego przyczyn. W przypadku kolejnych alarmów z obiektu osoby odpowiedzialne za nadzór nad pracą systemu SSP zapraszane są do dialogu na temat przyczyn i rozwiązań problemu. Taki nadzór zazwyczaj ogranicza liczbę fałszywych zgłoszeń. Jeśli jednak nie uda się doprowadzić do poprawy sytuacji, do obiektu kierowani są funkcjonariusze, którzy przeprowadzają czynności kontrolno-rozpoznawcze, by zidentyfikować nieprawidłowości związane z funkcjonowaniem urządzeń sygnalizacyjno-alarmowych SSP.
Wprawdzie program przyniósł wymierne skutki, jednak jego realizacja pochłania potencjał dużej grupy osób, a efekt w dalszym ciągu nie pozwala na likwidację problemu - jedynie na ograniczenie negatywnych skutków.
Przyczyny alarmów
Starając się poznać źródła problemu, warto przyjrzeć się przyczynom powstawania AF z SSP. Rys. 3 pokazuje przyczyny tychże alarmów stwierdzone przez kierujących działaniami ratowniczymi (KDR) na bazie analizy IzZ z obszaru chronionego JRG 3 KM PSP m.st. Warszawy sporządzonych w 2021 r.
Jak widać, podstawowe przyczyny generowania AF związane są z nieprawidłowym projektowaniem, przekazywaniem do użytkowania, działaniem, eksploatacją i konserwacją omawianych systemów. Kluczowy element stanowi tu czynnik ludzki.
Napotykane problemy
Doświadczenia ratowników interweniujących podczas wezwań do alarmów pożarowych generowanych z SSP pozwalają na wskazanie wielu zagadnień, które mają istotny negatywny wpływ na przebieg działań JOP. Nagminnie strażacy napotykają niekompetentnych pracowników zajmujących się nadzorowaniem i obsługą centrali SSP (CSP). Często wyznaczona do tego zadania osoba nie umie obsłużyć centrali, nie zna specyfiki i topografii obiektu, nie potrafi się prawidłowo zachować w sytuacji wystąpienia alarmu. Mimo wszystko to lepsza dla strażaków sytuacja niż CSP pozbawiona obsługi, co zdarza się nader często w dobie redukcji kosztów utrzymania obiektów. Powszechną praktyką jest rezygnacja z ochrony obiektu, a tym samym nadzoru nad CSP. Rzadko się zdarza, aby taka decyzja została poprzedzona analizą skutków przejścia na system bezobsługowy. Zwykle wprowadzana jest jedynie zmiana w scenariuszu zadziałania urządzeń na wypadek pożaru - modyfikacji ulega sposób alarmowania: na alarmowanie jednostopniowe.
Niedostosowanie systemu do nowych realiów, np. w postaci przeprogramowania (koincydencja, opcja automatycznej weryfikacji - wstępnego kasowania) lub zmiany rodzaju elementów detekcyjnych (np. dwudetektorowe), skutkuje bezpośrednią transmisją alarmu do PSP bez żadnej weryfikacji. Zastosowanie wymienionych rozwiązań mogłoby wpłynąć na istotne zmniejszenie liczby generowanych alarmów fałszywych. Kolejnym aspektem jest brak możliwości dostępu do budynku po godzinach jego funkcjonowania oraz brak automatycznie otwieranych bram i szlabanów na drogach pożarowych i dojazdowych. A przecież na rynku istnieje wiele rozwiązań technicznych pozwalających na uwzględnienie tych aspektów, np. kasety dla straży pożarnej otwierane automatycznie bądź zdalnie w razie wykrycia pożaru w budynku, rozwiązania oparte na prostych zamkach kodowych, moduły wykrywające sygnały zmiennotonowe otwierające bramy lub szlabany i wiele innych, o różnym stopniu skomplikowania.
Kolejnym aspektem, mającym szczególne znaczenie w przypadku systemów bezobsługowych oraz istotnym z punktu widzenia interweniujących ratowników, jednak zwykle pomijanym podczas przygotowywania inwestycji do użytkowania, jest oznakowanie wskazujące kierunek dojścia do CSP. W aglomeracjach miejskich ratownicy w obrębie swojego rejonu operacyjnego mają styczność z setkami budynków objętych monitoringiem pożarowym, więc nie są w stanie zapoznać się ze wszystkimi, a tym bardziej pamiętać ich topografii. Odnalezienie CSP może okazać się problematyczne i czasochłonne szczególnie w skomplikowanych budynkach, dlatego dobrą praktyką powinno być proste i czytelne oznakowanie drogi dojścia do niej.
Ponadto strażacy wiele razy napotkali nieczytelne i mało intuicyjne zaprogramowanie komunikatów CSP, co skutkowało opóźnieniem w identyfikacji elementu i miejsca pożaru. Zdarza się, że programowanie komunikatów jest bagatelizowane na etapie przygotowania inwestycji do użytkowania i nie przykłada się do niego należytej wagi. Takie podejście rodzi problemy, które mają swoje wymierne skutki na etapie użytkowania obiektu budowlanego. Niejednokrotnie strażacy zderzali się z koniecznością odnalezienia elementu identyfikowanego na CSP kodem liczbowym na drukowanych planach obiektu. W dobie powszechnego stosowania adresowalnych SSP możliwe jest precyzyjne zdefiniowanie opisu dla każdego z elementów detekcyjnych. Zupełnie inaczej kształtuje się czas potrzebny na identyfikację miejsca wykrycia zagrożenia przy komunikacie na CSP o treści „ELEMENT: 278”, a inaczej, gdy elementowi przypisano dokładną lokalizację, np. „ELEMENT: piętro 3, pokój 23”.
Wpływ na PSP
Jak można się domyślać, tak duża liczba alarmów fałszywych znacząco wpływa na funkcjonowanie jednostek ratowniczo-gaśniczych, zwłaszcza tych zabezpieczających centra dużych miast. Każda dyspozycja do alarmu fałszywego to ograniczenie dostępności sił w obszarze chronionym dysponowanej JRG. Ten aspekt ma zresztą znaczenie nie tylko w dużych aglomeracjach, ale także w małych komendach powiatowych PSP, gdzie służbę w JRG pełni tylko kilku strażaków, a dysponowany zastęp musi przemierzyć kilkadziesiąt kilometrów, aby dotrzeć do danego obiektu. Każda niepotrzebna dyspozycja to rozbicie codziennego harmonogramu dnia, w którym przewidziano np. zajęcia dydaktyczne, ćwiczenia, udział w próbnych ewakuacjach, zajęcia z zakresu prewencji społecznej realizowane w JRG oraz poza nią. W jednostkach najbardziej obciążonych wyjazdami do zdarzeń w KM PSP m.st. Warszawy (w JRG 3 i JRG 4 to ok. 2,5-3 tys. rocznie, średnio 20% stanowią AF z SSP) istotnie zaburza to możliwość realizacji innych zadań, istotnych w toku codziennej służby.
Należy mieć również na uwadze, że każdy przejazd pojazdu uprzywilejowanego przez zatłoczone ulice miasta wiąże się z ryzykiem zarówno dla przemieszczających się nim strażaków, jak i innych uczestników ruchu. Przytaczana statystyka bezpośrednio przekłada się również na budżety komend, a tym samym wydatki ponoszone przez podatników, w tym koszty paliwa oraz eksploatacji pojazdów pożarniczych.
Opisane negatywne skutki są stosunkowo proste do wykazania i łatwo je ująć w zestawieniach tabelarycznych (poświęcony czas, przejechane kilometry, liczba kolizji itd.). Jest też skutek dużo trudniejszy do zmierzenia. Mowa o aspekcie psychologicznym, czyli wpływie, jaki duża skala interwencji związanych z alarmami fałszywymi z SSP wywiera na ratowników i ich podejście do nich. Im więcej zgłoszeń tego typu, tym bardziej są one bagatelizowane. Duża liczba wyjazdów do AF z SSP zmniejsza zaangażowanie w odpowiednie przygotowanie się do wejścia do działań, gdyż tego typu zdarzenia z biegiem czasu przestają być utożsamiane z realnym zagrożeniem.
Co z tym fantem zrobić?
Problem alarmów fałszywych z systemów sygnalizacji pożarowej dotyka w szczególności duże ośrodki miejskie. Skala zjawiska generuje znaczne konsekwencje w aspekcie operacyjnym i finansowym. Potrzeba podjęcia działań legislacyjnych, które przyniosą ograniczenie liczby alarmów fałszywych z SSP, przy zachowaniu akceptowalnego poziomu bezpieczeństwa.
Pierwszym nasuwającym się krokiem - budzącym pewne kontrowersje - jest ograniczenie zbioru budynków zobligowanych do połączenia z obiektem PSP. Być może warto rozdzielić je na takie, w których wymagane jest zastosowanie systemu sygnalizacji pożarowej i takie, które dodatkowo należy połączyć z obiektem PSP. Obecnie każdy użytkownik budynku wyposażonego w SSP - nawet jeśli system nie jest wymagany przepisami - może wystąpić o połączenie go z COAP właściwej miejscowo komendy. Jeśli system spełnia postawione wymagania, brak jest podstaw do odmowy. A to skutkuje niekontrolowanym przyrostem liczby budynków monitorowanych przez PSP. Częstą praktyką jest również wyposażanie budynków w SSP i połączenie ich z COAP PSP w ramach rozwiązań zamiennych i zastępczych uzgadnianych z komendantami wojewódzkimi PSP w przypadku niespełniania przepisów techniczo-budowlanych lub dotyczących ochrony przeciwpożarowej. Są to oczywiście zabiegi podnoszące poziom ochrony przeciwpożarowej tych obiektów, jednak przy tak dużym odsetku alarmów fałszywych w stosunku do wykrywanych realnych zagrożeń praktyki takie znacząco wpływają na obciążenie JOP.
Przyglądając się problemowi z innej strony i kierując się doświadczeniami krajów europejskich, warto również poddać pod dyskusję wprowadzenie odpłatności za AF z SSP - mogłoby to zmobilizować osoby odpowiedzialne za systemy przeciwpożarowe do zapewnienia ich pełnej sprawności technicznej i funkcjonalnej. Obecnie z powodu braku jasno zdefiniowanych konsekwencji prawnych i finansowych często obserwujemy zaniedbanie tego tematu i nieprzykładanie należytej wagi do poprawności działania systemów przeciwpożarowych przez osoby odpowiedzialne za ich funkcjonowanie, co musi się przekładać się na taką właśnie skalę zjawiska.
Warto również rozważyć zrewidowanie wewnętrznych wytycznych PSP w zakresie dysponowania jednostek ochrony przeciwpożarowej do omawianego typu zdarzeń. W „Ramowych wytycznych komendanta głównego PSP do opracowania zasad dysponowania sił JOP oraz zasad doraźnego zabezpieczenia operacyjnego terenu powiatu po zadysponowaniu zasobów ratowniczych” oraz bazujących na tym dokumencie powiatowych/miejskich „Procedurach dysponowania sił…” dla zdarzenia typu „monitoring pożarowy” nie przewiduje się etapu „analizy zgłoszenia”, a każdy taki sygnał traktuje się w myśl wytycznych jako pewny. Podobnie zapisy dokumentu „Ramowe wymagania organizacyjno-techniczne dotyczące uzgadniania przez komendanta powiatowego (miejskiego) PSP sposobu połączenia urządzeń sygnalizacyjno-alarmowych systemu sygnalizacji pożarowej z obiektem Komendy PSP lub wskazanym przez właściwego miejscowo komendanta powiatowego (miejskiego) PSP” wprost wskazują, że „nie dopuszcza się możliwości odwołania alarmu pożarowego odebranego przez stację odbiorczą sygnałów alarmów pożarowych”. Taka forma zapisu wiąże niejako ręce dyżurnym stanowisk kierowania, którzy nawet po otrzymaniu telefonu potwierdzającego brak zagrożenia na miejscu zdarzenia z centrum odbiorczego operatora (COO) nie mają w wytycznych furtki, która formalnie pozwala na odwołanie dyspozycji. Dlatego warto rozważyć przeprowadzenie rewizji tych wytycznych i wymagań, tak aby anulowanie zgłoszenia przez osobę kompetentną (pracownika COO) pozwalało na odwołanie dyspozycji do takiej interwencji. Aby zobrazować skalę potencjalnego „zysku” z proponowanych zmian: w m.st. Warszawie około połowy alarmów pożarowych jest potwierdzanych przez operatorów jako zdarzenia fałszywe chwilę po przekazaniu przez nich sygnału.
Co na horyzoncie?
Monitoring pożarowy to pierwszy automatyczny system powiadamiania o zagrożeniu, który obciąża JOP znaczną liczbą alarmów fałszywych. Kolejnym rozwiązaniem, które wchodzi do powszechnego użycia, są systemy „e-call”, służące do automatycznego powiadamiania podmiotów ratowniczych zaraz po wystąpieniu wypadku drogowego. O ile mamy pewną kontrolę nad procesem połączenia nowych obiektów z COAP, o tyle nie mamy żadnego wpływu na rosnącą pulę pojazdów wyposażonych w system „e-call”. Już dzisiaj widzimy rosnącą liczbę interwencji po zgłoszeniach generowanych automatycznie przez te systemy, z których znaczna część jest nieuzasadniona i dotyczy niegroźnych kolizji drogowych. Obecnie w krajach Europy Zachodniej coraz częściej mówi się też o integracji systemów typu „smart home” z centrami dyspozytorskim w celu automatycznego i szybkiego powiadamiania podmiotów ratowniczych. Jeśli zostanie powszechnie wdrożona, może w niekontrolowany sposób obciążyć służby i podmioty ratownicze.
Automatyzacja wykrywania zagrożeń i alarmowania podmiotów ratowniczych prowadzi do wzrostu poczucia bezpieczeństwa w społeczeństwie. Należy jednak mieć na uwadze, że wprowadzenie kolejnych systemów powinno być poprzedzone analizą skutków, a sam proces musi być kontrolowany i zawierać się w określonych przez ustawodawcę ramach. Ponadto za rozwojem automatyzacji wykrywania zagrożeń musi nadążać wzrost potencjału podmiotów ratowniczych. W innym przypadku duża liczba alarmów fałszywych i nieuzasadnionych wezwań może doprowadzić do nadmiernego obciążenia interweniujących służb, a tym samym istotnego spadku poziomu bezpieczeństwa.
mł. bryg. Jakub Okólski jest dowódcą Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 KM PSP m.st. Warszawy