Lament zamiast śpiewu
15 Grudnia 2023Wesele młodej asyryjskiej pary w północnym Iraku we wrześniu tego roku zakończyło się tragicznie. Długa lista zaniedbań w obszarze bezpieczeństwa doprowadziła do katastrofy, w której zginęła ponad setka osób. Dzień mający przynieść radość zamienił się w koszmar dla całej lokalnej społeczności.
Irak to kraj o dużej różnorodności religijnej i etnicznej. Od 2003 r., kiedy wkroczyła do niego kierowana przez USA koalicja sił zbrojnych mająca obalić ówczesnego dyktatora Saddama Husajna, stał się areną wielu walk i konfliktów. Niemal dekadę później, po wycofaniu się amerykańskich sił w 2011 r., sytuacja w kraju wciąż była daleka od stabilnej. Jeden z głównych problemów targających Irak stanowiły niegasnące spory na tle religijnym i etnicznym, sięgające nawet najwyższych szczebli władz. Niestabilną sytuację w kraju wykorzystały wtedy grupy ekstremistyczne, szczególnie Państwo Islamskie, które w 2013 r. zaatakowało irackie tereny i opanowało szerokie obszary kraju. W 2014 r. położone w północnej części kraju miasto Qaraqosh (znane również jako Bakhdida lub Al-Hamdanijja) znalazło się pod pełną kontrolą Państwa Islamskiego, co doprowadziło do masowych wysiedleń miejscowej ludności. Jeszcze przed atakiem była to jedna z największych chrześcijańskich aglomeracji w kraju i dom dla około 50 tys. ludzi, w większości asyryjskich chrześcijan. Chociaż duża część ludności uciekła, bojownicy ISIS dopuścili się wielu okrucieństw wobec pozostałych mieszkańców - zabójstw i podpaleń ich domostw. Ulgę w cierpieniach przyniosło dopiero wyzwolenie w 2016 r., kiedy siłom irackim wspieranym przez USA udało się wyzwolić miasto. Okupacja odcisnęła jednak na regionie głębokie piętno - przez zniszczenia, śmierć i strach zdziesiątkowano liczbę jego mieszkańców. Symbolicznym aktem odrodzenia dla miasta była wizyta papieża Franciszka w 2021 r.
Mniejszość chrześcijańska tych terenów w ciągu ostatnich dwóch dekad skurczyła się do ułamka swojej pierwotnej liczebności, a Qaraqosh, które wciąż goi rany po wojnie i prześladowaniach, w tym roku ponownie zostało ciężko doświadczone przez los. Wieczorem 26 września 2023 r. radosna uroczystość w lokalnej społeczności przerodziła się w budzącą grozę tragedię. W trakcie asyryjskiego wesela doszło do gwałtownego pożaru, który błyskawicznie opanował salę i pozbawił życia ponad setkę osób.
„Brama piekieł”
Haitham Royal Wedding Hall to duża sala bankietowa na obrzeżach miasta, która feralnego wieczoru mieściła około tysiąca gości. Uczestnikami spotkania były całe rodziny - z dziećmi i osobami starszymi, w większości mieszkańcy lokalnej społeczności, ale też goście z zagranicy. Nic nie zapowiadało katastrofy, kiedy państwo młodzi - 27-letni Revan i 18-letnia Haneen - wychodzili na parkiet, by uświetnić wieczór pierwszym tańcem. Para rozpoczęła pokaz na środku sali weselnej, podczas gdy goście obserwowali ich, siedząc przy długich weselnych stołach. Naoczni świadkowie podali, że pożar rozpoczął się właśnie wtedy, gdy naokoło tańczącej pary młodej odpalono fajerwerki, a fontanny iskier sypały się wysoko w górę, sięgając sufitu. Nieświadomi zagrożenia goście byli skupieni na nowożeńcach i w pierwszej chwili nie zauważyli, że dzieje się coś niepokojącego.
Palne pokrycie sufitu, tkaniny i dekoracje w ciągu ułamków sekund zajęły się ogniem i błyskawicznie rozprzestrzeniły pożar nad uczestników wesela. Zszokowani goście zauważyli jednak zagrożenie dopiero wtedy, gdy fajerwerki zgasły, a mimo to sufit cały jaśniał. Momentalnie na głowy ludzi zaczęły spadać płonące kawałki trawionego ogniem pokrycia sufitu, a w ciągu kilku chwil w sali wybuchła panika. Wielu gości nie zorientowało się od razu, co się dzieje, a inni z miejsca rzucili się, by ratować małe dzieci obserwujące przy parkiecie tańczącą parę . Niestety za stołami siedziały również osoby w podeszłym wieku, które nie miały szans na szybką reakcję, a sam układ stołów komplikował i wydłużał drogę ewakuacji na zewnątrz obiektu. Co więcej, w pewnym momencie obsługa sali wyłączyła prąd - o odcięciu zasilania zdecydowało kierownictwo obiektu, zakładając, że przyczyną pożaru była awaria instalacji elektrycznej w suficie podwieszanym. Niestety, to działanie tylko utrudniło ludziom ewakuację z wypełnionej po brzegi sali weselnej. Płonący sufit zaczął się walić, a silne zadymienie ograniczało widoczność i dusiło toksycznymi produktami spalania. Wielu ludzi nie miało nawet szans na ucieczkę. Świadkowie, którzy uszli z życiem, mówili, że w pewnym momencie w płomieniach stanęła cała sala - „jakby otworzyły się bramy do piekła”.
Według oficjalnych danych w wyniku pożaru zginęło 107 osób, a 82 zostały ranne (choć początkowo mówiono nawet o kilkuset rannych). Wielu poszkodowanych doznało rozległych oparzeń, nawet do 50-60% powierzchni ciała. Ranni zostali przewiezieni do szpitali w całej Niniwie, a także do Mosulu oraz sąsiedniego Kurdystanu. Co najmniej 12 osób z poważnymi oparzeniami wysłano za granicę na specjalistyczne leczenie. Jak relacjonowały późnej lokalne media, prawdopodobnie każda rodzina w Qaraqosh została dotknięta przez tę tragedię, bo każdy dom w mieście miał kogoś bliskiego, kto ucierpiał w tym pożarze, a w wielu przypadkach zginęły tam całe rodziny. Państwo młodzi przeżyli pożar. Oboje doznali lekkich oparzeń, ale stracili niemal 30 najbliższych krewnych. Rozmiar tragedii był tak duży, że początkowo udało się zidentyfikować jedynie kilkudziesięciu zmarłych, a pozostałe ofiary, ze względu na stopień poparzeń, wymagały identyfikacji DNA.
Długa lista zaniedbań...
Przyczyn tragedii należy szukać w licznych zaniedbaniach, a obarczają one nie tylko organizatorów wesela, lecz także lokalne władze i rząd. W najnowszej historii Iraku pożar w Qaraqosh nie jest odosobnionym przypadkiem niedbałego egzekwowania przepisów bezpieczeństwa publicznego. Efekty zaniedbań widać było już wcześniej, gdy w 2021 r. w wyniku pożaru szpitala covidowego, spowodowanego wybuchem butli z tlenem, w Bagdadzie zginęły 82 osoby, a także w przypadku 92 ofiar zatonięcia przeładowanej ludźmi barki w okolicach Mosulu w 2019 r. Nic więc dziwnego, że i teraz lokalni przywódcy religijni wyrazili swoje zaniepokojenie korupcją w rządzie i lekceważeniem kwestii bezpieczeństwa w kraju. Dlatego w sprawie incydentu w Qaraqosh wezwali do wszczęcia międzynarodowego śledztwa, po trosze sugerując, że pożar mógł być wręcz intencjonalny.
Oficjalne śledztwo wykluczyło jednak zamierzone podpalenie. Pożar rozpoczął się między 22.00 a 22.45 czasu lokalnego, zaś jego główną przyczyną były sztuczne ognie. Ustalono, że cztery urządzenia pirotechniczne wyrzuciły deszcz iskier na wysokość 4 m, co pozwoliło im dotrzeć do sufitu sali weselnej i zaprószyć ogień. Po tragedii Internet obiegły nagrania wideo z kamer nagrywających wesele (patrz kody QR). W szokującym materiale z wnętrza sali dokładnie uchwycony został moment, w którym z podłogi wystrzeliły fontanny iskier, a chwilę później ogniem zajął się cały sufit. Jak wykazało śledztwo, sala miała sufit podwieszany z tanich płyt warstwowych, a dodatkowo była ozdobiona łatwopalnymi dekoracjami. Płyty te, oficjalnie nielegalne w Iraku, praktycznie nie mają odporności ogniowej, przez co spadały z sufitu w kilka minut lub nawet sekund od zajęcia się ogniem. Podobne materiały już raz doprowadziły do błyskawicznego rozprzestrzeniania się ognia i wielu ofiar właśnie podczas wspominanego pożaru szpitala w Bagdadzie. Można tu również zauważyć analogię do pożaru Grenfell Tower w 2019 r., gdzie zastosowanie tanich materiałów budowlanych kryjących elewację przyczyniło się do gwałtownego rozprzestrzeniania płomieni na cały budynek i śmierci 72 osób.
W Iraku, jak i w wielu krajach Bliskiego Wschodu, luksusowe uroczystości ślubne są powszechne. Rodziny często organizują te wydarzenia na wielką skalę, zapraszając setki krewnych i społeczności, inwestując znaczne środki w efektowne ceremonie w bogato zdobionych salach, z muzyką i występami artystycznymi. Przedsiębiorcy, chcąc odpowiedzieć na te potrzeby, doprowadzają jednak do skrajnie nieodpowiedzialnych sytuacji, o czym również świadczy lista zaniedbań samych organizatorów wesela. Sala z założenia mogła pomieścić do 500 osób, a w chwili wybuchu pożaru znajdowało się tam dwa razy więcej gości. Na domiar złego obiekt nie miał drzwi awaryjnych umożliwiających płynną ewakuację z budynku. Z relacji świadków wynika, że w trakcie pożaru zdecydowana większość ludzi kierowała się do wejścia głównego, a mniejsze drzwi wyjściowe musieli wyważyć siłą. Jeden z mężczyzn, któremu udało się wydostać na zewnątrz, usiłował wyburzyć część ściany budynku koparką, aby umożliwić innym ucieczkę. Wiele ofiar znaleziono również w pomieszczeniach łazienek, skąd nie było innego wyjścia. Znamienny okazał się również brak gaśnic i innych środków bezpieczeństwa pożarowego, co akurat przed uroczystością zauważył nawet ojciec pana młodego, który pytał organizatorów m.in. o ryzyko zapalenia sukni ślubnej od iskier. Ci jednak bagatelizowali zagrożenie, choć gdyby zrezygnowano z odpalania fajerwerków w zamkniętej przestrzeni, do tragedii prawdopodobnie w ogóle by nie doszło. Mimo tylu zarzutów organizatorzy upierali się, że ich obiekt ma „wszystkie zgody urzędników”, co w kontekście szeroko rozumianej korupcji może być smutną prawdą - taki stan rzeczy był przez urzędników niejako akceptowany.
Jak zwykle w takich sytuacjach bywa, natychmiast znaleziono winnych tragedii. Rząd zażądał najsurowszych dozwolonych przez prawo kar dla osób odpowiedzialnych za zaniedbania lub uchybienia, które doprowadziły do tego tragicznego pożaru. W wyniku śledztwa aresztowano zatem 10 pracowników obiektu, właściciela i osoby odpowiedzialne za pirotechnikę. Karę za „niedopełnienie obowiązków” poniosło również wielu urzędników sprawujących nadzór nad bezpieczeństwem w regionie, m.in. burmistrz Qaraqosh oraz szef straży pożarnej w tym mieście. Władze zapowiedziały też wzmożone kontrole bezpieczeństwa w innych miejscach publicznych i surowe kary dla osób łamiących prawo.
Wszystkie te działania prowadzą jednak do szukania winnych na zewnątrz i zamiatania problemów pod dywan. W tym kontekście w Iraku, borykającym się od lat z nieskutecznym zarządzaniem, powszechną korupcją i wpływem uzbrojonych bojówek na rząd, naruszanie standardów bezpieczeństwa i brak nadzoru staje się normą. Mimo sprzeciwu wielu liderów i społeczeństwa, mimo wyraźnych sygnałów, że bezpieczeństwo zwykłych ludzi jest lekceważone oraz powtarzających się tragedii z dziesiątkami ofiar nic nie wskazuje na radykalną zmianę. Irak wciąż zmaga się z poważnymi problemami etnicznymi, gospodarczymi i politycznymi, niestety nie należy się spodziewać, aby problemy te zostały rozwiązane, a podobne tragedie nie miały tam mieć więcej miejsca...
mł. bryg. Marek Wyrozębski jest dowódcą zmiany w JRG 3 Warszawa