Koniec z uznaniowością
20 Października 2016Nic nie będzie dane raz na zawsze, również dodatek służbowy. Powinniśmy mieć możliwość jego przyznawania, podniesienia, jak i zmniejszenia. Dodatkowe pieniądze muszą być powiązane z dodatkowymi zadaniami - mówi nadbryg. Leszek Suski, komendant główny PSP, zapowiadając zmiany w ustalaniu uposażenia strażaków.
Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniego numeru mamy rozmawiać o dodatku służbowym i dodatku motywacyjnym. To istotne składniki pensji strażaka. Pana decyzja o zmianie reguł w ich przyznawaniu nie spotkała się ze zrozumieniem. Co jest nie tak, że potrzebna była reakcja komendanta głównego PSP?
Przepisy określają, że dodatek służbowy może wynieść do 50 proc. otrzymywanego uposażenia zasadniczego i dodatku za stopień. Jego wysokość ustala dla podległych strażaków komendant danej jednostki organizacyjnej. Na ogół z biegiem lat służby ten dodatek wzrasta - niezależnie od rodzaju zadań, jakości pracy, zaangażowania strażaka.
Dla zobrazowania sytuacji posłużmy się pewnym przykładem. Komenda powiatowa kategorii piątej to około 45 etatów. Komenda Miejska PSP w Warszawie to prawie 1100 etatów. A teraz porównajmy pracę naczelnika wydziału kadr obu tych komend - pierwszy nadzoruje sprawy kadrowe 45 osób, drugi - tysiąca. Pierwszy ma dodatek służbowy w wysokości 40 procent, drugi - 27 procent. Rażąca niesprawiedliwość. Czy komendant miejski w Warszawie mógłby podnieść dodatek swojemu naczelnikowi? Tak, ale pod warunkiem, że ma na ten cel środki finansowe. A trzeba pamiętać, że obecnie podniesienie dodatku służbowego skutkuje zobowiązaniami finansowymi na kolejne lata. Nie ma mechanizmu jego zmniejszenia. Podobne dysproporcje spotykamy w podziale bojowym. Strażak z jednostki ratowniczo-gaśniczej notującej 300 wyjazdów rocznie miewa wyższy dodatek służbowy od strażaka z jednostki mającej rocznie 2 tys. wyjazdów. Kolejnym przykładem są komendy wojewódzkie - czy na przykład szef strażaków województwa opolskiego, nadzorujący pracę tysiąca osób, powinien mieć taki sam dodatek, jak szef mazowieckich strażaków, zwierzchnik prawie 4 tys. osób? Moim zdaniem nie. Zbyt często dodatki są niższe tam, gdzie jest więcej pracy. Również często zdarza się, że strażacy z mniejszym stażem służby i niższym stanowiskiem dają z siebie więcej niż strażak na wyższym stanowisku.
Dlatego w lutym wprowadziłem zalecenia dla komendantów wojewódzkich, aby konsultowali ze mną dodatki służbowe i motywacyjne swoich podwładnych z kadry kierowniczej - naczelników wydziałów komend wojewódzkich, dowódców jednostek ratowniczo-gaśniczych, komendantów powiatowych i miejskich oraz ich zastępców, a także zastępców komendantów wojewódzkich.
Decyzja ta spotkała się z zarzutem, że odbiera pan komendantom prawo prowadzenia własnej polityki płacowej.
Zdecydowałem się na ten krok, bo odpowiadam za kształtowanie polityki kadrowej w służbie. W małych miejscowościach mniej jest pracy i przeciętnie zarabia się mniej. Służba w Państwowej Straży Pożarnej jest więc w nich atrakcyjna. Spójrzmy jednak na Warszawę czy inne duże miasta, sytuacja wygląda w nich zgoła inaczej - te same pieniądze da się zarobić w zawodzie znacznie mniej wymagającym. Można by więc regulować pensję dodatkiem służbowym - tak, żeby zachęcić do objęcia stanowiska w dużym mieście, co wiąże się z większym obciążeniem zadaniami i obowiązkami. Problem w tym, że jeśli strażak w małej miejscowości dostaje wyższy dodatek służbowy, nie ma motywacji, by przyjść na wyższe stanowisko np. do Warszawy i pracować ciężej oraz przejąć większą odpowiedzialność za podobne pieniądze.
Kiedy w grudniu 2015 r. objąłem stanowisko komendanta głównego PSP, zastałem podpisane przez mojego poprzednika raporty o przejście na emeryturę kilkunastu komendantów wojewódzkich i zastępców komendantów wojewódzkich. Zanim jednak odeszli, zaczęli dowartościowywać finansowo różnych komendantów powiatowych i funkcjonariuszy nie zawsze na to zasługujących, m.in. korzystając z pieniędzy ze zwalnianych etatów. Żeby zatrzymać ten niekontrolowany i niesprawiedliwy wypływ środków finansowych, musiałem podjąć taką decyzję. Dlatego dodatki na wszystkich stanowiskach kierowniczych są teraz konsultowane ze mną, natomiast przyznawanie dodatków na stanowiskach poniżej dowódcy jednostki i naczelników wydziałów komend wojewódzkich PSP leży w gestii przełożonych.
Jednak i tutaj wprowadził pan obostrzenia.
Tak, ponieważ okazało się, że wielu strażaków kończących służbę przygotowawczą, a więc mających prawo do awansu finansowego, nie mogło otrzymać należnej podwyżki, bo nie było na nią środków, podczas gdy inni w tej samej jednostce otrzymywali podwyżkę dodatku służbowego i motywacyjnego o kilkaset złotych. Postawiłem więc warunek - najpierw komendant musi zarezerwować środki na awanse i podwyżki dla oczekujących, a dopiero później może zwiększać dodatki służbowe dla innych funkcjonariuszy. A środki na ten cel są, wystarczy, by komendant odpowiedzialnie gospodarował swoim budżetem, rozsądnie ważył potrzeby i możliwości finansowe komendy, nie na dzień bieżący, ale z wyprzedzeniem.
Dodatek motywacyjny też budzi pana zastrzeżenia. Dlaczego?
Nie sama idea dodatku, co sposób jej wcielenia w życie. Niestety przez lata została ona wypaczona. Zbyt często dodatek ten jest przyznawany na zasadach koleżeńskich, uznaniowych. Poleciłem komendantom wojewódzkim, by konsultowali ze mną ich przyznawanie funkcjonariuszom na wspomnianych stanowiskach kierowniczych. I jakie otrzymuję propozycje? Na przykład prośbę o przyznanie dodatku komendantowi powiatowemu PSP za szkolenie ochotników. Przecież to część jego obowiązków. To tak, jakbym ja dostał dodatek za to, że podpiszę dokumenty. Nie zamierzam tolerować takich sytuacji, będą wprowadzone zmiany. Nie twierdzę, że wszędzie są nieprawidłowości. Nie chcę urazić strażaków, którzy otrzymują ten dodatek słusznie, bo dają z siebie dużo więcej - współpracują z młodzieżą, organizują szkolenia, biorą udział w zawodach sportowych, promując w ten sposób naszą służbę. Takich ludzi należy dowartościować.
Apeluję do komendantów wojewódzkich, którzy przesyłają do mnie wnioski o przyznanie dodatku motywacyjnego, by dokładnie przeanalizowali wniosek i jego uzasadnienie. Powinni rozważyć, w jakiej kategorii komendy pracuje dany strażak i stosownie zaproponować wysokość dodatku - im wyższa kategoria, tym wyższy dodatek, nie odwrotnie. Nie mogą przyznawać dodatku motywacyjnego za zadania wpisane w zakres obowiązków! Pamiętajmy, że dodatek ten powinien być przyznawany za zadania wykraczające poza przewidziane w zakresie czynności.
Czy powinniśmy się zatem spodziewać nowych uregulowań prawnych w zakresie uposażenia strażaków?
Dzisiaj ustalenia prawne nie mają zbyt wiele wspólnego z tym, co się faktycznie dzieje. Potrzebne są więc nowe przepisy. Dodatek służbowy nie może być przyznawany na zasadach uznaniowych. Musi być dokładnie określone, za co się należy, kiedy strażak będzie miał do niego prawo. Powinien być uzależniony od wielu czynników: liczby wyjazdów danej jednostki, miejsca jej położenia, kwalifikacji strażaka, jego wkładu w służbę. Prace nad zmianami prawa trwają. Zasięgnąłem opinii komendantów wojewódzkich na temat przyznawania dodatków służbowych. Otrzymałem propozycje. Połowa z nich jest niestety na bardzo niskim poziomie, ale część została opracowana bardzo solidnie. Analizujemy je, będę chciał wybrać najkorzystniejsze rozwiązania. Zamierzam je zaopiniować u strażaków i skonsultować ze związkami zawodowymi.
Czy nowe prawo de facto wyzeruje stan obecny - wszyscy funkcjonariusze będą mieli od nowa ustalane dodatki służbowe?
W tej chwili trwają analizy, prace nad propozycjami. Pamiętajmy jednak - żaden przepis prawny nie określi wszystkiego. Potrzebne jest jeszcze włączenie myślenia i kierowanie się uczciwością. Komendanci muszą bardzo precyzyjnie określić przyznawane dodatki, stosownie do wykonywanej pracy swoich podwładnych. Nic nie powinno być dane raz na zawsze - w rozporządzeniu musi znaleźć się zapis, że dodatek można przyznać, podnieść, ale też zmniejszyć. Przyznanie dodatkowych pieniędzy musi być powiązane z dodatkowymi zadaniami.
Nie obawia się pan, że to będzie demotywowało ludzi? Będą czuli się poszkodowani, źle potraktowani.
Zapewne spotkam się z niezadowoleniem. Nie boję się tego. Moim zdaniem strażacy zdają sobie sprawę, że dzisiejszy system przyznawania dodatków jest niesprawiedliwy i należy dokonać zmian. Obawiam się tylko jednego - żeby nie skrzywdzić tych, którym dodatki słusznie się należą. Liczę na to, że komendanci włożą dużo pracy w przeanalizowanie, czy strażakowi należy się dodatek i w jakiej wysokości, czy nie. Może trzeba go zostawić, ale nałożyć dodatkowe zadania? Nie chciałbym, żeby ktokolwiek został skrzywdzony. To duże wyzwanie i mam nadzieję, że moi podwładni sprostają temu zadaniu.
Co z nagrodami? Są uznaniowe, czasem o ich przyznaniu decydują sympatie i antypatie przełożonych, nie ma jasnych kryteriów.
Zgadzam się, nie ma kryteriów przyznawania nagród - i trzeba to zmienić. Chciałbym zlikwidować praktykę przyznawania nagród z okazji różnych świąt i uroczystości, na zasadzie: mamy budżet, dajemy pieniądze, a żeby było sprawiedliwie, to po równo. Nie zgadzam się też z przyznawaniem nagrody adekwatnie do stanowisk - im wyższe, tym wyższa nagroda. Nagroda powinna być za wkład pracy, pracę ciągłą, nie okazjonalną, za wyjątkowe osiągnięcia, za dyspozycyjność, zaangażowanie, podnoszenie kwalifikacji, doskonalenie się. Nagroda nie należy się za samo zajmowanie stanowiska i przychodzenie do pracy. Zamierzamy opracować wytyczne regulujące to zagadnienie.
Obok funkcjonariuszy mamy pracowników cywilnych. Często wykonują podobną pracę za dużo mniejsze pieniądze. Jak docenić ich finansowo?
Funkcjonariusz służy, nie pracuje. Można zlecić mu wykonywanie dodatkowych zadań, poza godzinami służby, a w przypadku długotrwałych działań - skierować do pomocy. Z pracownikiem cywilnym jest inaczej. Pracodawca nie może polecić mu wykonania takich zadań ze względu na bezpieczeństwo, kompetencje, czas pracy. Wiem, że są sytuacje, gdy w tym samym pokoju pracuje funkcjonariusz, który nigdy nie zostanie wykorzystany podczas akcji ratowniczej, i pracownik cywilny - robią to samo, ale ich zarobki różnią się diametralnie. Chcę, żeby pracujący u nas cywile byli również zadowoleni. Uważam, że powinni być dowartościowani finansowo, na przykład podobnym mechanizmem, jak dodatki motywacyjne dla funkcjonariuszy. Są dodatki zadaniowe, jednak środki przewidziane na ten cel są niewystarczające w budżetach. Nie jestem jednak za tym, abyśmy mieli zbyt wielu pracowników cywilnych w służbie.
W rozważaniach o sytuacji materialnej nie powinniśmy tracić z oczu innych problemów naszych współpracowników i podwładnych. Chciałbym na koniec rozmowy poruszyć zupełnie inną kwestię. Wielu naszych kolegów strażaków, ale także kolegów z innych służb, jak ostatnio policjantka Kinga Szweda, zmaga się z ciężką chorobą. Proszą o wsparcie finansowe na kosztowne leczenie. Każdego z nas może dotknąć choroba. Pomóżmy.
rozmawiała Anna Łańduch
październik 2016
W jednym z następnych numerów PP ukaże się rozmowa z komendantem głównym PSP na temat kolejnych planowanych zmian w służbie.