Hazmat i CBRNE, cz. 6 - Łączenie kropek
16 Listopada 2022Rozpoznanie B/C w ratownictwie chemicznym i ekologicznym decyduje o przebiegu całej akcji. Staje się nieodzownym elementem naszej służby. Budzi też wiele pytań i wątpliwości. Postarajmy się je rozwiać.
Czym jest rozpoznanie B/C w ratownictwie chemicznym i ekologicznym?
Opisują je szczegółowo „Zasady organizacji ratownictwa chemicznego i ekologicznego w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym”.
Zadania poziomu gotowości B stanowią przede wszystkim czynności pomiarowe i analityczne. Oznacza to także wsparcie dla działań poziomów gotowości zabezpieczenia chemicznego, rozpoznania specjalnego i analizy laboratoryjnej. Działania poziomu gotowości B dotyczą również zadań podczas zdarzeń CBRNE, w tym zagrożeń terrorystycznych, oraz wsparcia w zakresie rozpoznania pozostałych służb. W szczególności zadania te obejmują:
- rozpoznanie i identyfikację zagrożenia oraz prognozowanie jego rozwoju,
- wyznaczenie i oznakowanie stref zagrożenia lub ich weryfikację,
- włączanie lub wyłączanie instalacji, urządzeń i mediów na potrzeby działań ratowniczych,
- sampling,
- prowadzenie pomiarów radiometrycznych w zakresie skażeń promieniotwórczych, analizę spektrometryczną jakościową, pomiar gęstości strumienia neutronów,
- wsparcie działań dla poziomów zabezpieczenia chemicznego i rozpoznania specjalnego, dekontaminacji i analizy laboratoryjnej oraz pozostałych służb w ww. zakresie,
- weryfikacja dawek efektywnych oszacowanych przez siły i środki realizujące ratownictwo chemiczne i ekologiczne w zakresie podstawowym.
Zadania poziomu gotowości C dotyczą zaś działań o szczególnym stopniu skomplikowania, przewyższającym możliwości SGRChem poziomu gotowości rozpoznania chemicznego. Obejmują też realizację zadań podczas zdarzeń CBRNE, w tym zagrożeń terrorystycznych, oraz wsparcie pozostałych służb. Są to działania wymagające użycia zaawansowanych środków technicznych - mobilnych robotów, bezzałogowych statków powietrznych, urządzeń optoelektronicznych czy urządzeń manipulacji zdalnej. Na poziomie gotowości C pojawiają się takie zadania, jak prowadzenie rozpoznania obrazowego, sampling, manipulacja materiałami niebezpiecznymi, prowadzenie wsparcia dla działań poziomów zabezpieczenia chemicznego, rozpoznania chemicznego, analizy laboratoryjnej oraz pozostałych służb.
Co istotne, podczas działań SGRChem poziomu gotowości C na miejscu zdarzenia zawsze musi być obecna SGRChem poziomu gotowości B.
Skoro rozpoznanie jest elementem każdych działań ratowniczo-gaśniczych, dlaczego w ratownictwie chemicznym i ekologicznym jest tak mocno wyodrębnione?
Rozpoznanie, szczególnie na poziomach B i C, stanowi cel sam w sobie. Oczywiście, będą zapewne wykonywane również inne czynności, jednakże to efekt rozpoznania warunkuje realizację pozostałych działań. Przyjęte techniki i taktyka będą się opierały na wynikach rozpoznania. Zaczynając od zabezpieczenia miejsca zdarzenia, ewakuacji i jej rozmiaru, przez zastosowane środki ochrony indywidualnej służb działających w wyznaczonych strefach, po dekontaminację i neutralizację określonego zagrożenia. Inaczej wyglądają działania podczas wycieku niebezpiecznego medium w zakładzie przemysłowym, inaczej podczas otrzymania podejrzanej przesyłki, a inaczej w nielegalnym laboratorium czy po zamachu terrorystycznym za pomocą substancji niebezpiecznych. Niemniej jednak wszystkie czynności na miejscu zdarzenia prowadzone będą na podstawie rozpoznania.
Drugi powodem wyodrębnienia działań rozpoznawczych w ratownictwie chemicznym jest ich natura:
1. Wielokierunkowość.
Rozpoznanie B/C ma na celu ustalenie rodzaju substancji niebezpiecznych, w tym trucizn, substancji reaktywnych, żrących, rakotwórczych, materiałów wybuchowych, narkotyków, broni chemicznej, patogenów chorobotwórczych czy izotopów promieniotwórczych. Każda z wymienionych grup powoduje różne zagrożenia, o różnym zasięgu, co z kolei wymaga stosowania podczas działań wielu technik i taktyk. Niektóre właściwości niebezpieczne nakładają się na siebie, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Ponieważ nadrzędnym celem rozpoznania B/C jest zdefiniowanie zagrożenia oraz jego zasięgu, często prowadzone są czynności mające na celu zawężanie kierunków rozpoznania lub eliminowanie niektórych z nich. Niestety, nierzadko okoliczności zdarzenia oraz - w niektórych przypadkach - presja czasu wymaga działań wielokierunkowych jednocześnie.
2. Wielopłaszczyznowość
Rozpoznanie B/C to proces, który dzieje się na wielu płaszczyznach. Przykładem może być powszechne wykorzystywanie miernika czterogazowego (LEL, O2, CO i H2S) jako cel sam w sobie, niezależnie od okoliczności. Operator detektora włącza urządzenie i czeka, aż uruchomi się alarm na zadanym progu. Niestety, nie jest to takie proste. Jeżeli strażak nie wie, jakiego gazu szuka, jakie ma on właściwości, w jaki sposób biegną prądy powietrza w budynku, jakie są ograniczenia urządzenia pomiarowego - dużo informacji z tego pomiaru niestety nie uzyska.
Prowadzenie rozpoznania na wielu płaszczyznach nazywane jest często łączeniem kropek, czyli procesem angażującym wszystkie możliwe źródła informacji, gdzie miernik stanowi tylko jedno z narzędzi. Pozyskane na miejscu zdarzenia informacje konfrontowane są z doświadczeniem i wiedzą strażaka, by w efekcie końcowym dać rozwiązanie zagadki - i tu podkreślam: rozwiązanie prawdopodobne. Łącząc kropki, opieramy się przede wszystkim na okolicznościach zdarzenia, które stanowią największą część całego procesu. Następnie dokładamy wyniki pomiarów i analizy oraz bazy danych. Co ciekawe, zdarza się, że wszystkie te czynności dzieją się jednocześnie.
3. Stopień skomplikowania
Przy pozyskiwaniu i analizowaniu różnych informacji na miejscu zdarzenia wykorzystywana jest cała paleta urządzeń analityczno-pomiarowych. Przykładowo: aby użyć detektora fotojonizacyjnego (PID) podczas wycieku z beczki w magazynie, należy najpierw zbadać, czy atmosfera nie zawiera gazów i par agresywnych, które mogą uszkodzić urządzenie. Czynność tę wykonuje się za pomocą papierków wskaźnikowych. Następnie detektorem PID lokalizuje się potencjalny obszar wycieku, aby w następnym kroku wykorzystać spektrometr podczerwieni (FTIR) czy spektrometr Ramana do zidentyfikowania wyciekającej substancji. Jeżeli potencjał jonizacji substancji na to pozwala, możemy wrócić do detektora PID, by przejść do analizy ilościowej i ustalić przybliżone stężenie substancji (o ile biblioteka urządzenia zawiera tzw. współczynnik korelacji dla tej substancji).
To tylko jeden z najprostszych przykładów. Jest wiele sytuacji, wykonuje się różne techniki pomiarowe, analizę obrazową urządzeniem rentgenowskim (RTG) w celu określenia zawartości nietypowego pojemnika znalezionego w lesie w skrzyżowaniu ze spektrometrią ruchliwości jonów (IMS) i detektorem promieniowania jonizującego, co pozwala wykluczyć obecność broni chemicznej czy izotopów promieniotwórczych. Oczywiście równolegle prowadzona jest analiza baz danych.
4. Wymagania osobowe
Powyższe przykłady pokazują, jak wiele wiedzy - nie tylko chemicznej, ale i technicznej -wymaga się od strażaka realizującego takie czynności. Z każdym sprzętem specjalistycznym trzeba długo pracować, aby poznać jego możliwości oraz, co bardzo ważne, ograniczenia. Doskonalenie zawodowe w kierunku rozpoznania to czasochłonny proces, który przeplatany jest wieloma innymi zadaniami stricte strażackimi, jak wypadki, pożary, kpp czy czynności porządkowe w JRG. Osoba, która godzi się na pracę w zespole rozpoznawczym, godzi się również na permanentne obciążenie dużo szerszym, często samotnym samodoskonaleniem zawodowym oraz ogromną odpowiedzialnością. Materiałów szkoleniowych trzeba często szukać w wielu źródłach i nie mówię tu o instrukcjach obsługi, gdyż one nie niosą praktycznie żadnych informacji taktycznych. To tomy książek, często naukowych, gąszcz przepisów regulujących poszczególne obszary zagrożeń, opracowania, które nie są powszechnie dostępne w internecie, literatura obcojęzyczna. To w końcu czerpanie wiedzy z doświadczenia innych strażaków realizujących podobne zadania. Mówiąc wprost, to ciężki kawałek strażackiej roboty.
Jednym z rozwiązań tego problemu byłoby zatrudnienie osób z wykształceniem chemicznym. Atrakcyjność rynku pracy dla absolwentów kierunków chemicznych w zderzeniu z specyfiką służby w SGRChem jednakże po prostu wygrywa. Co niepokojące, wśród strażaków pełniących obecnie służbę w PSP praktycznie nie spotyka się osób chcących realizować tak specyficzne zadania.
Analizując tę problematykę, można wnioskować, że realizowane zadania są wielowątkowe i ocierają się o kompetencje innych służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. W którym miejscu w tym systemie w zakresie zagrożeń HAZMAT/CBRNE znajduje się PSP?
Przez ostatnie lata specyfika zdarzeń bardzo się zmieniła. Typowe dla przełomu wieku wypadki z cysternami przewożącymi substancje niebezpieczne nie stanowią dzisiaj głównych zadań ratownictwa chemicznego i ekologicznego. Przybywa zdarzeń wymagających rozpoznania, to rosnący trend. Ma na to wpływ z pewnością większa świadomość innych służb - wiedzą, że PSP ma niesamowity potencjał rozpoznawczy i natychmiast podejmuje działania. Zdają sobie z tego sprawę także zarządcy różnych obiektów, dyrektorzy szkół i zwykli obywatele. W razie potrzeby to do nas zgłaszają się po pomoc.
Warto tu zaznaczyć jedną z najważniejszych rzeczy. Z daleka działania SGRChem B/C wyglądają jak wchodzenie w kompetencje innych służb. Przykładem mogą być zdarzenia z tzw. białym proszkiem. Kilkanaście lat temu w Polsce w przesyłce pocztowej był on z góry traktowany jako słynny wąglik, używany do ataków bioterrorystycznych na początku lat 90. w Stanach Zjednoczonych. Lata doświadczeń pokazują, że białym proszkiem w tego typu zdarzeniach mogą być narkotyki, trucizny czy też wrażliwe materiały wybuchowe. Ważną kwestią jest również nieoczywistość tego typu zdarzeń - mowa tu chociażby o incydentach z nadtlenkami organicznymi, które mają właściwości samoreaktywne, a niektóre wręcz wybuchowe. Czy butelka z eterem dietylowym, który ulega samoutlenianiu, przez co wytwarza samoistnie wybuchowe nadtlenki, pozostawiona na wiele lat w sali chemicznej szkoły podstawowej, jest zdarzeniem terrorystycznym? Strażak zakłada kombinezon przeciwodłamkowy nie po to, żeby rozbrajać bomby, lecz by bezpiecznie przeprowadzić rozpoznanie i wypracować taktykę neutralizacji zagrożenia. Przyjeżdżając na miejsce zdarzenia, nie wie, co jest w kopercie czy pojemniku. Dopiero po połączeniu kropek będzie mógł przyporządkować zdarzenie do odpowiedniej służby.
Jak wygląda współdziałanie ze służbami w praktyce?
SGRChem nie pojawia się na miejscu zdarzenia po to, żeby wyciągnąć z walizki miernik. Naszym zadaniem jest zdefiniowanie zagrożenia oraz jego rozmiaru. Nie pojawiamy się znikąd. Zapotrzebowanie na pomoc przychodzi od „klasycznej” JRG, innej SGRChem, Policji, inspektoratu środowiska czy też osoby postronnej. Często na miejscu zdarzenia są już obecne różne służby lub instytucje, które nie są w stanie same rozwiązać problemu. Dlatego pojawiamy się my. Przyjęta przez nas taktyka, wytypowane techniki i sprzęt wprowadzane są w zaplanowanej kolejności. Co więcej, poszczególne etapy działań mogą realizować różne służby samodzielnie lub - co się zdarza - wspólnie w tym samym czasie. Ważne, aby na miejscu tego typu działań była osoba koordynująca całość.
Jaki jest obecnym poziom wyposażenia grup ratownictwa chemicznego PSP w sprzęt do rozpoznania?
Dużo zmieniło się przez ostanie lata. W porównaniu z wyposażeniem sprzed kilkunastu lat można powiedzieć, że poczyniliśmy milowy krok. Często dysponujemy tym samym sprzętem, który stosują grupy ratownictwa chemicznego, tzw. HazMat Response Team, działające w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Czechach czy Niemczech. Co ciekawe, na tym samym wyposażeniu oparte są działania jednostek policyjnych, straży granicznej czy sił zbrojnych różnych krajów. Można z całą pewnością powiedzieć, że w tym aspekcie trzymamy światowy poziom.
Czy w obszarze wyszkolenia jest podobnie?
Niestety, tu sytuacja nie wygląda już tak dobrze. Zadania, które wykonujemy, wymagają wielokierunkowego wyszkolenia, a obecny system szkolenia nie do końca odpowiada naszym potrzebom. Przydatne są specjalne kursy i szkolenia. Niestety, w naszym kraju nie odbywają się szkolenia celowane typowo pod rozpoznanie B/C. Mamy raczej do czynienia z adaptacją na nasze potrzeby wiedzy i umiejętności, które pozyskujemy na szkoleniach okołotematycznych, prowadzonych przez różne podmioty. To powoduje, że nie ma walidacji tego, co wypracowaliśmy. Dlatego, moim zdaniem, proces szkolenia należy zmodyfikować.
Przede wszystkim brakuje kursu dotyczącego stricte rozpoznania B/C, który w pełni przygotowywałby do działań rozpoznawczych w różnych zakresach. Należałoby też zastanowić się nad nowelizacją dzisiejszego szkolenia specjalistycznego w zakresie przeciwdziałania zagrożeniom chemicznym, biologicznym, radiologicznym, nuklearnym i wybuchowym - powinno mieć bardziej praktyczny wymiar. Dziś ma raczej formę zaznaczenia problemu niż jego zgłębienia. Liczba godzin w poszczególnych blokach jest stanowczo za mała, a poruszana tematyka skręca mocno w kierunku teorii. Tymczasem w opisywanych działaniach stosujemy skomplikowane urządzenia analityczne, roboty, drony, sprzęt linowo-hakowy, manipulatory, optoelektronikę czy urządzenia rentgenowskie. To wszystko wymaga rzeczowego i kompleksowego, a przede wszystkim praktycznego podejścia do tematu szkolenia, w którym wykorzystuje się realne substancje niebezpieczne. Zachodnie rozwiązania to potwierdzają. Inaczej się po prostu nie da.
Jaka przyszłość czeka rozpoznanie chemiczne i specjalne w PSP?
Dzisiaj rozpoznanie B/C staje się coraz bardziej znaczącym elementem bezpieczeństwa państwa w rozumieniu ogólnym. W mojej ocenie będzie przybywało zdarzeń wymagających zdefiniowania realności zagrożenia, a potrzeba uzyskiwania wyników rozpoznania o wysokim stopniu wiarygodności stanie się coraz mocniejsza. Już dzisiaj zespoły rozpoznawcze SGRChem stanowią trzon działań wielu służb i instytucji. Rośnie świadomość zagrożeń chemicznych, biologicznych, radiacyjnych czy wybuchowych. Obecna sytuacja geopolityczna na świecie, konflikt zbrojny w Ukrainie, zagrożenie terroryzmem czy też nielegalne wykorzystywanie substancji niebezpiecznych potwierdzone w wielu wydarzeniach na świecie pogłębiają potrzebę istnienia zespołów rozpoznania chemicznego i specjalnego.
st. kpt. Tomasz Otłowski jest dowódcą Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 6 w Poznaniu