Gasić ogniem
25 Maja 2015Wykorzystanie ognia do gaszenia pożarów lasów to zapomniana w Polsce metoda. Czy wróci do łask?
Dyskusja o powrocie do tej techniki jako rozwiązania taktycznego została zapoczątkowana na konferencji „Ogień a gospodarka leśna i ochrona przyrody” (pisaliśmy o niej w PP nr 3/2015). Głównym tematem spotkania były zagadnienia dotyczące używania ognia w ochronie i kształtowaniu niektórych zasobów przyrody na gruntach leśnych. Potrzeby i uzasadnianie używania ognia do celów związanych z gospodarką leśną pozostawmy w gestii właścicieli i zarządców lasów oraz ekologów - z wyjątkiem czynnego udziału Państwowej Straży Pożarnej w ustalaniu sposobów zabezpieczenia takich czynności. Skupmy się na innym aspekcie konferencji, jej uczestnicy (kierownictwo Państwowej Straży Pożarnej i Lasów Państwowych) rozpoczęli bowiem merytoryczną dyskusję o zmianie dotychczasowego podejścia do wykorzystania ognia w gaszeniu pożarów lasu. Metoda ta sprowadza się głównie do usunięcia materiałów palnych poprzez ich wypalenie przed frontem pożaru. Taką technologię można z powodzeniem zastosować do zmniejszania tempa dynamicznie rozwijającego się frontu pożaru oraz dogaszania boków na dużych pożarzyskach. Podstawowym uzasadnieniem jej użycia jest brak dostatecznych sił na miejscu pożaru w fazie jego rozgorzenia, skracanie - wyrównywanie obwodnicy czynnego pożarzyska, a w konsekwencji poprawa rachunku ekonomicznego akcji gaśniczej.
Miejmy nadzieję, że zapoczątkowana na konferencji dyskusja i wypracowane w jej toku wnioski przełamią dotychczasowe poglądy w tej sprawie i opisywana metoda znajdzie zastosowanie w praktyce - może na początek przy pożarach na mniejszych powierzchniach. Należy równocześnie przenieść to zagadnienie do szkolenia kadr pożarniczych i ćwiczeń na obszarach leśnych. Brak w ostatnich latach katastrofalnych pożarów, między innymi dzięki korzystnym warunkom meteorologicznym, nie uzasadnia pomijania takiej taktyki w polskim systemie ochrony przeciwpożarowej lasów.
Ogień sprzymierzeńcem
Wyraźny podział na ogień jako źródło pożarów lasów i jako narzędzie wykorzystane do ich gaszenia przedstawił prof. dr hab. Ryszard Szczygieł w referacie „Paradoks ognia - aspekt negatywny i pozytywny”. Profesor jako znawca problematyki dotyczącej gospodarki leśnej i ochrony przeciwpożarowej lasu, współpracujący w tej dziedzinie z ekspertami międzynarodowymi, jest moim zdaniem niekwestionowanym autorytetem w formułowaniu wniosków o potrzebie rozpoczęcia przygotowań do stosowania ognia w gaszeniu rozwiniętych pożarów lasu w Polsce.
Czy da się zwalczać ogień ogniem? Czy można przywrócić stosowaną już wcześniej w kraju metodę?
Państwowe Gospodarstwo Leśne już na początku lat 80. rozpoczęło intensywną budowę sytemu obronnego dla dużych kompleksów leśnych, które wraz z wprowadzonymi w ostatnim okresie narzędziami umożliwiają pełne i bezpieczne zastosowanie ognia. Nie ulega wątpliwości, że celowe wypalanie to tania i skuteczna metoda pozwalająca na ograniczenie rozwoju frontu pożaru lasu w fazie jego rozgorzenia, zapobiegająca przejściu żywiołu w rozmiary katastrofalne.
Stanowiska kierowania PSP i kierujący działaniem ratowniczym przy zastosowaniu takiej metody gaśniczej mają do dyspozycji wiele narzędzi wspomagania:
- dostęp do informacji o drzewostanach w rejonie pożaru lasu, zawartych w bazach danych PGL LP i parków narodowych,
- dostęp do danych meteorologicznych sieci leśnych stacji meteorologicznych,
- dostęp do prognozy warunków meteorologicznych w rejonie pożaru na najbliższe godziny,
- dostęp do informacji o elementach infrastruktury przeciwpożarowej przydatnych do zabezpieczenia takiego zamiaru taktycznego,
- wdrożony program model pożaru lasu do prognozowania rozwoju pożaru, a w szczególności do zaplanowania w funkcji czasu miejsca usytuowania linii obrony, np. zastosowania wypalenia pokrywy gleby tak na jego froncie, jak i na bokach.
Dodatkowym argumentem za używaniem ognia do wypalenia przed frontem pożaru i na jego bokach w naszym kraju może być fakt, że:
- wszystkie większe pożary lasu notujemy głównie na terenach nizinnych,
- mamy bardzo dużą mozaikę wiekową drzewostanów,
- w naszej szerokości geograficznej mamy zmienną i przewidywalną moc pożaru w ciągu doby i pory roku,
- w lasach istnieje gęsta sieć pomocniczych dróg technologicznych,
- straże pożarne dysponują dużymi zasobami sprzętu do zastosowania piany jako osłony wypalania,
- mamy bardzo dobry sprzęt do wykonania stosownej szerokości pasa gleby zmineralizowanej i dojazdu do obwodnicy pożaru,
- w nadleśnictwach I i II kategorii zagrożenia pożarowego pracuje kompetentna kadra (inspektorzy i pełnomocnicy nadleśniczego), która sprawdzi się w sztabie akcji,
- w bazach sprzętu podręcznego przechowywane są tłumice i hydronetki do osłony wypalania i likwidacji nowych zarzewi ognia.
Są jednak i słabe strony tej metody: obawa przed odpowiedzialnością za podjętą decyzję, brak dobrego opisu tej technologii w polskiej literaturze pożarniczej, pominięcie jej w szkoleniu kadr pożarniczych i ćwiczeniach na terenach leśnych, brak profesjonalnego przygotowania wybranych jednostek interwencyjnych do takich działań; a wreszcie niedoskonały stan prawny. I jeszcze prozaiczna trudność - brak odpowiedniego sprzętu do bezpiecznego i sprawnego zakładania ognia (łatwa do usunięcia, bo wystarczy wyposażyć wybrane pojazdy straży pożarnej i leśne bazy sprzętu w tzw. wypalarki, które sprawdzają się doskonale i są dostępne na rynku UE. Wpływ dominującego kierunku wiatru na rozwój zakładanego ognia oraz ograniczenie strefy zadymienia w tym rejonie można skutecznie wyeliminować, stosując mechaniczną dmuchawę. Sprawdzi się tutaj dmuchawa do usuwania jesiennych liści, która z powodzeniem może stanowić dodatkowe wyposażenie leśnej bazy sprzętu gaśniczego lub samochodu gaśniczego. Na poligonach wojskowych z uwagi na bardzo trudne warunki terenowe i zagrożenie dla ratowników nieodzownym, wręcz etatowym sprzętem zabezpieczających taką technologię powinny być wyłącznie pojazdy gaśnicze (4x4 i 6x6) wyposażone w przednie zraszacze, a szczególnie będące na stanie wojska opancerzone pojazdy gąsienicowe WZT z łyżką kątową do szybkiego wykonywania płytkiej bruzdy/drogi gleby zmineralizowanej.
Zmiany w prawie
Rozpatrując wdrożenie metody gaszenia ogniem, należy mieć również na uwadze potrzebę zmian w prawie. Zasady korzystania z ognia w lesie reguluje art. 30 ust. 3 i 4 ustawy z 28 września 1991 r.o lasach [1]:
Ust. 3. W lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:
- rozniecania ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela lasu lub nadleśniczego,
- korzystania z otwartego płomienia,
- wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych.
Ust. 4. Przepisy ust. 3 nie dotyczą działań i czynności związanych z gospodarką leśną, pod warunkiem, że czynności te nie stanowią zagrożenia pożarowego.
Dodatkową regulacją jest § 40 rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji z 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów [2] (wydane na podstawie ustawy z 24 sierpnia 1991 r. o ochronie przeciwpożarowej [3]), a na gruntach Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe obowiązująca od 1 stycznia 2012 r. Instrukcja ochrony przeciwpożarowej lasu.
O ile prawo wyraźnie dopuszcza zastosowanie ognia na gruntach leśnych w celach gospodarczych - za zgodą właściciela i nadleśniczego, o tyle wyraźnie brakuje takiej regulacji w przepisach dotyczących prowadzenia działań gaśniczych. Rozporządzenie Rady Ministrów z 4 lipca 1992 r. w sprawie zakresu i trybu korzystania z praw przez kierującego działaniem ratowniczym [4] w żadnym zapisie nie ułatwia KDR podjęcia takiej decyzji. Uregulowanie tej kwestii stosownymi przepisami i odpowiednimi procedurami jest potrzebne, a inicjatywa i wybór miejsca tej regulacji należy moim zadaniem do komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej i ministra spraw wewnętrznych. Można liczyć na pozytywne i w miarę szybkie załatwienie tego zagadnienia, dzięki wykorzystaniu zapisu art. 30 ust. 4 ustawy o lasach.
Warto przypomnieć, że gaszenie pożarów lasu wodą dowożoną przez pojazdy gaśnicze wyposażone w beczki ma dość krótką historię. Wcześniej system stanowili strażacy i tzw. leśne drużyny ratownicze, wyposażeni w łopaty, tłumice i gałęzie. Ostateczną linią obrony były naturalne przerwy ogniowe lub wprowadzone w IX w. szerokie pasy przeciwpożarowe I i II rzędu. Wykonywanie pasów ogniowych było wówczas spowodowane bardzo dużymi powierzchniami drzewostanów sosnowych. Były one doskonale przygotowanym miejscem do tzw. odpalenia w stronę zmierzającego pożaru. Decyzję o użyciu ognia podejmowała służba leśna. W wielu krajach europejskich nadal funkcjonuje wyspecjalizowana i odpowiednio wyposażona służba ochrony przeciwpożarowej lasu, która używa wypalania jako jednej z metod gaszenia.
Rok 1992 zapisał się w powojennej historii polskiego leśnictwa jako rok największych strat popożarowych. Spaleniu uległo wówczas 37 631 ha drzewostanów (tj. dwa - trzy nadleśnictwa). Tylko 9 i 11 sierpnia 1992 r. na terenach zachodniej i północnej Polski powstały cztery katastrofalne pożary. Były to: Potrzebowice - 5370 ha, Żagań - 3050 ha, Solec Kuj./Gniewkowo - 2950 ha, Lubsko - 565 ha. W dniach 26-30 sierpnia pożar Kuźnia Raciborska 1992 objął powierzchnię 9080 ha, a w akcji gaśniczej poniosło śmierć dwóch strażaków. Warto o tym pamiętać.
Sukcesy i niepowodzenia
Czy da się zwalczać w Polsce pożary lasu ogniem? Moim zdaniem tak. Jako uzasadnienie przytoczę kilka przykładów z własnego doświadczenia. Pełniąc funkcję inspektora ochrony przeciwpożarowej lasu w Okręgowym Zarządzie Lasów Państwowych w Szczecinie, tTaką taktykę zastosowałem po raz pierwszy z powodzeniem w Nadleśnictwie Kliniska w Wielkanoc 1968 r., wykorzystując istniejący pas przeciwpożarowy przed frontem pożaru. Dowódca akcji gaśniczej przystał na takie rozwiązanie, a przekonałem go, powołując się na brak dostatecznych sił straży pożarnej, niedużą prędkość rozwoju pożaru oraz podając, że taką możliwość dopuszcza - zapis obowiązującego wówczas rozporządzenia ministra gospodarki komunalnej z 14 lipca 1951 r. w sprawie zapobiegania powstawaniu i rozszerzaniu się pożarów lasów, łąk, torfowisk i wrzosowisk (§ 4. ust. 1. Przy tłumieniu pożarów lasów oraz położonych w ich obrębie łąk, torfowisk i wrzosowisk kierownictwo akcją gaśniczo-ratowniczą sprawuje do czasu przybycia straży pożarnej najstarszy stanowiskiem pracownik państwowego gospodarstwa leśnego, znajdujący się na miejscu pożaru).
W czasie suszy w 1976 r. w Borach Dolnośląskich na czynnych poligonach wojskowych rozwinęło się równocześnie kilka dużych pożarów lasu. Do ich opanowania zabrakło sił i środków straży pożarnej w ościennych województwach, łącznie z siłami stacjonujących w tym rejonie wojsk. Po pokonaniu przez jeden z pożarów tzw. autostrady na terenie Nadleśnictwa Bolesławiec (obecnie droga nr 18) podjęto decyzję o wypaleniu północnej części autostrady bez wybudowane jeszcze jezdni i przyległego drzewostanu przed zbliżającym się frontem pożaru w Nadleśnictwie Żagań. Pożar został skutecznie zatrzymany w godzinach wczesno-popołudniowych w trakcie bardzo intensywnego rozwoju na jego froncie. Decyzję o wykorzystaniu ognia zaakceptował komendant rejonowy straży pożarnych, powierzając jej wykonanie służbie leśnej. Osiągnięto w całości zamierzony cel przy zaangażowaniu zaledwie kilku jednostek straży pożarnej, które natychmiast zostały skierowane do gaszenia boków pożaru.
Trzeba podkreślić, że w wymienionych przypadkach podstawowym problemem był brak sprzętu do sprawnego i w miarę szybkiego założenia równoległej linii ognia. Zastępczo stosowano wówczas szmaty i czyściwo znajdujące się w pojazdach , które po nasączeniu olejem silnikowym podpalano i włóczono po pokrywie gleby.
Z takim problemem spotkaliśmy się także przy bardzo dużym pożarze w Nadleśnictwie Lubsko (tzw. pożar Zasieki 82). W akcji gaśniczej dwukrotnie zastosowano metodę wypalania. Pierwsze założenie ognia wzdłuż drogi Brody - Zasieki (Forst) na długości około 300 m zakończyło się niepowodzeniem. Moim zdaniem przyczyną był brak pomocy kadry dowódczej straży pożarnej w odpalaniu (w praktyce realizowały je dwie osoby) i brak narzędzi do sprawnego zakładania ognia na tak długim odcinku. Spowodowało to niebezpieczne zbliżenie się frontu pożaru w jego osi do drogi. Jednak zasadnicze opóźnienie w odejściu założonego ognia w kierunku frontu pożaru na jednym odcinku było spowodowane wcześniejszym, a wyraźnie zabronionym, zmoczeniem przedpola przez sekcję straży pożarnej. Rosnąca przy drodze aleja drzew została całkowicie spalona po przejściu pożaru przez drogę. Ocalało jedno drzewo w rejonie zmoczenia - klon jawor, rośnie do dziś i jest niemym świadkiem tego niepowodzenia. Drugie zastosowanie ognia (następnego dnia) wzdłuż istniejącej linii wysokiego napięcia osiągnęło w pełni zamierzony efekt i zatrzymało rozwój pożaru w kierunku miejscowości Marianka.
Do listy niepowodzeń w wykorzystaniu metody wypalania można dopisać także akcję gaszenia pożaru lasu na polu roboczym poligonu Żagań w sierpniu 1983 r. oraz pożaru w okolicach Kuźnia Raciborskiej w 1992 r. W pierwszym przypadku rozpoczęte wypalanie wzdłuż południowego pasa przeciwpożarowego zostało nagle pozbawione osłony oddziału żołnierzy ze sprzętem podręcznym. Żołnierzy odwołano do ewakuacji mienia komendy poligonu - dość odległej od pożaru i jego kierunku rozwoju. W drugim przypadku KDR zaakceptował zamiar taktyczny polegający na wypaleniu lasu nocą, w celu wyrównania i skrócenia linii zarzewi ognia na kierunku wiatru do istniejących dróg w rejonie tzw. Orłów. Z decyzją KDR nie zgodziło się jednak dowództwo odcinka bojowego.
Do skutecznych przypadków opanowania rozwiniętych pożarów lasu metodą wypalania, z którymi miałem bezpośrednio do czynienia, można zaliczyć:
- pożar lasu 13 maja 1988 r. w Nadleśnictwie Zielona Góra - wypalenie od drogi leśnej równoległej do drogi publicznej Zielona Góra - Zawada (ocalony oddział lasów miejskich na tzw. spalonym lesie w Zielonej Górze cieszy oczy do dziś),
- pożar lasu 15 maja 1989 r. w Nadleśnictwie Zielona Góra - wypalenie od drogi Buchałów - Drzonów,
- pożar lasu 6 czerwca 1992 r. w Nadleśnictwie Lipinki - wypalenie pasa na jego froncie od drogi publicznej Trzebiel - Olszyna,
Dla porównania przyjrzyjmy się szkicom pożarów lasu, które rozwijały się w warunkach terenowych umożliwiających wykorzystanie metody wypalenia, jednak decyzji o jej zastosowaniu nie podjęto.
Przełom w zastosowaniu wypalania jako metody gaszenia oraz w wielu innych aspektach ochrony przeciwpożarowej polskich lasów nastąpił po ocenie przebiegu akcji gaśniczej pożaru Zasieki 1982. Finałem tej oceny i wniosków podjętych na naradzie krajowej w sprawie poprawy ochrony przeciwpożarowej lasów było między innymi wprowadzenie do zasad gospodarki leśnej pasów biologicznych jako linii obrony. A do wyposażenia baz sprzętu w nadleśnictwach i pojazdów gaśniczych Lasów Państwowych pochodni parafinowych jako zapalarek.
Elementy terenowe umożliwiające zastosowanie metody wypalania do zatrzymywania rozwiniętego pożaru lasu to:
- pasy biologiczne,
- pasy wokół pól roboczych poligonu,
- linie energetyczne (uporządkowane),
- drogi publiczne z komunikacją w dwóch kierunkach,
- ekotony, pasy i starodrzew przy drogach,
- nowe pasy przeciwpożarowe przy liniach kolejowych.
Oczywiście by zastosować tę metodę, potrzebny jest odpowiednio przygotowany dowódca, potrafiący wykorzystać dostępne narzędzia wspomagania podejmowania decyzji, oraz jednostki interwencyjne do osłony stosowania takiej taktyki.
Zamiast podsumowania
Latem, przy kilkudniowej pogodzie pożarowej, po przekształceniu się pożaru pokrywy gleby w pożar całkowity drzewostanu należy spodziewać się szybkości frontu pożaru w wysokości 5-10 m/min oraz przyrostu spalonej powierzchni od 25 do 100 ha na godzinę. Obwodnica wymagająca skutecznych działań gaśniczych takiego pożaru np. na powierzchni 250 ha wynosi przeciętnie ok. 5 km. Lepiej wypalić celowo jeden oddział lasu, niż pozwolić na spalenie się następnych pięciu. Lepiej w porze nocnej pierwszej doby trwania pożaru wyrównać ogniem obwodnicę pożarzyska do istniejącej lub wykonanej komunikacji niż walczyć z nim przez następne trzy dni.
Obły kształt pożarzyska świadczy często o braku lub niezrealizowaniu dobrego i skutecznego zamiaru taktycznego przy likwidacji pożaru lasu. Pożary pozostawiające szczupłe pożarzysko wskazują na przeprowadzenie skutecznych działaniań, a pożarzysko z obciętą szpicą frontu to dowód wysokiego poziomu kierowania i dobrego wyszkolenia sił uczestniczących w akcji gaśniczej.
W województwach pierwszej kategorii zagrożenia pożarowego lasów, kadra Państwowej Straży Pożarnej i Państwowego Gospodarstwa Leśnego nie może mieć obaw co do skuteczności metody wypalania w ograniczaniu strat popożarowych i kosztów akcji gaśniczych.
Karol Wiler - absolwent Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej, emerytowany pracownik Lasów Państwowych, autor książek i innych publikacji o ochronie ppoż. lasów
fot., rys. Karol Wiler
Rysunki sporządzono na aktualnej mapie gospodarczej. Wykorzystano materiały z archiwum Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze.
Przypisy
- DzU 1991, nr 101 poz. 444, ze zm.
- DzU 2010, nr 109 poz. 719
- DzU 1991, nr 81 poz. 351, ze zm.
- DzU 1992, nr 54, poz. 259
Data publikacji: maj 2015