Doceniajmy się!
30 Stycznia 2018O roli ochotniczych straży pożarnych w budowaniu bezpieczeństwa kraju oraz współpracy z Państwową Strażą Pożarną w rozmowie z gen. brygadierem Leszkiem Suskim.
Wywiad z Leszkiem Suskim
Na początek temat, który budzi wiele emocji - daje pan pieniądze strażakom ochotnikom, czy je zabiera?
Spór ten istnieje w rzeczywistości tylko w Zarządzie Głównym Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP, w zarządach wojewódzkich i w niektórych zarządach powiatowych. Druhowie OSP po zmianie zasad rozdziału środków doskonale wiedzą, czy te pieniądze otrzymują. Zresztą liczby mówią same za siebie. W 2016 r. minister spraw wewnętrznych i administracji zdecydował, że tzw. dotacja MSWiA, do tej pory rozdzielana przez Zarząd Główny ZOSP, będzie przekazywana poprzez komendanta głównego PSP. Na ten cel w 2015 r. rząd przeznaczył 32,5 mln zł. W 2016 r. kwota ta została podniesiona do 36 mln zł, w 2017 r. wyniosła już 43 mln zł, a w 2018 r. będzie to 46 mln zł, zatem o 13,5 mln zł więcej. Wzrosła także pula pieniędzy na dotacje dla OSP włączonych do KSRG. W 2015 r. i w 2016 r wyniosła ona 73 mln zł, w 2017 r. już 81 mln 110 tys. zł. W 2018 r. będzie to zaś 83 mln 950 tys. zł. Nie zabieram środków OSP, jest wprost przeciwnie - dzięki moim zabiegom udało się je znacząco zwiększyć.
Jednak decyzja o tym, na co zostaną przeznaczone te pieniądze, nie należy już do strażaków ochotników.
Kwota tzw. dotacji MSWiA została rozdysponowana wśród OSP niewłączonych do KSRG. A jej podział był uzależniony m.in. od liczby wyjazdów do zdarzeń oraz liczby OSP w danym województwie. Kwoty te trafiły do komendantów wojewódzkich PSP, którzy z pomocą komendantów powiatowych i miejskich zrobili rozeznanie wśród jednostek OSP, jaki sprzęt jest im potrzebny. Oczywiście komendanci powiatowi i miejscy decydowali, jaki to powinien być sprzęt, bo czasami OSP zgłaszały zapotrzebowanie w ocenie PSP niekoniecznie adekwatne do potrzeb na danym terenie. Plany zakupów były konsultowane z zarządami powiatowymi OSP, a później przekazywane do komendantów wojewódzkich PSP, którzy konsultowali propozycje z zarządem wojewódzkim ZOSP RP. W finale umowy z poszczególnymi OSP zawierał komendant główny PSP. Rozwiązanie to okazało się strzałem w dziesiątkę. Druhowie mogli w końcu zamawiać sprzęt, który chcieli, a nie który im z góry narzucano i kupowano za pośrednictwem zarządów wojewódzkich ZOSP RP.
Nowelizacja ustawy o ochronie przeciwpożarowej, zmieniając sposób rozdziału trzeciej puli pieniędzy - z tytułu obowiązkowego ubezpieczenia od ognia - także pozbawiła ochotników prawa do stanowienia, jak te środki wydać. Dlaczego to komendant główny powinien decydować, dla kogo przeznaczyć środki z ubezpieczeń i ile?
Zmiany były konieczne. Dały komendantowi głównemu PSP prawo do dysponowania tymi środkami w całości, z obowiązkiem ich podziału po równo - dla ochotniczych straży pożarnych i pozostałych jednostek ochrony przeciwpożarowej. Przed nowelizacją ustawy firmy ubezpieczeniowe odprowadzały 5% środków z tytułu ubezpieczeń od ognia do Zarządu Głównego ZOSP RP, a 5% do komendanta głównego PSP, który w większości te środki i tak przekazywał OSP. Zarząd Główny ZOSP RP dysponował tymi pieniędzmi bez jakiejkolwiek konsultacji, informowania komendanta głównego PSP, do jakiej jednostki, na jakie cele i jaka kwota trafiła. Czy tak to powinno wyglądać? Popatrzmy chociażby na ten rok. Nowelizacja ustawy weszła w życie dopiero 4 lipca 2017 r. Zatem do początku lipca, zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami, Zarząd Główny Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP otrzymał z tego tytułu 17 686 915,42 zł, komendant główny PSP zaś 2 889 525,08 zł. Dysproporcje wynikają z faktu, że ludzie zazwyczaj ubezpieczają się na początku roku. O sposób rozdziału tych środków w 2016 r. i do 4 lipca 2017 r. kilka razy pytałem prezesa Zarządu Głównego ZOSP RP. Po kolejnym ponowieniu prośby uzyskaliśmy ogólną odpowiedź, z której wywnioskowaliśmy, że na cele ochrony przeciwpożarowej w 2017 r. zostało wydanych 4,5 mln zł. Nie wiem również, co się stało z resztą pieniędzy, jak i na jakie cele zostało wydane 20,5 mln zł z 2016 r. A przecież informacja o sposobie wydania pieniędzy przez OSP jest mi potrzebna, by racjonalnie gospodarować kwotą, którą dysponuję - tak, by nie kierować środków do tych samych jednostek i spożytkować je na najważniejsze, wspólnie określone cele. Wcześniej niektóre OSP otrzymywały dofinansowanie z kilku źródeł, a dla innych już nie starczało. W tej chwili mamy transparentność, wiem, komu przekazujemy środki. OSP może kupić to, co chce, a nie to, co im narzucał ZG ZOSP RP. Dochodziło do takich absurdów, że aby otrzymać dofinansowanie np. na hełmy, trzeba było zakupić ich czasami więcej, niż wynosiła liczba druhów w jednostce zdolnych do wyjazdu do zdarzeń. Często zakupy te ukierunkowywane były na konkretną firmę. Druhowie, nie obawiajcie się - każdą złotówkę, którą otrzymam na cele związane z OSP, przeznaczę na OSP. Tak mówią ustawy. I tak chcę, bo stoję na straży rozwoju OSP.
Od lat rośnie liczba ochotniczych straży pożarnych włączanych do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. W tym roku dołączy kolejnych kilkadziesiąt jednostek. Kiedy uznamy, że OSP w KSRG już wystarczy?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. W OSP daje się zauważyć problem z migracją ludności. Małe miejscowości pustoszeją, bo ludzie wyjeżdżają za pracą do większych ośrodków czy za granicę. I choć w statystykach widnieją jako druhowie przeszkoleni i mogący wyjeżdżać do akcji, to w rzeczywistości ich nie ma. Można wspomóc potencjał sprzętowy jednostek poprzez dofinansowania, ale nie zagwarantujemy potencjału ludzkiego. Zatem czasem dobrym rozwiązaniem jest włączenie kolejnej jednostki do systemu, by zapewnić odpowiednie zabezpieczenie ratownicze danego obszaru. Pamiętajmy także, że rozmieszczenie jednostek musi odpowiadać mapie zagrożeń, która będzie się zmieniała wraz z rozwojem naszego kraju. Włączanie jednostek OSP do KSRG będzie więc procesem dynamicznym.
Skoro sprawę rozwoju KSRG zostawia pan otwartą, należy się spodziewać procesu odwrotnego - wyłączania OSP z KSRG? Dziś to rozwiązanie, choć przewidziane, nie jest praktykowane.
Nie prowadziliśmy do tej pory analizy pod tym kątem. Ta sprawa wymaga uregulowania. Myślę, że jednostki OSP niemogące spełnić kryteriów przynależności do KSRG, powinny same podjąć decyzję o odejściu.
Czy przewiduje pan zmianę zasad włączania OSP do KSRG?
Chcielibyśmy te kryteria podnieść, ale jest to bardzo trudne. Czasem to PSP jest zainteresowana, żeby dana jednostka została włączona do KSRG, bo np. powstał nowy szlak komunikacyjny, a rozmieszczenie jednostek nie zapewnia właściwego czasu dojazdu. Bywa, że gmina nie jest w stanie sfinansować zakupu brakującego sprzętu do takiej jednostki. W interesie bezpieczeństwa ogólnego leży, by tę jednostkę dofinansować i włączyć do systemu. Trzeba w tym obszarze działać z rozwagą.
Problem uszczuplania potencjału ludzkiego, który pan zauważa, istnieje od lat. Jak pana zdaniem skutecznie przyciągać i utrzymać młodych ludzi w straży, co przełoży się na utrzymanie odpowiednich stanów osobowych?
Młodych ludzi nie trzeba zachęcać do wstępowania do OSP. Problem ma naturę socjologiczną rodzi się coraz mniej dzieci, ludzie, o czym wspominałem, wyjeżdżają za pracą do dużych ośrodków. Województwa zachodnie są w jeszcze gorszej sytuacji, bo młodzi migrują do Niemiec. W dodatku spotykamy się ze specyfiką regionów i innymi uwarunkowaniami na ścianie wschodniej i zachodniej naszego kraju. W województwie pomorskim mamy 500 jednostek OSP, a w województwie podkarpackim - 1800. Rozbieżność jest znacząca. Najmniej jednostek jest na tzw. ziemiach odzyskanych, które zamieszkuje ludność napływowa. Nie było tam tak rozbudowanych tradycji ochotniczego strażactwa.
Ale też mówi się o potrzebie konkretnych gratyfikacji dla ochotników. Pomysły są różne - dodatki do emerytury, lepsza dostępność służby zdrowia, podwyżka ekwiwalentu. Pytanie, czy to dobra droga - wolontariat z natury rzeczy wiąże się z bezinteresownością w niesieniu pomocy.
Odpłatność za udział w działaniach ratowniczych istnieje. Jest różna w zależności od zasobności gminy. Praktyka pokazuje jednak, że wielu druhów nie korzysta z tych pieniędzy osobiście, ale przekazuje je na cele swojej jednostki. Pamiętajmy, że OSP jest organizowana przez ludność dobrowolnie, z własnej inicjatywy, przy wsparciu gminy, jeśli ta uznaje, że jest taka potrzeba. Wielu z nas słyszało o propozycjach dodatku do emerytur, jeśli na przykład druhowie wyjeżdżaliby do połowy akcji prowadzonych przez swoją jednostkę. Ale jeśli jednostka nie jest prężna i wyjeżdża do działań zaledwie kilkanaście razy w roku, to jak to by się miało do wysiłku strażaków zawodowych np. z dużych jednostek, które notują rocznie ponad 2 tys. wyjazdów?
Drugim powodem problemów z potencjałem ludzkim jest niechęć pracodawców do zwalniania strażaków ochotników do akcji w godzinach pracy. Trudno się dziwić, skoro nie mają z tego tytułu żadnych profitów. Zatem dostępność ochotników do 15.30 to w dużej mierze fikcja.
Myślę, że musimy popracować nad wprowadzeniem udogodnień, ulg dla pracodawców. Ale nie powinniśmy poprzestać tylko na aspekcie finansowym. Ważna jest edukacja społeczeństwa, budowanie przekazu, że strażak ochotnik to ktoś ważny w społeczności i w naszym interesie ogólnym jest umożliwienie mu pełnienia swej funkcji, niezależnie od pory dnia. Tak się kształtuje prestiż tej społecznej funkcji, co wpływa także na postawę pracodawcy. Nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze. Sam fakt, że w danym zakładzie pracuje strażak OSP, jest dodatkową gwarancją bezpieczeństwa, to korzystne dla pracodawcy.
Czego pan, jako komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, organizator KSRG, oczekuje od strażaków ochotników? Czy OSP powinny się specjalizować, a ich katalog zadań powinien się rozszerzać wraz z powiększaniem zakresu zadań jednostek PSP?
Pamiętajmy, że wśród druhów mamy wielu strażaków PSP. Nasze formacje się zazębiają, ale nie można nie dostrzegać różnic - to kwestia wyszkolenia, innych wymagań zdrowotnych, sprawnościowych. Nie ma służby tak mobilnej, jak PSP i tak otwartej na zwalczanie nowych zagrożeń. Przykład z ostatnich miesięcy to wzrost etatów dla jednostek ratownictwa chemicznego - o 400 i wzrost nakładów na specjalistyczny sprzęt, który pozwoli naszej formacji przygotować się do zwalczania zagrożeń biologicznych. Czym strażacy zarówno PSP, jak i OSP będą się zajmować, czas pokaże. Jednostki OSP to nie tylko wyjazdy, pełnią one także funkcję kulturotwórczą, patriotyczną. Ludzie kultywują tam historię swoich przodków, swojego regionu. Są dumni z bycia druhem. W OSP znajdziemy koła zainteresowań dla młodzieży, koła gospodyń wiejskich. Kwitnie integracja miejscowej ludności. Wystarczy pojeździć po kraju, a zobaczymy, jak ważną rolę w lokalnej społeczności odgrywają druhowie - kultywują święta państwowe i religijne, tworzą orkiestry. Ale jeśli dojdzie do nieszczęścia, działają od ręki. Po to się organizowali w ochotniczą straż, żeby nieść pomoc, nawet poza terenem własnej gminy.
Przepustką do udziału w akcjach ratowniczo-gaśniczych jest przejście przez strażaka ochotnika szkolenia podstawowego, organizowanego przez PSP. Im większa rotacja w szeregach OSP, tym większe obciążenie szkoleniowe dla PSP. Praktycy podkreślają, że to niekończący się proces. Czy to nie powinno skłaniać do wprowadzenia staranniejszych kryteriów naboru do OSP?
Dzisiaj jedyna weryfikacja to uwarunkowania zdrowotne. Druhowie przechodzą badania lekarskie i nie mogą wyjeżdżać do zdarzeń, jeśli lekarz uzna, że ich stan zdrowia na to nie pozwala. I to bardzo dobre rozwiązane. Druhowie, którzy nie przeszli tej weryfikacji, mogą zajmować się szkoleniami, organizować zajęcia dla młodzieży czy poświęcić się innym aspektom życia swojej OSP. OSP skupia ludzi, którzy chcą być ze sobą, nie żyć na uboczu, a to bardzo pozytywne zjawisko. Ochotnictwo polega na tym, że ktoś dobrowolnie chce pomagać innym, nie oczekuje za to zapłaty. Dlaczego tego nie umożliwić? Dzięki przeszkoleniu druhowie swoją postawą wpływają na zachowania innych - uczą zasad bezpieczeństwa swoich najbliższych, sąsiadów, przyjaciół, znajomych.
I mogą pomóc w prewencji społecznej, która jest dla pana priorytetową sprawą. Strażacy OSP są często autorytetem w swoim środowisku, czy zamierza pan zagospodarować ten potencjał? Są gminy w Polsce, w których OSP dołączyła np. do ogólnopolskiej akcji „Zgaś ryzyko”.
Bardzo bym chciał. Jednak nie mogę ignorować problemów kadrowych w OSP, miejmy nadzieję, że przejściowych. Strażacy OSP nie bardzo mają czas, by zajmować się czymś dodatkowo i pomagać w prewencji społecznej. Za inicjowane przez nich różnych akcji prewencyjnych bardzo dziękuję i mogę tylko zachęcać do kolejnych. Jestem wdzięczny za postawę ochotników, postawę młodzieży z MDP. Wiedzą, jak się zachować podczas różnych zagrożeń i przy okazji uczą innych. To niewątpliwie element prewencji społecznej.
Będą zmiany w systemie szkolenia strażaków ochotników?
Zmiany w programie nauczania dzieją się na bieżąco, wynikają z rozwoju wiedzy, zmiany sprzętu, wniosków z przeprowadzanych szkoleń. Trzeba jednak pamiętać o ćwiczeniach doskonalących dla ochotników. I tu potrzebne są zmiany. Zajęcia takie powinny być dostosowywane do potrzeb i możliwości druhów. Musimy pamiętać, że nie zawsze mają oni czas, by brać udział w ćwiczeniach organizowanych w PSP. Nic nie stoi na przeszkodzie, by strażacy PSP zorganizowali zajęcia praktyczne na terenie jednostki OSP. To ponadto sposób na lepsze poznanie się i integrację. Zajęcia takie powinny być oczywiście dostosowane do specyfiki regionu, tamtejszych zagrożeń. Zaczynamy dysponować przewoźnymi stanowiskami do ćwiczeń. Ostatnio zakupiliśmy na przykład stanowiska do ćwiczeń z cięcia powalonych drzew. Wbrew pozorom przecięcie ogromnego pnia nie jest łatwe, wymaga ćwiczeń. Mają w tym pomóc te przewoźne stanowiska. Skorzystają z nich także OSP.
Podkreśla pan konieczność większego zaangażowania komendantów PSP w zacieśnieniu współpracy z OSP. Jak powinny wyglądać optymalne relacje na linii PSP i OSP?
Kiedy dwa lata temu zostałem komendantem głównym PSP, zastałem taki oto stan: w wielu OSP druhowie od wielu lat nie widzieli komendanta powiatowego PSP, a nawet żadnego oficera. Komendanci PSP w praktyce nie znali jednostek OSP ze swojego terenu, nie wiedzieli, czym dysponują strażacy ochotnicy, jakie mają warunki lokalowe, czy sprzęt jest sprawny, nie znali ludzi i ich motywacji do szkoleń, udziału w akcji. To nie była oczywiście reguła, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. W ubiegłym roku zobligowałem komendantów do nadrobienia zaległości w tym względzie, żeby co najmniej raz na kwartał odwiedzili jednostkę OSP z KSRG, a co najmniej raz na pół roku OSP niewłączoną do systemu. Celem jest nawiązanie bliższego kontaktu z druhami. Zdecydowanie łatwiej wtedy współpracować, tak się buduje zaufanie. Niestety nie wszyscy komendanci powiatowi zrealizowali moje polecenia, z niektórymi się pożegnałem. To zadanie spoczywa na komendantach od zawsze, jednak do takich wizyt nie dochodziło, a przecież nie stanowią dużego obciążenia. Mamy komendantów, dowódców jednostek i ich zastępców. Dobra współpraca z druhami to dla mnie priorytetowa sprawa. Bo czy dalibyśmy sobie radę bez OSP? Mamy 505 JRG PSP. Jednostek OSP jest blisko 16 200, tych w KSRG - 4376. Poza miastami ochotnicy bywają pierwsi na miejscu zdarzenia. Strażacy PSP często wywodzą się ze środowiska OSP. Jesteśmy sobie potrzebni, żyjmy więc w symbiozie, doceniajmy się.
Na co strażacy OSP mogą liczyć ze strony PSP w najbliższym czasie?
Na nas. Gwarancję, że będziemy współdziałali, że zrobimy wszystko dla ich bezpieczeństwa, że zawsze przyjedziemy z pomocą do ich miejscowości, pomożemy w szkoleniach. Będę się nadal starał, żeby nakłady na OSP były coraz większe, a sprzęt i środki ochrony osobistej na jak najwyższym poziomie. Chcemy zmienić normatyw używania samochodu w PSP dzięki środkom z ustawy modernizacyjnej i projektów unijnych tak, żeby móc przekazywać do OSP samochody młodsze niż 12-letnie. Podjęliśmy w KG PSP pewnie działania w sprawie produkcji w kraju samochodów pożarniczych. Rozpoczęliśmy rozmowy z polskimi firmami Autosan i Jelcz. Zaproponowaliśmy zmodernizowanie starego samochodu GBA 2,5/16 - pojazdu uniwersalnego, średniego gaśniczego, który był przeznaczony zarówno do działań w mieście, jak i na wsi i cieszył się uznaniem. Oczywiście konieczne jest jego ulepszenie. Przyświeca nam idea stworzenia samochodu prostszego, mniej naszpikowanego elektroniką, łatwiejszego w naprawie, obsłudze i mniej zawodnego. Jeżeli się uda, prototyp takiego samochodu powstanie pod koniec tego roku. Co ważne, jego szacowany koszt wyniesie nie więcej niż 500 tys. zł, teraz zakup samochodu średniego to wydatek rzędu około 800 tys. zł. Jak widać, różnica w cenie jest spora. Ten samochód byłby przeznaczony głównie dla strażaków OSP.
rozmawiała Anna Łańduch
styczeń 2018