Blaski i cienie strażackiego hełmu (cz. 4)
10 Września 2021Wchodząc do środowiska strażackiego, młodzi ludzie rozpoczynali pracę nad swoim charakterem. Mentorzy starali się inspirować ich tak, by panowali nad swoim zachowaniem i nie przynosili wstydu mundurowi. Czasami bywało to trudne. Jednocześnie – dzięki pracy oświatowej – strażacy kształtowali swój umysł, a także krzewili wiedzę w środowisku lokalnym.
Stowarzyszenia strażackie to skupiska ludzi o różnych postawach, charak-terach, upodobaniach, zaletach i wadach. Walka z nimi okazała się niełatwa, jednak strażaccy przełożeni nie ustawali w wysiłkach.
Nadużywanie alkoholu
Prawdziwym wyzwaniem były wyplenienie pijaństwa. Przypadki niepoprawnych zachowań surowo piętnowano, a niekiedy, w sytuacjach drastycznych, podawano do publicznej wiadomości. Przykładem może być sprawa z 1928 r., kiedy to czterech strażaków po nadużyciu alkoholu zachowywało się niestosownie podczas zabawy, wywołało awanturę, a jeden z nich był nawet gotów rzucić się na naczelnika. Dwóch z nich Zarząd Związku ukarał wydaleniem ze straży, podoficera pozbawiono jednocześnie stopnia, a dwóm udzielono upomnień. Decyzja ta (z podaniem nazwisk niesfornych druhów) odczytana została na zbiórkach przed frontem wszystkich straży pożarnych województwa krakowskiego [1].
W wielu strażach podejmowano zobowiązania o zachowaniu trzeźwości – jak np. w powiecie słupeckim czy zamojskim. Strażacy z Nielisza (pow. zamojski) podpisali (i opublikowali) specjalne zobowiązanie.
W trosce o porządek na czas gaszenia wprowadzono nawet obowiązek zamykania wszystkich szynków w obrębie 300 m od miejsca zdarzenia. Wydawanie napojów było dozwolone tylko za zgodą kierownika akcji [2].
Niezdrowa ambicja
Straż pożarna miała duży wpływ na środowisko lokalne, prestiżem cieszyli się jej funkcyjni. Jednak nieraz pojawiały się gorzkie uwagi o sposobie osiągania godności i starszeństwa – bywało, że przez raczenie współtowarzyszy piwem, co kończyło się tym, że stanowiska otrzymywały osoby nieodpowiednie, wprowadzające niesnaski i dezorganizację straży [3].
Zdarzało się, że rozbudzone ambicje stawały się przyczyną waśni sąsiedzkich. W prasie zarówno strażackiej, jak i lokalnej dość często spotkać można wzmianki o antagonizmach dezintegrujących poszczególne jednostki straży pożarnych. Doszło nawet do prawdziwego pojedynku – na szczęście tylko raz. Działo się to w 1912 r. w jednej z niedużych miejscowości (nazwę pomijamy celowo) dzisiejszego województwa łódzkiego, przy okazji wyborów naczelnika straży.
W prasie strażackiej znajdujemy opis tych wydarzeń, przytaczamy go jako swego rodzaju ciekawostkę – i to nie dla uciechy, ale ku przestrodze: „Utworzyły się więc dwa obozy przeciwników, z których każdy chciał wejść w posiadanie sztandaru straży. Po pewnej ostrej wymianie słów obydwie partye zajęły w szyku bojowym naprzeciw siebie miejsce na rynku miasteczka wobec licznie przypatrującej się gawiedzi. Na dany znak ruszono do ataku z groźnie wzniesionymi toporkami i miała się zacząć prawdziwa utarczka, gdy zaproponowano podług starodawnego obyczaju pojedynek na pięści obydwu przywódców. Walczono z zaciekłością istnych gladiatorów...”. Kres gorszącemu zajściu położyła interwencja miejscowego kapłana [4]. Niestety, mimo upływu lat niewiele się zmienia, nimb władzy działa destrukcyjnie i dziś.
Różne formy pracy oświatowej
Walczono z przywarami strażaków, ale również rozwijano ich wiedzę. W latach 30. zaczęto zwracać uwagę na wychowanie obywatelskie, na konieczność wyjścia poza zagadnienia techniczne. Początkowo mówiono o cyklu wykładów, proponowano też włączenie do programu czytelnictwa prasy fachowej. Niezwykle istotne było prowadzenie kursów dokształcających w zakresie wiedzy ogólnej, co wiązało się ze zwalczaniem analfabetyzmu.
Zalecaną i najbardziej popularną formę pracy oświatowej stanowił teatr ludowy. Zachęcano do wystawiania inscenizacji m.in. pieśni, legend, podań. Podczas prób należało prowadzić dyskusję nad treścią sztuki, charakterystyką postaci itp. Zalecano także sąsiedzką wymianę widowisk, co mogło sprzyjać utrzymaniu więzi towarzyskich, nie wspominając o korzyściach finansowych. Nie była to idea nowa, gdyż pod koniec XIX w. lwowska ochotnicza straż pożarna wystawiała przedstawienia na prowincji zupełnie bezinteresownie, jedynie za zwrot kosztów podróży.
Wśród innych form działalności kulturalnej znalazło się tworzenie chórów i zespołów muzycznych (z pierwszeństwem dla pieśni regionalnych oraz żołniersko-legionowych). W środowiskach wiejskich sugerowano tworzenie zamiast orkiestr dętych raczej tańszych kapel ludowych.
Propagowano organizowanie wieczornic towarzyskich o bardziej urozmaiconym programie (tańce, gry towarzyskie, monologi, inscenizacje itp.) czy wycieczek w okolice sąsiedzkie i dalsze.
Wiele spotkań wiązało się ze świętami wyznaniowymi, takimi jak strażackie wigilie, choinki, obchody Wielkiego Tygodnia. Często łączono je z działalnością charytatywną, obejmującą głównie dzieci ze środowisk ubogich.
Niezwykle interesujące inicjatywy podjęli strażacy warszawscy, których grupa zrzeszona w Oddziale Ligi Morskiej i Kolonialnej (liczącym 350 członków) objęła opieką rodzinę Leopolda Starczewskiego, będącą na uchodźctwie w Waajakoski w Finlandii. W tej jednostce powołano też do życia Koło Opiekuńcze Polskiej Macierzy Szkolnej, które ufundowało w 1938 r. jednoklasową szkołę powszechną w Jelnie (powiat łuniniecki – Kresy Wschodnie): opłacono nauczyciela, zakupienie pomocy dydaktycznych i środków higienicznych, dzieci otrzymały obuwie i podjęto akcję ich dożywiania. Środki na działalność pochodziły z dobrowolnych datków pracowników, składek członkowskich i dochodów z imprez.
Skutkiem kryzysu gospodarczego lat 30. ubiegłego wieku bezrobocie dotknęło także wielu strażaków. Na łamach prasy strażackiej informowano o wysiłkach na rzecz pomocy potrzebującym podejmowanych przez poszczególne straże pożarne, zachęcano do wsparcia Ogólnopolskiego Komitetu Zimowej Pomocy Bezrobotnym. Ofiarność przybierała różnoraką postać – pomocy rzeczowej lub finansowej, wsparcia w znalezieniu doraźnego, a także stałego zatrudnienia.
Niesiono pomoc wszystkim potrzebującym, ale nie zapominano o swoich. Na pewno służba przyciągała altruistów, ale też wpływała na ludzkie postawy, zachowania i wartości.
st. bryg. w st. sp. Piotr P. Bielicki jest członkiem OSP w Kościanie
Przypisy
[1] Pismo dotyczące nałożenia kary L.Dz. 1801/I., „Wiadomości Pożarnicze” 1928, nr 8-9, s. 9.
[2] „Strażak Śląski” 1921, nr 2, s. 15.
[3] Ochotnicze straże pożarne, „Przewodnik Pożarniczy” 1913, nr 6, s. 64-65.
[4] Zdziczenie. Głupia chęć zaszczytów, „Obrona Pożarna” 1912, nr 52, s. 79.