Powodzie w Europie Środkowej… i nie tylko
18 Listopada 2024W 2024 r. Europę Środkową nawiedziły liczne powodzie spowodowane długotrwałymi, intensywnymi opadami deszczu. W styczniu gwałtowne opady zostały spowodowane przez burze Henk, Isha i Jocelyn; kolejna fala nadeszła w marcu, kiedy to burza Nelson przyniosła liczne zalania. Podobne zjawiska wystąpiły w maju, czerwcu, a nade wszystko we wrześniu i październiku, pod działaniem szczególnie niszczycielskiego niżu genueńskiego Boris. Niż genueński to cyklon formujący lub intensyfikujący się z istniejącego już cyklonu na południe od Alp nad Zatoką Genueńską, Morzem Liguryjskim, Doliną Padu oraz północnym Adriatykiem. Tego roku początkowo uderzył on w Austrię i Czechy, a następnie rozprzestrzenił się na Polskę, Rumunię oraz Słowację, docierając także do Niemiec i Węgier.
Katastrofalne powodzie pociągnęły za sobą rozległe zniszczenia infrastruktury, głównie na skutek wylewania rzek i powstawania osuwisk. Najbardziej dotknięte kraje to Bośnia i Hercegowina, Polska, Niemcy, Rumunia, Hiszpania, Austria, Francja, Czechy, Włochy, Szwajcaria, Wielka Brytania oraz Słowacja. Według stanu na 28 września w konsekwencji powodzi życie straciło 27 osób.
Austria
Już w czerwcu, podczas powodzi w Niemczech, Austria borykała się z podniesionym poziomem wody w rzekach do tego stopnia, że cały ruch rzeczny na Dunaju w Dolnej Austrii został wstrzymany. A jednak dopiero w połowie września w pięć dni w Austrii spadło niemalże pięciokrotnie więcej deszczu, niż średnio pada w ciągu całego miesiąca – i wtedy zaczął się problem. Austria poradziła sobie przy tym ze skutkami niszczycielskiej burzy Boris lepiej niż inne kraje – a to ze względu na wyjątkowo sumienne przygotowanie i długoletnie planowanie. Stolicę obroniono ze szczególną skutecznością, lekkim obrażeniom uległo tam bowiem jedynie dziesięć osób, a ewakuować trzeba było zaledwie 15 domów. Jak się to udało? Otóż system ochrony przeciwpowodziowej Wiednia jest zaprojektowany tak, aby poradzić sobie ze spływem powodziowym o natężeniu 14 000 m3/s. Ostatnia tak niebotycznej wielkości powódź miała zaś ostatnio miejsce ponad 500 lat temu. Podczas powodzi w weekend 14 i 15 września przez wody Wiednia przepływało około 10 000 m3/s. Jest to wartość znacznie poniżej możliwości systemu, dlatego Wiedeń nie doznał druzgocących szkód.
Jednym z najważniejszych elementów rzeczonego systemu ochrony jest sztuczna wyspa – Wyspa Dunajska, na co dzień mająca funkcje czysto rekreacyjne, oraz kanał przeciwpowodziowy Nowy Dunaj. Oba te elementy zostały zbudowane w latach 70. XX w., w reakcji na potężną powódź z 1954 r. Nowy Dunaj jest zazwyczaj zamknięty przez jazy (budowle piętrzące wodę w celu utrzymania jej stałego poziomu), co tworzy jezioro. Jazy są więc otwierane przed nadejściem powodzi, by przez kilka dni kanał przyjmował nadmiar wody, odciążając Dunaj. Ponadto Austria inwestuje około 60 mln euro rocznie w środki ochrony przeciwpowodziowej, takie jak tamy (podkreślając jednocześnie, że same tamy nie wystarczą, a wręcz mogą dawać fałszywe poczucie bezpieczeństwa ludności osiedlającej się na zagrożonych terenach), mobilne zapory i precyzyjny system prognozowania, a także ćwiczenia akcji ratunkowych. Wszystkie te środki zdecydowanie zminimalizowały wpływ tegorocznych powodzi na infrastrukturę oraz zdrowie i życie ludzkie w Wiedniu (poza mniejszymi uszkodzeniami dróg i linii kolejowych).
Nie oznacza to jednak, że w innych częściach kraju obyło się bez szkód, czasem katastrofalnych. W Dolnej Austrii powodzie spowodowały szczególne spustoszenie, zwłaszcza w regionach centralnych i północno-zachodnich. Tam odczuwalne było wezbranie Dunaju, a także rzek Kamp i Traisen. Ewakuowano mieszkańców domów położonych nad brzegami rzek, m.in. w miejscowościach Rust im Tullnerfeld i Hardegg. Powodzie dotknęły także słynący z zamków, winorośli i jezior kraj związkowy Burgenland, który już wcześniej w czerwcu zmagał się z podobnymi problemami. Silne wiatry i obfite opady deszczu ponownie wywołały tam alarm powodziowy. W Sankt Pölten doszło do awarii tamy i zalania części miasta, ponad 1500 osób straciło dostęp do kanalizacji. W Dolnej Austrii tragiczne skutki kataklizmu objęły pięć ofiar śmiertelnych, podczas akcji ratunkowej zginął strażak.
W wyższych partiach Alp intensywne opady przekształciły się zaś w śnieżyce, które niespodziewanie sprowadziły zimę już na początku września. Pojawiły się lawiny, a jedna z nich, która zeszła 13 września w Karwendel, zasypała turystę, który do tej pory nie został odnaleziony. Utrudnione przez pogodę działania ratowników doprowadziły do kolejnego incydentu, jeden z nich doznał obrażeń z powodu wystąpienia wtórnej lawiny. Dwa dni później w Untertauern znaleziono martwego narciarza, uwięzionego pod śniegiem.
Tymczasem na sąsiednich Węgrzech do 17 września władze wprowadziły ostrzeżenia przeciwpowodziowe na liczącym 500 km odcinku Dunaju, przygotowując się na gwałtownie podnoszący się poziom wód. W Budapeszcie rozdano mieszkańcom milion worków z piaskiem do budowy tymczasowych wałów. Z powodu trudnych warunków pogodowych zawieszono kursowanie pociągów na trasie między Budapesztem a Wiedniem. W ramach środków ostrożności zamknięto również południową część Wyspy Małgorzaty, która była zagrożona zalaniem.
Słowacja
Odległość z Bratysławy do Wiednia przez Dunaj wynosi tylko 65 km. Niektóre dzielnice Bratysławy, szczególnie Devín i Devínska Nová Ves, od wielu lat są narażone na zalania w wyniku intensywnych opadów deszczu, zwłaszcza w okresie roztopów. Wprowadzono więc w ostatnich dwóch dekadach środki ochrony przed powodziami na Dunaju, którego wysoki poziom podczas powodzi może mieć katastrofalne skutki, takie jak zalanie obszaru miejskiego o powierzchni 383 km², a także 2000 km² terenów rolniczych, co bezpośrednio dotknęłoby prawie pół miliona osób. Środki łagodzenia skutków powodzi obejmują rekonstrukcję istniejących oraz budowę nowych struktur ochrony przeciwpowodziowej po obu stronach Dunaju. Wśród tych struktur znajdują się zapory, wały przeciwpowodziowe, żelbetowe ściany ochronne oraz zapory mobilne.
W połowie września także Słowacja zmagała się z gwałtownymi powodziami, które nastąpiły po kilku dniach intensywnych opadów deszczu i silnym wietrze w nocy z 14 na 15 września. Najtrudniejsza sytuacja hydrologiczna wystąpiła w dorzeczach rzek Kisuca i Myjava oraz mniejszych cieków wodnych w rejonie Małych Karpat. Znaczący wzrost poziomu wody odnotowano także na Dunaju i Morawie. W nocy i nad ranem zalane zostały takie miejscowości, jak Rohožník, Jablonica, Stupava oraz Devínska Nová Ves. W Pezinoku strumień Blatina wystąpił z brzegów, powodując zalanie parkingu i podziemi jednego z bloków mieszkalnych na lokalnym osiedlu.
15 września w zachodniej części Słowacji ogłoszono w związku z tym pomarańczowy i czerwony alarm przeciwpowodziowy, ostrzegając mieszkańców przed niebezpieczeństwem. Sytuacja była szczególnie napięta w Bratysławie, gdzie 16 września poziom Dunaju osiągnął 926 cm, zalewając nabrzeża Tyrša i Fajnora. W nocy rzeka osiągnęła 970 cm. W kolejnych godzinach poziom wody nieznacznie spadł, jednak 18 września Dunaj i Morawa osiągnęły swoje maksymalne poziomy, od 970 do 980 cm w Bratysławie oraz 910 cm w Devínie.
Chociaż centrum Bratysławy w dużej mierze uniknęło zalania dzięki stosowaniu środków zapobiegawczych, to jednak powodzie spowodowały uszkodzenia infrastruktury w innych częściach miasta. Zniszczeniu uległy m.in. niektóre linie tramwajowe, bratysławski ogród zoologiczny oraz park leśny. Szkody wyrządzone przez powodzie na terenie całego kraju oszacowano na około 20 mln euro. W jednej z zalanych piwnic w Devinie znaleziono martwego mężczyznę.
Czechy
Poważne powodzie w Czechach nie są nowością. W 2002 r. Praga doświadczyła powodzi, która spowodowała straty całkowite szacowane na 1 mld euro. Była to jedna z najkosztowniejszych katastrof pogodowych w historii miasta; ucierpiała infrastruktura, siedziby ludzkie i środowisko. Od tamtego czasu wdrażanie środków ochrony przeciwpowodziowej przez władze Pragi znacznie przyspieszyło. System zbudowany w Pradze składa się m.in. z zapór stałych, takich jak wały, groble, nasypy ziemne, a także betonowe ściany postawione wzdłuż Wełtawy. Znana jest zapora na kanale wodnym Čertovka: są to stalowe przesuwne drzwi o długości 23,5 m, wysokości 4,9 m i wadze 45 t. Stosuje się też mobilne bariery, używane głównie w historycznym centrum, a częściowo także w otaczających je obszarach. Mobilne bariery są przechowywane w centralnym magazynie w Dubeču (tam też znajduje się treningowy teren ich instalacji), a także w Zbraslaviu. Transport i instalacja tych obiektów na obszary potencjalnie zagrożone powodzią opierają się na planie zarządzania powodziowego miasta Pragi.
Tak jak i w innych krajach centralnej Europy, powodzie w Czechach rozpoczęły się nagle 13 września. Tragiczny weekend przyniósł opady deszczu, które spowodowały wystąpienie z brzegów ponad 200 rzek na terenie całego kraju. Najtrudniejsza była sytuacja na Śląsku oraz w północnej części Moraw, zwłaszcza w rejonie Jesioników, gdzie konieczna stała się ewakuacja tysięcy mieszkańców. Najbardziej ucierpiały miasta Jesionik i Opawa, w których wezbrane rzeki zniszczyły domy mieszkalne. W samym Jesioniku odnotowano niemal 500 mm opadów, a niektóre regiony Moraw i Śląska przekroczyły rekordowe poziomy z powodzi z 1997 r. W nocy z 14 na 15 września służby ratunkowe przeprowadzały ewakuację mieszkańców osiedla Kateřinky, aby zabezpieczyć ich przed zalaniem. Ostrawa okazała się największym miastem dotkniętym żywiołem.
Powodzie nie ominęły także południowej części Czech. Na terenie całego kraju cztery osoby uznano za zaginione, tysiące zostały zmuszone do opuszczenia domów, a około 250 tys. gospodarstw pozostało bez dostępu do prądu. Żywioł sparaliżował transport – zamknięto liczne drogi i linie kolejowe, a woda zalała jedną ze stacji praskiego metra, co wymusiło jej zamknięcie, choć reszta sieci pozostała w ruchu.
15 września minister transportu Czech Martin Kupka ogłosił, że usługi kolejowe na terenie Moraw i Śląska pozostaną zawieszone na co najmniej tydzień, by umożliwić naprawę szkód. Niestety, powodzie przyniosły także tragiczne skutki – w dniach 15 i 16 września zginęły cztery osoby.
Skala zjawiska zmusiła czeskie władze do zmiany planów dotyczących wyborów do Senatu, które odbyły się 20-21 września. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przejęło nadzór nad organizacją głosowania w pięciu najbardziej dotkniętych miastach. W innych regionach stworzono tymczasowe lokale wyborcze w namiotach na wolnym powietrzu.
Rumunia
Rumunia zawsze była narażona na powodzie. Od 2000 r. żywioł pozbawił tam życia ponad 240 osób, przy czym tylko w latach 2005 i 2006 wskutek powodzi zginęły 93 osoby, a poszkodowanych było ponad 1,5 mln ludzi. Zniszczona została ponadto znaczna część infrastruktury zarządzania ryzykiem powodziowym w kraju, a straty przekroczyły 2 mld euro. Ostatnia ocena ryzyka powodziowego przeprowadzona przez rumuńskie Ministerstwo Środowiska, Wód i Lasów, Krajową Administrację Wody Rumuńskie oraz Bank Światowy szacuje, że średnie roczne przewidywane straty spowodowane powodziami rzecznymi, błyskawicznymi, miejskimi i przybrzeżnymi mogą wynosić 1,7 mld euro, dotykając do 150 000 obywateli Rumunii każdego roku na 526 zidentyfikowanych obszarach o potencjalnie znacznym ryzyku powodziowym. Z tego powodu od lat toczyły się rozmowy o potrzebie ulepszenia systemu ochrony przeciwpowodziowej, nie wszystkie plany udało się jednak wprowadzić w życie.
Tym razem niż genueński Boris przyniósł największe straty w okręgach Gałacz (na lewym brzegu Dunaju) i Vaslui. Opady deszczu sprawiły, że wylały rzeki Seret i Prut – dopływy Dunaju, pochłaniając całą okolicę. Setki mieszkańców straciło dach nad głową, a kluczowa infrastruktura uległa zniszczeniu. Miejscowości takie jak Slobozia Conachi, Cudalbi, Pechea, Costache Negri, Grivița i Piscu zostały szczególnie mocno dotknięte – ulice zamieniły się w rwące potoki, a domy znalazły się pod wodą do wysokości kilku metrów. Zginęło siedem osób.
Mieszkańcy zmuszeni byli do ewakuacji, często korzystając z łodzi lub prowizorycznych tratw, gdyż poziom wody rósł w zastraszającym tempie. Zalane zostały nie tylko obszary mieszkalne, ale także pola uprawne, co dodatkowo utrudniało akcje ratunkowe. Powodzie doprowadziły do zamknięcia głównych dróg, które łączą liczne wsie z miastem Gałacz, przez co służby ratunkowe miały trudności z dotarciem do najbardziej potrzebujących. Intensywne opady deszczu wywołały również osuwiska, które dodatkowo zablokowały szlaki komunikacyjne. Na trasie kolejowej między miastem Bârlad a Gołaczem aż 100 km linii zostało zamkniętych z powodu poważnych uszkodzeń.
Bośnia i Harcegowina
W latach 2010 i 2014 Bośnia i Hercegowina doświadczyły największych powodzi w najnowszej historii Europy. Niedostateczne systemy ostrzegania i zapobiegania powodziom oraz niewystarczająca infrastruktura ochrony przed powodziami, przyniosły katastrofalne skutki. Aby zapobiec dalszym szkodom, Unia Europejska, Europejski Bank Inwestycyjny oraz inni darczyńcy zdecydowali się zapewnić Bośni i Harcegowinie wsparcie techniczne i finansowe na poprawę ochrony przed powodziami. Powstały więc wały, kanały, wzmocnione zostały brzegi rzek; zadbano też o środki zapobiegawcze, takie jak ochrona gleby przed erozją i mapowanie ryzyka.
Niestety, w nocy z 3 na 4 października tego roku centralne i południowe regiony Bośni i Hercegowiny zostały dotknięte poważnymi powodziami, najgorszymi od czasu katastrofalnych powodzi w Europie Południowo-Wschodniej z 2014 r. Zalana została centralna część kraju, a wiele mniejszych miejscowości zostało odciętych od świata z powodu zniszczenia dróg, mostów i torów kolejowych, które uszkodziły nie tylko wody powodziowe, ale też osunięcia ziemi.
W wielu miastach i okolicznych wsiach gwałtowne powodzie i osuwiska spowodowały zawalenie się domów, w których przebywali mieszkańcy. Rzecznik kantonu hercegowińsko-neretwiańskiego określił sytuację jako najgorszy kryzys od czasów wojny w Bośni, apelując do mieszkańców o unikanie podróży do Jablanicy i Konjica. Miasta Kiseljak, Kreševo i Fojnica w centralnej Bośni zostały odcięte przez wody powodziowe, a osunięcia ziemi stanowią nadal poważne zagrożenie dla pobliskich wsi, takich jak Vranići i Kojsina. Wiele miejscowości między Fojnicą a Kiseljakiem pozostało niedostępnych. Zniszczeniu uległy mosty, np. w Gunjani koło Kreševa. W Ostrožacu koło Jablanicy osuwisko zablokowało linię kolejową, czyniąc ją nieprzejezdną. Mieszkańcy Gojevići koło Fojnicy zdołali uniknąć gwałtownych powodzi, natomiast w Buturović Polje koło Konjica kilka osób zostało porwanych przez nurt. Z powodu zniszczeń na trasie magistralnej Sarajewo – Mostar droga została zamknięta. Ministerstwo Obrony skierowało do akcji ratunkowej śmigłowce, a jeden z helikopterów Europejskich Sił Szybkiego Ratowania uratował dziecko z gruzów pozostałych po powodzi w Jablanicy. Akcję ratunkową koordynowała Federalna Agencja Ochrony Cywilnej.
Największych szkód doznała miejscowość Donja Jablanica, gdzie wskutek osunięcia ziemi zginęło aż 19 osób. Wiele budynków zostało całkowicie zasypanych przez osuwiska, a jedynymi widocznymi strukturami były minaret i kopuła lokalnego meczetu, które wystawały z gruzów. Premier poinformował, że osunięcie ziemi mogło zostać wywołane przez pobliską kopalnię, co jest obecnie przedmiotem dochodzenia. Według przedstawicieli rządu nie było możliwości przewidzenia osunięcia ziemi ani ewakuacji mieszkańców na czas.
Łącznie w powodzi w samej Bośni i Hercegowinie zginęło 27 osób.
Do niektórych rejonów kantonu kantonu hercegowińsko-neretwiańskiego przywrócono dostawy prądu dopiero 5 października, planowane są naprawy uszkodzonych linii energetycznych, aby dotrzeć do ocalałych budynków w okolicach Jablanicy. Według Elektroprivredy BiH (publiczna spółka działająca w branży elektrycznej – przyp. red.) udało się uniknąć poważnych uszkodzeń w trzech elektrowniach wodnych na rzece Neretwa. Naprawa torów kolejowych w Ostrożacu potrwa kilka miesięcy i przyniesie „ogromne straty” przedsiębiorstwom oraz Kolejom Federalnym. Rządy poszczególnych jednostek administracyjnych oraz rząd dystryktu Brczko ogłosiły 8 października dniem żałoby narodowej.
Nie tylko Europa
Sahara, największa gorąca pustynia na świecie, rozciąga się na powierzchni 9,4 mln km² w ponad tuzinie krajów w północnej, centralnej i zachodniej Afryce. W ostatnich latach problem nawracających susz pogłębił się i tam, a ekstremalne zjawiska pogodowe stają się coraz powszechniejsze.
Na początku września 2024 r. niespodziewany i potężny cyklon pozazwrotnikowy przyniósł gwałtowne ulewy na północno-zachodnią Saharę, powodując zniszczenia w południowo-wschodnim Maroku, Algierii, Tunezji i Libii.
Jednym z najbardziej dotkniętych obszarów było południowo-wschodnie Maroko, gdzie w ciągu dwóch dni spadła ilość deszczu przekraczająca roczne średnie opady w wielu miejscach. W Tagounite, wiosce położonej około 450 km na południe od stolicy kraju, Rabatu, zanotowano ponad 100 mm deszczu w ciągu zaledwie doby. Przedstawiciele marokańskiej agencji meteorologicznej określili te opady jako jedne z największych w ciągu ostatnich 30-50 lat.
Zjawisko miało również niezwykły wpływ na obszary dotknięte chroniczną suszą. Obrazy satelitarne NASA pokazały, że woda zaczęła wypełniać Iriqui –wyschnięte od 50 lat koryto jeziora położone między Zagorą a wyspą Tat w Maroku. Takie zjawiska, choć rzadkie, miały miejsce także w innych częściach pustyni. Zazwyczaj wyschnięte jeziora na Saharze wypełniły wodą, co można było zaobserwować na obrazach satelitarnych jako ciemnoniebieskie plamy. Co prawda opady deszczu występują na Saharze, tym razem jednak w grę wszedł udział cyklonu pozazwrotnikowego. Burza ta uformowała się nad Oceanem Atlantyckim i przemieściła się daleko na południe.
Choć większość deszczu spadła na słabo zaludnione obszary, lokalne media poinformowały o licznych zniszczeniach w marokańskich wsiach. Powodzie spowodowały uszkodzenia dróg oraz przerwy w dostawach prądu i wody. W wyniku powodzi życie straciło 18 osób, a wpływ tych wydarzeń odczuli również mieszkańcy regionów dotkniętych ubiegłorocznym trzęsieniem ziemi.
Dodatkowo doniesienia wskazują, że tamy i zbiorniki w południowo-wschodnim Maroku były zasilane rekordowymi ilościami wody przez cały wrzesień. Takie przypadki pokazują, jak zmieniające się warunki atmosferyczne mogą jednocześnie przynieść zagrożenia, ale także szanse na poprawę stanu lokalnych zasobów wodnych.
Zakończenie
Jak zauważyła Celeste Saulo, sekretarz generalna Światowej Organizacji Meteorologicznej, zmiany w cyklu hydrologicznym na całym świecie są oczywiste. Wskutek tych zmian mamy zaś do czynienia z coraz większymi problemami, związanymi albo z nadmiarem, albo z niedoborem wody.
Choć niektóre kraje, jak Austria czy Czechy, zdołały ograniczyć zniszczenia dzięki rozbudowanym systemom ochrony, to jednak w wielu miejscach zabrakło odpowiednich rozwiązań, a natura szybko znalazła słabe punkty w infrastrukturze. Przykłady skutecznej ochrony przeciwpowodziowej pokazują, że wieloletnie planowanie i inwestycje mogą przynosić oczekiwane efekty, ale w obliczu coraz gwałtowniejszych zjawisk pogodowych potrzebujemy nie tylko inżynierskich rozwiązań, lecz także zmiany sposobu myślenia o zarządzaniu ryzykiem. Powódź to już nie tylko kwestia meteorologii, ale także urbanistyki, polityki społecznej i ekonomii.
Aleksandra Radlak jest tłumaczką z angielskiego i rosyjskiego, a także autorką powieści, opowiadań i felietonów
Literatura dostępna u autorki
Aleksandra Radlak jest tłumaczką z angielskiego i rosyjskiego oraz autorką m.in. powieści, opowiadań i felietonów