Miejsce dla każdego
15 Marca 2022Kobiety w straży pożarnej są, owszem, piękniejszą stroną medalu, ale także profesjonalistkami w swoich dziedzinach i pasjonatkami - nie tylko pożarnictwa. Dowodem na to jest bryg. Ariadna Koniuch z Biura Przeciwdziałania Zagrożeniom KG PSP.
Jak wyglądała pani droga do straży pożarnej?
Od zawsze ciągnęło mnie do munduru, ale nie wiedziałam, że mogłabym pójść do straży. Kiedy usłyszałam o takiej możliwości, zajrzałam na stronę internetową Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, ale było tam mało konkretnych informacji. Zobaczyłam za to zdjęcia dziewczyn z pierwszych dwóch roczników dziennych studiów mundurowych i zaczęłam na poważnie rozważać tę szkołę. Wokół mnie odezwały się głosy, że to kiepski pomysł, że nie dam sobie rady. To tylko umocniło mnie w decyzji, ale żeby nie stracić wewnętrznej motywacji, od tego momentu utrzymywałam w tajemnicy to, na jaką uczelnię zdecydowałam się zdawać. Dostałam się jako jedna z pięciu dziewczyn.
Po 4 latach studiów zostałam inżynierem. Chciałam wtedy pozostać w Warszawie, bo tu zaocznie studiowałam drugi kierunek. Rozglądałam się zatem za miejscem na rozpoczęcie służby stałej i znalazłam Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej. Niecały miesiąc po promocji oficerskiej zaczęłam tam pracę i zostałam na 3 lata. Potem dostałam propozycję przejścia do Biura Rozpoznawania Zagrożeń Komendy Głównej PSP. Początkowo przez kilka lat pracowałam w Wydziale Analiz Zagrożeń, w połowie 2015 r. rozpoczęłam pracę w Wydziale Nadzoru Prewencyjnego.
Jako pracownik Biura Przeciwdziałania Zagrożeniom z jakiego typu zagrożeniami spotyka się pani zawodowo?
Generalnie z większością tych, na które zobowiązana jest reagować operacyjnie straż pożarna, choć obecnie w swojej pracy skupiam się głównie na zagrożeniu pożarowym. Nie można skutecznie prowadzić prewencji pożarowej, nie wiedząc, z czym się walczy. W Biurze musimy umieć dynamicznie reagować na ujawniające się potrzeby. Po tragicznym pożarze w Kamieniu Pomorskim wiedzieliśmy, że należy objąć szczególnym nadzorem obiekty socjalne. Po pożarze w escape roomie należało, począwszy od weekendu po tragedii, niezwłocznie rozpocząć akcję kontrolną tego typu lokali w całym kraju, a do tego znowelizować w bardzo krótkim czasie przepisy przeciwpożarowe.
W Biurze dużo uwagi poświęcamy również zagrożeniom związanym z prowadzeniem działalności przez zakłady, w których mogą znajdować się substancje niebezpieczne o określonych właściwościach. W przypadku tzw. zakładów sevesowskich najbardziej interesują nas te związane z palnością i wybuchowością - bo tu mamy do czynienia ze zdarzeniami o dużym zasięgu i skutkach oraz z toksycznością, bo może mieć wpływ na duże aglomeracje ludzkie. Zajmujemy się również innymi zagrożeniami, ale o tym szczegółowo mogą opowiedzieć koleżanki i koledzy z innych wydziałów.
Czym się pani teraz zajmuje? Czy obecna praca wiąże się ściśle z pani studiami i zainteresowaniami?
To bardziej praca prawnika, choć wiedza pożarnicza jest mi równie potrzebna. Jestem naczelnikiem Wydziału Nadzoru Prewencyjnego. Ma on kilka głównych obszarów działania. Pierwszy to prowadzenie na rzecz komendanta głównego postępowań administracyjnych dotyczących nadzoru nad przestrzeganiem przepisów przeciwpożarowych. Badamy sprawy, przygotowujemy pisma procesowe, projekty decyzji i innych rozstrzygnięć, a potem, jeżeli trafiają do sądów administracyjnych, uczestniczymy w rozprawach i przy wsparciu radców prawnych z Biura Prawnego bronimy rozstrzygnięć.
Drugim obszarem są skargi związane m.in. ze sposobem prowadzenia czynności kontrolno-rozpoznawczych oraz udzielanie wyjaśnień dotyczących przepisów przeciwpożarowych. Trzeci obszar obejmuje współpracę z wydziałami kontrolno-rozpoznawczymi - organizowanie narad szkoleniowych, opracowywanie przepisów, zasad i metodyk ułatwiających realizowanie zadań przez pion prewencji. Nadzór to także kontrole, które prowadzimy wspólnie z Biurem Nadzoru. Kontrolujemy poprawność realizacji zadań z obszaru kontrolno-rozpoznawczego.
Co nowego w Wydziale? Czy widać na horyzoncie nowe wyzwania?
Obecnie przygotowujemy dużą zmianę przepisów dotyczących prowadzenia czynności kontrolno-rozpoznawczych - jestem przewodniczącą zespołu powołanego przez komendanta głównego do realizacji tego zadania. W jego skład wchodzą prewentyści z całego kraju - musimy poznać pragmatykę służby w różnych miejscach, bo i mowa o różnych polach kontroli. Niestety nasze działania zbiegły się z pandemią COVID-19, przez co niestety rozciągnęły się w czasie. Jednak już wkrótce powinien być gotowy materiał do dalszych konsultacji.
Jakie są pierwsze konkluzje wynikające z tych prac?
Poruszamy się w obszarze prowadzenia kontroli przestrzegania przepisów przeciwpożarowych i o przeciwdziałaniu poważnym awariom. Chcemy część procedur uprościć i przy okazji zapewnić rozwiązania prawne zdiagnozowanych trudności w prowadzeniu nadzoru nad przestrzeganiem przepisów przeciwpożarowych. Mamy wstępny zarys koncepcji zmiany przepisów ustawy o PSP dotyczących przeprowadzania czynności kontrolno-rozpoznawczych. Przy okazji pojawiło się kilka pomysłów na zmiany w pewnych obszarach ustawy o ochronie przeciwpożarowej.
Obszar przestrzegania przepisów przeciwpożarowych to nieliczny, o ile nie ostatni obszar dotyczący zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, który nie przewiduje odpowiedzialności karnej za ich nieprzestrzeganie. Zastanawiamy się nad zaproponowaniem zmian w tym obszarze również w przepisach przeciwpożarowych. Mamy też inne pomysły, ale jeszcze za wcześnie, by o tym mówić na forum.
Jak przebiega nadzór nad przepisami przeciwpożarowymi?
Nadzór ten prowadzą komendanci powiatowi (miejscy) PSP. Jeżeli podczas kontroli ustalimy uchybienia w przestrzeganiu przepisów (nieprawidłowości) i ta nieprawidłowość znajduje się w katalogu, za który można wystawić mandat - robimy to. Podczas kontroli kontrolowany może również nieprawidłowość usunąć, wówczas czynimy o tym wzmiankę w protokole z kontroli.
W przypadku nieprawidłowości, których nie usunięto do momentu wszczęcia postępowania administracyjnego, wszynamy postępowanie i wydajemy decyzję administracyjną nakazową lub zakazową. W przypadku, gdy termin realizacji obowiązku upłynął, stosujemy narzędzia egzekucji administracyjnej przewidziane dla obowiązków o charakterze niepieniężnym. Są trzy narzędzia, których możemy używać w tym obszarze - grzywna w celu przymuszenia, przymus bezpośredni i wykonanie zastępcze.
Jakie są powody występowania nieprawidłowości?
Czasem to wynik niezauważenia czegoś, nieznajomości przepisów lub ich funkcjonowania, mam nadzieję, że najrzadziej - złej woli. Wiele nieprawidłowości bierze się z nieświadomości społeczeństwa, że w obszarach ważnych dla państwa przepisy mogą działać retrospektywnie. Oznacza to bezpośrednie stosowanie prawa od chwili wejścia w życie nowych przepisów nawet do zdarzeń, które powstały pod rządami dawnego prawa - pod warunkiem że trwają dalej po wejściu w życie nowych przepisów.
Daje to możliwość dostosowania do nowych wymogów ochrony przeciwpożarowej także istniejących budynków, na przykład mieszkalnych - kiedy wymogi te wynikają choćby z postępów w nauce (nowe, skuteczniejsze środki ochrony przeciwpożarowej) czy zwiększenia zagrożeń związanych z pożarami spowodowanego zagęszczeniem zabudowy albo wzrostem zaludnienia. W zakładach sevesowskich przyczyną nieprawidłowości bywa dodatkowo oszczędność...
Zatem motywatorem w zapobieganiu tragediom jest widmo strat?
Wydaje się, że tak, choć obecnie świadomość pożarów nie istnieje w społeczeństwie w takiej skali, jak na początku XX w. Wtedy powszechnie obawiano się utraty w pożarze dobytku - bo budynki były drewniane, kryte strzechą i łatwiej się paliły. Dzisiaj strach przed pożarem nie jest tak duży. Budujemy bezpieczniej i dzięki temu pożary zdarzają się rzadziej.
Należy jednak pamiętać, że życie jest dynamiczne i pojawiają się nowe zagrożenia, które wcześniej nie były identyfikowane, na przykład dotyczące stosowania nowych materiałów lub rozwiązań. Kiedyś do ocieplania nie stosowało się powszechne styropianu, więc nie było też zagrożeń z nim związanych. Podobnie z instalacjami fotowoltaicznymi czy instalacjami do ładowania pojazdów elektrycznych w garażach podziemnych.
Pewnych zagrożeń samymi przepisami nie wyeliminujemy. Potrzebny jest zdrowy rozsądek oraz kształtowanie dobrych praktyk i bezpiecznych zachowań. Tu ważną rolę do odegrania ma prewencja społeczna i edukacja najmłodszych
Jak opracowuje się metody przeciwdziałania zagrożeniom?
Nasze działania polegają w dużej mierze na kształtowaniu przepisów. Tworząc przepisy, bazujemy na wszelkich dostępnych informacjach. Staramy się rozpoznać, jak danego typu zagrożenia wyglądały na przestrzeni lat w Polsce, a jak w innych krajach. Bierzemy pod uwagę nasze dotychczasowe doświadczenia i możliwości. Pamiętajmy, że pewne rozwiązania będą skuteczne w Niemczech czy w krajach skandynawskich, a u nas nie. Propozycje przepisów konsultujemy z koleżankami i kolegami z terenu.
Czy ubezpieczyciele poniekąd regulują bezpieczeństwo pożarowe?
Niestety, w Polsce ubezpieczyciele nie wkroczyli w sferę bezpieczeństwa tak szeroko, jak np. w Niemczech. Tam stowarzyszenie ubezpieczycieli majątkowych VdS (Verband der Sachversicherer) ma swoje wymagania przeciwpożarowe, które trzeba spełnić, żeby zostać objętym ochroną ubezpieczeniową. W Polsce korzystamy z pewnych wymagań i doświadczeń VdS, np. w zakresie projektowania technicznych środków zabezpieczeń.
Co sądzi pani o pracy kobiet w straży pożarnej?
Straż pożarna zajmuje się tak wieloma rzeczami, że każdy może tu znaleźć miejsce dla siebie. Jeżeli ma się szczęście i szefów, którzy dostrzegają predyspozycje, to kwestia płci nie ma znaczenia. Pogląd, że kobiety nie nadają się do straży pożarnej albo trzeba je specjalnie traktować, jest błędny. Osoby, które nie najlepiej sprawdzą się w podziale bojowym ze względu na predyspozycje fizyczne, mogą być wspaniałymi organizatorami albo bardzo zdolnymi analitykami.
Jestem za tym, żeby patrzeć na umiejętności i mocne strony pracowników. Ja na przykład nie przepadam za zadaniami organizacyjnymi, ale jestem dobra w czymś innym - lubię analizować przepisy, dla mnie to jak łamigłówka, a przy tym mam lekkie pióro, lubię pisać. Lubię też pracować z ludźmi. Ważne jest też to, aby doceniać swoich współpracowników. Dzięki temu wszyscy możemy się rozwijać. Kariery zawodowe nigdy nie dzieją się w próżni. Gdy każdy znajdzie niszę, w której się dobrze czuje, wtedy i atmosfera pracy jest dobra. Wówczas nawet ciężkie zadania można wykonywać z uśmiechem.
A czy sama miała pani chwile zwątpienia?
Nie ukrywam, że bywają momenty, gdy jestem zmęczona pracą - a wtedy uciekam na żagle.
Kobiety w straży pożarnej często mają wyjątkowe pasje. Skąd właśnie ta?
Chyba się z tym urodziłam. Zawsze podobały mi się szanty, byłam harcerką w drużynie wodnej w Białymstoku. Od kilkunastu już lat, gdy tylko mam możliwość, żegluję. Żeglarstwo jest wspaniałe, bo trzeba też być tu i teraz. Na wodzie ciągle się coś zmienia - kierunek wiatru, pogoda i trzeba umieć zareagować. To powoduje, że głowa odpoczywa od tego, co zostało na lądzie.
W trudnych warunkach buduje się przyjaźnie na całe życie i zdobywa wspomnienia, których nikt nie odbierze. Ma się kontakt z ludźmi i przyrodą. Co ciekawe, wytrawnego żeglarza można poznać po tym, że podczas rejsu nie wchodzi innym na głowę. Przestrzeń, w której się przebywa, jest przecież maleńka. Wydawałoby się, że będzie ciasno i uciążliwie - jednak nie. A jeżeli potrzebuje się wydarzenia społecznego, to wieczorem przy herbacie z rumem można pośpiewać szanty, powspominać żeglarskie przygody i po prostu się pośmiać.
rozmawiała Marta Giziewicz
Marta Giziewicz jest redaktorką i dziennikarką, autorką powieści, pracuje w "Przeglądzie Pożarniczym" od 2020 r.